Spotkałem się też z polecaniem "Rozważania o wojnie domowej" Jasienicy ale osobiście nie czytałem.
Jasienica OK.
Akurat tutaj to tak nie do końca.
Oczywiście warto przeczytać ale dla mnie to jest zbyt ... stonowane.
Autor mówi o eksterminacji ogromnych rzesz ludzi o potwornym losie ofiar rewolucjonistów a mówi w taki sposób w jaki mówi się upadku z rowera - no niby nic przyjemnego ale spokojnie to nie koniec świata.
Poza tym, miałem wrażenie czytając "Rozważania o wojnie domowej" jakby Jasienica trochę usprawiedliwiał czerwonych katów i - jakby to powiedzieć - rozpraszał odpowiedzialność.
Więc tam sentymentalizmu i tęsknoty niż żalu i poszukiwania winnego. W sytuacji w której Paryż wciąż nie chciał (i nie chce do dziś) przyznać, że Wandea to było ludobójstwo, takie odsuwanie odpowiedzialność wobec ofiar tej zbrodni na rzecz taniego sentymentalizmu jest - w mojej ocenie - nieodpowiednie.
No i to irytujące powracanie wciąż do dat według kalendarza rewolucyjnego - brrrr
Żeby nie było, że zniechęcam, kilka ciekawych cytatów na zachętę:
"W niektórych epokach historii zamiar życia w spokoju staje się programem wywrotowym"(s.37) - bo dziś znowu tego doświadczamy.
"Już dość dawno temu powiedziano,że najbardziej liberalna republika dzisiejsza wydałaby się ludziom ówczesnym strasznym domem niewoli, że stary porządek był po prostu naszpikowany niepojętymi dla nas wolnościami"(s.39) - bo o wolności warto zawsze przypominać!
"Nieustannie wszak snują się po tym łez padole przejęci pogardą dla jego nielogicznego urządzenia teoretycy, posiadacze nieomylnych recept zbawienia. Ta właśnie skłonność ludzka - zabawna, dopóki się przejawia w piwiarniach lub w klubach towarzyskich, w czytelniach bibliotek, niekiedy irytująca - staje się śmiertelnie niebezpieczna, gdy kapryśny zaiste bieg dziejów chociażby przypadkiem odda prorokowi lub całej grupie wizjonerów - władzę."(s.63) - bo przed czerwonymi zawsze warto ostrzegać.
"Jeśli będę nacierać, idźcie za mną! Jeśli się cofnę, zabijcie! Jeśli zginę, pomścijcie!"(s.89) - Henryk de La Rochejaquelein.
"Strszaliwa ustawa z 22 prairiala (czyli 10 czerwca 1794 roku) znosiła postepowanie śledcze, pozbawiała oskarżonego prawa do pomocy ze strony obrońcy, zwalniała trybunał od obowiązku przesłuchania świadków i nakazywała mu albo uniewinniać, albo skazywać na śmierć."(s.109) - bo to ciekawe jak w czasach "oświeconych" znoszono prawa prawdziwie "oświecone" stworzone w czasach "mrocznego zabobonu" :]
Warto tego użyć kiedy ktoś próbuje udowadniać wyższość (praw człowieka i humanitaryzmu) czasów rewolucji w porównaniu z średniowieczem.
"Statystyka powiada, że tylko dwadzieścia procent skazanych w dobie Terroru należało do stanów uprzywilejowanych, do duchowieństwa lub szlachty. Pozostałe osiemdziesiąt procent to był lud, stan trzeci, o którym opat Sieyes taki pięknie pisał przed pięciu zaledwie laty, że będąc za monarchów niczym, pragnie stać się nareszcie czymkolwiek... Stał się, jak widzimy, stał się grubo więcej niż czymkolwiek, bo rekordzistą we wcale niepożądanej ofiarności."(s.109) - bo warto przypominać, że słowa socjalistów to zawsze wierutne kłamstwa.
"Monarchowie z rodu Kapetyngów uważali Francuzów za swoich poddanych, lecz nie wychowali ich na niewolników"(s.118) - bo warto pokazywać, że ci "straszni" monarchowie, nie byli - w porównaniu z wieloma demokratami - tacy straszni wcale