Biorąc pod uwagę, jak złożoną kwestią jest teologia i filozofia katolicka, wydaje mi się trochę nieodpowiedzialne to, że pojedynczy kapłan zakłada sobie stronę, na której udziela autorytatywnych, a zarazem często lakonicznych odpowiedzi na zagadnienia, o których niektórzy pisali całe książki, i w odniesieniu do których proponuje się bardzo różne odpowiedzi. Wojenki ks. Olewińskiego to inna sprawa. On atakuje te czy inne osoby i środowiska za jakieś - prawdziwe lub rzekome - błędy doktrynalne i dyscyplinarne; oni wtedy atakują i wyśmiewają jego na FB, on się jeszcze bardziej nakręca i tak w kółko.
. Podsumowując:Wystąpienie oznacza po pierwsze, że także myślący w kategoriach mainstreamu katolickiego w Polsce, który słusznie należy nazwać wojtylianizmem, zauważają tendencję schyłkową i dlatego szukają rozwiązań i ratunku. Brakuje jednak pogłębionej analizy zarówno stanu jak też przyczyn. Tym samym także recepta nie wnosi nic nowego, lecz sprowadza się do powtarzania tych samych błędów, czy wręcz leczenia dżumy cholerą. Głównym problemem wojtylianizmu jest bowiem niechlujność doktrynalna, która jest tego stopnia, że zniechęca każdego myślącego człowieka do katolicyzmu. Gdy ktoś regularnie powtarza, że talmudyzm to religia starotestamentalna, że talmudyści są "starszymi braćmi", że islam czci tego samego Boga (więcej tutaj) itp., to człowiek mający choćby minimalną wiedzę w temacie musi być przynajmniej zdegustowany. Tym bardziej, gdy nie ma blokady emocjonalnej typowej dla pokolenia, dla którego Jan Paweł II jest wielkim herosem młodości. Nie mniej poważna jest niechlujność liturgiczna i administracyjna. Przykład: masowe koncelebry polowe z Komunią dołapną, po których zbierano z błota Ciało Chrystusa. Nie jest to bagatela. Zaś ewidentnym dowodem na zaniedbania w rządzeniu są takie przypadki jak Maciel, McCarrick i Paetz. Nawet jeśli odpowiednie wieści nie docierały do Jana Pawła II, to ponosi on odpowiedzialność za to, kim się otoczył i komu zaufał, kto stanowił blokadę informacyjną i to systematyczną. Ktoś na tak wysokim stanowisku ma obowiązek sprawdzać także osoby jest swojego najbliższego otoczenia. Gdyby to robił, to "don Stanislao" nie odważyłby się blokować istotnych informacyj, które obecnie są bardzo kłopotliwe także dla niego. Rozwiązaniem nie jest udawanie, że nie ma problemu, że wszystko było super i na wieki wieków pozostanie. Prawdy nie można zdusić. Szczególnie jaskrawym przykładem jest sprawa "Dzienniczka" s. Faustyny i jej koronki, co stanowi chyba najbardziej znany pomnik pontyfikatu Jana Pawła II. A jest to de facto najbardziej haniebna pamiątka po tym pontyfikacie, gdyż nie tylko promuje fałszywe "miłosierdzie" bez sprawiedliwości i bluźniercze bzdety (jak lot hostii z tabernakulum do ręki s. Faustyny), lecz wręcz herezję ariańską (więcej tutaj). Innym haniebnym pomnikiem jest kariera takich ludzi jak Józef Życiński (TW Filozof) i Michał Heller, którego należy uznać za apostatę, i to bez żadnej poważnej kompetencji ani filozoficznej, ani przyrodniczej, ani tym bardziej teologicznej (więcej tutaj). Skandale obyczajowe związane z tym pontyfikatem są jedynie czubkiem góry lodowej zaniedbań i błędów w rządzeniu Kościołem (por. tutaj). Jest oczywiste, że wojtylianizm nie jest w stanie siebie uratować, tak jak w słynnej opowieści barona Münchhausen‘ie, który miał sam siebie za włosy wyciągnąć z bagna. Jedynym ratunkiem jest powrót do tego, co Kościół zawsze nauczał i czynił. Będzie to musiało oznaczać odbrązowienie postaci Jana Pawła II, co musi być bolesne szczególnie dla tych, którzy jemu zawdzięczają swoje kariery i zaszczyty. Jest to jednak nieuchronne. Na koniec warto przypomnieć, że sam Jan Paweł II jako najważniejsze słowa Pisma św. podawał: "poznacie prawdę a prawda was wyzwoli" (J 8, 32). Należy to zastosować oczywiście także do niego samego. To jest jedyna droga uratowania jego dziedzictwa dla następnych pokoleń.
Mają skłonność do dogmatyzowania w posłuszeństwie
Mimo że nie zgadzam się z księdzem Olewińskim w wielu kwestiach to jednak twierdzę że takie wojenki podjazdowe w naszym środowisku są zjawiskami wyjątkowo destrukcyjnymi. To bardzo przykre jak się widzi że FSSPX, Church Militant, ks Olewiński, "indultowcy" i sedewakantyści skaczą sobie do gardeł. My zwolennicy tradycji powinniśmy wspierać się nawzajem zamiast popadać w trybalizm, w końcu wszyscy jedziemy na tym samym wózku.
Tutaj trzeba uważać. Tak samo można by pomyśleć, że po co my się tak kłócimy z protestantami, prawosławnymi, ludźmi wierzącymi w cokolwiek, niewierzącymi w Boga (ale w gruncie rzeczy dobrymi ludźmi), stańmy razem przeciwko aborcji, przeciwko eutanazji, przeciwko czemuś tam innemu, a co tam jakaś prawdziwa nauka.
To bardzo przykre jak się widzi że FSSPX, Church Militant, ks Olewiński, "indultowcy" i sedewakantyści skaczą sobie do gardeł. My zwolennicy tradycji powinniśmy wspierać się nawzajem zamiast popadać w trybalizm, w końcu wszyscy jedziemy na tym samym wózku.
Przypomina mi się jeszcze cytat z ksieni Bruyere z Opactwa sw Cecylii: "Często zauważałam, że kapłani, za wyjątkiem ludzi wielkiej cnoty, są skupieni na sobie, przywiązani do własnych idei i lubią przewodzić w sprawach, w których są zaangażowani. Mają skłonność do dogmatyzowania w posłuszeństwie, do formowania swojego sumienia przez teologię, do stawiania oporu przy pomocy prawa kanonicznego itd.". Czy nie jest to trafna charakterystyka księdza?
Przypomina mi się jeszcze cytat z ksieni Bruyere z Opactwa sw Cecylii: "Często zauważałam, że kapłani, za wyjątkiem ludzi wielkiej cnoty, są skupieni na sobie, przywiązani do własnych idei i lubią przewodzić w sprawach, w których są zaangażowani. Mają skłonność do dogmatyzowania w posłuszeństwie, do formowania swojego sumienia przez teologię, do stawiania oporu przy pomocy prawa kanonicznego itd.". Czy nie jest to trafna charakterystyka księdza Dariusza?