Ja co prawda też uważam reakcję biskupów, a zresztą także i reakcję całego państwa i społeczeństwa, za błędną - ale tylko dlatego, że nieadekwatną do skali zagrożenia.
Taką przeszkodą może być, jak wiemy, nawet i znaczna odległość, choć pewnie moglibyśmy znaleźć w dziejach świata kogoś, kto pół tygodnia schodził z gór na mszę, a drugie pół tygodnia wracał do siebie, żeby się ogolić, umyć i zaraz znowu wyruszyć w drogę - i proszę, wszystko był gotów porzucić, wiedział, co najważniejsze itd.
Wnoszę to również z analogii:... Mogłoby się wydawać, ...Nie popadajmy w coś, co można by nazwać "szaleństwem chrześcijan"...
Tutaj pozwolę sobie jednak - niechętnie wprawdzie - stanąć w obronie biskupów i "połajać" polityków. Z tego co wiem to we Włoszech to władze państwowe wymogły zamknięcie kościołów - władze Kościoła to podjęły (osobiście uważam, że niepotrzebnie - nie wiem jakie mieli możliwości postawienia się, ale chyba się nie stawiali).
Ja pana rozumiem panie rysiu, znaczy nie rozumiem. Ja mam za sobą dziesiątki rozmów z zawiedzionymi neotradziuchami, których pogoniono najpierw z kancelarii parafialnej, a potem kurialnej. A czego sie spodziewaliście? Równie dobrze nasi przodkowie mogli pójśc do gubernatora Franka i poprosic o broń i amunicje dla nowo sformowanego oddziału ZWZ i jeszcze o zezwolenie na przysięge na Rynku Głownym(w Krakowie nie ma Starówki) Noooo paaanie rysiu, z całym szacunkiem, ale sa granice, mamy swoje lata, w garniturach chodzimy, troche powagi
Znakiem naszych czasów jest strach. Ludzie boją się dziś dosłownie wszystkiego. Wystarczy się nie bać żeby zostać okrzykniętym wariatem, szaleńcem czy ekstremistą.