Ano, to prawda, że katolicka prawica nie radziła sobie z tym. Najpierw zwykle przyjmowała postawę negacji, a potem albo przegrywała, albo desperacko próbowała udawać coś, czym i tak nie jest (modernizując się nieudolnie i nie wiedząc, że nie wygra ze światem w wyścigu na modernizm).
Czy można powiedzieć, że w chwili obecnej żyjemy w takim Cesarstwie Rzymskim? Czy są gdzieś te ludy pogańskie, które przyjęłyby prawdziwą wiarę, kiedy upadnie nasze Cesarstwo Rzymskie?
Należałoby wpierw wyjaśnić współczesnemu człowiekowi, po co w ogóle praktykuje się akty religijne. Eliade wyjaśnił to w tytule swojej książki o jodze w dwóch słowach: "Nieśmiertelność i Wolność". [...]Tu jest problemów tyle, że nie wiadomo od czego zacząć. Generalnie myślę, że ścieżka dotarcia do "intelektualistów" powinna być taka jak powyżej.
Kolejną sprawą wydaje mi się ważną, a co mogła by zrobić władza państwowa, to zakaz demoralizacji dzieci i młodzieży poprzez tą tzw. edukację seksualną, a także publiczne promowanie zboczeń, wyuzdania itp.
Tak, ale mnie chodziło o coś innego.
Ile razy tam jestem, zawsze boję się o Polskę, w której taki scenariusz może się powtórzyć. To jest naprawdę surrealistyczne: w głębokiej prowincji (np. Gaspe) krajobraz dosłownie usiany wieżami wspaniałych kościołów, każda malutka wioska nazwana od jakiegoś świętego, ale żeby znaleźć niedzielną Mszę, trzeba jechać nieraz kilkadziesiąt km, do jedynego w okolicy kościoła w którym się jeszcze odprawia, z czarnoskórym księdzem z Afryki i garstką wiernych o siwych głowach...
"Otworzono klatek drzwi" - pisze pan o kontrrewolucjach katolickich. Ale najpierw doszło do rewolucji albo częściej powolnych zmian. W Polsce, kraju wiejskim też nastąpiło "otwarcie" wsi na swiat.
Tak, ale wtedy ludzie (niektórzy) widzący rozsypkę religii pogańskiej, rozmycie się jej form, pustkę treści - szukali nowej religii. W tym sensie chrześcijaństwo jawiło się jako atrakcyjne. Problem w tym, że dzisiaj to właśnie chrześcijaństwo jest na pozycji ówczesnego pogaństwa: tj. na pozycji schodzącej ze sceny religii reprezentującej "stary system", w tym również z jego nadużyciami, na co zwrócił uwagę p. Rysio. I ludzie szukają nowych wierzeń, tak jak i wtedy - ale w ich oczach to wierzenia, filozofie i kulty niechrześcijańskie mają pewną moc przyciągania i "nadawania sensu". Mam tu na myśli zarówno faktyczne religie, jak i ich new-age'owe wypaczenia, czy w końcu - świeckie duchowości zastępujące religię (jak ekologizm). Proszę zauważyć, że w tych "pierwszych wiekach" pojawiały się pewne próby uatrakcyjnienia gasnącego pogaństwa. Pokazania, że "my, poganie nie gęsi, swój mistycyzm mamy, swoją duchowość mamy, swoją wiarę mamy". Plotyn. Salustios - ten który pisał, że mit to rzeczy, co się nigdy nie wydarzyły, ale zawsze są prawdziwe. Czy po prostu Julian Apostata, który - o ile dobrze rozumiem - zazdrościł poniekąd chrześcijanom duchowości i chciał udowodnić, że można analogiczną zbudować na gruncie indoeuropejskim (anachronizm, wiem, ale dziś można tak na to spojrzeć) i stoickim. Rezultaty były takie se. Chrześcijanie nie dali się przekonać, a i poganie raczej tego projektu nie kupili.Otóż my dziś jesteśmy w roli Juliana Apostaty i jego Salustiosa. Właściwie w roli takich Salustiostów-roninów, osieroconych. Bo "Julianów" już paru mieliśmy - typu Franco. No i rezultaty - długofalowe - były takie se.Ano, to prawda, że katolicka prawica nie radziła sobie z tym. Najpierw zwykle przyjmowała postawę negacji, a potem albo przegrywała, albo desperacko próbowała udawać coś, czym i tak nie jest (modernizując się nieudolnie i nie wiedząc, że nie wygra ze światem w wyścigu na modernizm).
Cytat: Adimad w Marzec 30, 2020, 17:00:25 pm Należałoby wpierw wyjaśnić współczesnemu człowiekowi, po co w ogóle praktykuje się akty religijne. Eliade wyjaśnił to w tytule swojej książki o jodze w dwóch słowach: "Nieśmiertelność i Wolność". [...] Tu jest problemów tyle, że nie wiadomo od czego zacząć. Generalnie myślę, że ścieżka dotarcia do "intelektualistów" powinna być taka jak powyżej.Ścieżka dotarcia do "intelektualistów" powinna prowadzić przez wolność najpierw, a dopiero potem można mówić o nieśmiertelności, na samym końcu. Albo lepiej jeszcze: należy zacząć od wykazania, że świat współczesny oferuje tylko pozór wolności, a nie prawdziwą wolność. Myślę, że jak sobie to uświadomimy, to dopiero wtedy możemy docenić świętych z przeszłości.
Rozmawiajmy proszę, bo świetnie to wychodziło, o przyczynach i stanie istniejącym. Spróbujmy zrozumieć. Zrozumieć siebie i świat. Bez pospiesznego szukania lekarstw, bo wyjdzie z tego posoborowie bis czy raczej posoborowie a rebours.Próbujmy w tym wątku rozłożyć na częsci przyczyny: gospodarcze, społeczne, rewolucje techniczno-technologiczne, potrzeby duchowe. Może nam coś wyjść z tego - możemy pomóc sobie zracjonalizować.
Niemniej jest oczywiście ważne to, jak dotrzeć do ludzi.
Cytat: rysio w Marzec 30, 2020, 00:56:46 am "Otworzono klatek drzwi" - pisze pan o kontrrewolucjach katolickich. Ale najpierw doszło do rewolucji albo częściej powolnych zmian. W Polsce, kraju wiejskim też nastąpiło "otwarcie" wsi na swiat. Racja, dechrystianizacja naszej cywilizacji była długim, skomplikowanym procesem który zaczął się już w XVI wieku wraz z narodzinami protestantyzmu i renesansowego humanizmu. Dzisiejsze czasy są jedynie zwieńczeniem tej drogi, ogólnie to temat-rzeka na jakieś olbrzymie tomiszcze naukowe.