(...) Po drugie, człowiekowi przysługuje prawo także do korzystania z dóbr zewnętrznych. Otóż ze względu na użytkowanie człowiek powinien mieć te rzeczy nie jako własne, lecz jako wspólne, by z łatwością udzielał ich potrzebującym.
Wspólność rzeczy przypisuje się prawu natury nie dlatego, by ono nakazywało wspólne posiadanie wszystkiego i zakazywało posiadania czegokolwiek na własność osobistą, lecz dlatego, że prawo natury nie określa podziału własności, gdyż ten opiera się raczej na umowie ludzi, należącej do prawa stanowionego (...)
(...) Istnieje obowiązek dbania, by posiadane przez nas dobra przynosiły owoce i się pomnażały.Następnie, gdy dobra te pomnożą się w rękach ich posiadaczy i gdy zaspokoili już oni potrzeby swoje i swojego domu, nie mogą ich uważać za swoją wyłączną własność, wyłączając tym samymz udziału w nich członków społeczności, w której przecież żyją. Istnieje bowiem w stosunku do nich słuszny obowiązek społeczny jak najlepszego rozdzielenia dóbr będących nadmiarem albo też ułatwienia pracy innych wokół siebie w taki sposób, aby jednostki słusznie potrzebujące były zaspokojone, a dobro publiczne wzrosło. Powód troski o dobro publiczne zezwala państwu na pobieranie z dóbr należących do jednostek tego wszystkiego, co uważa za konieczne albo użyteczne dla dobra społecznego. W takim przypadku jednostki są zobowiązane do trzymania się praw ogłoszonych przez państwo i jest to dla nich obowiązek wynikający ze ścisłej sprawiedliwości.
(...) Samego o. Dyrektora doświadczyłem raz: w czasie warszawskiej demonstracji "koncesyjnej". Z mszy św. ma Placu Trzech Krzyży urządził wiec, jego wystąpienie(?), drugie kazanie(?) przed błogosławieństwem, odebrałem jako profanację. (...)