Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Października 10, 2024, 19:04:22 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
232536 wiadomości w 6638 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Poczekalnia  |  Wątek: Kolegializm i demokracja w Kościele z perspektywy Tradycji
« poprzedni następny »
Strony: [1] Drukuj
Autor Wątek: Kolegializm i demokracja w Kościele z perspektywy Tradycji  (Przeczytany 1759 razy)
Filip S
aktywista
*****
Wiadomości: 1019


« dnia: Lutego 11, 2022, 14:46:33 pm »

Jak powszechnie wiadomo katolicy wierni Tradycji na ogół sprzeciwiają się jakimkolwiek pomysłom na kolegializm i demokrację w Kościele Katolickim upatrując w nich potencjalne niebezpieczeństwo dalszego pogłębienia liberalizacji oraz preferując ściśle piramidalny system organizacji wspólnoty wierzących. Ja jednak sądzę że nie zawsze tak musi być, widzimy zresztą że posoborowe aggiornamento zostało Kościołowi narzucone odgórnie przez samo duchowieństwo co stawia pod znakiem zapytania sens silnego oporu zwolenników integrystów przed tym zjawiskiem. Przypuśćmy że gdyby rady parafialne miały wpływ na wypór personalny proboszczów oraz wikarych to czy z tego powodu mocno ucierpiałaby wiara katolicka? Rozważmy na przykład taki model w którym biskup przedstawiałby kandydatów do posługi w danej parafii a do świeckich skupionych w radzie należałby wybór któregoś z nich. Albo pomyślmy o takim sposobie obsady kolegium kardynalskiego w którym wszystkie krajowe episkopaty oraz główne zakony przedstawiałyby swoich kandydatów a rolą papieża byłoby ich zatwierdzać lub odrzucać, wiązałoby się to z jednej strony ze znacznym poszerzeniem kolegium a z drugiej na zwiększeniu wpływu poszczególnych kościołów lokalnych na obsadę tronu piotrowego. Dotychczasowy model funkcjonowania kościoła katolickiego był wybitnie monarchiczny co wiązało się z tym iż miał on wszystkie wady oraz zalety monarchizmu, z jednej strony to błogosławieństwo kiedy suwerenem jest jednostka odznaczająca się odpowiednimi przymiotami organizacyjnymi oraz moralnymi ale wielkie przekleństwo kiedy mamy do czynienia z człowiekiem złym lub nienadającym się do tej roli. Osobiście nie widziałbym nic złego w tego typu ograniczonej "demokracji" lub raczej należałoby powiedzieć na ograniczeniu prerogatyw papieża i biskupów w kwestiach ściśle administracyjnych czyli należących do ziemskiej materii spraw.
Zapisane
Regiomontanus
aktywista
*****
Wiadomości: 3660


« Odpowiedz #1 dnia: Lutego 12, 2022, 00:52:07 am »

Przypuśćmy że gdyby rady parafialne miały wpływ na wypór personalny proboszczów oraz wikarych to czy z tego powodu mocno ucierpiałaby wiara katolicka?

Raczej tak, z bardzo prostej przyczyny: ogromna większość ludzi woli, żeby było łatwiej niż trudniej. W każdej sprawie. Religia katolicka jest dla współczesnego człowieka trudna, bardzo trudna. W związku z tym każdy, kto obieca złagodzenie jej rygorów będzie miał większe szanse na wybór na kościelną posadę niż ktoś, kto jest "rygorystą".  Demokracja=ewolucja religii w stronę łagodzenia wymogów, nigdy w odwrotną stronę.

Ale zgadzam się, że monarchizm może być przekleństwem: jak to śpiewał Brassens

Il y a peu de chances qu'on
Détrône le roi des cons


(powstrzymam się od zacytowania polskiej wersji :) )
Zapisane
Certe, adveniente die judicii, non quaeretur a nobis quid legerimus, sed quid fecerimus.
ahmed
aktywista
*****
Wiadomości: 575


wychowany z babcią

« Odpowiedz #2 dnia: Lutego 12, 2022, 14:23:45 pm »

Na pewno nié ma co dawać prawa głosu wszystkim ochrzczonym dzieciom ani nawet wszystkim ofiarom przygotowania do przyjęcia "sakramentu dojrzałości chrześcijańskiéj" (zbiéranié podpisów to koszmar). Idąc najprościéj, po sakramentach, następny jest djakonat i tutaj klasyczny rzymski wybór biskupa przez kolegjum kardynałów, tzn. "kardynalnych" djakonów i prezbiterów, wydaje się dobrym historycznym przykładem wyborów w Kościele. Innym przykładem — tym razem pogwałcenia zwyczajów kościelnych, ale szczęśliwie bez szkód — jest wybór świętégo Ambrożégo.
Pisze Pan o radach parafjalnych, ale skąd się ony będą brały?

Raczej tak, z bardzo prostej przyczyny: ogromna większość ludzi woli, żeby było łatwiej niż trudniej.

Tén argument działa tylko w przypadku powszechnégo prawa wyborczégo.

preferując ściśle piramidalny system organizacji wspólnoty wierzących.

W założeniu jest tylko niewielka piramidka (djakoni i prezbiterzy pod biskupem) służąca zwykłému człowiekowi. Nie podzielam wyobrażenia o Kościele jako armii, w któréj papież jest generałem, a ochrzczony rolnik széregowym żołnierzem.
I tu się pojawia pytanié: czy warto, żeby ludzie decydowali, kto im ma służyć jako kaznodzieja? Z jednéj strony kapłan wyjaśnia, więc cenią tego, dzięki którému więcéj rozumieją; z drugiéj napomina, co sprawia, że mogą odrzucić lepszégo.
« Ostatnia zmiana: Lutego 12, 2022, 14:27:25 pm wysłana przez ahmed » Zapisane
Wojna jeszcze nie jest aż tak daleko.
Ukraina będzie graniczyć z Czerkiesją, Kałmucją i Mordowją.
Regiomontanus
aktywista
*****
Wiadomości: 3660


« Odpowiedz #3 dnia: Lutego 12, 2022, 16:07:23 pm »

Pisze Pan o radach parafjalnych, ale skąd się ony będą brały?

W Ameryce rady parafialne istnieją i są w każdej NOM-parafii. Przeważnie są wybierane - każdy może zgłosić swoją kandydaturę, a potem są wybory, gdzie każdy członek parafii może głosować. Rzadziej są z nominacji proboszcza.

Moje doświadczenie z nimi jest takie, że jest to okropność. Dostają się tam ludzie z gatunku nawiedzonych działaczy, przeważnie starsze panie, które łakną i pragną dyrygować wszystkimi. Rezultat jest taki, że w niektórych parafiach mają np. komitet liturgiczny, który decyduje nawet o tym co się będzie śpiewać na mszy i jak będzie urządzone prezbiterium. Mój kolega z dzieciństwa jest proboszczem na południu Stanów, i bez przerwy narzeka na paniusie-działaczki, które chcą nim rządzić jakby był ich pracownikiem.

Ja nawet miałem wątpliwy zaszczyt należeć kiedyś do takiej rady parafialnej. Nigdy więcej. Spokojni ludzie, których znałem jako sympatycznych i nieszkodliwych, kiedy zostali członkami tej rady, to nagle okazało się, że potrafią do upadłego walczyć aby przeforsować swój wybór koloru farby na ścianie w przedsionku kościoła.
Zapisane
Certe, adveniente die judicii, non quaeretur a nobis quid legerimus, sed quid fecerimus.
Filip S
aktywista
*****
Wiadomości: 1019


« Odpowiedz #4 dnia: Lutego 12, 2022, 18:34:44 pm »

Raczej tak, z bardzo prostej przyczyny: ogromna większość ludzi woli, żeby było łatwiej niż trudniej. W każdej sprawie. Religia katolicka jest dla współczesnego człowieka trudna, bardzo trudna. W związku z tym każdy, kto obieca złagodzenie jej rygorów będzie miał większe szanse na wybór na kościelną posadę niż ktoś, kto jest "rygorystą".  Demokracja=ewolucja religii w stronę łagodzenia wymogów, nigdy w odwrotną stronę.
Broń Boże nie jestem zwolennikiem pomysłu aby świeccy współdecydowali o wierze oraz moralności tylko o bardziej prozaicznych kwestiach jak chociażby wspomniane przeze mnie nominacje na proboszczów/wikarych. Zresztą i tak możliwość bezpośredniego wpływania na tego typu rzeczy leżą daleko poza możliwościami zwykłych księży diecezjalnych. Po drugie wspólnoty prawosławne były bardziej demokratycznie zarządzane oraz w większym stopniu kontrolowane przez świeckich, (konkretnie przez władców) i jakoś nie złagodziły swoich wymogów moralnych w radykalnie mocny sposób. Nie chodzi też tylko o świeckich ale również o lokalnych biskupów aby nadać im większe prerogatywy w rzeczach "ziemskich" i przenieść część obowiązków przynależnych kurii watykańskiej. Współczesny, w dużej mierze ultramontański sposób rządzenia Kościołem na zasadzie centralnego planowania z Watykanu nie uchronił go w dłuższej perspektywie czasowej od zatrucia bezbożnymi ideami światowymi co sugeruje że może już czas poważnie rozważyć zmiany w sposobie jego funkcjonowania.

W Ameryce rady parafialne istnieją i są w każdej NOM-parafii. Przeważnie są wybierane - każdy może zgłosić swoją kandydaturę, a potem są wybory, gdzie każdy członek parafii może głosować. Rzadziej są z nominacji proboszcza.

Moje doświadczenie z nimi jest takie, że jest to okropność. Dostają się tam ludzie z gatunku nawiedzonych działaczy, przeważnie starsze panie, które łakną i pragną dyrygować wszystkimi. Rezultat jest taki, że w niektórych parafiach mają np. komitet liturgiczny, który decyduje nawet o tym co się będzie śpiewać na mszy i jak będzie urządzone prezbiterium. Mój kolega z dzieciństwa jest proboszczem na południu Stanów, i bez przerwy narzeka na paniusie-działaczki, które chcą nim rządzić jakby był ich pracownikiem.

Ja nawet miałem wątpliwy zaszczyt należeć kiedyś do takiej rady parafialnej. Nigdy więcej. Spokojni ludzie, których znałem jako sympatycznych i nieszkodliwych, kiedy zostali członkami tej rady, to nagle okazało się, że potrafią do upadłego walczyć aby przeforsować swój wybór koloru farby na ścianie w przedsionku kościoła.

A gdyby tak przeorganizować sposób działania rad parafialnych...Wydaje mi się że powoływanie członków przez nominację proboszcza jest znacznie lepszym pomysłem niż powszechne głosowania wśród ogółu parafian. Trzeba tutaj znaleźć jakiś złoty środek i ustalić jasne zasady funkcjonowania zamiast popadać w skrajności.
« Ostatnia zmiana: Lutego 12, 2022, 19:00:59 pm wysłana przez Filip S » Zapisane
Regiomontanus
aktywista
*****
Wiadomości: 3660


« Odpowiedz #5 dnia: Lutego 12, 2022, 19:00:53 pm »

Nie chodzi też tylko o świeckich ale również o lokalnych biskupów aby nadać im większe prerogatywy w rzeczach "ziemskich" i przenieść część obowiązków przynależnych kurii watykańskiej.

A czy można prosić o jakiś konkretny przykład takiej prerogatywy "ziemskiej", której teraz biskup nie ma a Pan chciałby mu nadać?
Zapisane
Certe, adveniente die judicii, non quaeretur a nobis quid legerimus, sed quid fecerimus.
Filip S
aktywista
*****
Wiadomości: 1019


« Odpowiedz #6 dnia: Lutego 12, 2022, 19:22:43 pm »

A czy można prosić o jakiś konkretny przykład takiej prerogatywy "ziemskiej", której teraz biskup nie ma a Pan chciałby mu nadać?
Hm, dajmy na to proces pełnego przeniesienia jakiegoś człowieka będącego wcześniej kapłanem do stanu świeckiego. Proszę mnie poprawić jeśli się mylę ale czy przypadkiem nie jest tak że tylko papież może zwolnić taką osobę z obowiązku celibatu? Zawsze wydawało mi się to trochę dziwne.
Zapisane
Strony: [1] Drukuj 
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Poczekalnia  |  Wątek: Kolegializm i demokracja w Kościele z perspektywy Tradycji « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!