Czy to jest w Polsce? Póki co w naszym kraju tego rodzaju błazenada jest stosunkowo rzadkim zjawiskiem, przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia.
Z mojego też. Wydaje mi się, że raczej trzeba się specjalnie starać, żeby trafić na taką praktykę.
Musi to być jaka msza oazowa/neońska/młodzieżowa/dziecięca lub jakiś "fajny" rekolekcjonista w ramach swojej misji wymusza takie praktyki w konserwatywnych parafiach... Brrr....! Okropne to!
Ad meritum: wyobraźmy sobie, że stoimy na Golgocie wokół krzyża (bo de facto to właśnie ma miejsce na Mszy Św.). No więc stoimy i czy to jest czas i miejsce na "zróbmy przyjacielskie koło i zanućmy pieśń wesołą"? Mrok ogarnia całą Ziemię aż do godziny dziewiątej, zasłona w przybytku się rozdziera, a my mamy za łapki i kumbaya???
I drugi argument przeciwko (dla zatwardziałych posoborowików-modernistów): jeśli na Ojcze Nasz tańczymy łapka w łapkę to jak potem mamy celebrować die Handkomunion? Przecież to się przeniosą kowidy i inne patogeny!