Wysyłam list do Watykanu i poszukuję pełnego adresu Papieskiej Komisji Ecclesia Dei.
Cytat: binraf w Sierpnia 18, 2012, 15:23:30 pmWysyłam list do Watykanu i poszukuję pełnego adresu Papieskiej Komisji Ecclesia Dei. Adres nie powinien się zmienić:http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php/topic,6579.msg137331.html#msg137331http://www.gcatholic.com/dioceses/romancuria/d74.htmAle może niech to jeszcze potwierdzi ktoś, kto wysyłał już tam list.
Dostałem wiadomość od znajomego, który jest zaciekłym posoborowcem. Proszę o pomoc w odpisaniu konstruktywnym. ,, No to czytajmy razem: Stolica Święta rzeczywiście pochwala tych, którzy w duchu soborowego Dekretu o ekumenizmie podejmują inicjatywy zmierzające do rozwijania miłości wobec braci odłączonych i do przybliżenia ich do Kościoła. A swoją drogą to szalenie karkołomna konstrukcja logiczna, jakoby zaangażowanie w ekumenizm skutkowało nadużyciami seksualnymi wśród duchownych.Czy wiesz, że znam duchownych przedsoborowych, sprawujących dzień w dzień Mszę Wszechczasów, którzy byli pedofilami? I co? Msza Wszechczasów nie uchroniła ich? Zaprowadziła wprost do nieba? Oj, więcej pokory, bo straszny byłby ten Twój bóg, który zatracałby ludzi i karał piekłem jedynie z powodu złych duszpasterzy. Ja nie chcę takiego boga (bożka), ani takiego kościoła. Co do orygenesowskiej prawdy, że poza Kościołem nie ma zbawienia - to rzecz oczywista. Ale pamiętaj, że Magisterium Kościoła mówi również, że ludzie realizujący w swym życiu dobro i miłość, przez które są skierowani do Kościoła Chrystusowego, mogą dostąpić zbawienia tzn. nawet ateiści i niewierzący, gdy "usiłują wieść życie uczciwe", mogą osiągnąć zbawienie, choć jednocześnie Sobór W II przestrzega, że nie mogą być zbawieni ci, którzy wiedząc, iż Kościół jest konieczny do zbawienia, nie chcą do niego przystąpić, albo w nim wytrwać (Konstytucja dogmatyczna o Kościele 14). I cytat z Ks. Krzysztofa Góździa: "Idąc w rzecz jeszcze głębiej, należy dokonać względnego rozróżnienia między przynależnością do instytucji Kościoła a zbawieniem. W Kościele osiągnięcie zbawienia jest pewniejsze i skuteczniejsze, ponieważ posiada on (Kościół) pełnię środków zbawczych (jest skarbnicą "dóbr zbawczych"). Do zbawienia są jednak powołani wszyscy, także będący poza instytucją Kościoła (nie należący do Kościoła jako instytucji), ale zbawienie to jest możliwe jedynie w Chrystusie i przez Chrystusa jako Jedynego Pośrednika zbawienia (choć nie muszą o tym wiedzieć). Istnieje zatem realna możliwość zbawienia dla ludzi nie należących do instytucji Kościoła, ale musi ono dziać się dzięki łasce Chrystusa. Dokonuje się to zawsze w łączności z Jego Kościołem niewidzialnym, który posiada pełnię środków zbawczych. I w tym widać fundamentalną, autentyczną i obiektywną rolę Kościoła." A o. Jacek Salij przywołuje kilka innych argumentów: "Otóż w roku 1713 papież Klemens XI odrzucił jako błędne m.in. dwa następujące twierdzenia jansenisty Paschazjusza Quesnela: jakoby Bóg "udzielał swoich łask wyłącznie za pośrednictwem wiary", oraz jakoby "poza Kościołem nie udzielał żadnych łask". Praktycznie Klemens XI przeciwstawiał się w ten sposób twierdzeniom, jakoby Bóg dzielił ludzi na swoich i obcych i jakoby tylko nas, katolików, miał za swoich. Niewątpliwie papież bronił w ten sposób słowa Bożego, które wyraźnie stwierdza, że Bóg "jest Zbawcą wszystkich". Z kolei papież Pius IX, w swoim wystąpieniu z 9 grudnia 1854 roku, mówił: "Za pewne należy uważać, że ci, co są w nieznajomości prawdziwej religii, nieznajomości nie do przezwyciężenia, żadnej nie ponoszą winy z tego powodu w oczach Pana". W stwierdzeniu tym słychać oczywiście echo przytoczonych już przeze mnie słów Listu do Rzymian (10,14). Warto dodać, że Pius IX zabezpieczył się w swoim wystąpieniu przed zacieśniającą interpretacją, jakoby nieprzezwyciężalna nieznajomość wiary mogła się pojawić tylko wśród ludów, do których nie dotarła jeszcze Ewangelia. Subtelnie, ale jednoznacznie wypowiada się za interpretacją szerszą: "Lecz któż -- wobec różnorodnej natury narodów, krajów, umysłów oraz wielu innych okoliczności -- miałby tyle odwagi, by określić granice tej niezawinionej nieznajomości wiary?" Szczególnie miarodajnym świadkiem wiary katolickiej w zakresie poruszonego tematu jest papież Pius XII. Z jednej strony głosił on -- zwłaszcza w swojej encyklice o Kościele -- że zasadę "poza Kościołem nie ma zbawienia" należy rozumieć dosłownie, bez rozmiękczających interpretacji, które pozbawiłyby zawartego w niej sensu. Z drugiej strony bardzo zdecydowanie przywołał do porządku teologów amerykańskich, którzy -- wbrew głównemu nurtowi tradycji katolickiej -- ośmielali się głosić, jakoby zbawienie było zarezerwowane wyłącznie dla katolików. Kiedy zaś przywódca owych rygorystów, Leonard Feeney, nie podporządkował się kolejnym napomnieniom, że jego nauki nie da się pogodzić z wiarą katolicką, został ekskomunikowany. Było to w roku 1953, w niespełna cztery lata po głównej interwencji Stolicy Apostolskiej przeciw owym rygorystom. Jaką prawdę dostrzegał Pius XII, jednoznaczny przeciwnik interpretacji rygorystycznej, w zasadzie "poza Kościołem nie ma zbawienia", skoro bronił jej dosłowności? Otóż chodziło mu o to, żeby nie rozładowywać -- ani w kierunku rygoryzmu, ani w kierunku indyferentyzmu -- tego napięcia, jakie zawarte jest w biblijnym przekazie, że Bóg "jest Zbawcą wszystkich, a zwłaszcza wierzących". Dlatego, wbrew rygorystom, Pius XII głosił expressis verbis, że niekatolicy, a nawet niechrześcijanie i niewierzący mogą być obiektywnie zwróceni ku Chrystusowi i należeć do Jego Mistycznego Ciała, nawet o tym nie wiedząc. Z drugiej strony papież ten podkreślał, że nie jest jednak rzeczą obojętną, czy ktoś należy widzialnie do Kościoła: przecież tym, którzy do Kościoła nie należą "brak tylu i tak wielkich pomocy nadprzyrodzonych, z których można korzystać tylko w Kościele katolickim"." Przestrzegałbym przed ślepym powtarzaniem hasłem tradycjonalistycznych, bez ich właściwego zrozumienia. Pamiętaj, że tradycjonalizm może być nie tylko przestrzenią zbawiania, ale i herezji, vide przykład lefebrystów... ’’
Patrząc na ostatnie zdanie nie odpisał bym nic. Po prostu ma Pan do czynienia z posoborowym betonem.
Co to za znajomy? Michal Barcikowski?