Cytuj"Post Urbanum VI non est aliquis recipiendus in Papam, sed vivendum est more Graecorum sub legibus propriis" Po Urbanie VI nikt nie jest wybierany na urząd papieża, lecz żyje się na sposób Greków wg własnych praw.Tyle, że sedecy wcale tej zasady nie uznają za swoją.
"Post Urbanum VI non est aliquis recipiendus in Papam, sed vivendum est more Graecorum sub legibus propriis"
Cytat: Tato w Kwietnia 24, 2009, 15:30:46 pmA to się porobiło...normalnie "Pierścień Rybaka" Jean'a Raspaill'a:) tak takA co do kolegów sedeków: to przecież oni sobie wybrali "papieża", gdzieś w USA jest podobnież "Pius XIII"!Z tym, że Benedykt XIV [Pedro da Luna] wykreowany przez J. Raspaila jest bardzo przekonywający!!!
A to się porobiło...normalnie "Pierścień Rybaka" Jean'a Raspaill'a:)
Cytat: nullatenus w Kwietnia 24, 2009, 23:15:18 pmArticuli XLV Joannis Wiclefangli Damnatae anno 1418, in Concilio Constantiensi. sess. xiv. art.9."Post Urbanum VI non est aliquis recipiendus in Papam, sed vivendum est more Graecorum sub legibus propriis"Besombes, Moralis Christiana vol. 2., Venecja 1791, p. 584. (druk z przed rewolucji stan bdb.)No tak ja mam wydanie polskie WAM "Dokumenty Soborów Powszechnych tomy I-IV".Tu widzę, że jest to artykuł 45, u mnie to się nazywa sesjami.
Articuli XLV Joannis Wiclefangli Damnatae anno 1418, in Concilio Constantiensi. sess. xiv. art.9."Post Urbanum VI non est aliquis recipiendus in Papam, sed vivendum est more Graecorum sub legibus propriis"Besombes, Moralis Christiana vol. 2., Venecja 1791, p. 584. (druk z przed rewolucji stan bdb.)
Sedewakantyści nie uznają tezy, jakoby należało sobie dać spokój z wyborem nowego papieża. Po pierwsze, wielu (większość?) z nich to sedeprywacjoniści, a więc uznają obecnych papieży za ważnie wybranych czyli materialnych, którzy to przez herezję formalnie nie mogą pełnić swego urzędu. Stąd wniosek, że nie ma sensu wybierać nowego.
Po pierwsze, wielu (większość?) z nich to sedeprywacjoniści, a więc uznają obecnych papieży za ważnie wybranych czyli materialnych, którzy to przez herezję formalnie nie mogą pełnić swego urzędu. Stąd wniosek, że nie ma sensu wybierać nowego.
Po drugie, ci co są 100%-wymi sedewakantystami, nie mają kardynałów, więc kto mógłby dokonać wyboru, który przez nikogo nie mógłby być podważony?
Sprawa taka prosta nie jest, jak to przedstawił pan nullatenus . Każdy sedewakantysta i sedeprywacjonista chciałby mieć prawdziwego papieża (materialnego i formalnego), który zakończyłby okres sede vacante.
To w zasadzie jakie wyjście z zaistniałej sytuacji widzą sedewakantyści?
Jeśli nie mają kardynałów nie mogą wybrać papieża, nie dopuszczają syt,, ze obecny papież moze się "nawrócić", to co?
Czekają, aż może jakiś kardynał przejdzie na ich stronę (ale jaki skoro całe obecne kolegium kardynałów jest mianowane przez - w ich rozumieniu - okupantów Stolicy Piotrowej)? Czekaja, aż Chrystus w formie jakiegoś zaku sam wybierze im papieża, a może czekaja na szybki koniec świata (i ta ost. opcja jest chyba najbardziej logiczna).
Czcigodny Ojciec jest uprzejmy mylić się w tej sprawie: sedeprywacjonizm jest koncepcją teoretyczną, zupełnie marginalną wśród dzisiejszych sedewakantystów i zazwyczaj przez nich zwalczaną. W zasadzie w miarę czysty sedeprywacjonizm występuje tylko u Włochów z Instytutu M.B. Dobrej Rady; tezę tę podtrzymuje tez bp Sanborn i x Trytek. Reszta wspólnot sedeprywacjonistycznych jest dziś po 2-giej stronie barykady.
Swoją drogą nie bylem w Watykanie przy grobie JPII nie wie Pan np czy faktycznie jest vis a vis biała prosta płyta z napisem "BENEDICTUS"