Możemy korzystać z sytuacji, gdy żona lub mąż nie są osobami religijnymi......
Możemy oczywiście szukać swojej drugiej połówki w tradi-środowiskach, ale w ten sposób bardzo się ograniczamy, takich osób nie jest w Polsce przesadnie dużo.
To, o czym p. Fideliss napisał, to zresztą ciekawe: i zawsze mnie to intrygowało. Niby w starych, dobrych czasach Kościół tak surowo zniechęcał do mieszanych małżeństw, niby tyle żądano od strony niekatolickiej, niby tyle wydawano kaznodziejskiej literatury zniechęcającej do poślubiania ateuszy, żydów, protestantów, schizmatyków... i co? I nic, w biografiach wielkiej liczby ludzi, sławnych i nieznanych, przeczytać można, że np. "pobożna matka, ojciec mason i liberał", "ojciec nominalny katolik, matka poganka z Syberii, ślub prawosławny", "ojciec luteranin, matka katoliczka" etc.
Trójka już w wieku "do żeniaczki" i faktycznie się rozglądają a nawet zaręczają i wszystko w środowisku tradycji.To nie łatwe dzisiaj to prawda, za 10 lat będzie łatwiej bo tradycja w Polsce jest młoda i dopiero za kilka dobrych lat pojawi się "na rynku" ta zgraja tysięcy małych tradycjonalistów.
W tym temacie pozwolę sobie zauważyć, że problem ten nie jest nowy - bywało bowiem w historii i bywa do dzisiaj, że ON prawosławny a ONA katoliczka (vide - Kresy), lub ON ateista, a ONA protestantka . . . I jakoś było. Niektóre taki małżeństwa - zwłaszcza wśród prostego ludu funkcjonowały jakoś, czasami lepiej niż dwoje gorliwych jednej wiary. . I co z tym zrobić?
Cytat: Talerpimmut w Września 29, 2020, 02:32:11 am Możemy korzystać z sytuacji, gdy żona lub mąż nie są osobami religijnymi......tak sobie myślę, że gdybym miał już nigdy w życiu nie pójść na Mszę Trydencką, a na NOM tylko, ale miałoby to sprawić że moja żona stanie się osobą religijną, potem wierzącą, a w konsekwencji dostąpi zbawienia - to w życiu bym na Mszę Trydencką nie poszedł.W zeszłym tygodniu dowiedziałem się, że w mojej parafii jest MT codziennie. żona - mimo że słowa po łacinie nie zna - zapowiedziała, że nie będziemy ograniczać się do półśrodków (NOM po łacinie)...
CytujTrójka już w wieku "do żeniaczki" i faktycznie się rozglądają a nawet zaręczają i wszystko w środowisku tradycji.To nie łatwe dzisiaj to prawda, za 10 lat będzie łatwiej bo tradycja w Polsce jest młoda i dopiero za kilka dobrych lat pojawi się "na rynku" ta zgraja tysięcy małych tradycjonalistów.Tylko, że to będzie chów wsobny , to nie jest dobre rozwiązanie. Poza tym w takich zamkniętych środowiskach b. często kobiety są na proszkach. Tak jak w Opus Dei.
Cytat: Adimad w Września 29, 2020, 13:37:15 pmTo, o czym p. Fideliss napisał, to zresztą ciekawe: i zawsze mnie to intrygowało. Niby w starych, dobrych czasach Kościół tak surowo zniechęcał do mieszanych małżeństw, niby tyle żądano od strony niekatolickiej, niby tyle wydawano kaznodziejskiej literatury zniechęcającej do poślubiania ateuszy, żydów, protestantów, schizmatyków... i co? I nic, w biografiach wielkiej liczby ludzi, sławnych i nieznanych, przeczytać można, że np. "pobożna matka, ojciec mason i liberał", "ojciec nominalny katolik, matka poganka z Syberii, ślub prawosławny", "ojciec luteranin, matka katoliczka" etc.Myślę, że to jednak dotyczyło głównie ludzi, których biografie ktoś napisał, czyli mimo wszystko z wyższych warstw społecznych. Wierchuszce zawsze było więcej wolno. Wątpię, aby wśród chłopów było wiele małżeństw mieszanych z innowiercami.
tak sobie myślę, że gdybym miał już nigdy w życiu nie pójść na Mszę Trydencką, a na NOM tylko, ale miałoby to sprawić że moja żona stanie się osobą religijną, potem wierzącą, a w konsekwencji dostąpi zbawienia - to w życiu bym na Mszę Trydencką nie poszedł.
Ale są także w Bractwie ludzie, którzy chodzą na Tridentinę a za tydzień na novusa. Ja nazywam to synkretyzmem - oni "płodozmianem" -cytat.
Cytat: rysio w Września 29, 2020, 17:53:34 pmAle są także w Bractwie ludzie, którzy chodzą na Tridentinę a za tydzień na novusa. Ja nazywam to synkretyzmem - oni "płodozmianem" -cytat.Trudno wytrzymać coś takiego na dłuższą metę i zachować zdrowe zmysły.
Tak czy owak, wierny o słabszej konstrukcji psychicznej otoczony rodziną, która nie rozumie dlaczego nie chce on pójść na Boszaborę lub Pachamamę, ma delikatnie mówiąc - przerąbane.
Mam nadzieję, że poglądu tego nie wyraża pan na podstawie własnego doświadczenia