Trochę się gubię, może ktoś podpowie.
Których księży kochamy i otaczamy szacunkiem. A na których plujemy i pogardzamy.
Do których jesteśmy gotowi jeździć po 100 km na msze, a o których mówimy ze maja nieważne święcenia.
Dodatkowo ciekawi mnie czy istnieje coś takiego jak szacunek do kapłaństwa.
Zależy kto. Tzn. kim jest i jak podchodzi do ważności święceń. Np. sedewakantysta będzie uważał posoborowe za nieważne i raczej będzie w stanie wyłożyć ku temu swoje przesłanki.
Teraz poza tym są ludzie niekonsekwentni, których postawa kojarzy się z tzw. szurią, albo nawet to właśnie to zjawisko. Parę lat temu pewien ksiądz użalał mi się na tradsów kojarząc ich (niesłusznie) ze swoimi znajomymi (chyba) szurami. Mówił, że mówili, że nie chodzą "na tą nowusową Mszę bo jest nieważna", ale jak już poszli to klękali do Komunii. Nie widział w tym konsekwencji. I chyba jej nie ma. Ale to pokazuje jak łatwo ludzie szafują terminami "ważne" i "nieważne", nie zastanawiając się, nie myśląc, nie wierząc...
Czy pan zadaje te same pytania gdy chodzi o hydraulików? Dekarzy? Wulkanizatorów?
Wiem, że pytanie nie do mnie, ale mogę się wtrącić: Zważywszy na to, że hydraulicy, dekarze i wulkanizatorzy nie mają święceń to raczej nie, ale zważywszy na to, że przytoczył Pan wulkanizatora u jednego widziałem coś takiego, co łatwo znalazłem w internecie:

I to po części odda istotę problemu. Nie tyle kapłana ile człowieka, który ma problem - tutaj może być kapłan w podobnym położeniu co wulkanizator (chociaż wydaje mi się, że punkt 4, to niekoniecznie, nie ma aż tylu chętnych do pomocy, u wulkanizatora raczej też).
Może kiedy indziej nawiążę do pewnego nieformalnego sojuszu między duchownymi a wulkanizatorami, bo już późna godzina - zdegenerowany posoborowy klech zamiast spać albo się modlić siedzi przy komputerze, ale jeszcze papierkowa robota nie skończona, a przy niej uległem pokusie zajrzenia na forum, nie udało mi się wcześniej, bo i trzeba dzisiaj było dzieci i rodziców komunijnych w sąsiedztwie spowiadać -
kluby kibica jednego za to docenią i powiedzą jaki wspaniały, a drudzy powiedzą, że niedobry i zdegenerowany, ale gdyby był z tradycyjnego instytutu to by był okej. Podkreślone to będzie częściowa odpowiedź na pytanie dlaczego do jednego 100 km, a do drugiego nie...
Druga rzecz to przypomniało mi się jak jeden z moich nieżyjących już czcigodnych seniorów był w szpitalu, ze względu na jakieś sprzęty potrzebne do zabiegu nie w naszym mieście, ale dwa powiaty dalej. Siłą rzeczy mniej go mogłem wtedy odwiedzać. Raz zadzwoniłem i mówił mi jak tam jest, ale pomyliły mi się terminologie i powiedział coś w rodzaju: "Dużo tu tych młodych lekarzy i denerwują tych starych. Bo wiesz, gówniarzy wyświęcili i oni myślą, że wiedzą wszystko najlepiej". Wtedy zrozumiałem, że lekarzy też się święci

.
Jeśli chodzi o szacunek do kapłaństwa to tu się zniechęciłem, bo spotykałem rekolekcjonistów, którzy próbowali zbudować system w oparciu o szacunek do kapłaństwa. Tyle tylko, że jak pomijali przed tym szacunek do Najświętszego Sakramentu, to tak trochę nie ta kolejność. I taki system się nie trzyma i dlatego jest jak jest.