„Wyzwól Panie swój lud z ducha klerykalizmu i dopomóż jemu przez ducha proroctwa»” - zachęcał Franciszek.
Oj tam oj tam. Przeciez to stwierdzenie akurat nie jest glupie. Nie potrzeba, by lud Bozy szukal bycia docenionym akurat przez rodzaje zaangazowania typowe dla stanu kaplanskiego. Obecnie ludzie czuja sie wazni przez bycie cwierc-, czy pol-ksiezmi; przejmujac coraz wiecej funkcji kaplanow, ubierajac sie w alby, quasi-ornaty, szaliko-stuly. Nie tedy droga. Dokladnie to samo powiedzial papiez na temat roli kobiety. Jak tylko wspomnial o potrzebie dostrzezenia roli kobiet, to od razu pojawily sie sugestie o kobietach -kardynalkach, na co zdziwiony papiez Franciszek stwierdzil, ze docenic kobiete to nie znaczy, by ja klerykalizowac. Ja wiec tego "ducha klerykalizmu" bardziej tak rozumie. Franciszek jest, niestety, jaki jest, ale nie zwalajmy na niego wszystkiego. To nie w ciagu jego kilkumiesiecznego pontyfikatu klasztor sie wykruszyl, tylko z pewnoscia wczesniej, a Franciszek nie jest jedynym, ktory (nie)widzi przyczyne kryzysu inaczej niz wierni Tradycji katolicy; to zmora wszystkich pontyfikatow od Pawla VI. Trzeba sie modlic, by zauwazyl problem tam, gdzie on jest, ocknawszy sie z oczadzenia duchami soborowymi.