No . . . nie mogę nie zareagować na moje miasto rodzinne. Z kościołem garnizonowym łączą mnie miłe wspomnienia. Mój ojciec chrzestny, p. Józef Panfil był tam przez wiele lat
kościelnym. Pozwalał mi buszować po zakrystii. Pamiętam ks. pułkownika Mroza. Obdarowywał mnie książkami. to se ne vrati.
Przy okazji; poczytuje sobie to forum, ale co tu komentować? Wszystko się już "wygadało". Teraz będzie przerwa - na 3 tygodnie jadę do sanatorium - strefa bezinternetowa.
Chyba że sklecę po powrocie wpis na temat; "tradycjonalizm wśród kuracjuszy" albo "turnus mija a ja niczyja". (bo ja, świeży wdowiec już czuje zainteresowanie osiedlowych wdów.)
Pozdrawiam pana Majora. Spocznij!
