Ale mi p. Angelus Silesius wystawił piłeczkę...
Pan Jacek mógłby za parę lat znowu sobie zmienić "rzonę" na fajniejszy egzemplarz, a do tego celu karta rowerowa musiałaby się znowu zepsuć, a przykładność katolicyzmu nie może doznać najmniejszego uszczerbku. Wszak czysty typ nordycki i bez mydła jest czysty...
Pomyślmy za pana Jacka, żeby był i wilk syty, i Kansas City!
W czynie społecznym mój wewnętrzny (niespełniony) jurysprudens, wziąłby oczywiście wagon forsycji do kieszonki, a drugi wagon dla sądu qrialnego
(to są kwoty, wynikające z różnych takich działań), a potem kombinowałby
warianty na rozwiązania:
Wariant I
1) podważyć chrzest Kurskiego albo Rzony (bardziej pożądana jest ta druga opcja, żeby nie było dymu)
2) nikt nie wnioskował do bpa o licencję na małżeństwo z niechrześcijanką
3) nie było żadnej rzony
4) i wilk syty, i Kansas City
Wariant II
1) podważyć oba chrzty (istnieje ryzyko, że cała Polska pęknie ze śmiechu i kto wtedy podatki będzie tu płacił?)
2) dwoje niechrześcijan nie ma prawa wziąć kościelnego, ale
3) rzona doznaje cudownego nawrócenia na posoborantyzm, chrzci się
4) przywilej_pawlowy.exe
5) rok po tym pan Jacek doznaje cudownego nawrócenia na posoborantyzm, chrzci się
6) udziela wywiadu Gapoli i AKADI (Antykatolickiej Agencji Dezinformacyjnej) o tym, jak Jezus przemienił jego życie
7) się rzeni, ale z trzecią; jadą na audiencję do Rzymu
i wilk syty, i Kansas City
Wariant III
1) podważyć święcenia księdza, przed którym brali "ślób"
(sprawdzić, czy nie ksiądz)2) nie było rzony, karta rowerowa nieważna
3) wilk syty, Kansas City
Także już pan Jacek ma zapas wariantów na kawał życia, oby żył wiecznie!