Gdzieś czytałem (może encyklikę JP II ?) że dokładnie wiedział Bóg, które stworzenie Go odrzuci. Nie mogę pojąć czemu mimo to tych stworzył ale przyjmuję na wiarę, że tak jest dobrze skoro tak zechciał.
Ale oczywistym dla mnie jest, że Bog samego siebie się nie zaprze bo czemu miałby to czynić? Niemniej wierzę, że będą wszechmogącym może wszystko dosłownie tylko będąc mądrym i doskonałym absolutnie nie uczyni czegoś takiego.
To prawda. Nic się nie wymyka wiedzy Bożej. Z pewnością jest to mądre, że tak robi, jak robi, dobre, nigdy niesprawiedliwe. Ale to też pokazuje jakąś tajemnicę. Bez szczególnego objawienia do tego nie można dojść. Dlaczego Bóg dopuszcza złe uczynki, które są powodem do wiecznego potępienia? Dopust to nie jest wola - dopuszcza zło ze względu na coś innego, ale nie ze względu na nie samo, dobro jest chciane wprost, zło jest dopuszczane.
Tu jest różnica: Bóg nie może się zaprzeć samego siebie, unicestwić samego siebie, zmienić samego siebie. To nie tylko kwestia mądrości. Jest czystym aktem, w którym nie ma złożenia z aktu (to co jest) i możności (to co może być), czyli jest niezmienny, dzięki temu jest wszechmocny. Wszechmoc czyli posiadanie najwyższej mocy - czyli takiej, żeby np. powoływać z nicości do bytu, domaga się czystego aktu. Gdyby nie był czystym aktem nie byłby wszechmocny, dlatego nie może zmienić samego siebie. Mógłby zmienić samego siebie, gdyby był złożony z aktu i możności. Ale wtedy nie byłby wszechmocny.
Niech Pan zobaczy, że tutaj moc jest zupełnie oderwana od natury. Moc wynika z natury. Nie na odwrót. To natura daje moc. Natura Boska jest nieskończona, taka jest i jego moc, co nie znaczy, że może zrobić z własną naturą byle co. Żeby zrobić coś ze swoją naturą, ta natura musi być zmienna.
Ten przykład kamienia nie jest aż taki głupi. To nie jest na zasadzie - nie zrobię tego, bo to głupie. Nie zrobię tego, nie dlatego, że czegoś brakuje mojej mocy, tylko dlatego, że takie coś nie jest w stanie zaistnieć. Są rzeczy, które są wewnętrznie sprzeczne, to co pisałem we wcześniejszym wpisie: a i nie-a, zarazem i pod tym samym względem.
Dzięki za te szczegóły dotyczące mechaniki kwantowej. Przypomniał mi się z filozofii przyrody Newton, który przyjmował, że przestrzeń jest tak stała jak płaszczyzna Euklidesa. A tu się okazuje, że rzeczywistość jest inna.
Brzmi jakby Bóg był jednak czymś uwarunkowany chce czy nie. Jakoś mnie to nie przekonuje. Bardziej bliskie mojej intuicji jest to, że jako byt samoistny (oczywiście jedyny taki) to On ustala zasady i jest takim (istniejącym, świętym, itd) bo chce. Trochę poszukałem bo gdzieś czytałem kiedyś ... ale póki nie znajdę nie będę pisał by nie wprowadzać zbędnego zamieszania. W każdym razie z tego co znalazłem przy okazji, dowiedziełm się, że św Tomasz właśnie ma takie poglądy jak Pan i uważa, że nie wszystko Bóg może a tylko to co jest możliwe. :-) To znaczy że kto decyduje co jest możliwe a co nie??? Jakaś "natura" determinująca Boga? Zdaje się że odmiennego zdania jest (przed Tomaszem) Piotr Damiani. Ale może uda mi się coś poczytać więcej. Póki co "rozkminiali" sprawę możliwości oddziaływania Boga na przeszłość. Np. przywócenia korony dziewictwa upadłej kobiecie.
św Tomasz właśnie ma takie poglądy jak Pan i uważa, że nie wszystko Bóg może a tylko to co jest możliwe. :-)
Ale Bóg może mieć niezmienną naturę dlatego, że tak właśnie chce.
Chodzi mi tylko o to, że jest z własnej woli wiecznie.
(św Tomasz napisał "nie może zostać dokonane to, co niemożliwe" - a ja mam tu niedosyt)
Nie wiem czy dobrze rozumuję ale może właśnie na tym polegać będzie klęska upadłych aniołów, że ich wymysły będące fałszywe nie będą miały racji bytu (?).
Tzn nie wiem tego bo skąd .. ale tak mi bardziej pasuje myśleć o Bogu jako o Świętym nie dlatego, że tak Mu przypadło tylko dlatego, że jest Panem i tak owiecznie chce. Nie mogę znieść myśli o ograniczeniach w Bogu.
Gdyby Bóg mógł ustalić zasadę, że od dzisiaj jestem święty, to znaczy, że można byłoby wyodrębnić 2 momenty - przed ustaleniem zasady i po. To jest sprzeczne z wiecznością i niezmiennością.
Wbrew pozorom to nie jest żadne ograniczenie wszechmocy. Są takie rzeczy, które nie mogą zaistnieć, nie dlatego, że brakuje mocy do powołania ich z nicości do istnienia, ale dlatego, że one nie są w stanie przyjąć istnienia i nigdy nie będą.
Co do przywrócenia dziewictwa. 1o Nie chodzi o biologię. Tu chodzi, żeby sprawić, że to co miało miejsce, że nigdy się nie stało. Zarazem i pod tym samym względem jest i nie jest.
CytujAle Bóg może mieć niezmienną naturę dlatego, że tak właśnie chce. Nie. Taką naturę, albo się ma, albo nie. Jeśli się nie ma, to znaczy, że jest się stworzeniem, no ale wtedy nie jest się Bogiem. Jeśli ni ma się natury zmiennej, to znaczy, że jest się Bogiem, i to znaczy, że nie da się jej nijak zmienić.
Miałem na myśli wieczny wybór w akcie. Słabo rozumiem te pojęcia (akt, możność) tym bardziej że je modyfikowano. Jednak nie widzę (nie znaczy że go nie ma) powodu aby wykluczyć wolny wybór Boga. Myślę nawet, że istnieje tylko dlatego, że chce. Ale to jest takie potężne CHCĘ, że nie mamy powodu do obaw.
Jeśli informacja przybliża do poznania rzeczywistości można uznać ją za prawdziwą (bardziej lub mniej). Sprzeczność rozumiem jako informację odrealnioną a więc fałszywą.
Myślę, że i to że Bóg jest Prawdą wynika z Jego woli ale nie tak, żeby miał trudny wybór - jest to wybór oczywisty i (po naszemu) bez zawahania - jak zakochani: "czy chcesz zostać moją żoną?" - odpowiedź była już gotowa i oczywista wypowiedziana z głębi serca i bez cienia wątpliwości - z całą mocą szczęśliwości.
Czy mógłby Bóg sprawić, żeby coś było i nie było? I nie jakieś zjawiska kwantowe bo nie wiadomo co tam tak naprawdę się dzieje ale np. ktoś (niech będzie Jacek). Już Pan się wypowiadał w tej kwestii a ja dopiero trawiłem więc teraz, na ile już mam przetrawione, myślę że taka sprzeczność jest usterką rozumu. Jakimś "kuku na muniu". Czyli wymysłem bytu, który uległ uszkodzeniu. [...] Tak więc jedyne, co mogę w tej chwili przyjąć w kwestii czego Bóg nie może, to właśnie sprawa sprzeczności - być może szerzej rozumiana bo przykład "jest i nie ma naraz" jest atomowo prosty a mogą być bardziej złożone systemy z ukrytą sprzecznością. I jestem przekonany, że Bóg nie chciał by czegoś takiego "móc" bo coś takiego to nie byt tylko, jw - usterka na umyśle albo teoretyczne rozważania (jak my tu).
. Jestem przekonany, że jest Miłością bo chce - jw wiecznie i nieodwołalnie.
Moim zdaniem wolny bo i to musi być zawarte w Akcie. W przeciwnym razie istniałyby jakieś uwarunkowania a wówczas Akt byłby aktem drugim. A przecież mamy jeden Akt.
Tu i ówdzie księża rozróżniają duszę i ducha (o ile pamiętam, w Piśmie świętym też zdarza się takie rozróżnienie).Czy duch jest częścią duszy? Czy Bóstwo w Panu Jezusie jest tymże duchem w Jego duszy?Jaki więc status ma odwieczne Bóstwo w Panu Jezusie?
"W Bogu to jest bardziej skomplikowane"Przecież mowa jest o prostocie Boga.
Od gender jestem daleki ale jak to być może, że Bóg miałby być zdeterminowany swoją naturą?
Ja wiem, że moja wola mojej natury nie zmieni ani nie stworzy ale mówimy o Bogu.
Jakakolwiek wola jednoczy się z dobrem poznanym, poznanie idzie wcześniej niż wola.
To też wyklucza "pierwszość" woli w stosunku do natury.
Co co w Bogu jest proste z natury, to nie znaczy, że łatwe do poznania.
De facto 1200 lat refleksji zapisujemy w kilku wpisach. I tutaj naprawdę potrzeba refleksji, żeby nie wpaść w sprzeczność, nic nie ubarwić, zmienić. A też na to potrzeba spokoju i czasu.
Gdyby wola była pierwsza, to Ojciec i Syn pochodziliby od Ducha Świętego. A to jest sprzeczne z dogmatem wiary.
W sensie ścisłym trójpodział został potępiony przez kanon 11 Soboru Konstantynopolitańskiego (869 r.)
Dzisiaj jest duże pomieszanie z poplątaniem w kwestii ciało, dusza, duch. Duch jest traktowany nie jako intelekt i wola, ale jako coś trzeciego, co miałoby wchodzić do człowieka, albo coś co by było nie związane nawet z rozumem i wolą.
Stan dla duszy bez ciała jest nienaturalny i jest karą.
Pan Jezus, jedna osoba boska - logos) ma integralną naturę ludzką (ciało i dusza (w funkcji ożywiającej i w funkcji intelektualno-wolitywnej)) oraz naturę boską, która jest duchem. Natura boska nie zastępuje duszy Chrystusowej. Była taka herezja, która to twierdziła, że bóstwo zajmuje miejsce duszy: apolinaryzm, no ale jak piszę, herezja.
[...] tego dnia dusza była oddzielona od ciała Chrystusa, ale bóstwo nie zostało oddzielone ani od ciała, ani od duszy.
Wiadomo coś czy rzeczywiście istnieje Boże poznanie? A jeśli tak, czemu skoro Bóg wie wszystko naraz i nie musi nic poznawać?
Jeżeli "poznanie" to metafora, czy powyższe zdanie zachowuje moc?
Tym bardziej, że z pojęć "technicznych" większość twierdzeń jest negatywnych (jaki Bóg nie jest) niż pozytywnych (jaki jest). A te ostatnie ciężko pojąć choć trochę.
Zacząłem się podejrzewać o pewną wadę myślową a to taką, że w młodości naczytałem się S-F i mam skłonność do wyobrażania sobie Boga jakby zatrzymanego w czasie.
mam skłonność do wyobrażania sobie Boga jakby zatrzymanego w czasie.
Zastanawia mnie na ile w tych dawnych wiekach obserwacje zjawisk obecnych na świecie (i na nieboskłonie) miała wpływ na wycigane wnioski teologiczne i filozoficzne. Co by ci sami badacze powiedzieli, gdyby poznali dzisiejsze nauki jak np. fizyka relatywistyczna czy wspominana mechanika kwantowa, gdzie obserwowane zjawiska wymykają się naszej logice. Być może ta nielogiczność tej nowej fizyki wynika nie tyle z braku wiedzy, co z braku możliwości ogarnięcia naszym rozumem. Może dlatego Bóg wybrał taki czas na Objawienie, abyśmy uniknęli zamętu w czasie dochodzenia przez te kilkanaście wieków do Magisterium? Czasem zastanawiam się też czy postęp nie jest przeciwny sprawie zbawienia bo odciąga uwagę od Boga i prostego życia, "wbija w pychę" (wiedza - za św Pawłem). Czy to nie o tym (może jako jedno z ...) pisze św Jan w Apokalipsie jako o czasie próby, który ma przyjść na cały obszar zamieszkały ziemi?
Może dlatego Bóg wybrał taki czas na Objawienie, abyśmy uniknęli zamętu w czasie dochodzenia przez te kilkanaście wieków do Magisterium?
Czasem zastanawiam się też czy postęp nie jest przeciwny sprawie zbawienia bo odciąga uwagę od Boga i prostego życia, "wbija w pychę" (wiedza - za św Pawłem). Czy to nie o tym (może jako jedno z ...) pisze św Jan w Apokalipsie jako o czasie próby, który ma przyjść na cały obszar zamieszkały ziemi?
To pochodzenie (technicznie) trudne jest do wyobrażenia skoro jest jeden akt. Podobnie mam trudność z Życiem Boga, który mówi "jestem Życiem". Jak wiemy jest On źródłem życia. Jednak nam życie kojarzy się z ruchem (bicie serca, krążenie krwi itd). Rozumiem, że ten ruch jest jakimś przełożeniem życia na formę czasoprzestrzenną. Nie można wyobrazić sobie ducha a zdaje się, że życie jest sprawą duchową {?}. Tylko jak jest w przypadku zwierząt?
Chyba większość przypisuje procesy myślowe mózgowi. Mnie się zdaje, że to właśnie sprawa ducha.
Wysnuwano tam tezę, że ludzkie ciało znajduje się tutaj a dusza jest gdzie indziej (w świecie duchowym czy jakoś podobnie).
Ciekawe. Mnie się spontanicznie zdaje że jest odwrotnie. Z naciskiem na słowo "zdaje". Może wynika to z ograniczeń ciała np. że nie może latać.
Zastanawia mnie jak dusza oddziela się od ciała w chwili śmierci a duch jest jedną z jej "funkcji" (naczelną).A Duch Boży, czyli Bóstwo Chrystusa, w jaki sposób został w Ciele Pańskim po Jego śmierci a przed Zmartwychwstaniem?
Oj, to jeszcze jedna rzecz wymagałaby objaśnienia - dusza oddzielona od Ciała ale Bóstwo zostało i z Ciałem i z Duszą. No, pewnie chodzi o to, że Duch nie ma atrybutu lokalizacji w przestrzeni (i w czasie) ale nadal nie potrafię skleić całości modelu myślowego.Czy dusza ludzka też nie ma atrybutów jak położenie, rozmiary itp? Mówiąc położenie mam na myśli, że nie można wskazać palcem gdzieć i powiedzieć że ona gdzieś w tamtym kierunku się znajduje.
I jeszcze przypomniałem sobie że niekiedy pytają czy szatan zna nasze myśli. Zdaje się że odpowiedź jest zwykle negatywna ale (np. śp o. Gabrielle Armoth) mówią że wnioskuje po naszych zachowaniach (emocjach?). A to znaczyłoby że ma jakieś zmysły (?).I pojawia się myśl - jak nas słyszą święci? Modlimy się czasem w myślach do Anioła stróża lub do NMP o wstawiennictwo. Czy Bóg, który wszystko wie (a więc zna nasze najskrytsze myśli) przekazuje im jakoś te prośby albo udostępnia im jakiś "interfejs" do naszych myśli?
W pewnym sensie Adam mógł powiedzieć, kiedy był sam, że jest całym człowieczeństwem, i mógł to powiedzieć, jako źródło ludzkości. Niemniej tylko w tym sensie, że "wszyscy ludzie to ja".
Mówienie "nasza logika" to bardzo nieścisłe. W logice są rzeczy, które stosują się do każdego bytu, jak niesprzeczność, jak wyłączony środek... Robienie z tego, jakby to było tylko u nas i tylko od pewnego czasu, jest bardzo błędne. Zdanie: Bóg jest Bogiem i nie jest nie-Bogiem jest zawsze i wszędzie prawdziwe. Gdyby (przynajmniej podstawowe) zasady logiki naruszyć, to trzeba odrzucić całe Pismo Święte, bo de facto wszystko w nim byłoby bez sensu, trzeba byłoby odrzucić jakąkolwiek naukę.
Co do naszych modeli, wyobrażeń etc. to jest dobre, trzeba zobaczyć tylko, gdzie jest słabość tego modelu. Film znany jednym aktem jest bardzo ciekawy, ale z jednej strony nie pokazuje, że ten kto go ogląda jest zarazem jego reżyserem, wszystko od niego zależy, a aktorzy są naprawdę wolni.
Na wykładach miałem obraz środka koła, a cały czas jakby był okręgiem. Tylko znów, czas nie jest okrężny, to co było, nie powtarza się.
Ja nie widze problemu w rozwoju nauk, przynajmniej przyrodniczych. Widzę problem w humanistyce, która jest zideologizowana, oparta na wyobraźni i "widzi mi się".
Proszę o cytat z Apokalipsy, który ma Pan na myśli.
Istnienia się nie definiuje. Istotę się definiuje. Bardziej szuka się wskaźników życia. Samo życie się wskazuje. Istnienie można wskazać, można o nim mówić, że sprawia, że jakaś istota jest, a nie tylko jest przedmiotem poznania, ideą.Proszę o sygnał, czy to jest zrozumiałe, co piszę o życiu Boga i o życiu.
CytujWysnuwano tam tezę, że ludzkie ciało znajduje się tutaj a dusza jest gdzie indziej (w świecie duchowym czy jakoś podobnie).Nasza substancja to ciało żyjące, czyli w związku z duszą. Dusza jest w ciele, to jest jakiś obraz "poza, w świecie duchowym" - bardzo materialne spojrzenie. Definicja śmierci to oddzielenie duszy od ciała. Czy były jakieś potępienia tezy, że dusze są oddzielnie w świecie duchowym, a tutaj ciała. Nie wiem, wydaje mi się, że nauka o śmierci o wskazuje.
Aniołowie nie znają naszych myśli, mogą znać to tylko, co komunikujemy. Po emocjach po znakach zewnętrznych anioł może coś wywnioskować własnymi siłami, pewnie więcej niż człowiek. Ale myśli nie są mu znane. Co do świętych w chwale, jak słyszą nasze modlitwy, przesyłam tekst: https://christianitas.org/news/czy-maryja-i-swieci-znaja-nasze-mysli/
2. Przejdźmy jednak do pewnych uwag teologicznych o obecnym tekście Ko-ronki do Miłosierdzia Bożego. Tekst ten, odmawiany na „dużych paciorkach” ró-żańca, zatwierdzony przez kard. Franciszka Macharskiego 18.09.1993 r., brzminastępująco:„Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszegoSyna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa na przebłaganie za grzechy na-sze i całego świata”.Otóż u teologa budzą się pewne zastrzeżenia co do sformułowania: „ofiarujęCi... Bóstwo Syna Twojego”. Czy można poprawnie teologicznie ofiarować Bó-stwo Jezusa Bogu Ojcu? Otóż według naszej nauki o Trójcy Świętej Bóstwo jestjedno i to samo we wszystkich Trzech Osobach. A więc byłoby to ofiarowywanie„Boga Bogu”, co tchnie tzw. tryteizmem, czyli, że jest „Trzech Bogów”. Jeśli za-tem nie jest to jakaś poetycka metafora w stylu „ofiaruję Cię Tobie samemu”,to ofiarowuje się Chrystusa Jako „jednego” Boga Bogu Ojcu jako „drugiemu”Bogu. Niektórzy powiadają, że zwrot ten jest wzięty z wizji św. Faustyny. Jednakprzeżycia wizji są ujmowane w formy i interpretacje własne. W każdym razie ob-jawienie prywatne nie można interpretować w sensie niezgodnym z Objawieniempublicznym i nauką Kościoła o Trójcy Świętej.Trzeba jeszcze raz powtórzyć, że Bóstwo Syna jest tożsame z Bóstwem Ojcai Ducha Świętego, gdyż wyznajemy tylko jedno Bóstwo, czyli Jednego Boga.Wspaniała teologicznie prefacja mszalna o Trójcy Świętej mówi: „Boże Ojcze,Ty z Jednorodzonym Synem Twoim i Duchem Świętym jednym jesteś Bogiem(unus es Deus), jednym jesteś Panem (unus es Dominus)... Tak iż wyznając praw-dziwe i wiekuiste Bóstwo wielbimy odrębność Osób, jedność w Istocie (et in es-sentia unitas)”.Ponadto według przytoczonego tekstu niejasna robi się chrystologia. Fraza:„...ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo... Twojego Syna” zdaje się sugero-wać, że Jezus Chrystus składa się z czterech elementów: Ciała, Krwi, Duszy i Bó-stwa. Nie ma Jezusa Człowieka, są tylko „elementy”, do których dodane jest Bó-stwo. Owszem, poprawne jest ofiarowywanie Ciała i Krwi, bo przez nie Chrystusnas odkupił i tak jest w Eucharystii, lecz dodawanie do tego „duszy” to już innyporządek.Jakby to lepiej sformułować? Otóż zamiast słowa „Bóstwo” lepiej byłoby daćsłowo „Osobę” (Bożą). Wtedy tekst otrzymuje brzmienie następujące: OjczePrzedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Osobę, Syna Twojego... PanaO tekście Koronki do Miłosierdzia BożegoTwP 2,2 (2008) 269naszego”. Osoba bowiem zwieńcza ostatecznie obie natury, Boską i ludzką,a przede wszystkim Osoba Chrystusa nie oznacza „drugiego jakiegoś Bóstwa”.Osobę Chrystusa można ofiarować, bo jest ona pośrednikiem między Osobą Ojcaa nami, jest Zbawcą i Drogą do Ojca: „Ja idę do Ojca” (J 14,12). Osobę Rodzone-go można, odnosić do Osoby Rodzącej, tym bardziej, że jest to Osoba wcielonaw Jezusa i w pewnej konsekwencji w cały świat. Ojciec jest Miłością Boskądo Syna i do stworzenia, Osoba Syna jest uosobieniem tejże Miłości i niejako„odpłaca” Miłością do Ojca. Wcielony utożsamia osobę ludzką z Osobą Boskąi realizuje jedną Osobę. Nie wcielił się Bóg jako taki, Istota Boża, czy Natura Bo-ża, lecz wcieliła się jedna z Osób Bożych, a mianowicie Syn Boży. Przy tym „du-sza” nie jest osobą, co podkreślił św. Tomasz z Akwinu (por. STh I, q.29, a.1ad 5)
Bóg przemawia do nas ludzkim językiem więc być może podobnie do nas przemawia "naszą" logiką. Tak samo jak w NT mowa o czterech narożnikach ziemi, padaniu gwiazd na ziemię itp - dziś wiemy że planeta nie ma żadnych narożników a gwiazda jest tak wielka, że lekko wchłonęłaby Ziemię bez śladu. Ale gdyby Objawienie wyjaśniało kosmologię i podało np że Ziemia jest kulą w próżni orbitującą wokół wielokroć większego i masywniejszego Słońca, odrzucono by te nauki jako oczywisty absurd i nie przyjęto by Ewangelii. Gdzieś czytałem, że (chyba po Koperniku) gdy opublikowano, że Ziemia się obraca uznano to za absurd bo "powstał by tak wielki wiatr, że dachy domów by pozrywał".Zatem może i logika jest uniwersalna ale to niestety oznaczałoby, żealbo-albo:1. logika jest cechą Boga jak mądrość i taka jest udzielona stworzeniu2. logika (w naszym pojęciu) jest częścią stworzenia i Boga nie obowiązuje - Bóg może mieć własną wewnętrznie.3. Bóg podlega prawom logiki (tej jaką znamy). To wykluczam. Bo wykluczam jakąkolwiek zależność Boga od czegokolwiek.Mówił Pan, że w przypadku Boga Jego natura jest tożsama z Nim samym. Więc jeżeli logika (taka czy inna) leży w Jego naturze to zadaje się oznaczać, że nadal jest niezależny.Zapewne nie pojmuję jeszcze słowa "natura" bo ciężko znaleźć coś zwięzłego (pomijąc wszechobecne utożsamienie z przyrodą).
1. logika jest cechą Boga jak mądrość i taka jest udzielona stworzeniu2. logika (w naszym pojęciu) jest częścią stworzenia i Boga nie obowiązuje - Bóg może mieć własną wewnętrznie.3. Bóg podlega prawom logiki (tej jaką znamy). To wykluczam. Bo wykluczam jakąkolwiek zależność Boga od czegokolwiek.
Ale gdyby Objawienie wyjaśniało kosmologię i podało np że Ziemia jest kulą w próżni orbitującą wokół wielokroć większego i masywniejszego Słońca, odrzucono by te nauki jako oczywisty absurd i nie przyjęto by Ewangelii. Gdzieś czytałem, że (chyba po Koperniku) gdy opublikowano, że Ziemia się obraca uznano to za absurd bo "powstał by tak wielki wiatr, że dachy domów by pozrywał
Zatem podsumujmy:{natura Boska} tożsama z {Bóg}{natura ludzka} nie tożsama z {Adam*}*) Mam na myśli takiego Adama, że (przyjmijmy taką fikcję) Bóg stworzył Adama i tak już zostało na wieczność - nie zdecydował się stworzyć Ewy i nie powstał ród ludzki. Adam, mimo że jest jedynym wiecznym (wieczny czas, nie chodzi o Bożą wieczność) przedstawicielem natury ludzkiej nie jest z nią tożsamy.Czy w/w zdanie (w tym zmyślonym kontekście) byłoby poprawne?
CytujMówienie "nasza logika" to bardzo nieścisłe. W logice są rzeczy, które stosują się do każdego bytu, jak niesprzeczność, jak wyłączony środek... Robienie z tego, jakby to było tylko u nas i tylko od pewnego czasu, jest bardzo błędne. Zdanie: Bóg jest Bogiem i nie jest nie-Bogiem jest zawsze i wszędzie prawdziwe. Gdyby (przynajmniej podstawowe) zasady logiki naruszyć, to trzeba odrzucić całe Pismo Święte, bo de facto wszystko w nim byłoby bez sensu, trzeba byłoby odrzucić jakąkolwiek naukę.Zatem zadaje się, jakoby (wyżej) pasowałoby (1). O ile moje podejście do kwestii nie jest obarczone wadą (przypuszczam, że pewnie jest).
Okrężny czas wynika pewnie z cyferblatu. Co do środka koła - tu nie wiem jaka idea. Może sugerują dwuwymiarowość czasu (gdzieś na YT mignął mi temat wykładu z fizyki "Ile wymiarów ma czas" ale nie wysłuchałem).
Zdaje się, że istnienie jest samodefiniowalne - może z racji swojej prostoty i bezwzględnej podstawowości.
Więc nie mówię, że dusza jest gdzieś w drugim końcu wszechświata czy w jakimś nieokreślonym bliżej położeniu ale że w ogóle nie ma żadnego położenia a ma jakąś łączność z ciałem. Ale oczywiście nie twierdzę tylko staram się dociekać.
istoria to moja słaba strona (mocno zaniedbana) ale czytuję to i owo i taki mi się obraz jawi, że po Galileuszu i Koperniku wielu poczuło się zwolnionymi z wiary.
„...ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo... Twojego Syna” zdaje się sugero-wać, że Jezus Chrystus składa się z czterech elementów: Ciała, Krwi, Duszy i Bó-stwa.
Jak Pan zdefiniowałby ludzką logikę? Czy różniłaby się o logiki jako takiej? Czym różniłaby się od logiki Bożej?
W takiej hipotezie, że Bóg stwarza tylko Adama na wieczność, to cała natura ludzka byłaby tylko w Adamie.
Nie wiem czym jest cyberblat.
Tutaj jest taka idea czasu cykliczego, która jest odrzucona, że w zasadzie to co dzisiaj robimy to już jakiś czas temu było, i to też będzie za jakiś czas. Pan jeszcze raz napisze wpis o księdzu Olewińskim, ja się włączę etc. To jest tu nieprawdziwe.
Co to znaczy samo-definiowalne?
Ja tutaj używam klasycznej nauki o definicji
Wydaje mi się, że tutaj to co św. Augustyn mówi, rzeczywiście pomaga. Jest cała w całym ciele i cała w każdym z członków. Ze zmysłów jej władze biorą poznanie, w którym dokonują abstrakcji etc. Powiedzieć, że dusza jest poza ciałem, to też dać jej jakąś lokalizację, że jest dajmy na to 5 cm. od ciała. Jak mi coś przyjdzie na myśl, pogadam z moimi kolegami, może coś da się jakoś lepiej przestawić. Teraz nie jestem w stanie tego sprawdzić, coś mi się kołacze to w związku np. z obecnością Jezusa w Eucharystii, ale dociekamy razem dalej.
3. Osoba Chrystusa jest boska, jest prawdziwym Bogiem. Powiedzieć wtedy ofiaruję osobę, ale nie ofiaruję jego bóstwa jest wówczas też sprzeczne. Nie istnieje osoba oderwana od natury. Oderwać osobę boską od bóstwa, to w zasadzie powiedzieć, że to nie jest osoba boska.
Tomasz pisząc wspomniane słowa, mówi, że to osoba Syna się wciela, a nie Ojca, czy Ducha Świętego. Niemniej unia to zjednoczenie dwóch natur: boskiej i ludzkiej, w oparciu o boską osobę. To to jest Sobór Chalcedoński i unia hipostatyczna.
jak skończymy rozmowę, to powinniśmy ją wydać drukiem hahahahhaa