Każdy się tylko wymądrza
Pogarda do wszystkiego i wszystkich, już nie mam duchowości.
Zostanę przy osiedlowej parafii, ze zwykłymi, szarymi, biednymi, nom-owymi księżmi. Robią swoje lepiej lub gorzej, ale dzwony przed Mszą Świętą zawsze biją, nabożeństwa i procesje są. Tu jest normalnie, tu jest spokojnie, tu nie ma "elity".
Próbowałem.
nieustannym krytykowaniu Ojca Św., biskupów. Uważam, że nie jest to godne chrześcijan.
(...) Uważam, że Nowa Msza jest również ważna (...)
Próbowałem. Już któryś rok próbuję.Mam tego dość. Każdy się tylko wymądrza, tradsi w swoją stronę, nie-tradsi w swoją. Pan Bóg też nie podpowiada, którą drogą iść. Niby dlaczego miałby podpowiadać?
Nerwy mi siadają. Będąc przed rokiem na kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII kompletnie w niej nie uczestniczyłem duchem - "to nie był zbyt dobry papież dla Kościoła, jeden jak i drugi, przynajmniej takie mam odczucia po wsiąknięciu w tradycyjne kręgi". Pochodziłem sobie po uliczkach w trakcie uroczystości, gdzieś usiadłem w tłumie, przysnąłem w połowie - "przecież to jakaś zabawa, to modernistyczny Kościół, to co tu się dzieje, nie muszę w tym godnie uczestniczyć".
Pogarda do wszystkiego i wszystkich, już nie mam duchowości. Wiara jest dla mnie mechaniczna i bezuczuciowa. W adaoracji nie potrafię uczestniczyć - jest mój Pan Bóg, ale nic do mnie nie mówi, ani przez pięć minut, ani przez godzinę - nigdy nic nie mówi.
Musi Pan pogodzić Nową Mszę ze Mszą Trydencką, jeśli Pan nie ma możliwości stałego uczestnictwa li tylko we Mszy Trydenckiej. Ja takiej możliwości nie mam i od czasu do czasu bywam, w miarę możliwości, na Mszy Trydenckiej w innym mieście. Nie mogę zatem mogę mówić o jakiejś regularności. Ale to mi nie przeszkadza w nazywaniu się tradycjonalistą, w kochaniu Mszy Trydenckiej, innych nabożeństw, w przekazywaniu wiedzy o Niej innym, zachęcaniu, propagowaniu etc. Myślę, że na tym polega również, a może nawet przede wszystkim bycie tradycjonalistą. Do zwykłej Mszy jestem już przyzwyczajony i nie odczuwam jakiś dysonansów poznawczych. Uważam, że Nowa Msza jest również ważna i nie rozumiem ludzi, którzy tutaj nawet próbują kwestionować ważność święceń kapłańskich w nowym rycie. To ci właśnie wprowadzają największy zamęt w głowach ludzi wrażliwych. Może tradycjonaliści powinni się opanować ze swoją pychą widzenia grzechów u innych, nieustannym krytykowaniu Ojca Św., biskupów. Uważam, że nie jest to godne chrześcijan.
W NOM-ie homilia należy do mszy.
Doskonale wyraziła Pani moje myśli, za wyjątkiem tego, że jednak na NOM odczywam mocny dyskomfort z tego powodu, że nikt z celebransów (od 5-6-ciu lat) nie zdecydował się recytować Kanonu