Dajmy spokoj temu panu. Krotko jest na forum, niewiele rozumie, dajmy mu czas, niech poczyta, pomysli, przyzwyczai sie. Na razie kazde slowo zle odbiera, wszystko traktuje jak atak, nie pojmuje w ogole ani tematu dyskusji ani naszego sposobu dyskutowania. Za wczesnie na gleboka wode.
"itd" dotyczyło pośpiechu przy wyświęcaniu biskupów i zerwania rozmów - ale jak już pisałem, nie zamierzam tego wątku kontynuować. Proszę skupić się na meritum, a nie na przykładach.
Jak się wchodzi między informatyków, trzeba znać ich slang
Widzi Pan - rzuca Pan poważne oskarżenia przeciwko katolickiemu arcybiskupowi, a potem mówi Pan, że nie zamierza wątku kontynuować... "Troszkę" nieładnie, mimo że się bokotemat tworzy. (...) Podejrzewam, że gdyby Pan więcej poczytał o tych "mrocznych okolicznościach powstania Bractwa" również by Pan zmienił zdanie...
To sa po prostu twarde, meskie dyskusje na temat dla nas najistotniejszy - Bog, wiara, Kosciol. Tu nie ma miejsca na czule slowka i eufemizmy, bo ani to nie jest blog gimnazjalistki.
Wie Pan, jestesmy Kosciolem wojujacym (aktualnie z moderna), a na wojnie jak to na wojnie. Jakby sie szeregowy obrazil na oficera i potraktowal projekt bitwy jako osobista obraze... hm...
Dziękuje tak myślałem. I kiedy spytają czemu mają przestać to co mam im powiedzieć?
Cytat: JRWF w Października 15, 2009, 00:54:32 amWidzi Pan - rzuca Pan poważne oskarżenia przeciwko katolickiemu arcybiskupowi, a potem mówi Pan, że nie zamierza wątku kontynuować... "Troszkę" nieładnie, mimo że się bokotemat tworzy. (...) Podejrzewam, że gdyby Pan więcej poczytał o tych "mrocznych okolicznościach powstania Bractwa" również by Pan zmienił zdanie...Ja nie rzucam żadnych oskarżeń, jedynie przypominam okoliczności, w których katolicki arcybiskup popadł w poważny konflikt z katolickim papieżem, bez osądzania kto miał w tym konflikcie rację.
(...) wsławił się Pan jeszcze innymi zasługami - np. pustymi postami.
Niesłusznie. To, że kard. Ottaviani po wypowiedzeniu jakiejś opinii wygłasza opinię inną nie unieważnia tej pierwszej.Przypominam o tym rzadko obecnym w świadomości tradycjonalistów fakcie by pokazać, że w czasach reformy nawet najwięksi herosi ortodoksji zachowywali się różnie.
Czy aprobata dla śp. abp Lefebvre'a jest niepisanym obowiązkiem członków tego forum i głównym wyznacznikiem tradycjonalizmu?
Chodzi mi jedynie o formę, sposób tego manifestu niezadowolenia - tupnięcie nogą, i zabranie zabawek do innej piaskownicy w myśl zasady, że z heretykami się nie dyskutuje. Tym gorzej, że w tym wypadku za heretyków uznano papieża i członków soboru.
Stwierdzonym mechanizmem dyskusji jest, że w człowieku krytykowanym wzrasta opór, stąd aby naprawdę dotrzeć do rozmówcy - potrzeba szacunku i delikatności. Tym większej, gdy chodził o kwestie władzy i powagę piastowanego stanowiska...
Mimo wszystko podtrzymuję, że wypowiedź w tym tonie jest godna najgorszych wrogów Kościoła.
Ja nie rzucam żadnych oskarżeń, jedynie przypominam okoliczności, w których katolicki arcybiskup popadł w poważny konflikt z katolickim papieżem, bez osądzania kto miał w tym konflikcie rację.
W 2005 roku byłem w Chinach. Miałem okazję być w świątyniach tzw. Chińskiego Stowarzyszenia Patriotycznego czyli katolickiego Kościoła ,,oficjalnego". Jadąc tam myślałem, że w kościołach zobaczę tam KRR(biskupi chińscy byli ekskomunikowani przez Piusa XII w 1957 roku), a tu rozczarowanie. Króluje tam NOM, a nawet komunia na rękę. Dziwne, nikt ich nie zmuszał do NOM i ,,nowinek" a wprowadzili.