Założyciele „Drogi” przedstawiają rodziny misyjne jako wojowników Chrystusa, uprawiających winnicę Pańską w krajach pogańskich, i faktem jest, że ludzie ci cierpią podczas swej pracy wiele niedogodności. Wykształceni ludzie często porzucają swe komfortowe domy i lukratywne kariery, by żyć w biednych okolicach, gdzie nierzadko są szczęściarzami, mając w zimie ogrzewanie. To prawda, ich wspólnoty są hojne w datkach pieniężnych, niemniej jednak rodziny narażone są na wiele niedogodności i niewygód.Brzmi to romantycznie, spędziłem jednak sporo czasu z tymi ludźmi i zawsze niepokoiły mnie wstrząsy i stresy, na jakie narażone były ich dzieci. Jeśli nawet dla dorosłych trudne jest opuszczenie swych domów i nagłe przeniesienie w miejsce, gdzie pozbawieni są przyjaciół, a często i pociechy ojczystego języka, wyobraźcie sobie cierpienia tych dzieci, które pozbawiono stabilnego, bezpiecznego domu w imię „ewangelizacji”.Jako seminarzysta „Drogi” przydzielony byłem do rodziny misyjnej pracującej w zachodniej Wirginii, do rodziny, która posiadała siedmioro dzieci. Pewnego popołudnia towarzyszyłem rodzicom do kuchni rozdzielającej zupę dla ubogich. Poszliśmy tam w nadziei dostania paczki artykułów spożywczych dla rodziny. Dwóch zdrowych mężczyzn i zdrowa kobieta, proszący o jałmużnę, musieliśmy stać pośród bezdomnych i pozbawionych środków do życia ludzi, tłoczących się w tym miejscu. Ostatecznie zostaliśmy odesłani do zakonnicy odpowiedzialnej za ten punkt. Siostra, nosząca pełny habit, była bardzo doświadczona, prawdopodobnie spędziła wiele lat posługując ubogim i dzięki Bogu nie liczyła się ze słowami. Kiedy dowiedziała się, że jesteśmy częścią „rodziny misyjnej”, powiedziała głowie naszej małej grupy (tj. ojcu rodziny) coś w tym sensie: „Bóg dał ci te dzieci. To twoim powołaniem jest troszczyć się o ich potrzeby”. Chociaż ostatecznie dała nam potrzebne artykuły żywnościowe, nigdy nie zapomniałem jej słów.
„Bóg dał ci te dzieci. To twoim powołaniem jest troszczyć się o ich potrzeby”.
Panie JWK i inni Państwo Tradyjonaliści"Dyskusyjna" - owszem, "Wirtualność" - nie sądzę a wręcz życzę Państwa "ruchowi" aż takiej wirtualności. Zastanawia mnie tylko jeden fakt obecny na tym forum - Nieprawdopodobna wręcz łatwość w przypisywaniu Drodze złych intencji we wszystkich relacjach z WatykanemTe "zadymy", "przepychanki" "heretycy". Jak nic swąd szatana.
Ja np. do dzisiaj nie rozumiem dlaczego w Wielką Sobotę wyproszono mnie z kościoła bo miała się tam odbywać jakaś neokatechumenalna impra. Tak to niestety muszę nazwać, no bo przecież ze Mszy nikt by mnie nie wyrzucił, mam rację?
Cytat: Tadeusz w Stycznia 17, 2011, 19:00:54 pm Ja np. do dzisiaj nie rozumiem dlaczego w Wielką Sobotę wyproszono mnie z kościoła bo miała się tam odbywać jakaś neokatechumenalna impra. Tak to niestety muszę nazwać, no bo przecież ze Mszy nikt by mnie nie wyrzucił, mam rację? Ja bardzo podobnie miałem w terytorialnej parafii w Wigilię Zesłania Ducha Świętego > 12 lat temu, zawadzałem bo się miała odbyć impreza z tańcami "liturgicznymi" "fszpulnoty" Emmanuel. Widać wszyscy żydujący tak mają.