Podczas niedzielnej Mszy, kiedy śpiewane było Gloria, ojciec Krzysztof sam usiadł, ministranci również. I w tym momencie ojciec zwrócił się po cichu do celebransa stojącego przy nim, aby dał znak (gest) wiernym, że mają usiąść. Celebrans gest uczynił, ale wierni stali dalej.
Życzliwe mały być przez stronę www.mszatrydencka.waw.pl Tu można każdą (o ile prawdziwa i w granicach dobrego smaku)
- jestem "bratem w stanie spoczynku". To znaczy, od pewnego już czasu nie jestem czynnym neonem, nie uczestniczę w liturgiach, nie jestem odpowiedzialnym ani nikim innym w ramach jakiejkolwiek wspólnoty DN.
Cytat: jp7 w Lipca 04, 2011, 14:39:48 pmŻyczliwe mały być przez stronę www.mszatrydencka.waw.pl Tu można każdą (o ile prawdziwa i w granicach dobrego smaku)Tak, słyszałem na ogłoszeniach, ale FK O. Krzysztof też czyta, jak sam wspomniał o tym niechcący (?) na ogłoszeniach/ kazaniu jeszcze u Benona w św. Piotra i Pawła. Na tym kazaniu o. K. nie szczędził swego unikalnego poczucia humoru, a ja niemal odjechałem ze śmiechu, to było jedno z tych the best of o.K.
Tak, słyszałem na ogłoszeniach, ale FK O. Krzysztof też czyta, jak sam wspomniał o tym niechcący (?) na ogłoszeniach/ kazaniu jeszcze u Benona w św. Piotra i Pawła.
Cytat: yoko w Lipca 04, 2011, 13:17:24 pmPodczas niedzielnej Mszy, kiedy śpiewane było Gloria, ojciec Krzysztof sam usiadł, ministranci również. I w tym momencie ojciec zwrócił się po cichu do celebransa stojącego przy nim, aby dał znak (gest) wiernym, że mają usiąść. Celebrans gest uczynił, ale wierni stali dalej.A tego nie dostrzegłem , gdyż siedzący O. Krzysztof krył mi się za filarem. A tym gestem podżegał :-) chyba ceremoniarza? Nie zrozumiałem skąd w wyżej cyt. wpisie ten drugi celebrans, już oczyma (przerażonej) wyobraźni widziałem jakąś ukrytą koncelebrę. :-)
Skoro O. Krzysztof czyta, to pozwolę sobie na quasi-prywatę i wystosuję prośbę, by mimo dobrej frekwencji nie ustawał w walce (zabiegach dyplomatycznych) o poranną godzinę Mszy Świętej.Ze względu na moją sytuację rodzinną nie jestem w stanie dotrzeć do kościoła na 14 i z prawdziwym bólem muszę (mam nadzieję, że tymczasowo) opuścić "Wspólnotę Postbenonową"...
CytujSkoro O. Krzysztof czyta, to pozwolę sobie na quasi-prywatę i wystosuję prośbę, by mimo dobrej frekwencji nie ustawał w walce (zabiegach dyplomatycznych) o poranną godzinę Mszy Świętej.Ze względu na moją sytuację rodzinną nie jestem w stanie dotrzeć do kościoła na 14 i z prawdziwym bólem muszę (mam nadzieję, że tymczasowo) opuścić "Wspólnotę Postbenonową"... Podłączam się do podania skierowanego do o.Krzysztofa.Z uwagi na sezon wakacyjny, udało mi się przybyć wyjątkowo na Karolkową na 14-tą.Muszę wszystkim pomagającym w przygotowaniu mszy oraz o. Krzysztofowi powiedzieć, że pomimo zasłyszanych krytycznych uwag dot. prezbiterium (mało miejsca, ilość stopni "ołtarzowych", architektura budynku itp) wszystko wyglądało super. Odważę się powiedzieć, że może nawet pod pewnym względem lepiej niż w Benonie:1. Kościół wewnątrz, oraz samo prezbiterium jest piękne. Na ścianach w prezbiterium sgrafitto(?) anioły w stylu "polskim art deco".2. Widoczność ołtarza jest znakomita! Nikt nikomu nie zasłania - radość dla "ubogich" ciałem, np. dzieci.3. Kościół jest duży.Na pierwszy rzut oka wydaje się, że po Soborze podwyższono - wyniesiono całe prezbiterium - stąd te schody. To była powszechna praktyka. Ale można sobie wyobrazić, że jesteśmy we Włoszech a ołtarz jest wyniesiony wysoko, bo pod nim jest krypta.Wszystko jest cacy, tylko godzina nie jest cacy.No i nie rozumiem aluzji lekko sarkastycznych skierowanych do tych którzy nie mogą przyjeżdżać do W-wy na antyrodzinną godzinę 14-tą: "Tym życzymy wszystkiego dobrego". Trudno wymagać by wszyscy poświęcali się przychodząc na mszę na idiotyczną godzinę. Postawienie z zasady całego życia rodzinnego na głowie, tylko dlatego, że Kardynał wstał lewą nogą i wpadł na złośliwy pomysł godziny 14-tej, może być zakwalifikowane jako grzech. Doświadczony spowiednik, jakim jest o.Krzysztof na pewno to wie. Szef Duszpasterstwa powinien wiedzieć tym bardziej. Może właśnie ci, którzy nie będą mogli przyjeżdżać powinni być oczkiem w głowie Duszpasterstwa.Wypada raczej wyrazić smutek i ubolewanie, że część "benonitów" nie będzie mogła przyjeżdżać więcej do Warszawy. Nie wszyscy "benonici" to studenci warszawscy bez większych zobowiązań. Kiedyś też żyłem w W-wie o wodzie i słonych paluszkach i było git. Teraz już tak nie jest.Jeżeli zaś sarkazm bierze się stąd, że wielu wyląduje na Garncarskiej, cóż... pretensje należy przedstawić na Miodowej. Lefebvryści "po kolędzie" jeżdżą jeszcze latem do rozproszonych wiernych, by nie uronić ani jednej duszyczki.A u nas co? Kotlet raz, przyjeżdżasz na 14-tą albo odpadasz. Czy to jest D u s z p a s t e r s t w o ?Czy ktoś z "Duszpasterstwa Tradycji Arch....itd" pomyślał co maja zrobić ci, którzy nie mogą przyjechać? Jak rozwiązać problem zbierania stempelków w dzienniczkach do bierzmowania ?"Tym życzymy wszystkiego dobrego"... delikatnie mówiąc wyszło niezgrabnie, zwłaszcza w zestawieniu z kazaniem, gdzie była mowa o Dobrym Pasterzu szukającym jednej zagubionej owieczki.
"Tym życzymy wszystkiego dobrego".
Puki co proszę nie czepiać się godziny. To jest parafia. I tak godzina 14 w parafii to sukces. O. Krzysztof może jedynie lobbować za lepszą godziną. Od takich rzeczy przecież jest proboszcz.Ale narzekania pewnie się i tak nie skończą.