Cytat: KAIBJDMB w Października 13, 2009, 23:54:37 pmKs. infułat Paweł Pyrchała odprawiał w kość. Ducha Św. KRR ?raz - 4 lata temu - ale trudno nazwać to KRR.
Ks. infułat Paweł Pyrchała odprawiał w kość. Ducha Św. KRR ?
Byłem dzisiaj na Mszy świętej u św. Ducha w Bytomiu. Specjalnie nie jechałem jak co tydzień do kaplicy FSSPX do Chorzowa, czego teraz gorzko żałuję. Niestety, w Bytomiu miała być Msza święta w rycie Trydenckim, a była w rycie "prałacko-postępowym". Pozwoliłem sobie spisać zauważone usterki i przewinienia, bo do jutra pewnie zapomnę. W każdym razie to, co wyprawiał ks. prałat Paweł Pyrchała to jest jakaś kpina z dekretu, rubryk, wiernych i przede wszystkim - z Pana Boga. Chyba dam sobie spokój z "łącznościowcami", którzy robią nam raz w miesiącu łaskę i wrócę do dotychczasowej Mszy świętej w każdą niedzielę o 17.00 w chorzowskiej kaplicy FSSPX.Ale - wróćmy do tematu. Zaczęło się od wyjścia do Mszy św. Podobnie, jak w Chorzowie - ksiądz prałat nie ubrał ani manipularza, ani biretu. Tak, jak miesiąc temu, na ołtarzu znowu palily się 4 świece zamiast sześciu, a Mszał przyniesiony przez kościelnego został oparty o podstawę lichtarzy (coś się bytomska ekipa nie może doprosić podstawki pod Mszał - ciekawe, czyżby w żadnej z bytomskich parafii się nie zachowała? Musze poprosić znajomego solarza, żeby zmajstrował). O aspersji też mozna było sobie tylko pomarzyć. Jak przystało na dzisiejsze święto - z organów i chóru popłynęły słowa hymnu Christus Vincit... A potem się zaczęło. Celebrans poczuł nieodpartą chęć udowodnienia zgromadzonym wiernym, że potrafi śpiewać Kyrie eleison. Jakoś to wymęczył, wierni odpowiedzieli "Kyrie eleison", na co od ołtarza usłyszeliśmy (na tą samą nutę)... Christe eleison. Zdezorientowani wierni i chór odpowiedzieli, zgodnie z wielowiekową melodią - Christe eleison, po czym ksiądz wyraźnie niezadowolony zafałszował ostatnie Kyrie... a lud odpowiedział również Kyrie eleison. Potem była Gloria in excelsis. Wyszła całkiem nieźle. Pewnie dlatego, że celebrans nie śpiewał. Zapomniał on również o przepisanych w rubrykach gestach pokłonu i o znaku Krzyża podczas tego hymnu. Wreszcie przyszła kolej na lekcję. Ze zdumieniem zauważyliśmy, jak celebrans odchodzi od ołtarza i zaczyna się mocować z posoborowym stojakiem, który (zapewne celowo - hehe) został wepchnięty przed Mszą św. pod ambonę. Jak już stojak-ambonka został przytargany przed ołtarz nasze zdumienie wzrosło jeszcze bardziej, gdyż usłyszeliśmy... Lekcję przewidzianą w Novus Ordo na 31 Niedzielę Zwykłą. Pod koniec czytania - ksiądz prałat bez najmniejszego skrępowania rzekł: "oto Słowo Boże". Zdezorientowani wierni bez namysłu odparowali: "Bogu niech będą dzięki". Niezrażony niczym celebrans jął dalej deklamować "psalm responsoryjny", samemu sobie odpowiadając gdyż odzew wiernych był praktycznie żaden, większość ludzi jeno rozglądała się naokoło zastanawiając się, czy aby na pewno przyszli na Mszę świętą Wszechczasów. Po psalmie przyszła kolej na... drugie czytanie, po którym znowu usłyszeliśmy "oto Słowo Boże", ksiądz zaintonował "Alleluja!" Przeszedł na środek przed stopniami ołtarza i... skończył śpiewać, bo sobie nie wziął Nowego Mszału :-) Wstąpił po stopniach, w międzyczasie ministrant przeniósł Mszał na stronę Ewangelii, kapłan podszedł do Mszału, zaintonował "Dominus... sequentia Sancti Evangelii secundum Mattheum..." po czym... wrócił do swojego stojaka-ambonki aby odczytać po polsku Ewangelię ( z NOM, 31 Niedzieli Zwykłej), pozostawiając zaskoczonego ministranta stojącego przy Ołtarzu... Po zakończeniu Ewangelii usłyszeliśmy, jak prałat intonuje "Verbum Domini", a ktoś na chórze już nie wytrzymał i przekrzykując prałata głośno powiedział "Laus Tibi Christe". Rozpoczęło się kazanie. Od kaznodziei dowiedzieliśmy się o rozlicznych dobrodziejstwach posoborowej reformy liturgicznej, jak to było źle przed soborem, że ludzie nic nie rozumieli, a stare babcie klepały sobie te różańce, że łacinę wprowadzono zamiast greki (??) właśnie dlatego, zeby liturgia stała się zrozumiała, że liturgia słowa i kazanie zawsze były w języku narodowym itp. itd. Typowe stręczenie posoborowia. Po zakończeniu kazania, celebrans wrócił do ołtarza i usłyszeliśmy: "Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego...". Na szczęście jakaś przytomna dusza na chórze zaintonowała "Credo in unum Deum..." i dalej już poszło. Niestety, ksiądz znowu zapomniał o pokłonach i o znaku Krzyża na "et vitam venturi". Będąc już przygotowanym na wszystko, czekałem na Modlitwę Wiernych. Na szczęście nie było. Przynajmniej tym razem. Po Ofiarowaniu przyszła kolej na Sanctus. Tu też obyło sie bez znaku Krzyża w "Benedictus...". Kanon - bez zaskoczenia - powtórka z rozrywki (w Chorzowie), czyli w całości na głos. W trakcie Kanonu celebrans pominął większość przepisanych w Mszale gestów, pokłonów i przyklęknięć, jak również "zapomniał" przyklęknąć po konsekracji wina, a przed elewacją kielicha z Przenajświętszą Krwią. Na "nobis quoque..." też nie uderzył się w piersi, bo i po co? Libera nos i Haec commixtio też poszło na głos, a Pax Domini wogóle wyleciało z repertuaru. Przed Komunią świętą celebrans zmówił "Domine, non sum dignus". Tylko raz. Zapewne, aby uniknąć "zbędnych powtórzeń". Podczas Komunii kapłana, ministrant począł odmawiac "Confiteor..." Po skończeniu spowiedzi w milczeniu oczekiwaliśmy na "Misereatur..." oraz "Indulgentiam...", ale się nie doczekaliśmy, bo tu już zajechał "Agnus Dei". Po Komunii świętej usłyszeliśmy od kapłana stojącego po stronie lekcji (celebrans wziął nas przez zaskoczenie)... Ostatnią Ewangelię (!!!), po tejże nastapiło... Błogosławieństwo, a na koniec - jak się już zapewne Państwo domyślacie - "Ite Missa est!". Po Mszy (?) świętej usłyszeliśmy jeszcze post verbum do kazania - pozwoliłem sobie wynotować kilka "myśli przewodnich"- kiepsko nam (sic!) wychodzą śpiewy łacińskie więc powinniśmy potrenować przed następnym razem- powtórka z rozrywki o staruszkach klepiących różańce na "starej Mszy"- nauczenie się nawet całej mszy świętej po łacinie na pamięć, to nie jest "partycypacja" czyli "świadome uczestnictwo"- liturgia musi byc zrozumiała - dla dobra człowieka- jakiś kolega naszego księdza dobrodzieja jest na parafii w Rosji i widzi, że młodzi Polacy nie znają języka Polskiego (sic!) i dlatego chca mszę po rosyjsku, i JEŚLI CHCEMY, ŻEBY ROSJA SIĘ NAWRÓCIŁA (sic!) TO ONI MUSZĄ MIEĆ MSZĘ PO ROSYJSKU (?)- zaproszenie do Zabrza, gdzie "co niedziela jest Msza po łacinie"- Msza w języku narodowym była nakazem chwili po soborze- Liturgia się rozwija dla dobra człowieka- Nie powtarzać czytania i Ewangelii po łacinie i potem w języku narodowym, bo to nie ma sensu. A co, jak będzie Polak, Czech i Wegier - czy im wtedy czytać w 4 językach? (ks. prałat zapewne zapomniał, że już dawno temu wynaleziono dwujęzyczne mszaliki z częściami zmiennymi)- Św. Paweł nigdy nie zyskałby tylu zwolenników, gdyby odprawiał Msze tylko po aramejsku (sic!)Uff, to chyba wszystko. Jeśli ktoś był i zauważył jeszcze coś, czego ja nie zauważyłem, uprzejmie proszę o dorzucenie. Ja w każdym bądź razie solennie oświadczam, że byłem na tym "indulcie" po raz ostatni. To już nie jest tylko niedbalstwo. To jest jawny sabotaż Mszy "po staremu"!
02 XI, poniedziałek, Wspomnienie wiernych zmarłych, godz. 19:00, Msza święta i nabożeństwo
[trumna była?
24. Są tylko epistoła i ewangelia z 6. niedzieli po Objawieniu.
Trzeba pogratulować że w Bytomiu przez całą oktawę Bożego Narodzenia jest celebrowany KRR. Niestety w Warszawie(oprócz przeoratu Bractwa) nie. U św. Benona tylko 31 grudnia i 1 stycznia. Szkoda.
z okazji Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Cytat: patTRR120 w Stycznia 17, 2010, 20:29:43 pmz okazji Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.No to chyba dziwny powód odprawiania Mszy w obrządku greckim.