Inna sprawa, że opinie tradycjonalistom zapaskudził na każdym chyba forum w internecie...
„Drogą dialogu komunizm uzyskuje sposobność nakłonienia katolickiegorozmówcy do przyjęcia heglowskiego relatywizmu:osoby, między którymi toczy się dialog, w konfrontacji tezy z antyteząpodświadomie dążą do syntezy, która je obejmuje i przekracza.Postawa ta pozostaje w pełni zgodna z komunizmem. (…)Z drugiej strony jednakże – tj. dla katolika – jest fatalna, ponieważkatolik, przyjmując taki rodzaj dialogu w ostateczności zaprzeczaistnieniu prawdy i dobra pojmowanych jako wartości absolutne,niezmienne, transcendentne. (…) Nieostrożny rozmówca rozpoczynadialog przekonany, iż może dotrzeć do prawdy, a zatemi jedności, poprzez własną próbę przekonania przeciwnika. Potemza najważniejszy cel rozmowy zaczyna uważać nie prawdę,lecz jedność. W konsekwencji dochodzi do przekonania, iż nie istniejąobiektywne prawdy i błędy, zatem by osiągnąć jedność nietrzeba przeciwnika przekonywać. W istocie sam siebie przekonuje,że jedność może skutecznie umacniać się i postępować jedyniepoprzez «prawdy względne» i przypuszczenia. W tym momencie,całkowicie zaplątanego w sidła irenistycznej utopii, bez resztypochłania go osiągnięcie za wszelką cenę stanu koegzystencjiz przeciwnikiem.”94
Chociaż nie ma to związku z moją notatką, chciałbym też gorąco zarekomendować książkę Ericha von Kuehnelt-Leddihna, Liberty and Property (Caldwell, Id. 1952), której fundament stanowi teza, że duch wolnościowy (choć „antydemokratyczny”) ma swoje źródło w katolicyzmie, podczas gdy protestantyzm niesie ze sobą ducha socjalizmu, totalitaryzmu i kolektywizmu.
Nie jestem gotowy, by stwierdzić, że należy całkowicie wyrzucić za burtę tezy protestantyzmu i całkowicie przyjąć myśl katolicką. Ale wydaje mi się czymś oczywistym, że ta opowieść jest dużo bardziej złożona niż to się powszechnie uważa. Z pewnością rewizjoniści dostarczają wspaniałych poprawek.[4] W kwestii teorii użyteczności i Adama Smitha mogę opowiedzieć się za rewizjonistami. Od dłuższego czasu czułem, że Adam Smith został w dużym stopniu przeceniony jako lojalny zwolennik laissez-faire.