Ojciec Święty odniósł się wreszcie do swojego oczekiwania „głoszenia Słowa Bożego w językach zrozumiałych dla wszystkich”, to znaczy, że czytania mszalne mają być wyłącznie z językach narodowych. Wygłaszanie ich w jakikolwiek inny sposób „byłoby jak śmianie się ze Słowa Bożego”, twierdzi Franciszek.Tę ostatnią wypowiedź skomentował prof. Joseph Shaw z Uniwersytetu Oksfordzkiego, przewodniczący Stowarzyszenia Mszy Łacińskiej Anglii i Walii. Uczony przypomniał, że liturgia Kościoła „nie jest czysto dydaktycznym, racjonalistycznym, funkcjonalistycznym przedsięwzięciem”, a funkcją czytań jest oddanie chwały Bogu w „sakralnym języku”, co potem jest tłumaczone podczas kazania.– Nie sądzę, by papież Franciszek był skłonny powiedzieć, że hindusi, muzułmanie, ortodoksyjni żydzi czy greckie i rosyjskie kościoły prawosławne śmieją się ze swoich świętych ksiąg, gdy głoszą je w świętym języku, zwykle zgromadzeniom wiernych, którzy ich nie rozumieją. Gdyby to zrobił, nie wróżyłoby to dobrze stosunkom ekumenicznym i międzywyznaniowym – uznał Shaw.
I jako Ślązak mogę powiedzieć tyle, że ta cierpliwość to nam się już kończy...
Franciszkowe przesłanie na wrzesień:https://youtu.be/Rd_E-kUH4wIMocne.
Ciekawe, kto mu to napisał...
Odważyłem się i wysłuchałem uważnie, ... Franciszek prosi o modlitwę TYLKO za tych, którzy już wybrali ekologiczną drogę życia. Reszta jest już stracona. :-)
Czasami zastanawiam sie czy nie jesteśmy jak ten starszy brat marnotrawnego syna, zgorzkniali i smutni, bo tamtem roztrwonił majątek i dobrze się bawił, gdy my w tym czasie staraliśmy się nie przekroczyć zakazu. Tak pewnie widzi nas Franciszek, on jest tym dobrym ojcem, który wychodzi z "dobra nowiną" szukać zagubionych dzieci, podczas gdy smutni tradsi kiblują w domu. Z tym że jego dobra nowina nie jest ani Ewangelią, ani nie jest nawet atrakcyjna dla zwolennikow ekologii czy innej mody. Gdy na Zachodzie parafia lub diecezja dostawała takiego przełożonego, to po X latach w Kościele zostali tylko ludzie którzy liznęli trochę przedsoborowia.