@ Anna M.1. Trzylatek nie rozumie ISTOTY grzechu;2. Dla trzylatka wieź z matką nie może stanowić jakiegokolwiek odniesienia do więzi z Bogiem;3. "mamusia już cię nie kocha, [bo postąpiłeś źle]" nie równa się: "Pan Bóg już cię nie kocha, bo zgrzeszyłeś"4. Żadna normalna matka nie powie swojemu dziecku: "mamusia już cię nie kocha", tak samo jak Pan Bóg "nie mówi" grzesznikowi: "nie kocham cię". Gdyby Pan Bóg nie kochał grzeszników... niech każdy sobie dośpiewa, za siebie samego, co by się stało... Jeśli nie chcemy uznać miłości Boga do grzeszników, to znaczy, że nie znamy jeszcze lub nie chcemy uznać kurwatury swojej natury (żeby nie było, że szerzę luteranizm, czy jansenizm: kurwatury względnej nie bezwzględnej).
Wystarczy, że każesz matce powiedzieć dziecku: "mamusia cię już nie kocha", a ujrzysz na własne oczy niepokój, który jest efektem zerwanej więzi.
Żadna normalna matka nie powie swojemu dziecku: "mamusia już cię nie kocha",
normalna matka moze jednak smiało powiedzieć dziecku "gniewam sie na Ciebie".
@ BMKIstotą grzechu NIE jest to, że Pan Bóg wycofuje swoją miłość względem grzesznika, tylko grzesznik sam zrywa więź miłości, obrażając tym świętego, miłującego Boga. Jak natomiast stawia tę kwestię w przytoczonym fragmencie sł. Boży arcybiskup Sheen - i to w odniesieniu do trzylatka? No, jak? Sorry, ale Arcybiskup też był człowiekiem i nawet jemu zdarzały się wypowiedzi niewypały. Świętość to nie doskonałość, czy jakaś intelektualna i psychiczna nieskazitelność, więc nie czarujcie rzeczywistości: nie wszystkie wypowiedzi Arcybiskupa są świetne i genialne. Ta wypowiedź jest niewypałem. Mam nadzieję BMK, że nie jesteś ani ojcem, ani matką (nie wiem, czyś kobieta, czyś mężczyzna), bo naprawdę strach pomyśleć, w jaki sposób wychowywałbyś/wychowywałabyś swoje dzieci w wierze. I strach pomyśleć, jak wychowano Ciebie i jak teraz musisz się z tym męczyć.