Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 25, 2024, 00:56:10 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231960 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Summorum Pontificum  |  Wątek: Najważniejsze pytania mierzące tradycyjność.
« poprzedni następny »
Strony: 1 2 3 [4] Drukuj
Autor Wątek: Najważniejsze pytania mierzące tradycyjność.  (Przeczytany 5987 razy)
Regiomontanus
aktywista
*****
Wiadomości: 3617


« Odpowiedz #45 dnia: Stycznia 20, 2021, 03:28:01 am »

A o biletach: kiedyś tak było nie tylko z biletami,  ogólnie słowo obywatela miało większą wagę, niż jakiś papierek. Do dzisiaj wiele spraw urzędowych, które w Polsce wymagają przedstawienia dowodu osobistego, załatwia się składając własnoręczny podpis.
Jak sobie radzą i radzili z kłamstwem?
Nijak, zakłada się, że normalny porządny człowiek nie kłamie. Poza tym anglosasi mają szacunek dla prawa o wiele większy, niż inne ludy. Niekiedy są wręcz irytujący,  posłuszni prawu aż do bólu.

Bloc Quebecois (prawie całe Quebec, nie tylko jego poółnoc) to również partia wspierająca najgłupsze lewackie pomysły.
Terytoria północne zasiedlone przez Indian czy też Inuitow (nazywa się ich tu "first nations") głosują na lewicę, i są, mówią wprost, moralnie zdegenerowane. Alkoholizm, samobójstwa, przestępczość, rozpad rodziny - to wszystko są plagi terytoriów północnych.
Dlaczego tak jest??

Wie Pan, musielibyśmy siąść przy piwie i porozmawiać  o tym prywatnie, bo ja mam wyrobione na ten temat poglądy, ale nie będę ich tu wypisywał. W każdym razie honorowi, mężni i szlachetni Indianie znani z książek Karola Maya są niestety fikcją literacką, przynajmniej jeśli chodzi o współczesnych Indian. Nie jest to tak całkiem ich wina zresztą. Inuici nie pasują do współczesnego kapitalizmu, nie potrafili się wprzęgnąć w tryby "gospodarki rynkowej". Dano im różnorakie zapomogi, często szczodre, ale nigdy nikomu nie udało się ich tak naprawdę ekonomicznie usamodzielnić. Na północy nie ma skoncentrowanego przemysłu, nie ma rolnictwa, więc tak naprawdę nie ma pracy. Owszem, jest rozproszony przemysł wydobywczy i drzewny, ale do żadnych z tych prac Inuici się nie palą. Cóż więc można tam robić? Można tylko czekać na listonosza, który przyniesie rządowy czek, oglądać telewizor, przejechać się skuterem śnieżnym, może czasem zapolować, ale i to się niezbyt opłaca, lepiej kupić mięso w sklepie. Co jeszcze można robić? Pić na umór.  Tak to niestety wygląda, i od lat nikt nie ma pomysłu, jak to zmienić.

Ale to nie tylko na północy. Niedaleko ode mnie jest duży rezerwat indiański (nie Inuitow, ale jednego z plemion osiadłych nad wielkimi jeziorami). Kiedy tu przybyłem, pomyślałem sobie naiwnie, że to fajnie, pewnie w tym rezerwacie są jakieś restauracje z indiańskim jedzeniem, imprezy, koncerty, różne atrakcje dla turystów, będzie gdzie robić wypady na weekendy. W pobliżu są duże miasta, to plemię ma dość ciekawą historię z czasów francuskich odkrywców, więc mogliby zarobić na turystach masę $$$. Jako pazerny góral tak sobie właśnie pomyślałem: to musi być żyła złota  :)

A tymczasem nie ma w całym (bardzo dużym) rezerwacie ani jednej restauracji. W ogóle nic nie ma - zupełnie nie ma tam po co jechać.
Zapisane
Certe, adveniente die judicii, non quaeretur a nobis quid legerimus, sed quid fecerimus.
Sławek125
aktywista
*****
Wiadomości: 1662

« Odpowiedz #46 dnia: Stycznia 20, 2021, 08:37:29 am »

Trudno mieć pretensje do Karola Maya, on na oczy czerwonoskórego nie widział, pisząc swoje ksiązki, a my za nim stworzylismy sobie jakis urojony obraz. Mam wątpliwości, czy Mayowi chodziło o Indian. Czy wspomniani Indianie nie byli alegorią czy figurą porządanego obrazu człowieka-chrzescijanina? Jak to zwykle bywa, to co było watosciowe i istotne, zostało przykryte cepelią i mitologią. Co do Quebec, to pamiętam, ze w połowie lat 80-tych, goscilismy zespół folklorystyczny z Montrealu.  Gdy już tęgo ich ugościlismy, to okrzykom Vive le Quebec libre! końca nie bylo
« Ostatnia zmiana: Stycznia 20, 2021, 08:53:24 am wysłana przez Sławek125 » Zapisane
Cynin Sodowy
uczestnik
***
Wiadomości: 128

« Odpowiedz #47 dnia: Stycznia 20, 2021, 12:57:49 pm »

Mi się wydaje że wolność w USA jest inaczej uwarunkowana niż u nas. My gdybyśmy posiadali tyle wolności to: albo byśmy się pozabijali, albo w du..., głowach się poprzewracało. (...)

Nikt by się nie pozabijał, nic by się nie poprzewracało, po prostu bylibyśmy bardziej wolni. To Postpeerelacy są bardziej posłuszni prawu niż Amerykanie, starczy się teraz rozglądnąć. A już na pewno cały postPRL bardziej donosi niż Teksas.

Są w postPRL wyjątki od złych reguł. Od lat jest w obiegu broń czarnoprochowa i jej repliki - colt walker, muszkiet, dubeltówka systemu Bakera, różne ekspresy - największy, jaki widziałem, miał nominalny kaliber .72 (słonie, nosorożce, bizony, lwy). Oprócz tego są szable, łuki, halabardy, kordelasy, szpady i inne nieprzyjemne urządzenia.

Każde z ww. urządzeń może mieć bez pozwolenia każdy - niewidomy, ja, Pan, a także różni nieprzyjemni i często agresywni ludzie: złodziej-włamywacz-recydywista, alkoholik, gangster, urzędnik sanepidu, płatny morderca, działacz PiS, PO, PSL, gwałciciel, wariat...

Czy dochodzi w postPRL do masowych zamachów z użyciem rewolwerów systemu 1858, dziesięciu wymiennych bębenków?
Czy wkurzeni pijaczkowie zdobywają flaszki, szturmując monopol z halabardami w ręku?
Czy gangsterzy załatwiają porachunki karabinami Sharpsa?
Czy kłusownicy kłusują w ZOO na nosorożce?
Może chociaż jakiś niewidomy się niechcący postrzelił z kartaczownicy i spłonął wraz z domem?
A może ukraińscy imigranci leją się z polskimi dresami w Krakowie?

Oczyma duszy już widzę...

...przyszła wena. Oczyma duszy widzę, jak dwie setki doborowych łuczników kozackich i cztery roty zrewoltowanych strzelców prokocimskich w dresach bojowych (ang. battle dress), uzbrojonych w pruskie muszkiety i karabiny kapiszonowe, opanowują posterunki policji, plądrują Hyundaia i dilernię motocykli używanych...

...wzmocnieni kilkoma pistoletami Walther i rozmaitymi wozami bojowymi, wyprawiają się brawurowo na Borek Fałęcki, dokonując uderzenia po linii ul. Nowosądeckiej na kierunku Kurdwanów-Kliny Borkowskie, skąd, w obawie przed rabunkiem i mordem, ucieka prawie cała ludność cywilna. Kozacy cywilni przyłączają się do głównych sił prokocimskich.
Wietnamscy rewolwerowcy i AMC (Autodefensa de Maczeteros Curdvanovistas) niespodziewanie odcinają kozaków prokocimskich na Klinach Borkowskich, odrzucając ich na zachód od Zakopianki. Jednocześnie załoga supermarketów Max-Fliz, Castorama i Agata Meble, pamiętając o losie obydwu dilerni, buduje pod ogniem npla barykadę wzdłuż Jugowickiej i Zawiłej. ZUS nakazami zapłaty zadaje ciężkie straty nieprzyjacielowi, bezskutecznie próbującemu sforsować Las Borkowski.

Rebelianci prokocimscy przerywają chaotycznie umacnianą linię frontu, wyłamują się z okrążenia i wdzierają się szerokim (nomen omen) klinem na północ, by zaopatrzyć się w żywność (Carrefour), paliwo (ORLEN), umundurowanie i strzały do łuków (Decathlon), po czym, uzupełniwszy uzbrojenie i zapasy, ruszają w kierunku Matecznego, jednak przesławne korki na remontowanej od lat Zakopiance i tym razem okazały się niezawodne i nieprzepuszczalne. Kozacy prokocimscy skierowali się więc na Sanktuarium Łagiewnickie. O!

Dzielny kardynał Dziwiszelieu, nie bacząc na straty w nieruchomościach, wraz z policjantami, polewaczką i Służbą Ochrony Kolei, organizuje bohaterski opór na linii kolejowej, licząc na to, że Kozacy nie przebiją się przez plac budowy Autostrady Łagiewnickiej. Nadzieje okazały się płonne. Wprawdzie rebelia straciła cztery radiowozy i dwa hyundaie, jednak spychacze gąsienicowe zostały zdobyte. Natarcie prokocimskie przyspiesza, Meczet Jana Pawła II pada. Pod wieczór następuje druzgocący atak w kierunku stacji, która jednak broni się skutecznie, wciąż wytrwale czekając na posiłki. Dogasa ZUS.

Tymczasem rota strzelców celnych z Bieżanowa, przy wsparciu koktajlistów-mołotowistów-hulajnogistów, bez wypowiedzenia ustawki, wyprowadza natarcie na Prokocim po linii ul. Wielickiej, gdzie pozostały jedynie setki audi A3 i czterech muszkieterów prokocimskich, zaskoczonych podczas jedzenia kebaba. Bieżanowscy strzelcy zdobywają wszystkie audi, które natychmiast sprzedają zagranicznemu inwestorowi, który jeszcze tego samego dnia odsyła je do Rosji. Strzelcy bieżanowscy, wzmocnieni finansowo, idą na odsiecz Kardynałowi Dziwiszelieu, który, pomimo swej bezkompromisowości i rzadkiego u dzisiejszych kardynałów honoru, rozważa poddanie twierdzy, która i w czasach pokoju przejawiała tendencje do pękania.

Prokocimscy rebelianci nie wiedzą jednak, że nie jest im pisane zwycięstwo. Po krótkich negocjacjach, AMC i rewolwerowcy wietnamscy przepuszczają główne siły bieżanowskie przez Kurdwanów. Sprzedają im także po cenach hurtowych bimber i zupki chińskie, cudem uratowane z niedawnego krwawego najazdu wojowniczych Sanepidów.

Świeże siły bieżanowskie wdają się w pierwszy kontakt bojowy z nplem, zabarykadowanym w Meczecie JPII. Wywiązuje się straszliwa bitwa. Obrona zmęczonych i mocno przerzedzonych sił prokocimskich, mimo, że słabnie z kwadransa na kwadrans, staje się coraz bardziej desperacka. Koktajliści-mołotowiści co do jednego giną na miejscu, walcząc do samego końca. Kolejne ataki na maczety nie przynoszą spodziewanych efektów. Prokocim wyłamuje się z okrążenia i opuszcza Meczet, przypuszczając atak na plac budowy, by odbić stację. Płoną wszsystkie wozy bojowe, spychacze grzęzną w błocie i syfie...
... za późno! Na stacji kolejowej desantują się z pociągu pancernego dwa pułki straszników miejskich, zbrojnych w gaz pieprzowy, ciężkie fotoradary polowe ZURAD i linijki do mierzenia odstępu od samochodu. Kardynał Dziwiszelieu, widząc, że szala zwycięstwa przechyla się na jego stronę, rzuca swój ostatni, jak się okazało, rozkaz do kontrataku. Siły bieżanowskie palą spychacze i wypierają łuczników z placu. Kardynał z dwoma rewolwerami biegnie przez stosy ciał ku zdesperowanej watasze atakujących rebeliantów prokocimskich, strzela z biodra dwunastokrotnie, za każdym razem trafiając. Zmienia za winklem bębenki, zakłada kapiszony i biegnie dalej, ciągle strzelając, gdy wtem...

...nadgorliwy strasznik, prowadząc zmasowany ogień fotoradarowy, zauważa, że kardynał biegnie za szybko i nie ma maski na twarzy. Odruchowo skierował ZURADa w stronę dzielnego kardynała... za późno na myślenie. Tak padł najdzielniejszy z dzielnych, od ognia przyjacielskiego.
Wkrótce siły bieżanowskie wzięły do niewoli ostatnie niedobitki dezerterów armii prokocimskiej, próbujących odjechać pociągiem ze stacji.

...czy taki miał miejsce ostatni zajazd na Litwie? No błagam.

Jednoroczny Ochotnik ze "Szwejka" nie byłby w stanie tego wymyślić.
Skoro nic się nie dzieje ze sharpsem, rewolwerem, muszkietem - to nic by się nie stało z berettą 92, kałachem, erkaemem. A długopisy nie robią błędów ortograficznych.
Zapisane
Aqeb
aktywista
*****
Wiadomości: 2919

« Odpowiedz #48 dnia: Stycznia 20, 2021, 13:36:55 pm »

Powinno się zalinkować do wątku o wartych polecenia polskich pisarzach XXI wieku.  :)

A tak w ogóle - to rzadko bywam w Krakowie i dawno nie byłem w Krakowie. Ale przypomniał mi Pan, jak byłem gdzieś w 2008 roku i nocowałem wówczas w gościnnej części klasztoru Mniszek Klarysek Kapucynek przy ulicy Rżąckiej. Wieczorem (był maj, było jasno) poszliśmy na spacer po okolicy - ja (jeszcze nie byłem zakonsekrowany, ale zaszczepiony to tak na poziomie szkoły podstawowej) i mój kolega (wtedy był, już nie jest konsekrowany, jak ze szczepieniami - nie wiem), jakoś gdzieś się zapuściliśmy, chyba przez jakieś uczelnie medyczne, coś w tym rodzaju. I wydawało nam się, że wrócimy tak "na około", aleśmy się pogubili. Wtem szła jakaś tak para typu "ona i on" o fizjonomii typu "bananowa młodzież" i stwierdziłem, że można zapytać ich o drogę na ulicę Rżącką. Zapytaliśmy więc owych państwa, ale pan nam opowiedział ze zdziwieniem, patrząc na nad jak Meksykanin na "gringos", że nie ma tu ulicy Rżąckiej, i że nie radzi nam chodzić tak sobie "na Kozłówce" o tej porze.

Jakośmy się odnaleźli - nie pamiętam już czy dotarliśmy tam pieszo czy podjechaliśmy tramwajem w kierunku "Kurdwanów". W każdym razie nie wiedziałem, że okolice mają w sobie taki potencjał i rozumiem dlaczego ten pan się o nas bał  :) .
Zapisane
"Ilekroć walczymy z pychą świata czy z pożądliwością ciała albo z heretykami, zawsze uzbrójmy się w krzyż Pański. Jeśli szczerze powstrzymujemy się od kwasu starej złośliwości, to nigdy nie odejdziemy od radości wielkanocnej." Św. Leon Wielki
rysio
aktywista
*****
Wiadomości: 4774

« Odpowiedz #49 dnia: Stycznia 20, 2021, 14:45:18 pm »

@ Regiomontanus

Dziękuję za odpowiedź.
 
Tak też wypowiadają się Francuzi. Chyba Quebec francuski nie jest już wystarczającym centrum odmiennej kultury by odczuwać tak silną odrębność by głosować za secesją. Ale cóż skoro Macron stwierdził, że nie ma już "kultury francuskiej" tylko "kultura we Francji...  myslę, że tę złotą myśl powtórzy Trzaskowski.

A propos wolności, ciekawy fragment rozmowy usłyszałem w Radiu Tok FM (Gaz wyb) , a mianowicie o sukcesie franczyzy w Polsce.
Co drugi sklep w d. miastach to już franczyza. Poza finansowymi i rynkowymi przyczynami tej sytuacji, rozmówczyni powiedziała, że Polacy nie chcą kupować towarów Polskich w polskich sklepach. Zagadać, nawiązać kontakt ze sprzedawcą - właścicielem, kupując np mięso, pytać o przepis; My chcemy mieć namiastkę zachodu w postaci franczyzy, sieciówki.
 
Kultura wolności, przedsiębiorczości jest nam obca. Owszem to się zmienia ale to jest bardzo powolny proces.
Na bazarze w Piasecznie to jeszcze działa, to piękny folklor. Tyle, że on zanika. Młodzi chcą sieciówek.

Krzyki prezydenta Dudy skierowane do świata w sprawie Nawalnego, rwanie szat i epatowanie, że "my Polacy...nigdy ten tego , byliśmy za wolnością itd itp" nie klei się z realem za oknami.
Cały czas administracja kombinuje jak nie ujawniać umów zlecenie i zakupów. I co gorsza, Polakom to nie przeszkadza.

Zapisane
"I w mordobiciu musi być umiarkowanie"*
 * Dzielny wojak Szwejk.
Kefasz
aktywista
*****
Wiadomości: 3938


Amen tako Bóg daj, byśmy wszyscy poszli w Raj.

ministrantura śpiewniki tradycja->
« Odpowiedz #50 dnia: Stycznia 20, 2021, 19:16:58 pm »

A o biletach: kiedyś tak było nie tylko z biletami,  ogólnie słowo obywatela miało większą wagę, niż jakiś papierek. Do dzisiaj wiele spraw urzędowych, które w Polsce wymagają przedstawienia dowodu osobistego, załatwia się składając własnoręczny podpis.
Jak sobie radzą i radzili z kłamstwem?
Nijak, zakłada się, że normalny porządny człowiek nie kłamie. Poza tym anglosasi mają szacunek dla prawa o wiele większy, niż inne ludy. Niekiedy są wręcz irytujący,  posłuszni prawu aż do bólu.

Bloc Quebecois (prawie całe Quebec, nie tylko jego poółnoc) to również partia wspierająca najgłupsze lewackie pomysły.
Terytoria północne zasiedlone przez Indian czy też Inuitow (nazywa się ich tu "first nations") głosują na lewicę, i są, mówią wprost, moralnie zdegenerowane. Alkoholizm, samobójstwa, przestępczość, rozpad rodziny - to wszystko są plagi terytoriów północnych.
Dlaczego tak jest??

Wie Pan, musielibyśmy siąść przy piwie i porozmawiać  o tym prywatnie, bo ja mam wyrobione na ten temat poglądy, ale nie będę ich tu wypisywał. W każdym razie honorowi, mężni i szlachetni Indianie znani z książek Karola Maya są niestety fikcją literacką, przynajmniej jeśli chodzi o współczesnych Indian. Nie jest to tak całkiem ich wina zresztą. Inuici nie pasują do współczesnego kapitalizmu, nie potrafili się wprzęgnąć w tryby "gospodarki rynkowej". Dano im różnorakie zapomogi, często szczodre, ale nigdy nikomu nie udało się ich tak naprawdę ekonomicznie usamodzielnić. Na północy nie ma skoncentrowanego przemysłu, nie ma rolnictwa, więc tak naprawdę nie ma pracy. Owszem, jest rozproszony przemysł wydobywczy i drzewny, ale do żadnych z tych prac Inuici się nie palą. Cóż więc można tam robić? Można tylko czekać na listonosza, który przyniesie rządowy czek, oglądać telewizor, przejechać się skuterem śnieżnym, może czasem zapolować, ale i to się niezbyt opłaca, lepiej kupić mięso w sklepie. Co jeszcze można robić? Pić na umór.  Tak to niestety wygląda, i od lat nikt nie ma pomysłu, jak to zmienić.

Ale to nie tylko na północy. Niedaleko ode mnie jest duży rezerwat indiański (nie Inuitow, ale jednego z plemion osiadłych nad wielkimi jeziorami). Kiedy tu przybyłem, pomyślałem sobie naiwnie, że to fajnie, pewnie w tym rezerwacie są jakieś restauracje z indiańskim jedzeniem, imprezy, koncerty, różne atrakcje dla turystów, będzie gdzie robić wypady na weekendy. W pobliżu są duże miasta, to plemię ma dość ciekawą historię z czasów francuskich odkrywców, więc mogliby zarobić na turystach masę $$$. Jako pazerny góral tak sobie właśnie pomyślałem: to musi być żyła złota  :)

A tymczasem nie ma w całym (bardzo dużym) rezerwacie ani jednej restauracji. W ogóle nic nie ma - zupełnie nie ma tam po co jechać.

Dziwne! ja słyszałem że w rezerwatach nie ma podatków i dlatego indianie handlują papierosami i gorzałą. W filmach amerykańskich widać że w rezerwatach są parkingi i knajpy i sklepy z paciewiem. Dziwne, że ci kanadyjscy nie naśladują.

Czemu inuici nie chcą się dorobić w przemyśle na głębokiej północy?

Cytuj
zakłada się, że normalny porządny człowiek nie kłamie.
Trzeba go jakoś rozpoznać ;) czy za normalnego porządnego człowieka uważa się z automatu każdego?
Zapisane
Stare jest lepsze Ł5,39
liczne stare książki->http://chomikuj.pl/Pjetja
Z forum amerykańskich tradycjonalistów:
Oto zwyczajowe napomnienie: unikaj żarliwości; krytykuj zasady, nie ludzi.
Bądź rozróżniający, lecz nie czepialski. Bądź pouczający lecz nie zgryźliwy. Bądź zasadniczy, zamiast natarczywy.
Sławek125
aktywista
*****
Wiadomości: 1662

« Odpowiedz #51 dnia: Stycznia 20, 2021, 19:31:54 pm »

Tego nie potrafi zrozumieć każdy homo sovieticus(bez obrazy, to nie nasza wina). Po prostu w normalnym świecie, a nie sowieckim, nie zakłada się od razu że kazdy jest złodziejem i kłamcą. Tym większe były konsekwencje, gdy takim się okazał.
Zapisane
Kefasz
aktywista
*****
Wiadomości: 3938


Amen tako Bóg daj, byśmy wszyscy poszli w Raj.

ministrantura śpiewniki tradycja->
« Odpowiedz #52 dnia: Stycznia 20, 2021, 21:29:49 pm »

Jeśli ma na myśli mniejszość kojarzoną z czosnkiem i cebulą to jest wprost przeciwnie - to oni mieli bardzo duży udział w przemyśle polskim, a w dwudziestym wieku mocny był archetyp robotnika z tej mniejszości.

No chyba że ma na myśli Ormian, to wtedy racja :D
Zapisane
Stare jest lepsze Ł5,39
liczne stare książki->http://chomikuj.pl/Pjetja
Z forum amerykańskich tradycjonalistów:
Oto zwyczajowe napomnienie: unikaj żarliwości; krytykuj zasady, nie ludzi.
Bądź rozróżniający, lecz nie czepialski. Bądź pouczający lecz nie zgryźliwy. Bądź zasadniczy, zamiast natarczywy.
rysio
aktywista
*****
Wiadomości: 4774

« Odpowiedz #53 dnia: Stycznia 20, 2021, 23:14:12 pm »

Święto Jordanu 2021 - test na tradycyjność  ;)

Zapisane
"I w mordobiciu musi być umiarkowanie"*
 * Dzielny wojak Szwejk.
Strony: 1 2 3 [4] Drukuj 
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Summorum Pontificum  |  Wątek: Najważniejsze pytania mierzące tradycyjność. « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!