A ja nie rozumiem. Jeśli odprawia się tam gdzieś w OD Msza św.trydencka to co to za tajemnica żeby nie podać to do wiadomości?
Numerariusz, miło mi Utrudnień co do uczestnictwa w rycie nadzwyczajnym nie ma. Wręcz przeciwnie, jeden z proboszczów z mojego miasta, korzystający z formacji Opus Dei, od czasu motu propio regularnie sprawuje Mszę w formie nadzwyczajnej i zawsze uczestniczy w niej trochę ludzi.
Utrudnień co do uczestnictwa w rycie nadzwyczajnym nie ma.
Z tej perspektywy ja się cholernie cieszę, że w Opus Dei jako trads spotykam się z sympatią, że nikt nie wydziwia na "starą mszę"
Z perspektywy tej duchowej pustynii, przy której przeciętny polski parafialny NOM to szczyt pobożności, te animozje wydają się dużo mniej istotne a kaplica Dzieła to była dla mnie prawdziwa oaza wśród ruin. To spotkanie z inną rzeczywistością pozwoliło mi złapać zdrowy dystans do naszych swarów. Każdemu polecam
Wiadoma tradiulotka wisi zaś na tablicy ogłoszeń w opusowym ośrodku.
I jeszcze jedno - los mnie ostatnio rzucił na dwa tygodnie do Nowej Zelandii. być może opiszę to obszerniej gdzieś indziej, ale dopiero będąc w takim miejscu dobitnie człowiek zdaje sobie sprawę z tego jak tragicznie wygląda sytuacja praktycznie wszędzie poza Polską. Tam Kościół jest w rozsypce, jedyne co z niego zostało to grupki wiernych trzymających się kurczowo księży odprawiających Mszę Wszechczasów, FSSPX odprawiające po garażach i właśnie Opus Dei (z jednym ośrodkiem akademickim ze skromną kaplicą na 5 osób). Z perspektywy tej duchowej pustynii, przy której przeciętny polski parafialny NOM to szczyt pobożności, te animozje wydają się dużo mniej istotne a kaplica Dzieła to była dla mnie prawdziwa oaza wśród ruin. To spotkanie z inną rzeczywistością pozwoliło mi złapać zdrowy dystans do naszych swarów. Każdemu polecam.
CytujZ perspektywy tej duchowej pustynii, przy której przeciętny polski parafialny NOM to szczyt pobożności, te animozje wydają się dużo mniej istotne a kaplica Dzieła to była dla mnie prawdziwa oaza wśród ruin. To spotkanie z inną rzeczywistością pozwoliło mi złapać zdrowy dystans do naszych swarów. Każdemu polecamZ tego co wiem, N.Z. to nie był kraj katolicki Na takiej pustyni to nawet D.N. to błogosławieństwo. Można tak ciągnąć.Złapanie dystansu to bezcenna rzecz, zgoda.
Nikt nie twierdzi, ze Kościół wyleczy rany z dnia na dzień. Ale gdy mamy od 3 lat MP SP to przynajmniej możemy poważnie porozmawiać. Mylę się?
(inna sprawa, ze forowicz, wypowiadajacy się na forum jako członek OD, powinien się ujawnić z imienia i nazwiska, albo zachować anonimowość. Tak było...ale moze się zmieniło).
Jeszcze w latach 60-tych odprawiano tam Mszę bez eksperymentów, nie głoszono herezji itp. A potem - jak wszedzie na "Zachodzie" - przyszedł "duch soboru" i wszystko zniszczono.
No to chyba rozmawiamy poważnie? Czego Pan oczekuje właściwie?
Pan, zdaje się, nie ujawnia swoich personaliów. Więc?
CytujNo to chyba rozmawiamy poważnie? Czego Pan oczekuje właściwie? Oczekuję prostej odpowiedzi na pytanie: Czy w kaplicach OD są odprawiane Msze w KRR?
Zastanawiam się po co zadaje Pan to pytanie, skoro ogólnie wiadomo, że odpowiedź na nie brzmi: systematycznie napewno nie, jeśli tak, to sporadycznie. Co chce Pan przez to udowodnić? Że Opus Dei nie jest ruchem zajmującym się promocją KRR? Toprzecież także wiadomo.
Mam wrażenie, że Pana postawa, Panie Rysiu, jest przykładem tego właśnie o czym pisałem wcześniej, takiego nastawienia: wszystko albo nic, our way or the higway.
W tej metaforze pierwszy syn to sedewakantyści, a ten drugi to FSSPX. Opus Dei to jakby trzeci syn, który stwierdził, że pijany czy nie ojciec to ojciec i trzeba się go słuchać więc się słuchał
I jest jeszcze jeden wymiar: czy naprawdę wszystko, absolutnie wszystko co wydarzyło się w Kościele przez ostatnie 40 lat było złe?
Tymczasem, na fk pojawia się "anonimowo" członek Dzieła i miast mówić jak na wykształconego człowieka przystało, "mruga okiem". Pan bolando może nie pamiętać, ale takie "mruganie" było na początku lat 90-tych i jak widać "Trwa". Od tamtych lat od tego "mrugania" nic się nie zmieniło. O.D. to K o n s e r w a t y s c i - 100%.
[Czekam teraz z ciekawością, czego "uczepią się" w mojej wypowiedzi. Proszę nie czepiać się słówek ]
2. Pamiętam, że na początku musiałem tłumaczyć rodzicom czemu w Opus Dei jest często msza po łacinie, czemu tyłem do ołtarza. Myśleli, że wpadłem do jakichś lefebrystów, musiałem ich uspokajać, że to NOM, ale po łacinie i tyłem do ołtarza (bo NOM wcale nie kazał od tego odejść, mówiłem). Nota bene, moi rodzicie bardzo kochają teraz Dzieło, choć sami do niego nie należą. Wszelkie uprzedzenia prysły.