Problemów z sedewakantyzmem i Cassiciacum jest wiele, podobnie jak z każdym innym tradi-rozwiązaniem. Na przykład "czyści" sedewakantyści jawnie nie mają pomysłu na to, jak na nowo zasiedlić tron papieski. Przy pomocy bezpośredniego wskazania przez palec Boży? Ba, ale było już paru tzw. papieży-mistykalistów - i jakoś większość sedeków ich nie uznała, chyba że za szurów. Przez jakieś ułomne konklawe (księży? biskupów? świeckich? wiernych ogółem?)? No, ale to też było, dobrych kilka razy - i jak wyżej. Inny problem: sedecy maniakalnie twierdzą, że piusowcy i indultowcy "przesiewają posoborowe Magisterium" i że w związku z tym "kierują się prywatnym osądem, nie to, co my, sedecy, żadnego prywatnego osądu, nigdy byśmy nie oceniali papieża". No pewnie: tylko najpierw, u samego początku rozważań, przyjmują arcy-prywatny osąd, mianowicie taki, że osądzają, czy słowa głoszone przez tego lub innego "pana z Watykanu" są herezjami, czy nie. A więc: nigdy nie oceniamy papieża, tylko sobie oceniamy, czy ktoś jest papieżem. "Uuu, ale to nie to samo, my nie osądzamy, żadnych opinii, tylko czyste fakty i porównanie cytatów z encyklik". Tak jakby możliwe było w tej materii jakiekolwiek "czyste stwierdzanie faktów" wolne od wszelkiej interpretacji i wszelkich insynuacji. Powstaje zatem główny problem: kto ma prawo oceniać, że coś jest herezją i że w zw. z tym ktoś nie jest papieżem? Według sedeków: każdy wierny. Oczywiście żadnego prywatnego osądu. Jest taki bloger, którego na razie doprowadziło to do negowania "fałszywych papieży" począwszy od... [niech zerknę na aktualny stan bloga] ... Benedykta XIV (1740 - 1758), ale pierwsze uzasadnienie jest przy Piusie VII. BTW, w USA jeden gość odlicza od roku 1130 - i nawet ma paru wyznawców.
. Na przykład "czyści" sedewakantyści jawnie nie mają pomysłu na to, jak na nowo zasiedlić tron papieski.
Tak naprawde pan Adimad jest sedekiem
Trzymając się tej trafnej i bardzo dobrej analogii: sedectwo to błąd, ponieważ nie mamy możliwości (kompetencji i prawa) do przeprowadzenia kompetentnej diagnozy. Telewizor bowiem nie ma wcale czarnego ekranu i nie jest "martwy". On czasem pokazuje coś a czasem nie, czasem z dźwiękiem a czasem wyciszony, raz obraz "śnieży" a innym razem jest krystalicznie czysty. Albo ma się kompetencje i zweryfikuje czy to telewizor, czy zakłócenia, czy antena, .... albo można sobie "walnąć" telewizor pięścią i popsioczyć a nuż zacznie działać. Jestem absolutnie przekonany, że to telewizor jest popsuty ale wiem też, że to diagnoza wyssana z mojej własnej niekompetencji i w niczym mi ona nie pomaga. W końcu pojawi się mechanik i to zweryfikuje jak należy.Oczywiście do czasu rozwiązania tego problemu jestem skazany na oglądanie szaleństw tego czy innego Franciszka ale (i tu właśnie pojawia się to koło ratunkowe, to wsparcie, ta ostatnia deska ratunku) najwspanialsze jest to, że dla mojego zbawiania jest potrzebne sto tysięcy rozmaitych rozstrzygnięć ale ważności urzędu Franciszka się na tej długiej liście nie znajduje! Sprawa druga, wracając trochę do sedna...Żaden teologiczny, pastoralny czy misyjny argument nie może przezwyciężyć i wytłumaczyć ZDRADY jakiej dopuszcza się ogromna liczba aktualnych hierarchów i kapłanów formalnie jeszcze katolickich.To bałwochwalstwo, ta sodomia, ta relatywizacja,... cała ta zdrada przyprawia człowieka co najwyżej o wstręt i obrzydzenie.Myślę, że czas na rozmowy się skończył. W tej chwili nie ma już dyskusji tylko próby wytłumaczenia nam, dlaczego mamy porzucić katolicyzm. Ja takich argumentów nie chce nawet usłyszeć, one są nieistotne.
Żaden teologiczny, pastoralny czy misyjny argument nie może przezwyciężyć i wytłumaczyć ZDRADY jakiej dopuszcza się ogromna liczba aktualnych hierarchów i kapłanów formalnie jeszcze katolickich.
Nie wiem czy Panowie tego nie zauważacie czy nie dość się przyłozyłem do wyłozenia tego przecież prostego wniosku. Pan gnome uchylając się od diagnoz, jednak ją stawia i nikt z nas chyba nie ma co do tego wątpliwości. Tak, mamy do czynienia ze zdradą elit, piszemy o tym od lat. Zdrada nie nastapiła przy okazji ostatniego pontyfikatu, nastąpiła dłuuuugo wczesniej, obejmuje ona równiez panowanie największego ze Słowian co Polacy wypieraja i biorą ten pontyfikat w nawias fenomenologiczny, zgodnie z wykładnią głownego zainteresowanego. Stwierdzenie takiej oczywistości równa sie śmierci cywilnej wypowiadającego te słowa i takim przykładem jest ks. Woznicki. Ksiądz ten jest konsekwentny i dołacza jeszcze Prymasa Tysiąclecia. Wśród dużej grupy tzw tradycjonalistów prywiślinskich jest to akt zdrady i zaprzanstwa, więc koniec rozmowy i ruska onuca. Dlaczego należy bronic Papieża i Papiestwa? Dla waszej Panowie własnej wygody? Na kim bedziemy wtedy wieszać psy i pisać dubia? Innymi słowy, z kim wtedy rozmawiać o sprawach nas interesujących. Te sedewakantyzmy to nic innego jak zburzenie Świątyni jerozolimskiej. Pan Jezus jeszcze miał z kim rozmawiać, istniał ośrodek centralny. Dzisiaj z kim mamy rozmawiać? Z rabinem szczurdrichem, binajbratowcami, chabadowcami? Identycznie sprawa ma się z protestantami. Odnosze wrażenie, że wasz gniew i słuszne oburzenie własnie ma to na celu. Pora więc na wniosek. Heretyk w Rzymie jest dla nas ciągle lepszym rozwiązaniem niz dzisiątki tysięcy heretyków w dziesiątkach tysięcy odosobnionych osrodków, z których kazdy będzie uważał sie za Rzym.
. i znowu od osiołka trzeba będzie zaczynać. Przeciez to się już dzieje, przynajmniej u nas to uratujmy.
. Techniczny Papież jeszcze robi na tej zgraji jakieś tam wrażenie, jakieś tam opory mają.
Zaraz wjedzie sprzęt na budowę Nycz Tower