Chetnie dziś posłucham. Ja osobiście bardzo lubię elektronikę w stylu, nazwijmy to, ortodoksyjnie berlińskim. Czyli dluuugie suity oparte na prostych, powtarzających się sekwencjach, w tle jakiś ambient, ogólny nastrój kosmiczny, hipnotyczny, trochę mroczny, trochę nostalgiczny. Raczej bez perkusji, raczej bez gitar, tylko ten międzygwiezdny arpeggiatorowy minimalizm.
U kolegi wszystko raczej pozytywne, radosne ;-)