A czy Pan uważa, że jeden kościół w Warszawie z jedną mszą trydencką w niedzielę to dużo czy mało na 2 milionowe miasto? I czy nie rolą arcybiskupa Nycza i arcybiskupa Hosera jest zapewnienie osobom proszącym o msze trydenckie większą ich liczbę w kościołach swoich diecezji? W samych początkach działalności FSSPX w Warszawie x.Stehlin sprawował msze trydencką na lewym brzegu Wisły w klubie Włodzimierza Pietrzaka Na Pięknej zanim nabyto nieruchomość na Pradze. Widocznie na praskim brzegu Wisły były tańsze nieruchomości w tym czasie. Ale generalnie uważam, że to biskupi miejsca powinni zapewnić wiernym szerszy dostęp do mszy trydenckiej, a nie FSSPX. Chyba księży w Warszawie nie brakuje, kościołów też(po co FSSPX ma budować nowe kaplice, jeśli świątyń w stolicy jest bardzo dużo? )więc, dlaczego jest tylko jedna msza trydencka w niedzielę w całym mieście? Jak tak dalej będzie to nigdy w Warszawie msza trydencka się nie rozpowszechni. To jest za duże miasto. P.S. Może w ramach pokuty za publiczne zgorszenie nową kaplicę FSSPX na lewym brzegu Wisły powinień ufundować wikariusz generalny Archidiecezji Warszawskiej biskup Piotr Jarecki z własnych pięniędzy zamiast je przeznaczać na alkohol.
W 1994 roku nieruchomości w Śródmieściu były tanie jak barszcz. Zapytany x Stehlin,- Xięże Karolu, a dlaczego nie kupiliście nieruchomości w Śródmieściu - odpowiedział śmiertelnie poważnie - a bo ja nie lubię dużych miast...
Czy gdzieś w Warszawie powstała jakaś rzeczywista i stabilna grupa, która złożyłaby podanie o Msze? Dodam, że cechą stabilności jest upór w dążeniach. Jeśli nie ma takich grup to biskup zgodnie z prawem może powiedzieć, że nie ma w Warszawie zainteresowania. Tak to wygląda ze strony prawnej. Niestety bez wiernych i ich uporu nie będzie więcej Mszy w Warszawie. I wątpię czy w Warszawie znajdzie się stabilna grupa wiernych, która chciałaby szargać swoje nerwy na walkę z kurię po to, aby mieć 15 minut dojazdu bliżej Mszę z księdzem, który może nie chcieć jej odprawiać. Natomiast Warszawa nie jest specjalna. Takie grupy z tych samych powodów nie powstają ani w Krakowie, ani we Wrocławiu ani w Lublinie.
Na Warmii tak samo. Stabilnej grupy brak (a J.E. wymaga kilkudziesięciu podpisów do wyznaczenia kapłana). I myślę, że się taka grupa nie pojawi - nieznające się nawzajem jednostki mogą w dzisiejszych czasach bez trudu nawiązać kontakt z innymi zainteresowanymi, tymczasem cisza w eterze. A i nastawienie naszych biskupów nie zachęca do działania (vide przypadek warszawsko-gietrzwałdzki).
Moi kochani, to ja mam propozycję. Zamiast narzekać na biskupów, na księży ,,przeciwnych" celebracji Mszy Wszechczasów przybądźcie Zapraszajcie innych, niech nas wreszcie zobaczą.