Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Grudnia 04, 2024, 03:39:39 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
232672 wiadomości w 6640 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: Papież Franciszek
« poprzedni następny »
Strony: 1 ... 13 14 [15] 16 17 ... 277 Drukuj
Autor Wątek: Papież Franciszek  (Przeczytany 1039169 razy)
Andrzej75
aktywista
*****
Wiadomości: 2328


« Odpowiedz #210 dnia: Maja 02, 2013, 17:48:23 pm »

„Fakt, że Papież Franciszek chce być jak najbliżej ludzi, w tym dzieci i chorych, nakłada na nas dodatkowe obowiązki związane z jego bezpieczeństwem. Stąd wzmożone kontrole prewencyjne” – podkreśla komendant żandarmerii watykańskiej gen. Domenico Giani. Wskazuje on, że niezależnie od tego, czy Papież improwizuje, czy nie, zadaniem żandarmów jest zapewnienie mu maksimum bezpieczeństwa. W tym celu istnieje ścisła współpraca z włoską policją, z Gwardią Szwajcarską, a także ze służbami bezpieczeństwa krajów, które Papież odwiedza.

Radio Watykańskie
Zapisane
Exite de illa populus meus: ut ne participes sitis delictorum eius, et de plagis eius non accipiatis.
gnome
aktywista
*****
Wiadomości: 1849


« Odpowiedz #211 dnia: Maja 02, 2013, 20:48:48 pm »

albo swiat sie skonczy.
NASZ świat się skończy.
NASZ świat się skończył!
Zapisane
Podczas jednej z ceremonii w Bazylice św. Piotra, gdy wnoszono na sedia gestatoria papieża św. Piusa X, lud rzymski żywiołowo zareagował oklaskami, Papież widząc entuzjazm wiernych rozkazał zatrzymać pochód. Gdy tłum się uciszył rzekł do wiernych, że *nie należy czcić sługi w domu jego Pana.
max
rezydent
****
Wiadomości: 392

« Odpowiedz #212 dnia: Maja 02, 2013, 20:58:38 pm »

albo swiat sie skonczy.
NASZ świat się skończy.

to by w prostej linii prowadzilo do rozpaczy, ktora dla chrzescijanina jes niedopszczalna. Nikt nie mowi, ze ma byc latwo, jesli jedna ta demoralizacja miala by byc tak daleko posunieta, izby to prowadzilo do niemoznosci zbawienia, to swiat sie skonczy. Nie nasz, tylko w ogole.. Nawet jednak Objawienie stawia zachowanie wiary w swiecie czasow ostatecznych jako otwarte pytanie, a nie jako definitywna przepowiednie wczarnych kolorach. Dlaczego my mieli bysmy byc bardziej pesymistyczni, niz Ten, ktory moze wszystko? Tak jak w XIX wieku nikt nie przewidywal upadku krolow, wojen, ba nawet kilka lat przed I wojna slawiono wiekuisty pokoj, to dlaczego my mielibysmy byc byc pewni teg co sie stanie w Kosciele jutro? Jesli Kosciol dzwignal sie po X, czy XV wieku, to i moze dzwignac sie w kazdym innym, a to, jak Pan Bog zadziala, nie jest do przewidzenia. " W mocy Jego odjac wladze, a wywazszyc pokornego, wszystkich glodnych zaspokoic, glodem wstrzasnac bogatego".
Zapisane
pauluss
aktywista
*****
Wiadomości: 1396


« Odpowiedz #213 dnia: Maja 03, 2013, 01:01:38 am »

Czyli Tusk a nie Gowin miał rację.
Ano miał. Proszę oficjalnie zaprotokołować moje przewidywanie: papież nie będzie walczył przeciw homomałżeństwom.
Kościół podda się w tej sprawie tak jak poddał się w sprawie rozwodów. W latach 60-70tych rozwody zalegalizowano w tych  krajach Europy, które ich jeszcze nie miały, a w innych znacznie ułatwiono procedure rozwodową. Stało się to przy dość słabym oporze katolików, i przy pozorowanym oporze hierarchii. Teraz mamy  déjà vu.
Nie chce wchodzic w wielkie dyskusje, bo jestem zmeczony i niczego nowego nie wymysle, ale mam pare wcale nie odkrywczych spostrzezen:
- Kosciol moze mowic o niewlasciwosci jakichkolwiek zwiazkow pozamalzenskich i o tym, ze malzenstwo to tylko i wylacznie zwiazek kobiety i mezczyzny; nie tylko MOZE  mowic, ale MUSI o tym mowic (podobnie jak mowi o tym, ze zle sa rozwody czy aborcja, nawet jesli sa dopuszczone przez prawo takiego czy innego panstwa - choc te sprawy maja zupelnie inna wage: w pierwszej chodzi o wiernosc Bogu i Jego woli, w drugiej jest to zabicie drugiego czlowieka)
- w jakims sensie jestesmy stopniowo obyczajowo "urabiani" - to, co bylo pare(nascie) lat temu nie do pomyslenia, teraz jest ukazywane jako norma czy cos wrecz koniecznego (i przeciwko takiej mentalnosci tez trzeba protestowac)
- prawo panstwowe idzie coraz bardziej w innym kierunku niz nauczanie Kosciola i z tym sie musimy pogodzic - trzeba podkreslac, ze dla chrzescijanina wyznacznikiem zachowan nie jest tylko prawo panstwowe (dla wielu niestety to, co jest legalne z punktu widzenia prawa panstwowego, jest dopuszczalne i wrecz dobre)
- trzeba potepiac zlo, ale nie mozna potepiac drugiego czlowieka
- i w koncu trzeba pokazywac, ze chrzescijanstwo to nie tylko seks i sprawy z tym mniej lub bardziej zwiazane: wiemy, ze tak nie jest, mowimy, ze tak nie jest, ale czasem mozna odniesc wrazenie, ze sami w to nie wierzymy
- trudno powiedziec, jaka droge przyjmnie obecny papiez (ktory nie wzbudza niestety jakiegos mojego wielkiego entuzjazmu przede wszystkim na plaszczyznie liturgicznej :( ) wobec homozwiazkow (wszystko, co sie pisze, jest albo gdybaniem, ale jakims bezkrytycznym powtarzaniem niepotwierdzonych informacji), ale trzeba przyznac, ze w nauczaniu jest BARDZO ortodoksyjny (czego jeszcze jego niektorzy fani nie widza albo nia chca widziec, ale predzej czy pozniej bedzie wielkie rozczarowanie albo wielka niechec wobec niego proporcjonalna do obecnego entuzjazmu), wiec mimo calego mojego dystansu jestem pewien, ze nie powie niczego, co by nie bylo zgodne z nauczaniem Kosciola
- w zlaicyzowanym swiecie (Polska nie jest az taki strasznym wyjatkiem, jak sie niektorym zdaje) trudno rzecz jasna mowic o rzeczach waznych i o tym, ze jako chrzescijanie mamy prawo miec swoje poglady nawet w kwestiach kontrowersyjnych (i chyba to jest wiekszy problem - prawo do wlasnego zdania), ale nie mozemy oczekiwac, ze wszyscy czy nawet wiekszosc przyjma nasza argumentacje
- w jakis sposob przegrywamy (jako Kosciol) ze swiatem, ktory nie tylko sie smieje z naszych pogladow, ale propaguje wszystko, co jest temu przeciwne, ale obowiazkiem Kosciola nie jest "wygrywac", ale "byc" i "swiadczyc" w pore i nie w pore, nawet w warunkach niekoniecznie sprzyjajacych; "swiadczyc" jednakze nie znaczy "klocic sie" za kazda cene
- wiekszosc katolikow i tak nie zamierza zyc wedlug swojej wiary - wazniejsze dla nich jest otoczenie i jego zdanie - wiara jest dla wiekszosci co najwyzej obrzedowoscia lub tradycja; ludzie i tak zrobia, co beda chcieli - i z reguly jest tak, ze albo ktos swoja wiare bierze na powaznie, albo nie - i prawo panstwowe nie ma tu nic do rzeczy (albo wiem, czym moja wiara jest i staram sie wedlug niej zyc, albo nie - trzeciej drogi nie ma) - i znowu jest tu pole dla Kosciola, zeby ukazywac wiare jako nastepstwo dojrzalej decyzji a nie tylko tradycje.
- na koniec - prosze mnie nie zabic, za to, co napisze ;) - z ludzkiego punktu widzenia jest mi naprawde wszystko jedno, czy ktos zyje bez slubu, czy zmienia partnerow seksualnych, czy jest w homozwiazku, czy uzywa prezerwatyw i srodkow antykoncepcyjnych, czy zyje w jakikolwiek inny sposob, ktory jest daleki od moich pogladow i mojej wiary; ale jako chrzescijanin sam sie staram wedlug swojej wiary zyc, nawet jesli 9 na 10 spotkanych przeze mnie ludzi ma to gdzies - ale nie moge wszystkich uszczesliwiac na sile; wazniejsze jest pozytywne ukazywanie wiary i chrzescijanstwa (rzecz jasna) jako sensownej i glebokiej drogi przez zycie niz jako czegos, co wszyscy musza przyjac (jesli nie dobrowolnie, to przymusem - a to przeciez i tak nic nie da i z nikogo porzadnego chrzescijanina na sile nie zrobimy - albo bedzie chcial to przyjac, albo nie); to samo mozna powiedziec o Kosciele - ma mowic o Bogu i o wierze bez kompromisow, ale jako o propozycji, ktora czlowiek moze przyjac albo i nie - a jesli ja przyjmie, ma byc konsekwentny, co nie oznacza idealny.
- na koniec (naprawde na koniec) powtorze (zeby nie bylo niejasnosci) - o wiele wiekszym dla mnie jako chrzescijanina wyzwaniem jest obrona zycia od poczecia do naturalnej smierci czy mowienie o niegodziwosci metody in vitro niz walka przeciwko homozwiazkom; w pierwszej sytuacji chodzi o SAMO ZYCIE i o prawo do godnego zycia od samego poczecia - w drugiej tylko o styl zycia doroslych ludzi.
« Ostatnia zmiana: Maja 03, 2013, 01:11:29 am wysłana przez pauluss » Zapisane
pauluss
aktywista
*****
Wiadomości: 1396


« Odpowiedz #214 dnia: Maja 03, 2013, 01:18:20 am »

http://rorate-caeli.blogspot.com/2013/04/german-archbishop-calls-for-women.html
Ten pan (arcybiskup Zollitsch czy jak sie to pisze) mnie juz nudzi swoimi pomyslami. Podobno niedawno powiedzial, ze po wyborze papieza Franciszka znowu nie trzeba sie wstydzic, ze sie jest katolikiem.... Kto wie, moze za to zostanie mianowany kardynalem jak swego czasu bp Lehmann - ale chyba jednak brakuje mu mimo wszystko formatu Lehmanna.
Moze w Niemczech jest naprawde tak zle z Kosciolem, ze trzeba sie usmiechac do mediow i mowic to, co chca slyszec? Czyzby biskupi zapomnieli, ze media to nie zycie a ich poparcia i tak nigdy nie zdobeda, wiec nie ma sie co wysilac.
Zapisane
STS
rezydent
****
Wiadomości: 334

« Odpowiedz #215 dnia: Maja 03, 2013, 17:43:33 pm »

Cytuj
to samo mozna powiedziec o Kosciele - ma mowic o Bogu i o wierze bez kompromisow, ale jako o propozycji, ktora czlowiek moze przyjac albo i nie - a jesli ja przyjmie, ma byc konsekwentny, co nie oznacza idealny.
Ja bym się nie zgodził, że nauczanie Kościoła to propozycja, którą człowiek może przyjąć albo i nie. Takie stwierdzenie trąci mi po prostu relatywizmem. Człowiek nie może albo wedle własnego uznania w Boga wierzyć, albo w niego nie wierzyć. Człowiek nie tylko może, ale i ma obowiązek przyjąć religię katolicką. Inna sprawa czy ją przyjmie - to już zależy od jego wolnej woli...
Zapisane
gnome
aktywista
*****
Wiadomości: 1849


« Odpowiedz #216 dnia: Maja 03, 2013, 21:00:15 pm »

albo swiat sie skonczy.
NASZ świat się skończy.

to by w prostej linii prowadzilo do rozpaczy, ktora dla chrzescijanina jes niedopszczalna. Nikt nie mowi, ze ma byc latwo, jesli jedna ta demoralizacja miala by byc tak daleko posunieta, izby to prowadzilo do niemoznosci zbawienia, to swiat sie skonczy. Nie nasz, tylko w ogole..
Panie max, gdzie jest powiedziane o rozpaczy a tym bardziej, gdzie o niemożliwość zbawienia?
Nasz świat się skończył, to jest fakt. Łaciński, judeo-chrześcijański, katolicki świat się skończył i to dość dawno temu, przynajmniej ze 200 lat z przecinkiem.
Oczywiście termin jest umowny, 1500-letnia cywilizacja nie pada w jeden dzień (choć umownie, symbolicznie taki dzień pewnie dało by się wyznaczyć).
Dziś w Polsce, to jeszcze tak się tego być może nie czuje ale w wielu miejscach na "zachodzie", człowiek ma odczucie jakby był w Pekinie albo Phnom Penh - żadnych śladów dawnej wielkiej i pięknej cywilizacji łacińskiej.
Proces "czyszczenia" trwa i jest absolutnie niepowstrzymywalny.
Nasza cywilizacja, nasz świat jest przeszłością, żyjemy dziś na gruzach tej cywilizacji choć nowej trudno - moim zdaniem - jeszcze przez chwile wypatrywać. Jest to jakiś taki okres międzycywilizacyjny, starej już nie ma, nowej jeszcze nie widać - ale nadejdzie to pewne, świat nie znosi pustki.
Jest oczywiście coś co próbuje wypchać tę przerwę, coś co bł. JPII nazwa "cywilizacją śmierci" ale w mojej ocenie słowo "cywilizacja" nobilituje tylko niepotrzebnie tę zgraje barbarzyńskiej hołoty.

Czy to w jakikolwiek sposób przeszkodzi nam w zbawianiu? Niby czemu? To nie jest koniec Kościoła, to koniec naszego świata ale Kościół jak nam obiecano będzie istniał do końca więc spokojnie :)
Nie wiem gdzie i w jakiej formie odnajdzie Pan Kościół za 1000lat ale jeśli Pan Bóg da ludzkości jeszcze tyle czasu, to jestem absolutnie pewien, że gdzieś ten Kościół Pan odnajdzie.

Wiem, że to wyświechtane, tanie i ... ale Raspail to jednak pięknie opisuje.
Każdy z jego (znanych mi) bohaterów "żyje w" lub "dożywa do" czegoś co można by nazwać "końcem ich światów" a jednak robią dokładnie to co powinni, nie popadają w rozpacz, choć nie ma nadziei :)
Zapisane
Podczas jednej z ceremonii w Bazylice św. Piotra, gdy wnoszono na sedia gestatoria papieża św. Piusa X, lud rzymski żywiołowo zareagował oklaskami, Papież widząc entuzjazm wiernych rozkazał zatrzymać pochód. Gdy tłum się uciszył rzekł do wiernych, że *nie należy czcić sługi w domu jego Pana.
Murka
aktywista
*****
Wiadomości: 1289


« Odpowiedz #217 dnia: Maja 03, 2013, 21:47:05 pm »

/.../ nie popadają w rozpacz, choć nie ma nadziei :)

Albo nie popadają w rozpacz, albo nie ma nadziei. Jedno wyklucza drugie, bo rozpacz to właśnie utrata nadziei.
Zapisane
Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka.
gnome
aktywista
*****
Wiadomości: 1849


« Odpowiedz #218 dnia: Maja 03, 2013, 23:13:13 pm »

Mieć nadzieję znaczy łudzić się, wierzyć w możliwość zdarzenia się czegoś....
Popadać w rozpacz to rozpaczać, płakać, żałować czegoś, smucić się z powodu czegoś....

Jest możliwe aby jednocześnie nie mieć nadziei na coś i z tego powodu nie rozpaczać.
Zapisane
Podczas jednej z ceremonii w Bazylice św. Piotra, gdy wnoszono na sedia gestatoria papieża św. Piusa X, lud rzymski żywiołowo zareagował oklaskami, Papież widząc entuzjazm wiernych rozkazał zatrzymać pochód. Gdy tłum się uciszył rzekł do wiernych, że *nie należy czcić sługi w domu jego Pana.
jwk
aktywista
*****
Wiadomości: 7315


« Odpowiedz #219 dnia: Maja 03, 2013, 23:37:16 pm »

Nasz świat się skończył, to jest fakt. Łaciński, judeo-chrześcijański, katolicki świat się skończył i to dość dawno temu, przynajmniej ze 200 lat z przecinkiem.
Hmm ... Pojęcie "judeo-chrześcijański" to wymysł ostatnich kilkudziesięciu lat, nawet na SW_II jeszcze nikt na to nie wpadł a 200 lat temu nikomu się nie śniło. Co do kryzysu chrześcjaństwa to datowałbym go nawet wcześniej na czas odrodzenia pogaństwa zwany renesansem. Potem lawina zaczynała się toczyć coraz szybciej.
Zapisane
Zamiast zajmować się całą rzeszą katolików, którzy nie chodzą w ogóle do kościoła,
Watykan uderza w tych, którzy są na Mszy świętej w każdą niedzielę.
Murka
aktywista
*****
Wiadomości: 1289


« Odpowiedz #220 dnia: Maja 03, 2013, 23:50:47 pm »

@gnome
Podałam Panu teologiczną definicję rozpaczy i nadziei. Oczywiście może Pan sobie wymyślić własną albo używać kolokwializmów, ale pan Max odniósł się do rozpaczy i nadziei w kontekście chrześcijaństwa i upadku świata chrześcijańskiego.
Zapisane
Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka.
max
rezydent
****
Wiadomości: 392

« Odpowiedz #221 dnia: Maja 03, 2013, 23:53:00 pm »

albo swiat sie skonczy.
NASZ świat się skończy.

to by w prostej linii prowadzilo do rozpaczy, ktora dla chrzescijanina jes niedopszczalna. Nikt nie mowi, ze ma byc latwo, jesli jedna ta demoralizacja miala by byc tak daleko posunieta, izby to prowadzilo do niemoznosci zbawienia, to swiat sie skonczy. Nie nasz, tylko w ogole..
Panie max, gdzie jest powiedziane o rozpaczy a tym bardziej, gdzie o niemożliwość zbawienia?
Nasz świat się skończył, to jest fakt. Łaciński, judeo-chrześcijański, katolicki świat się skończył i to dość dawno temu, przynajmniej ze 200 lat z przecinkiem.
Oczywiście termin jest umowny, 1500-letnia cywilizacja nie pada w jeden dzień (choć umownie, symbolicznie taki dzień pewnie dało by się wyznaczyć).
Dziś w Polsce, to jeszcze tak się tego być może nie czuje ale w wielu miejscach na "zachodzie", człowiek ma odczucie jakby był w Pekinie albo Phnom Penh - żadnych śladów dawnej wielkiej i pięknej cywilizacji łacińskiej.
Proces "czyszczenia" trwa i jest absolutnie niepowstrzymywalny.
Nasza cywilizacja, nasz świat jest przeszłością, żyjemy dziś na gruzach tej cywilizacji choć nowej trudno - moim zdaniem - jeszcze przez chwile wypatrywać. Jest to jakiś taki okres międzycywilizacyjny, starej już nie ma, nowej jeszcze nie widać - ale nadejdzie to pewne, świat nie znosi pustki.
Jest oczywiście coś co próbuje wypchać tę przerwę, coś co bł. JPII nazwa "cywilizacją śmierci" ale w mojej ocenie słowo "cywilizacja" nobilituje tylko niepotrzebnie tę zgraje barbarzyńskiej hołoty.

Czy to w jakikolwiek sposób przeszkodzi nam w zbawianiu? Niby czemu? To nie jest koniec Kościoła, to koniec naszego świata ale Kościół jak nam obiecano będzie istniał do końca więc spokojnie :)
Nie wiem gdzie i w jakiej formie odnajdzie Pan Kościół za 1000lat ale jeśli Pan Bóg da ludzkości jeszcze tyle czasu, to jestem absolutnie pewien, że gdzieś ten Kościół Pan odnajdzie.

Wiem, że to wyświechtane, tanie i ... ale Raspail to jednak pięknie opisuje.
Każdy z jego (znanych mi) bohaterów "żyje w" lub "dożywa do" czegoś co można by nazwać "końcem ich światów" a jednak robią dokładnie to co powinni, nie popadają w rozpacz, choć nie ma nadziei :)

alez mnie absolutnie nie chodzi o swiat. Kosciol nie jest z tego swiata, i swiat bedzie go nienawidzil. Chodzi o postawe wobec swiata tak, by byl Kosciol prawdziwym drogowskazem. Kosciol byl w poganskicm cesarstwie, barbarzynskim czasie ciemnym,  przetrwal rewolucjie, wojny i zarazy. Przetrwa i rozpuste, a jesli milby nie przetrwac, swiat sie skonczy. Nadzieja, ze swiat przyjmnie nauke Kosciola nie ma zadnych podstaw, a Objawienie mowi o przesladowaniu przez swiat, a nie  milosci. Je sie odnosilem do stwierdzenia, ze Kosciol siw pogodzi z barbarzynskimi zwyczajami tak ja z rozwodami itp., i odpowiadam na to, ze kilkadziesiat lat legalnego istnienia jakiegos bezecenstwa to nie jest czas, po jakim mozna mowic: tak juz zostanie, a Kosciol sie przyzwyczai, i zaakceptuje fakt. Jesli by tak bylo, to biada takiemu "Kosciolowi". Bo i nawet obecnie, mimo ze duch walki upadl, to nauka moralna Kosciola jest dla wszystkich dostepna, i nie zmieniona.
Zapisane
Regiomontanus
aktywista
*****
Wiadomości: 3664


« Odpowiedz #222 dnia: Maja 04, 2013, 00:53:29 am »

Czy to w jakikolwiek sposób przeszkodzi nam w zbawianiu? Niby czemu?

Dziwne pytanie. Każdy, kto ma dzieci, i chce przekazać im wiarę, odpowie na to pytanie: oczywiście, że może przeszkodzić, i to jeszcze jak!
Zapisane
Certe, adveniente die judicii, non quaeretur a nobis quid legerimus, sed quid fecerimus.
gnome
aktywista
*****
Wiadomości: 1849


« Odpowiedz #223 dnia: Maja 05, 2013, 21:36:59 pm »

Czy to w jakikolwiek sposób przeszkodzi nam w zbawianiu? Niby czemu?

Dziwne pytanie. Każdy, kto ma dzieci, i chce przekazać im wiarę, odpowie na to pytanie: oczywiście, że może przeszkodzić, i to jeszcze jak!

W zbawieniu?
Co mieliby powiedzieć pierwsi Chrześcijanie?
Wtedy to zbawienie - zgodnie z tą logiką - było niemal niemożliwe.

Wolałbym żeby moje dzieci dorastały w otoczeniu które będzie umacniało je w wierze albo jeszcze lepiej, niech żyją w "katolickim raju na ziemi" gdzie każdy staje się świętym.... ale takie scenariusze to są raczej dla sekt jakichś zarezerwowane a My to musimy żyć w "świecie" i nie dość, że dążyć do zbawienia to jeszcze "zarażać" otoczenie swoją wiarą.
Zapisane
Podczas jednej z ceremonii w Bazylice św. Piotra, gdy wnoszono na sedia gestatoria papieża św. Piusa X, lud rzymski żywiołowo zareagował oklaskami, Papież widząc entuzjazm wiernych rozkazał zatrzymać pochód. Gdy tłum się uciszył rzekł do wiernych, że *nie należy czcić sługi w domu jego Pana.
rysio
aktywista
*****
Wiadomości: 4774

« Odpowiedz #224 dnia: Maja 06, 2013, 00:20:57 am »

Cytuj
obowiazkiem Kosciola nie jest "wygrywac", ale "byc" i "swiadczyc" w pore i nie w pore, nawet w warunkach niekoniecznie sprzyjajacych; "swiadczyc" jednakze nie znaczy "klocic sie" za kazda cene

A ja myślałem, że Kościół ma zmieniać świat.

Cytuj
dla mnie jako chrzescijanina wyzwaniem jest obrona zycia od poczecia do naturalnej smierci

A jak Ks. wyobraza sobie taką obronę? Pomińmy spacerki z balonikami i pikniki tzw."pro life". Przecież taka obrona to spór i to b. ostry. A mamy przecież tylko trwać i świadczyć - czyli nie zabijać swoich dzieci.
 
To, ze papież Franciszek nie powie niczego co jest niezgodne z katolicyzmem to chwalebne. Wystarczy jednak, ze zamilczy o ... np. zgorszeniu homozwiazkami.
Mówienie, ze prawo cywilne dopuszczające zachowania grzeszne nas nie dotyczy i nie zmusza do zycia w grzechu (mówił podobnie kard.Nycz) to udawanie, ze problemu nie ma. Dziś tolerancja, jutro akceptacja, po jutrze grzywna za nieuczestniczenie w wiecu "na rzecz".
Tak więc, choć nie należę do forumowych jastrzębi państwa katolickiego, dostrzegam w wypowiedzi księdza, oraz hierarchów chęć  ucieczki od problemu z uśmiechem na ustach. Tylko, że uciec się nie da. Można jedynie odwlec w czasie moment gdy postęp zapuka do drzwi naszych domów (do szkół już wszedł).

Teolog kard.Karol Journet pod koniec lat 50-tych antycypował "nowe modus vivendi Kościoła ze światem". Zakładał jednak, ze fundamentem koegzystencji będzie wspólna definicja dobra i zła. Tak tez tchnie duszek Soboru II. Problem w tym, ze świat ma inną wizje dobra i zła. I dlatego "Kościół posoborowy" nie wie jak się zachować. Ostatnio właśnie mówi o "trwaniu i świadczeniu", milczeniem pomijając swoje przyzwolenie (milczące) na propagowanie zła i grzechu.

Podobna posoborowa sprzeczność to: wyrzucenie tabernakulum z kościołów, komunia na stojąco... i uwagi kierowane do rodziców, ze "wasze dzieci wchodząc do kościoła nawet nie przyklękną".
Zapisane
"I w mordobiciu musi być umiarkowanie"*
 * Dzielny wojak Szwejk.
Strony: 1 ... 13 14 [15] 16 17 ... 277 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: Papież Franciszek « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!