Katechetka byla calkiem trzezwa tylko bardzo wzburzona, bo przyznam, ze czesto harcowalem w kosciele z grupka kolegow. Ale jak mowie, jak dotad najdotkliwsza kara byla kleczenie przed prezbiterium na widoku wszystkich wiernych Tym razem kara musiala byc srozsza. Niestety moi rodzice nie udali sie przekonac, ze nie moge chodzic do kosciola i musialem chodzic (to byl rok przygotowan do komunii), ale pamietam, ze ukrywalem sie przed katechetka hehe
Nawet omijałem msze dla dzieci szerokim łukiem.
moja teza "świeccy nie powinni nauczać katechezy" jest faktycznie słuszna...
O ksiezach katechetach tez mozna rozne rzeczy powiedziec, niekoniecznie pozytywne, a o niektorych wrecz negatywne.
Pełne poznanie i pełna zgoda występuje wtedy, gdy świadomie nie idę do Kościoła chcąc w ten sposób wyrazić swoją pogardę do Boga. Wiem wprawdzie, że Msza św. jest wyrazem wielkiej miłości Boga do człowieka, a nie idę do kościoła by pokazać Bogu i innym, że tą miłością gardzę. Wtedy na pewno należy mówić o grzechu śmiertelnym, który prowadzi do potępienia. Jednakże takie przypadki występują niezmiernie rzadko. Zazwyczaj nie uczestniczenie w niedzielnej Mszy św. ma inne powody.
Kard. Dziwisz odprawiał w barokowym ornacie wraz z asystą diakonów w dalmatykach (oczywiście koncelebrowało również kilku kapłanów w nietoperzach. Ale najważniejsze jest to, że msza była transmitowana i była versus Deum! No i oczywiście Credo i pieśni mszalne po łacinie Dla mnie: szok!