Gronkiewicz-Waltz: nie oszukujmy się, krzyż nie był symbolem religijnym
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz uważa, że ze względu na to, co działo się przed Pałacem Prezydenckim, krzyż już wcześniej powinien być przeniesiony do kaplicy prezydenckiej. Podkreśla, że nie można wykorzystywać krzyża instrumentalnie. - Nie możemy się oszukiwać i mówić, że to był symbol religijny - przekonuje.- Jakby ludzie chcieli się modlić naprawdę, to by przyszli pod krzyż na Placu Piłsudskiego, który jest stabilny, a gdzie nikogo nie było. Tam chodzi o wykorzystywanie krzyża, by podważać normalne funkcjonowanie Bronisława Komorowskiego i wymuszanie rzeczy, której nie można zrobić, to znaczy, żeby w miejscu krzyża był pomnik - przekonywała Gronkiewicz-Waltz. Podkreśliła, że na Krakowskim Przedmieściu nie ma nawet pomnika papieża, choć były takie inicjatywy, by koło kościoła św. Anny, gdzie papież spotkał się z młodzieżą, był pomnik. Przypomniała, że metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz powiedział wyraźnie, że należy oddzielić sprawę krzyża od sprawy upamiętnienia, a rzecznik KEP ks. Józef Kloch mówił, że "nikt rozsądny nie chce, żeby krzyż pozostał przed Pałacem Prezydenckim".(...) - Myślę, że upamiętnienie jest, po pierwsze, robione na Powązkach i jest piękny pomnik, na który zgodziły się wszystkie te rodziny, które przychodziły na spotkania z nami - powiedziała Gronkiewicz-Waltz Polsat News. "Sytuacja wróci do normalności" Pytana, czy można spodziewać się teraz - po zabraniu krzyża z Krakowskiego Przedmieścia - jakichś wyjątkowych środków bezpieczeństwa, prezydent Warszawy podkreśliła, że nadzwyczajne procedury obowiązują tam praktycznie od 10 kwietnia. - Musimy zamykać ulice od czasu do czasu, bo są tam demonstracje. Wydaje mi się, że powoli, powoli sytuacja wróci do normalności - powiedziała prezydent Warszawy. Jej zdaniem nie należy się spodziewać dalszej eskalacji napięcia przed Pałacem Prezydenckim. - Sytuacja nie będzie coraz bardziej napięta, bo relikwią miał być podobno ten krzyż, a krzyż został przeniesiony do kaplicy. A jeśli kolejne krzyże, zdjęcia i inne rzeczy, tak jak do tej pory, będą się dalej pojawiały, to, tak jak w innych państwach, takim osobom będzie zwracana uwaga, a jeśli uwaga nie będzie wysłuchana, to normalnie dostaną mandat, tak jak w każdym innym przypadku, w każdym innym miejscu - podkreśliła Gronkiewicz-Waltz. Dodała, że służby miejskie współpracują z policją i BOR-em, ale - jak zaznaczyła - na zasadzie współdziałania. - Tak jak płotki przed pałacem nie są nasze, tylko policji - podkreśliła.
- Jakby ludzie chcieli się modlić naprawdę, to by przyszli pod krzyż na Placu Piłsudskiego, który jest stabilny, a gdzie nikogo nie było.
"Jednak problem polegał na tym, że wszyscy byli tym zainteresowani, a nikt nie chciał tego zrobić. Nie ma co ukrywać, sytuacja dojrzała do tego, żeby odpowiednie decyzje podjąć. Ja je podjąłem.