Ja też jestem ciekaw z jakich XVI źródeł korzystali twórcy drogi. Proszę o odpowiedź. Pytam bo nie wiem.
Jeśli chodzi o historię to im więcej się uczę i poznaję tym rzadziej jestem w stanie wydać jakiś autorytatywny sąd. Pewność z jaką mówią neokatechiści o liturgii w pierwszych wiekach mnie zadziwia. Przyznam się iż też czasami zdarza mi się dokonywać uogólnień by uzasadnić wygodną mi tezę, ale robię to coraz rzadziej, a cała sprawa kończy się spowiedzią i sprostowaniem (w miarę możliwości). Są historycy, a częściej nawet publicyści którzy robią to nagminnie. Katechiści DN też pragną się w ten tręd wpisać. Ubrani w togi historycy nawet ci nazywani katolickimi, dokonują sądu nad dziejami przedsoborowego kościoła. Korzystają przy tym z praw obcych duchowi ewangelii i rzetelnym badaniom historycznym. jeśli chodzi o to wszystkim polecam ten tekst:http://www.kki.pl/piojar/polemiki/kosciol/wina.htmlJa też jestem ciekaw z jakich XVI źródeł korzystali twórcy drogi. Proszę o odpowiedź. Pytam bo nie wiem.
Cytat: Zet w Lutego 18, 2010, 13:21:38 pmNiezmiernie łatwo jest coś lub kogoś oskarżać, gdy się czegoś nie rozumie. Lepiej pytać niż atakować. yjemy w czasach totalnego niezrozumienia chrześcijaństwa, gdzie wyprowadza się krzyże z przestrzeni publicznej, wprowadza pseudowartości zapateriańskie itd. Jest czas w którym wróżek jest np we Włoszech więcej niż księzy katolickich. Dlatego trzeba tak jak przed Konstantynem. Dobrze, ale to inny temat. Panie Zet,wrócił pan po dłuższej niepobecności, więc być może pan niepamięta, ale większość zadawanych panu pytań odnośnie DN zbywał pan milczeniem albo czczą gadaniną nie na temat.Niech pan uważniej przyjrzy się choćby kilkunastu ostatnim stronom tego wątku, a zauważy pan, że podobnie robią inni neokatechumeni na tym forum. Zadawanie panom konkretnych pytań to jak rozmowa ze ścianą.
Niezmiernie łatwo jest coś lub kogoś oskarżać, gdy się czegoś nie rozumie. Lepiej pytać niż atakować. yjemy w czasach totalnego niezrozumienia chrześcijaństwa, gdzie wyprowadza się krzyże z przestrzeni publicznej, wprowadza pseudowartości zapateriańskie itd. Jest czas w którym wróżek jest np we Włoszech więcej niż księzy katolickich. Dlatego trzeba tak jak przed Konstantynem. Dobrze, ale to inny temat.
Panie jp7 - gratulacje 0 odkrył pan sens Drogi Neokatechumenalnej. Mówiuę to całkiem serio
To cóś, proszę Pana Ojciec święty Paweł VI nazwał najpierw Wspólnotami Katechetycznymi, potem z inicjatywy Ojca Świętego Jana Pawła II utrwaliła się nazwa Wspólnoty Neokatechumenalne, bo jak powiedział ów papież, że chodzi o odkrycie wagi i wartości Chrztu Świętego podobną drogą jak robił to Kościół Pierwszych Wieków.
Salutiamo il gruppo di sacerdoti e di laici che rappresentano il movimento delle Comunità Neocatecumenali, convenuti a Roma da molte diocesi d’Italia e di altri Paesi per un convegno sul tema della evangelizzazione nel mondo contemporaneo, lo stesso che sarà preso in esame dalla prossima Assemblea del Sinodo dei Vescovi.
[Cytat: Zet w Lutego 18, 2010, 13:21:38 pmTo cóś, proszę Pana Ojciec święty Paweł VI nazwał najpierw Wspólnotami Katechetycznymi, potem z inicjatywy Ojca Świętego Jana Pawła II utrwaliła się nazwa Wspólnoty Neokatechumenalne, bo jak powiedział ów papież, że chodzi o odkrycie wagi i wartości Chrztu Świętego podobną drogą jak robił to Kościół Pierwszych Wieków. Otóż szanownemu panu katechiści wciskają ciemnotę. "
To, że to z inicjatywy Jana Pawła II może pan niniejszym miedzy bajki włożyć...
Cytat: Zet w Lutego 18, 2010, 13:21:38 pmPanie jp7 - gratulacje 0 odkrył pan sens Drogi Neokatechumenalnej. Mówiuę to całkiem serioPowrót do wiary katolickiej ?[
Zadawanie panom konkretnych pytań to jak rozmowa ze ścianą.
Cytat: JRWF w Lutego 18, 2010, 13:40:30 pmZadawanie panom konkretnych pytań to jak rozmowa ze ścianą.Wie pan - trudno rozmawiać z pozycji stojącego pod ścianą i widzącego przed sobą lufy karabinów maszynowych. Jesli nie będzie pan robił za prokuratora albo innego śledczego, traktującego mnie jak przestępcę, który nie chce przyznać się do winy, to owszem możemy rozmawiac, ale powtarzam na równych prawach.
I właśnie takiego stylu dyskusji nie potrafię zaakceptować.
Być może coś mogłem pomieszać, (nie sprawdzałem źródeł) - a pamięć ludzka jest zawodna, - ale to nieupoważnia do takich ripost. Nie na tym polega dyskusja. Nawet jeśli coś pomyliłem, nie zmienia to sensu wypowiedzi.
wciskać ciemnotę- przekazywać nieprawdziwe, bezsensowne informacje;
Naprawdę nie ma znaczenia czy to było za Pawła VI czy za Jana Pawła II. Tak naprawdę dopiero oficjalny List Oqnicavolta jest bodajże pierwszym dokumentem regulującym tę kwestię, chociaż nie był jej poświęcony. Wcześniej owszem używano tej nazwy, ale powiedzmy, prywatnie, a pan z tego co sie orientuję nie uznaje prywatnych opinii.
Podczas pierwszego spotkania, które Jan Paweł II miał z nami w Castelgandolfo, 5 września 1979 roku, byliśmy obecni Carmen, ojciec Mario i ja. Po Mszy Papież powiedział nam, że podczas celebracji zobaczył przed sobą: ATEIZM – CHRZEST – KATECHUMENAT.W owym momencie nie zrozumiałem dobrze, co chciał powiedzieć, co więcej wydawało mi się błędem postawić przed katechumenatem chrzest. Katechumenat w tradycji Kościoła jest dla tych, którzy przygotowują się do otrzymania chrztu.Dziś, po 23 latach, w obliczu tego Statutu, którego chciał Papież, nalegając osobiście, aby był zatwierdzony, tamte słowa zdobywają swój właściwy sens.Być może kluczem do zrozumienia tego może być to co Papież przekazał w jednej z parafii rzymskich, mówiąc do wspólnot neokatechumenalnych: „Ja tak widzę genezę neokatechumenatu..., ktoś, nie wiem czy Kiko, czy ktoś inny pytał się, skąd przychodziła siła Kościoła pierwotnego i skąd przychodzi słabość Kościoła dzisiejszego, o wiele bardziej licznego? I ja myślę, że znalazł odpowiedź w katechumenacie, w tej Drodze".Papież, kiedy mówi, że widział przed sobą: ATEIZM – CHRZEST – KATECHUMENAT, co chciał nam przez to powiedzieć?Myślę, że po doświadczeniu ateizmu, który przeżył w Polsce, On, który jest filozofem z korzeniami w fenomenologii Husserla, chciał powiedzieć, że aby dać odpowiedź na siłę współczesnego ateizmu i sekularyzacji, ochrzczeni chrześcijanie potrzebują katechumenatu podobnego do katechumenatu Kościoła pierwotnego, katechumenatu pochrzcielnego.
Przeżywanie i rozwijanie tego przebudzenia jest tym, co nazywacie formą katechumenatu pochrzcielnego, który będzie mógł odnowić w dzisiejszych wspólnotach chrześcijańskich te oznaki dojrzałości i pogłębienia, które w Kościele pierwotnym osiągano w okresie przygotowania do Chrztu.
Wie pan - trudno rozmawiać z pozycji stojącego pod ścianą i widzącego przed sobą lufy karabinów maszynowych. Jesli nie będzie pan robił za prokuratora albo innego śledczego, traktującego mnie jak przestępcę, który nie chce przyznać się do winy, to owszem możemy rozmawiac, ale powtarzam na równych prawach.
Idąc dalej Droga kierowana jest przede wszystkim przez ludzi nie posiadających żadnego (to świetne słowo) przygotowania teologicznego.
Idziemy dalej. Jak wspomniałem wyznawcy Chrystusa byli prześladowani i musieli ukrywać się przed prześladowcami, by nie zostać zamordowani. Dopiero w 313 roku chrześcijaństwo stało się religią legalną na mocy edyktu mediolanskiego. Więc jest oczywiste, że do tego roku miejscami sprawowania Eucharystii były domy członków wspólnoty. Jednak po zalegalizowaniu religii rozpoczęto budowę miejsc kultu: kościołów i katedr i spotkania przy domowym stole wyszły z użycia. Więc po licho Drodze salki?
Licencjat z teologi Carmen Hernandez to nic? Formacja seminaryjna ex-o. Mario Pezzi też?
Znowu się pan myli. Utożsamia Pan imperium rzymskie z całym ówczesnym światem. Natomiast istniało sobie państwo - miasto Edessa, gdzie chrześcijaństwo było od samego początku akceptowane, potem stało się religią państwową. Powódź z 201 roku zniszczyła budynek określony w kronice miasta jako "świątynia chrześcijańska" - zatem znowu - nie dom. W innych regionach - nie bardzo mamy źródła, ale np. w "Dura Europos" czy jak to sie nazywa - znów odkryto budynek, który był kościołem...
Witam!Widzę, że kwestia drogi neokatechumenalnej budzi bardzo dużo wątpliwości i jest przyczyną rozbicia dyskutantów na 2 obozy: pro- i antyneokatechumenalne. Należy tylko dziękować w Bogu, że w Kościele trwa dyskusja na temat tej, możnaby powiedzieć sekty wewnątrz Kościoła, ale pozostańmy przy oficjalnym podejściu Kościoła do tego ruchu, nazywając go dalej "Drogą" (nomen omen secta,ae- oznacza również drogę). Należy jednak skupić się na faktach z których Droga jest oficjalnie znana. Na myśl przychodzi mi od razu struktura drogi neokatechumenalnej. Są to kolejne stopnie wtajemniczenia, między którymi nie ma żadnej komunikacji, tzn. na niższych stopniach nie wiadomo, co czeka dalej....
Idąc dalej Droga kierowana jest przede wszystkim przez ludzi nie posiadających żadnego (to świetne słowo) przygotowania teologicznego. Są to ludzie niczym Kiko, którzy wyruszają w świat z gtiarą i indoktrynują masy ludzi.
By nie być gołosłownym sięgnijmy do sedna nauczania drogi (dla zainteresowanych polecam artykuł ks. Zuberbiera nt. neokatechumenatu):...
2. Kolejną rzeczą niepokojącą jest głoszoną przez Drogę bierność....
....Więc kto, u licha, ubzdurał sobie sobotę? ...
Więc po licho Drodze salki?
Nie potraficie panowie wypowiedzieć czy potwierdzić jednego słowa krytycznego o DN. A to rodzi podejrzenia (u niektórych forowiczów wręcz pewność) prania mózgu jako jednej z praktyk DN.
Tyle, że powtórzę to jeszcze raz: rozmowa ma sens tylko wtedy, gdy jedna strona nie ignoruje wypowiedzi drugiej strony.
Ależ ma znaczenie. Dowodzi "prawdomówności inaczej" niejakiego Franciszka Agruello vel "Kiko":