A teraz najciekawsze: był to najdroższy polski malarz, w tym sensie, że jego dzieła osiągały (za jego życia) rekordowe ceny. W zeszłym roku zapłacono na aukcji w Londynie ponad 700 tys funtów za trzy jego prace z serii "1965 / 1 – ∞".
Moim skromnym zdaniem to wcale nie jest najciekawsze.Najciekawsza dla mnie jest konsekwencja w działaniu, to że nie pozwolił sobie na żadne odejście od raz wyznaczonego kierunku...
Owszem, konsekwencja niesamowita, wręcz nieludzkich proporcji.Dla mnie jednak mimo wszytko jest najciekawsze, że był w stanie żyć ze swoich dzieł, że jego cyferki wiszą w muzeach całego świata od Guggenheima do Pompindou, że kolekcjonerzy płacili za nie tak wielkie pieniądze, a sam artysta dostał wiele nagród i odznaczeń.
Od pewnego czasu myślę, że fakty tego rodzaju, jak przytoczone przez Pana, nie są zbyt istotnym wyznacznikiem wartości.Wybory kolekcjonerów, marszandów, kuratorów stanowią dość przypadkową wartość dodaną.
Jasne. O prawdziwej wartości (tej artystycznej) i tak zadecyduje Pani Gienia.
Wartość obrazu pochodzi od autora , a nie wynika z kontekstu w jakim obraz się znalazł.