Wierność okrutnej tradycji dochował Joachim von Nostitz. Kiedy powrócił z wojennej wyprawy, zastał swoją ukochaną żonę, Ulrikę z dzieckiem którego nie mógł spłodzić. Całą noc zastanawiał się co zrobić z niewierną żoną, o poranku zadośćuczynił jednak tradycji. Mimo, że kochał swoją żonę ponad życie – utopił ją w studni, a bękarta kazał żywcem zamurować nad kominkiem – ponoć do dzisiejszego dnia w tym miejscu słychać płacz dziecka.
Cytat: RaSz w Maja 15, 2012, 17:58:37 pmCzy ci ludzie są normalni? Bo raczej wątpię by w kościele panowała temperatura odpowiednia do zanurzania tak małego dziecka.. Pomijając już fakt szoku.Może kościół był ogrzewany, a woda miała temperaturę podobną do temperatury powietrza...Swoją drogą byłem na chrzcie, na którym ksiądz już miał lać odrobinę wody na czoło dziecka, ale został uprzedzony przez matkę: "ale podgrzewana?"
Czy ci ludzie są normalni? Bo raczej wątpię by w kościele panowała temperatura odpowiednia do zanurzania tak małego dziecka.. Pomijając już fakt szoku.
To jest niewporzo, że w KK chrzci się poprzez polanie głowy wodą, a nie poprzez zanurzenie. Tak "chrzczą" się Jehowi i sekciarze neońscy.
śpi podczas kazań
ze neonskie chrzty bp-a podlaskiego sa niewazne?
ale szczerze mowiac to i tak nikt tych czytan itd. nie slucha za bardzo...
to że nie ma 2 lekcji i psalmu to dobrze, może ci księża mają pociąg do KRR, w której też psalmu i drugiego czytania nie ma.