Maluteńka uwaga do zdjęcia powyżej: teraz nie ma krzeseł a są ławki z (chyba) ogromnie niewygodnymi klęcznikami, przez co wnętrze jest jeszcze bardziej dostojne. Tonacja kolorów była cieplejsza, a i były balaski (tak to się chyba nazywa). W tym kościele chrzczona była jedna z moich córek.
To może ja - jako kompletny nietraydycjonalista - wspomnę o swoich wrażeniach:
1. Śpiew naprawdę ładny, organy także choć w mojej opinii ciut, ciut za głośne; ale tylko ciut. Zdecydowanie śpiew ubrał całą Mszę w pewne całkiem spójne ramy czasowe - o ile mogę się tak wyrazić.
2. Obecność tv uważam za kompletne nieporozumienie. Może, gdyby zrobili to dyskretnie? Ktoś też robił zdjęcia - ta osoba starała się je robić dyskretniej niż panowie z tv..
3. Byłem - mimo przeczytania podesłanego mi wcześniej przebiegu mszy - zagubiony.
4. Zaskoczeniem dla mnie było, to, że Komunia św. była doniesiona - chociaż po w/w uwadze o niespodziewanej przez organizatorówdużej ilości osób jest to teraz zrozumiałe.
5. Telebimy z Rynku Kościuszki dawały o sobie znać niestety. Wiem, że jestem w tym osamotniony, ale uważam, że pewnych rzeczy nie należy robić.
6. Spokój księdza bardzo się udzielał - byłem zaskoczony, że godzina i 15 minut upłynęły tak szybko!
7. Chociaż zagubienie moje było duże, to znalazłem na tej mszy te elementy, których brakuje mi w zwykłym rycie: właściwą hierarchię, spokój, nie wymaganie od mnie żadnego zewnętrznego działania - jednym słowem było to przeniesienie mszy z warstwy zewnętrznej na zdecydowanie bardziej wewnętrzną.
to by było na tyle