CytujJedną z najmocniejszych łask otrzymałam w Ein Karem: myślałam o założeniu z kilkoma przyjaciółkami czegoś nowego, ale usłyszałam od Matki Bożej: „Nie…, to Kościół: błogosławionaś ty między niewiastami, to będzie Kościół"Jedną z najmocniejszych łask otrzymałam w Ein Karem: myślałam o założeniu z kilkoma przyjaciółkami czegoś nowego, ale usłyszałam od Matki Bożej: „Nie…, to Kościół: błogosławionaś ty między niewiastami, to będzie Kościół”. A ja, pośród tysięcy problemów, często chodziłam do Skały Prymatu. Nie było jeszcze wtedy tylu turystów, były problemy, takie jak dzisiaj, w Jerozolimie stał mur; chodziłam do Prymatu Piotra i spędzałam tam całe godziny i dni, siedząc na skale i pytając Boga, jakie jest moje miejsce w Kościele. Dlatego po powrocie z Izraela w pierwszej kolejności poszłam do Świętego Piotra i tam odmówiłam Credo. Potem poszłam do świętego Pawła. Wzrusza mnie, że ten dekret został podpisany w dzień świętych Piotra i Pawła, dlatego też, że potem widziałam przechodzące tędy wszystkie wspólnoty, które później jadą do Ziemi Świętej, gdzie Bóg mnie przygotowywał..Widzi pan ja rozumiem to tak, że nie ma co zakładać czegoś nowego bo jest Kościół i to on jest błogosławiony. Zresztą to chyba wynika z dalszej części. Może warto przeczytać całosć a nie tylko czepiać się jednego zdania. OStani fragment powinnien się państwu spodobac.WYPOWIEDŹ CARMEN HERNÁNDEZW DNIU ZATWIERDZENIASTATUTU DROGI NEOKATECHUMENALNEJPapieska Rada do Spraw Świeckich, Aula MagnaRzym, 28 czerwca 2002r.Wiecie jak chciałabym rozpocząć wobec Najświętszej Dziewicy, która nam przewodniczy: „Magnificat anima mea Dominum”; „Raduje się duch mój w Bogu moim Zbawicielu”. Te słowa kierują mnie do Ein Karem, dokąd przyjechałam za łaską Pana, po ogromnej „kenozie”, przeżytej w roku 1962, w której weszłam na górę Moria z moim Izaakiem, czyli moim powołaniem misyjnym. Byłam bowiem gotowa wyjechać do Indii, a musiałam wrócić do domu jak Jakub.Cieszę się, że jest dziś piątek i że Uroczystość Świętych Piotra i Pawła przypada w sobotę, gdyż to także niesie mnie do Soboru Watykańskiego II i do Triduum Paschalnego.Dziękuję Wam: Biskupowi Ryłce i całej Radzie, którzy cierpieliście z nami.Dziękuję jednak przede wszystkim Prałatowi Farnésowi, który jest tutaj i składam mu życzenia, bo ma na imię Piotr. Właśnie on w 1961 roku, młody i piękny, dopiero co wrócił z Paryskiego Instytutu Liturgicznego. Farnés jest doktorem liturgiki i przeżył całe przygotowanie do Soboru wraz z Dom Botte (tak naprawdę jest uczniem Dom Botte), z Bouyerem, i z wielkimi, którzy przygotowywali całą odnowę liturgiczną Soboru.Krótko mówiąc: z powodu zmiany kursu samolotu, którą spowodował Pan, znalazłam się w Barcelonie zamiast w Indiach, a ojciec Farnés mieszkał w Barcelonie. Jest tam takie muzeum, Muzeum Mares, gdzie zebrano wiele romańskich krucyfiksów, wspaniałych: tyle razy tam chodziłam i płakałam, patrząc na Jezusa Chrystusa osądzonego w imieniu prawa, ale prawdziwie triumfującego na krzyżu.Byłam wielką czcicielką Eucharystii. Bóg nie pozwolił, abym opuściła komunię, czy żywa, czy martwa. Wstawałam rano i przed pójściem na uniwersytet biegłam – po „jezuicku” – na moją godzinę adoracji Jezusa Chrystusa przed Mszą. Chciałam powiedzieć, że Bóg, przez Eucharystię, wyzwolił mnie od tysięcy problemów. Także podczas podróży z moim ojcem do Rabat, do Casablanki i innych miejsc, gdzie bardzo trudno jest znaleźć kościół, zawsze odnajdywałam Mszę, aby przyjmować Komunię. Nie opuszczałam Komunii za nic w świecie. Była dla mnie Obecnością Jezusa Chrystusa, która mi pomagała, i ciągle tak jest. Jednak później, poprzez bardzo wielką „kenozę” mojego życia w Barcelonie, dzięki Ojcu Farnésowi, Bóg otworzył mi ucho, żebym zrozumiała znaczenie Soboru Watykańskiego II. Nie tylko chodzi o obecność Jezusa Chrystusa, który nawiedza twoje serce i pomaga ci, ale tym, co się uobecnia jest Wskrzeszenie Pana ze śmierci, i On zaprasza cię, byś wszedł z Nim w śmierć, aby z Nim powstać z martwych. Jest tu dynamika i pieśń na cześć Zmartwychwstania. Aby to się wyraziło potrzeba wspólnoty. Sobór dokonał tego wszystkiego w swojej odnowie. To było SŁOŃCE ZMARTWYCHWSTANIA, które wtedy jeszcze było niejako przykryte chmurami, szeregiem średniowiecznych interpretacji. Sobór, powracając do początków, odsłonił moc Paschy, nocy czuwania przechodzącej w światło zmartwychwstania i jak ważne było to, że Jezus Chrystus poszedł do Egiptu i wyszedł z Egiptu, przeszedł z niewoli do wolności.To wszystko było dla mnie ogromnym odkryciem paschalnym, którego dokonałam dzięki Prałatowi Farnésowi. Odnowa Soboru Watykańskiego II naprawdę wniosła do liturgii rozkwit, niesamowity blask paschalny. Był to rok 1961.Kiedy czyta się artykuł Wojtyły z roku 1952, napisany, gdy był jeszcze księdzem, widać jak on przeżywał – nie wiem jakim sposobem – moc nocy Paschalnej, nocy światła, nocy wody i jak ważny jest chrzest przez zanurzenie dla oznaczenia przejścia przez Morze Czerwone, naprawdę, w tej jedynej nocy, cudownej, która oświetla całą liturgię. I już proponował katechumenat na XX wiek. Wzrusza mnie ta wrażliwość Papieża, gdyż on to odczuwa tak mocno, że nawet teraz, kiedy jest taki schorowany, celebrował Wigilię w Noc Paschalną i sam udzielał chrztów.A po Bożym Narodzeniu, w dzień świętego Jana, „schodzi nad Jordan, żeby chrzcić dzieci”. Działo się to w kaplicy Sykstyńskiej, gdzie były całe rodziny i płaczące dzieci. Widzę, jaką On ma wielką moc.Za to wszystko dziękuję najpierw Bogu, który jest niezmierzony i który założył swój Kościół na skale, na Piotrze. Albowiem w tych wielkich cierpieniach w Barcelonie, pośród których odkryłam Paschę, Bóg zaprowadził mnie do ziemi Izraela, którą przemierzyłam bez pieniędzy, bez niczego. Od Libanu i Tripoli, gdzie znajduje się Sanktuarium i mnóstwo cedrów, aż do Neghebu i Eliatu nad Morzem Czerwonym. Wtedy nie można było jeszcze pojechać na Synaj. Przebyłam pieszo całą tę ziemię, a Bóg w niesamowity sposób otworzył przede mną Pisma. Dziękuję Panu.Jedną z najmocniejszych łask otrzymałam w Ein Karem: myślałam o założeniu z kilkoma przyjaciółkami czegoś nowego, ale usłyszałam od Matki Bożej: „Nie…, to Kościół: błogosławionaś ty między niewiastami, to będzie Kościół”. A ja, pośród tysięcy problemów, często chodziłam do Skały Prymatu. Nie było jeszcze wtedy tylu turystów, były problemy, takie jak dzisiaj, w Jerozolimie stał mur; chodziłam do Prymatu Piotra i spędzałam tam całe godziny i dni, siedząc na skale i pytając Boga, jakie jest moje miejsce w Kościele. Dlatego po powrocie z Izraela w pierwszej kolejności poszłam do Świętego Piotra i tam odmówiłam Credo. Potem poszłam do świętego Pawła. Wzrusza mnie, że ten dekret został podpisany w dzień świętych Piotra i Pawła, dlatego też, że potem widziałam przechodzące tędy wszystkie wspólnoty, które później jadą do Ziemi Świętej, gdzie Bóg mnie przygotowywał.Bardzo lubię Kiko Argüello, który jest artystą. Poznałam go przypadkiem, bo pracował z jedną z moich sióstr (pomagając prostytutkom i homoseksualistom). Wyjazd do Madrytu był ostatnią rzeczą, której chciałam. Mój ojciec, przemysłowiec, miał ogromne projekty, kazał mi studiować chemię i powiedział: „Z twoim ojcem zdziałasz dla misji więcej…” Dobrze, nie chciałam jechać do Madrytu (Kiko już mi przerywa, jak zwykle. Kiedy ja zaczynam mówić, Kiko mi przerywa).Bóg mnie nie przygotowywał poprzez teatr, ale przez naukę, przez chemię, i dał mi ogromne łaski. Opowiadałam, że spotkałam Kiko po raz pierwszy, bo moja siostra mówiła: „Poznałam pewnego «mesjanistę», takiego jak ty; musisz go poznać”. Umówiliśmy się na Placu Cibeles, w barze naprzeciwko poczty. Spóźnił się pół godziny, a na koniec, kiedy już musiał wychodzić, poprosił mnie o tysiąc peset – pieniądze na taksówkę. Rozumiecie? To było moje pierwsze spotkanie z Kiko. Drugim razem spotkaliśmy się w barze w Palomeras. Miałam kilka przyjaciółek i chciałam zacząć z nimi coś nowego. Mieszkałam już z biednymi w Barcelonie przed rokiem 1964. Wspominam o tym, bo ta data: 1964, także jest prawdziwa, ale dla mnie Droga rozpoczęła się wraz z Soborem. (I nie przerywaj mi, Kiko, bo muszę opowiedzieć moje doświadczenie Świętej Matce Kościołowi).Wtedy, w tym barze w Palomeras Altas, patrzyłam na Kiko tak sobie, bo miałam za sobą wielkie cierpienia, a on wydawał mi się młodzieniaszkiem w pełni „kursylizmu”… I on mi mówi, że miał widzenie Matki Bożej, że mu powiedziała, żeby zakładać wspólnoty, jak Święta Rodzina z Nazaretu. Ja byłam długo w Nazarecie, w grocie, kiedy jeszcze kościół nie był zbudowany, ale dla mnie święty Józef gdzieś zaginął; z mocą odczułam Matkę Bożą oraz głoszenie Ewangelii, ewangelizację, ale nie świętego Józefa. A kiedy Kiko zaczął mi mówić o Rodzinie z Nazaretu, pomyślałam: „To jest jakiś młody świętoszkowaty kursylista”. Potem zobaczyłam jednak, jak Bóg go kierował do tej idei o „małej wspólnocie”, którą wiele razy próbował zakładać w innych miejscach zanim trafił do baraków, ale mu się nie udawało. Natomiast w barakach spotkał się z Soborem dzięki mnie. Ja zawsze mówię, że podałam mu Sobór na srebrnej tacy, pośród niekończących się walk. Walczyliśmy na śmierć i życie, żeby on przeszedł od Sługi Jahwe – który jest prawdą – i od krzyża do Zmartwychwstania. Dlatego jego pierwszą pieśnią jest „Sługa Jahwe” a ostatnią, po wielkich bitwach, po przeżyciu nocy Paschalnej, „Zmartwychwstał Pan”. Jest tutaj świadek tego wszystkiego: José Agudo, jeden z pierwszych z baraków, z żoną Rosario, która jest prawdziwą Cyganką: mają piętnaścioro dzieci.Ojcze, stała się rzecz cudowna, że Biskup Morcillo, Arcybiskup Madrytu w bardzo ważnej chwili przyjechał do baraków; w tym momencie zaczęłam współpracować naprawdę z Kiko, bo robiłam różne rzeczy niezależnie od niego. To właśnie Kościół zawsze nam pomagał. Mogłabym wiele opowiadać o Pawle VI, o tym jak pomagał nam Kościół. Dziękuję dziś Panu za to, że jestem w Kościele.Dla mnie Statut jest rusztowaniem. Rzeczą istotną jest być w Kościele, a to rusztowanie będzie w gruncie rzeczy wkładem w odnowę Kościoła zalecaną przez Sobór, żeby Kościół był naprawdę światłem, które oświeca globalizację, problem młodych, który widzimy. Młodzież idzie za tym starym Papieżem, który ma ogromną siłę przyciągania, gdyż uobecnia Piotra. Cieszę się z czytania, jakie dziś słyszeliśmy: „Ty jesteś Piotr, opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół”. Wierzyłam w to zawsze niewzruszenie. Kiko nic mnie nie obchodzi, ale obchodzi mnie, żeby to było w Kościele. Kiko i ja przeminiemy, jak mija wszystko, jak wszystkie zgromadzenia przeminą, ale Kościół nie. Nie przemija Kościół ze swym chrzcielnym źródłem odnowy i ze słońcem zmartwychwstania, ku któremu kroczy historia. Dziś żeglujemy, Ziemia nie jest nieruchoma. Wszechświat jest w cudownej podróży w świetle: fizyka mówi dziś, że dążymy w kierunku światła. Stąd wzrusza mnie dzisiejsze czytanie: „Ty jesteś Piotr”. Wiecie, co dzieje się w sześć dni po tej ewangelii w Cezarei Filipowej, gdzie rozgrywa się ta ewangelia? Przemienienie!(Ojcze, widzi Ojciec, że Kiko nigdy nie pozwala mi mówić!) Matka Boża nie mówi, ale w dniu Pięćdziesiątnicy jest ważniejsza od wszystkich apostołów.Dobrze. Dziękuję wszystkim, zwłaszcza Biskupowi Ryłce, bo bitwa, którą toczyliśmy była bardzo interesująca. On bardzo chciał nam pomagać, naprawdę, ale dla niego prawdziwą pomocą było zabezpieczyć nas poprzez stowarzyszenie. Walka, którą stoczyliśmy, wyszła na dobre jemu i nam, a także tej Papieskiej Radzie, która będzie miała wielką przyszłość we wspieraniu Drogi Neokatechumenalnej.W tej bitwie przypomniałam sobie tyle rzeczy z historii, bo zobaczyłam, że to nie my jesteśmy, ani Kiko, ani ja, ale Bóg, który działa w historii i poprzez Piotra. Teraz, gdy wracamy z Chin, Ojcze, widzimy jak Bóg przewiduje: umieścił tam pewną rodzinę, której my nie przygotowywaliśmy: zna chiński i już czyni wspaniałe rzeczy w ewangelizacji. I w ten sposób przygotowuje także Rosję: widzieliśmy cuda i cuda.Dziękuję biskupowi Ryłce. Tyle razy zdawało mi się, że kardynał Stafford nie rozumie: my znaliśmy go z Denver i kochaliśmy go. Dziękuję mu za to, że odwiedził mnie w szpitalu, kiedy byłam chora; obiecał mi pomoc ekonomiczną na „Domus Galilaeae”, a nie dał mi ani dolara; jeszcze czekam! Dziękuję także Carriquiry, który był bardzo cierpliwy i z podniesionym mieczem toczył z nami walkę, podczas gdy Ryłko trzymał się z tyłu. Winniśmy podziękować również księdzu Miguelowi Delgado z Opus Dei, który nam bardzo pomógł. Już wtedy, kiedy jeszcze byłam „młodziutka” i studiowałam chemię, miałam koleżankę z Opus Dei, która chciała, żebym wstąpiła do Opus Dei, ale ja pragnęłam pojechać na misje i dlatego nie wstąpiłam do Opus Dei. Znałam Ojca Escrivę de Balaguer i księdza Marcelino Olaechaga.Wiecie za co jeszcze dziękuję? Za to, że nie popadliśmy w „kikianizm”! Prawdziwym niebezpieczeństwem nie był biskup Ryłko ze stowarzyszeniem, dla mnie niebezpieczny jest Kiko Argüello, ale nie chcemy umrzeć jako „kikos”. Stanowimy chrześcijańskie wtajemniczenie w Kościele, a zatem jesteśmy w Kościele, w Kościele! I Kiko może umrzeć z całym swoim „kikianizmem” i swoimi śpiewami, a trwać będzie sadzawka chrzcielna tryskająca wodą, ponieważ „Ty jesteś Piotr, opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół”, w którym ja chcę być. Na koniec mówię ze świętą Teresą: Dziękuję, że pozwala mi umrzeć w Kościele.
Jedną z najmocniejszych łask otrzymałam w Ein Karem: myślałam o założeniu z kilkoma przyjaciółkami czegoś nowego, ale usłyszałam od Matki Bożej: „Nie…, to Kościół: błogosławionaś ty między niewiastami, to będzie Kościół"
Jedną z najmocniejszych łask otrzymałam w Ein Karem: myślałam o założeniu z kilkoma przyjaciółkami czegoś nowego, ale usłyszałam od Matki Bożej: „Nie…, to Kościół: błogosławionaś ty między niewiastami, to będzie Kościół”.
… I on mi mówi, że miał widzenie Matki Bożej, że mu powiedziała, żeby zakładać wspólnoty, jak Święta Rodzina z Nazaretu. Ja byłam długo w Nazarecie, w grocie, kiedy jeszcze kościół nie był zbudowany, ale dla mnie święty Józef gdzieś zaginął; z mocą odczułam Matkę Bożą oraz głoszenie Ewangelii, ewangelizację, ale nie świętego Józefa.
Zastanawiające jest zacieranie w necie śladów po "nawiedzeniach" , bo jeszcze niedawno były na oficjalnych stronach DN.
Podobnie muszą zrobić z sektą neońską jak RRN
Bardzo lubię Kiko Argüello, który jest artystą. Poznałam go przypadkiem, bo pracował z jedną z moich sióstr (pomagając prostytutkom i homoseksualistom).
Madzia Gdybym nie doświadczała miłości Boga, gdybym nie czuła Jego obecności na Liturgiach Słowa i Eucharystii, to bym już dawno zrezygnowała, ale jestem i będę, bo Piotr miał rację mowiąc: "Panie dokąd pójdziemy, Ty masz słowa życia wiecznego". Dzisiaj ludzie odchodżą od Kościoła, ja zostałam złowiona z morza grzechów. Rzeczywiście: "Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem". Skoro zostałam wybrana, więc jestem. To świetna droga ta Droga Neokatechumenalna. Kiko kiedyś zostanie wyniesiony na ołtarze, ale i wtedy niedowiarkowie i przeciwnicy (rownież ci w sutannach), będą mowić, że papież się pomylił, że ma złych doradców. Nie ważne, Karawana idzie dalej.
Co Panowie z DN na powyższe?
Co to znaczy, że się Panu "podoba"? A teksty magisterium Kościoła się Panu "podobają", czy nie?
Cytat: Nathanael w Czerwca 06, 2010, 20:22:26 pmCo to znaczy, że się Panu "podoba"? A teksty magisterium Kościoła się Panu "podobają", czy nie?W tym wypadku nie ma znaczenia co mi się podoba a co nie.