Rozmawialiśmy w studenckim gronie o wstrzemięźliwości od mięsa. Wyszły nam różne kwiatki: a to łazanki z kapustą, które nagle na wydaniu okazują się polane skwarkami (o skwarkach w menu nic nie było): zjeść czy nie? W piątek? A w Popielec?
Ja jak jadłam na stołówce na uczelni, to się zawsze żegnałam przed posiłkiem. Wstydziłam się przy tym mocno, nie powiem. Ludzie się trochę patrzyli, ale nikt nic nie powiedział. Nie ma co się przejmować. A zawsze jest świadectwo.
... według mnie ryba to jest mięso...
Dziś byłem na NOM i ksiądz modlił się o łaskę chrztu świętego dla mahometan, co mnie trochę zdziwiło