Forum Krzyż
Traditio => Katolicki punkt widzenia => Wątek zaczęty przez: RaSz w Grudnia 31, 2009, 15:01:37 pm
-
Czy jeśli kapłan wypowie niedokładnie, lub nie w pełni słów odpuszczenia grzechów to spowiedź jest ważna czy nie? Chdzi oczywiście o "Bóg Ojciec miłosierdzia..."
-
Czy jeśli kapłan wypowie niedokładnie, lub nie w pełni słów odpuszczenia grzechów to spowiedź jest ważna czy nie? Chdzi oczywiście o "Bóg Ojciec miłosierdzia..."
Do ważności jest potrzebne, by powiedział: Ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-
Nie jest wymagany znak krzyża nad penitentem?
-
Znak Krzyża św. jest zbędny. Formuła trynitarna też nie jest wymagana do ważności rozgrzeszenia. Wystarczy sama formuła „ja odpuszczam tobie grzechy” - bez utraty ważności można nawet zmienić szyk zdania, byleby oddawało istotę Sakramentu. Trydencki Komitet Normalizacji, Miar i Jakości Sakramentów ustalił maksymalny zasięg rozgrzeszenia na 20 kroków - czyli jednym aktem zbiorowej absolucji może kapłan rozgrzeszyć cały batalion piechoty (z dokładnością do natężenia głosu rozgrzeszającego). Rozgrzeszać przez ścianę nie wolno.
-
Znak Krzyża św. jest zbędny. Formuła trynitarna też nie jest wymagana do ważności rozgrzeszenia. Wystarczy sama formuła „ja odpuszczam tobie grzechy” - bez utraty ważności można nawet zmienić szyk zdania, byleby oddawało istotę Sakramentu. Trydencki Komitet Normalizacji, Miar i Jakości Sakramentów ustalił maksymalny zasięg rozgrzeszenia na 20 kroków - czyli jednym aktem zbiorowej absolucji może kapłan rozgrzeszyć cały batalion piechoty (z dokładnością do natężenia głosu rozgrzeszającego). Rozgrzeszać przez ścianę nie wolno.
Czyli im dalej słychać głos kapłana, tym dalej może sięgać absolucja? Jeśli tak, to udzielona za pomocą mikrofonu się "liczy"?
-
Czyli im dalej słychać głos kapłana, tym dalej może sięgać absolucja?
Tak, ale penitent powinien również znajdować się w zasięgu wzroku - powinien być "moralnie obecny".
Jeśli tak, to udzielona za pomocą mikrofonu się "liczy"?
No nie, ksiądz rozgrzeszający przez megafon penitenta dostrzegalnego jedynie przez lornetkę to już przykład sztucznego nawiązania relacji, która z ustanowienia Bożego powinna być ludzka i naturalna.
-
Trydencki Komitet Normalizacji, Miar i Jakości Sakramentów
coś takiego istniało, czy Pan tylko wymyślił taką nazwę??
-
Nie istniało. Jest to wyraz mojego dystansu wobec wybujałych form przedsoborowej kazuistyki alias brawaryzmu rubrycystycznego.
-
Mam pytanie odnośnie takiej sytuacji przy spowiedzi: wierny wymienia grzech, kapłan daje stosowne pouczenie, następnie wierny wymienia kolejną nieprawość, xiądz znowu poucza i nagle mówi "no wymieniłeś grzechy jakie wymieniłeś, na pokutę odmów sobie to i to, daję ci rozgrzeszenie"... tymczasem wierny nie wymienił wszystkich grzechów (z racji tego, że kapłan przeszedł już do kolejnej części sakramentu)! Czy taka spowiedź jest ważna? czy może jednak należy jeszcze raz udać się do konfesjonału?!
-
@ p. Matthaeus
Gdyby te niewymienione grzechy zaliczaly sie do wagi ciezkiej, poszlabym jeszcze raz do spowiedzi, gdyby zas to byly grzechy powszednie, zadoscuczynilabym jakos na wlasna reke. Zdarzyla mi sie taka sytuacja, spowiednik przerwal mowiac "dobra, starczy", zadal pokute i udzieli rozgrzeszenia :D Teraz sie smieje, ale wtedy zaniemowilam ze zdziwienia, a po wyjsciu z konfesjonalu krew mnie malo nie zalala ze zlosci ;D
-
@ p. Matthaeus
Gdyby te niewymienione grzechy zaliczaly sie do wagi ciezkiej, poszlabym jeszcze raz do spowiedzi, gdyby zas to byly grzechy powszednie, zadoscuczynilabym jakos na wlasna reke. Zdarzyla mi sie taka sytuacja, spowiednik przerwal mowiac "dobra, starczy", zadal pokute i udzieli rozgrzeszenia :D Teraz sie smieje, ale wtedy zaniemowilam ze zdziwienia, a po wyjsciu z konfesjonalu krew mnie malo nie zalala ze zlosci ;D
Fakt - takie sytuacje nie są zbyt komfortowe. Dziękuję za wyjaśnienie! ;)
-
Spowiednikow uczy sie roznego postepowania w zaleznosci od typu sumienia penitenta. W sposob opisany przez Panstwa traktuje sie skrupulantow. Mozna przy tym ich obsobaczyc za zawracanie glowy Panu Bogu :)
-
W sposob opisany przez Panstwa traktuje sie skrupulantow.
Oraz penitentow czekajacych w kilometrowej kolejce do wielkanocnej spowiedzi ;)
-
A propos skrupulantów to kiedyś słyszałem o takiej nauce w konfesjonale:
Te wszystkie Pani grzechy to o kant d..py potłuc, a jak co nie prowadzi do Boga to to jest g...o warte. ;D
Mozna i tak :)
-
Mam pytanie:
Chodzi mi o spowiedź. Przed SVII formuła spowiedzi była po łacinie, a penitent swoje grzechy wypowiadał w jezyku ojczystym, obecnie formuła również wypowiadana jest w języku ojczystym penitenta (na terenie danego kraju) Moje pytanie brzmi: Jak wyglada i ewentualnie od czego zależy wazność spowiedzi, gdy kapłan i penitent nie mówią w tym samym jezyku.
-
Mam pytanie:
Chodzi mi o spowiedź. Przed SVII formuła spowiedzi była po łacinie, a penitent swoje grzechy wypowiadał w jezyku ojczystym, obecnie formuła również wypowiadana jest w języku ojczystym penitenta (na terenie danego kraju) Moje pytanie brzmi: Jak wyglada i ewentualnie od czego zależy wazność spowiedzi, gdy kapłan i penitent nie mówią w tym samym jezyku.
Ważne, by kapłan zrozumiał chociaż jeden wyznany grzech. Język, w którym wypowiada się formułę rozgrzeszenia nie ma znaczenia.
-
A jeżeli nie ma takiej mozliwości. Jeden drugiego nie jest w stanie zrozumieć. To co wtedy?? Czy np. niewerbalnie można to zobrazować?? Czy też liczy się intencja penitenta (sumienie) i kapłana.
-
A jeżeli nie ma takiej mozliwości. Jeden drugiego nie jest w stanie zrozumieć. To co wtedy?? Czy np. niewerbalnie można to zobrazować?? Czy też liczy się intencja penitenta (sumienie) i kapłana.
No jak się nie da dogadać, to penitent powinien wziąć słownik, przetłumaczyć grzechy na język spowiednika, zapisać na kartkę i iść do spowiedzi.
-
A w sytuacjach ekstremalnych?? np. zagrożenie śmiercią??
-
W sytuacjach ekstremalnych to mozna nawet zbiorowego rozgrzeszenia udzielac, o ile dobrze pamietam z relacji z roznych katastrof. Umierajace ofiary nie wypowiadaja nawet slowa, liczy sie kondycja duszy, zal za grzechy.
-
Mam pytanie:
Chodzi mi o spowiedź. Przed SVII formuła spowiedzi była po łacinie,
Na pewno po lacinie???
-
Mam pytanie:
Chodzi mi o spowiedź. Przed SVII formuła spowiedzi była po łacinie,
Na pewno po lacinie???
Chodzi o formułę rozgrzeszenia.
BTW - nie wiem, jak było na świecie, ale w Polsce rozgrzeszenie po polsku zostało wprowadzone dopiero w latach 80-tych.
-
No i przed wyznaniem grzechow : Dominus sit in corde tuo etc.
-
Chodzi o formułę rozgrzeszenia.
BTW - nie wiem, jak było na świecie, ale w Polsce rozgrzeszenie po polsku zostało wprowadzone dopiero w latach 80-tych.
dokładnie chyba w 1983
-
Mój x proboszcz nadal rozgrzesza po łacinie (wodę też pobłogosławił z formularza łacińskiego - poszedłem ze słoikiem). Ale jak spytałem się czy byłaby możliwość odprawiania KRR to mnie "pogonił" :)
-
W KRR penitent spowiada się w języku polskim. Kapłan odmawiał modlitwy po łacinie przy rozgrzeszeniu.
No to mamy kolejny brak w mszaliku Lancei bo tam jest wszystko po polsku.
W sumie wypadało bym kiedyś się wybrał na spowiedź w KRR. Ale się trochę boję ;)
-
W KRR penitent spowiada się w języku polskim. Kapłan odmawiał modlitwy po łacinie przy rozgrzeszeniu.
No to mamy kolejny brak w mszaliku Lancei bo tam jest wszystko po polsku.
W sumie wypadało bym kiedyś się wybrał na spowiedź w KRR. Ale się trochę boję ;)
Mszalik nie jest Rituale Romanum i służy wiernym, dlatego między innymi teksty są po polsku, by ludzie zainteresowani wiedzieli jaka treść jest modlitw. Podobnie jest np. z sakramentem kapłaństwa - udziela się go po łacinie, a w mszaliku mamy teksty po polsku, dla tych, którzy chcą śledzić ceremonię.
Czego się Pan boi? Zapewniam, że nie dostrzeże Pan wielkiej różnicy między spowiedzią "po nowemu" i "po staremu".
-
Czego się Pan boi? Zapewniam, że nie dostrzeże Pan wielkiej różnicy między spowiedzią "po nowemu" i "po staremu".
ja różnicę drobną acz niezwykle istotną zauważyłam i wyszła na bardzo wielki plus dla "po staremu".
-
Czego się Pan boi? Zapewniam, że nie dostrzeże Pan wielkiej różnicy między spowiedzią "po nowemu" i "po staremu".
Oprócz rytuału, to tego. że w Tradi wspólnotach raczej się ludzie znają i ksiądz może skojarzyć sobie grzechy z osobą ;)
Ja wiem, że jest to zupełnie nieuzasadniony strach, zupełnie ludzki.
-
Ale chyba należy dążyć do spowiedzi u swojego kierownika duchowego a wtedy nie da się uniknąć skojarzenia grzechu i osoby ;D
-
To też może być na plus, tak sobie pewnie trochę głupio myślę, bo jak się później w danym miejscu, danemu księdzu będzie pokazywać, to taka bojaźń może spowodować to, że się jakiegoś konkretnego grzechu będzie unikać (właśnie ze względu na tę bojaźń).
Nie są to aby jakieś herezjopodobne moje myśli? :>
-
To też może być na plus
To jest imho bardzo duzy plus, bo z czasem spowiednik moze nie tylko zapamietac osobe, ale rowniez jej droge duchowa. Jego rozeznanie w naszej kondycji bedzie wowczas o niebo lepsze, a tym samym skuteczniejsze beda jego porady i nauka i owocniejsze dla penitenta spowiedzi.
taka bojaźń może spowodować to, że się jakiegoś konkretnego grzechu będzie unikać (właśnie ze względu na tę bojaźń).
Nie są to aby jakieś herezjopodobne moje myśli? :>
Wg mnie kazda motywacja by uniknac grzechu, poza motywacja grzeszna, jest dobra. Wstyd przed spowiednikiem w zadnym wypadku nie jest grzeszna motywacja. Przy czym trzeba by trafic na spowiednika o wyjatkowo plaskim rozumku i malej duszy, zeby musiec sie obawiac, iz bedzie sobie potem myslal na nasz temat to, co sobie wyobrazamy, ze mysli. To troche jak z lekarzami - widzieli juz wszystko :)
-
Wg mnie kazda motywacja by uniknac grzechu, poza motywacja grzeszna, jest dobra. Wstyd przed spowiednikiem w zadnym wypadku nie jest grzeszna motywacja. Przy czym trzeba by trafic na spowiednika o wyjatkowo plaskim rozumku i malej duszy, zeby musiec sie obawiac, iz bedzie sobie potem myslal na nasz temat to, co sobie wyobrazamy, ze mysli. To troche jak z lekarzami - widzieli juz wszystko :)
Powiedziałbym więcej, jako spowiednik darzę dużym szacunkiem osoby, które z sercem skruszonym spowiadają się w b. poważnych grzechów. Do głowy mi nie przychodzi, by myśleć o nich źle. Szanuję takie osoby i nawet jeśli ze swoją słabością zmagają się wiele czasu, to i tak to dla mnie nie jest powód, by myśleć źle o nich. Źle to myślę o osobie, która ostatni raz u spowiedzi była rok temu i wyznaje tylko, że kilka razy paciorka nie odmówiła.
-
Ja wiem, że jest to zupełnie nieuzasadniony strach, zupełnie ludzki.
Różnica jest taka, że przy wyznaniu grzechów, najpierw należy powiedzieć spowiednikowi wadę główną - grzech który się najczęściej popełnia i jak się z nim walczy. Później dopiero całą resztę.
Pytanie trywialne: Czy w spowiedzi w "KRR" należy wypowiedzieć wszystkie pamiętane grzechy lekkie, czy raczej jak w "NOM", wyłącznie ciężkie?
U księdza tradycyjnego pewnie można dostać na pokutę różaniec po łacinie codziennie przez miesiąc wg wszystkich trzech części na przepisane dni.
-
Ja wiem, że jest to zupełnie nieuzasadniony strach, zupełnie ludzki.
Różnica jest taka, że przy wyznaniu grzechów, najpierw należy powiedzieć spowiednikowi wadę główną - grzech który się najczęściej popełnia i jak się z nim walczy. Później dopiero całą resztę.
Pytanie trywialne: Czy w spowiedzi w "KRR" należy wypowiedzieć wszystkie pamiętane grzechy lekkie, czy raczej jak w "NOM", wyłącznie ciężkie?
U księdza tradycyjnego pewnie można dostać na pokutę różaniec po łacinie codziennie przez miesiąc wg wszystkich trzech części na przepisane dni.
Mnie, jak przygotowywałem się do I Komunii św., to uczyli wyznawać wszystkie grzechy i tak też od małego czynię: wszystko co jestem w stanie rozeznać w czasie rachunku sumienia (grzechy lekkie i ciężkie) w czasie spowiedzi wyznaję. Generalnie grzechy lekkie gładzone są, np. przez przyjęcie Komunii świętej, ale dobrze jest, gdy zgładzi się je sakramentalnie, spowiadając się z nich - tak mi także mówiono.
Jeśli chodzi o pokutę - taka, o której Pan pisze, była by... piękna :) Pamiętam, jak mały byłem i babcia mi opowiadała, jak to niedawno za pokutę kapłani kazali na klęczkach dookoła kościoła przejść i straszyła mnie, że i to mnie może czekać, jak będę niegrzeczny ;) No, ale generalnie większej pokuty jak odmówienie tajemnic światła nie dostałem :)
P. S. Galileusz otrzymał jako wyrok odmawiać 8 psalmów pokutnych przez 3 lata i według historyków bardzo się z tego cieszył :)
-
każda pokuta jest piękna z racji samego faktu bycia pokutą.
-
Różnica jest taka, że przy wyznaniu grzechów, najpierw należy powiedzieć spowiednikowi wadę główną - grzech który się najczęściej popełnia i jak się z nim walczy. Później dopiero całą resztę.
Nie jest to żadnym zwyczajem w starym rytuale. To zaleca się robić zawsze, gdy się spowiada u księdza, który nie jest stałym spowiednikiem ale nie jest żadnym obowiązkiem.
Pytanie trywialne: Czy w spowiedzi w "KRR" należy wypowiedzieć wszystkie pamiętane grzechy lekkie, czy raczej jak w "NOM", wyłącznie ciężkie?
Zasada jest taka sama jak i obecnie. Penitent jest zobowiązany wyznać wszystkie grzechy śmiertelne ich liczbę i ważne okoliczności. Grzechy powszednie zaleca się wyznawać dla dobra penitenta, bo jest to wielką pomocą w pracy nad sobą.
-
No jak się nie da dogadać, to penitent powinien wziąć słownik, przetłumaczyć grzechy na język spowiednika, zapisać na kartkę i iść do spowiedzi.
Widziałem też taką uniwersalną wielojęzyczną ściągę do spowiedzi, dzięki której można było niejako wskazać kapłanowi grzechy według przykazań. Ks. Jacqumin miał takie coś i mówił, że z tego korzystają księża np. w Rzymie, gdzie się spowiada wielu obcokrajowców.
-
Chyba w Dzienniczku św. Siostry Faustyny czytałem zachętę do wyznawania również pokus w czasie spowiedzi - bo to osłabia ich siłę.
-
To zaleca się robić zawsze, gdy się spowiada u księdza, który nie jest stałym spowiednikiem
Ja znam i spowiadam sie wg innego porzadku, nie wg kategorii wagowej czy ilosciowej, tylko najpierw grzechy przeciwko Bogu, potem przeciwko bliznim, potem przeciwko sobie. Przy grzechach stanowiacych wg mnie wade glowna nadmieniam ten fakt, zeby spowiednik mial rozeznanie.
ale nie jest żadnym obowiązkiem.
Mysle, ze nie moze byc obowiazkiem, bo penitent moze sam nie wiedziec co stanowi jego wade glowna. Skrupulant bedzie oskarzal sie przez pol godziny ze ukleknal na lewe kolano, a slowem nie wspomni, ze np. od lat zywi do kogos nienawisc i nic z tym nie robi.
Chyba w Dzienniczku św. Siostry Faustyny czytałem zachętę do wyznawania również pokus w czasie spowiedzi - bo to osłabia ich siłę.
Hm. Wg mnie pokusy dziela sie na dwie kategorie: takie, ktore odrzucamy i z nimi walczymy starajac sie o nich zapomniec i przegnac je jak najdalej, i takie, ktore holubimy gdzies w sercu, a nieraz liczymy ze bedzie okazja je zrealizowac.
Te drugie naleza do grzechow mysla, wiec trzeba sie z nich spowiadac (mysla, mowa, uczynkiem i zaniedbaniem).
Te pierwsze zas, jesli zostana wypowiedziane, moga nagle urosnac, skonkretyzowac sie, przybrac ksztalt, stac sie powazniejsze niz wtedy, kiedy jako niewypowiedziane odrzucalismy je ze wszystkich sil, by o nich zapomniec.
Sama nie wiem, gadanie o czyms, co ma szanse rozplynac sie i zostac zazegnane, moze czlowieka niebezpiecznie nakrecic w temacie.
-
Jako że nagromadziło się nam zapytań dotyczących Sakramentu Pokuty, pozwoliłem sobie je wydzielić do osobnego wątku i "przykleić".
Niech wzbudza ducha pokuty w tym szczególnym czasie.
-- Moderacja
-
Nie mogę nigdzie znaleźć, interesuje mnie tekst-formuła rozgrzeszenia, która obowiązywała "wcześniej"/ przed zmianą na obecną :)
-
Chodzi o rytual tradycyjny spowiedzi ?
V. In nomine Patris, et Filii + et Spiritus Sancti.
R. Amen.
R. Benedic mihi pater, quia peccavi.
V. Dominus sit in corde tuo et in labiis tuis, ut rite confitearis omnia peccata tua. In nomine Patris, et Filii, X et Spiritus Sancti. R. Amen.
CONFITEOR Deo omnipoténti, beátæ Maríæ semper Vírgini, beáto Michaéli Archángelo, beáto Joánni Baptístæ, sanctis Apóstolis Petro et Paulo, ómnibus Sanctis, et tibi, pater, quia peccávi nimis cogitatióne, verbo et ópere : mea culpa, mea culpa, mea máxima culpa.
Accusatio peccatorum.
IDEO precor beátam Maríam semper Vírginem, beátum Michaélem Archángelum, beátum Joánnem Baptístam, sanctos Apóstolos Petrum et Paulum, omnes Sanctos, et te, pater, oráre pro me ad Dóminum Deum nostrum.
Exortatio sacerdoti et impositio penitentiae.
MISEREATUR tui omnípotens Deus, et dimíssis peccátis tuis, perdúcat te ad vitam ætérnam.
INDULGENTIAM, absolutiónem et remissiónem peccatórum tuórum tríbuat tibi omnípotens, et miséricors Dóminus. Amen
DOMINUS noster Jesus Christus te absólvat : et ego auctoritáte ipsíus te absólvo ab omni vínculo excommunicatiónis, (suspensiónis,) et interdícti, in quantum possum, et tu índiges.
DEINDE ego te absolvo a peccatis tuis, in nomine Patris, et Filii + et Spiritus Sancti. R. Amen.
PASSIO Dómini nostri Jesu Christi, mérita beátæ Maríæ Vírginis, et ómnium Sanctórum, quidquid boni féceris, et mali sustinúeris, sint tibi in remissiónem peccatórum, augméntum grátiæ, et præmium vitæ ætérnæ. R. Amen.
V. Vade in pace, (et ora pro me).
R. Deo gratias.
-
Dziękuje bardzo, sle chodzi mi ściślej rzecz ujmując o samą formułę rozgrzeszenia, jeszcze gdyby po polsku była to już był bym w 100% zadowolony. Pozdrawiam
-
Pan nasz Jezus Chrystus, niechaj cię, rozgrzeszy, a ja; mocą Jego, wyzwalam cię z wszelkich więzów ekskomuniki (suspensy) i interdyktu, według rozciągłości mej władzy, a twojej potrzeby. Poczem ja cię rozgrzeszam z grzechów twoich, w Imię Ojca + i Syna + i Ducha świętego. + Amen.
-
Dziękuje.
-
Mam pytanie będąc u Spowiedzi otrzymałem pokutę, ale zupełnie nie mam pewności, czy ksiądz udzielił rozgrzeszenia, nie słyszałem go?
Ale chyba skoro dał pokutę to i rozgrzeszył? Głupi nie zapytałem, a teraz sumienie mnie uwiera! :-)
-
Jeśli nie dał, to i tak zmaże Pan swoje grzechy przy następnej Spowiedzi ;) Nie dorzucałbym sobie takiego problemu. To musiałby być naprawdę niewyspany/nieodpowiedziany kapłan, żeby zapomniał o rozgrzeszeniu :)
-
jeslli dał pokute to mozna domniemywac ze bylo rozgrzezszenie
-
Czy wyznając grzechy ciężkie można zamiast ich ilości podać częstotliwość ich popełnienia (zamiast "robiłem to x razy" - "robiłem to często")? Chodzi mi o sytuację gdy trudno jest określić ilość grzechów.
-
Czy wyznając grzechy ciężkie można zamiast ich ilości podać częstotliwość ich popełnienia (zamiast "robiłem to x razy" - "robiłem to często")? Chodzi mi o sytuację gdy trudno jest określić ilość grzechów.
Penitent powinien wtedy albo możliwie DOKŁADNIE określić swój stan, okres (np. "przez ... miesięcy prawie codziennie") i okoliczności grzechu, albo bezpiecznie zaokrąglić liczbę grzechów do pełnych dziesiątek/setek w górę z dodaniem partykuły "około" (również z podaniem okoliczności, rzecz jasna).
-
Nasz ksiądz mówi, że można u niego się spowiadać po polsku, on rozgrzeszy po angielsku - problemu nie widzi. Dodam, że jest to chyba sytuacja komfortowa dla penitenta - ksiądz nie rozumie ani słowa ;)
-
Trzeba zglosic do biskupa, zeby go przystopowal. Trudno oszacowac jak wiele szkod w duszach penitentow moze wyrzadzic taka postawa spowiednika. Przeciez od zrozumienia tresci spowiedzi zalezy nie tylko nauka i pokuta, ale tez kwestia udzielenia badz nieudzielenia rozgrzeszenia. Czy ten ksiadz naprawde wierzy, ze zwykly swiecki penitent jest tak dojrzaly i swiadomy, iz nie potrzebuje w konfesjonale pasterza, przewodnika, sedziego, tylko guzik do dystrybucji rozgrzeszen?
-
A są jakieś wytyczne oficjalne, że kapłan ma rozumieć penitenta? Co mówi KPK?
W końcu to pewnie tak jest, że jak trzeba coś załatwić to na głowie staną, ze słownikiem napiszą, ale się dogadają. Ale do spowiedzi to już po polsku, bo słowa po angielsku nie znają... Nie wiem, może tak źle nie jest, ale jak rozmawiałam z księdzem o spowiedzi dzieci komunijnych, że np mogą nie umieć wszystkiego powiedzieć po angielsku (choć te są bieglejsze od rodziców), to wtedy mi ksiądz powiedział: "Nie ma problemu. Do mnie przychodzą Polacy, spowiadają się po polsku, a ja ich rozgrzeszam po angielsku." No i nie pojmuję, po paru latach tu bytności, to słownik umieją chyba otworzyć... Ale nie wiem tak naprawdę jaka jest skala tego zjawiska, przecież z ludźmi na ten temat nie rozmawiam.
A do biskupa? Hmmm, no nie wiem...
-
Nasz ksiądz mówi, że można u niego się spowiadać po polsku, on rozgrzeszy po angielsku - problemu nie widzi. Dodam, że jest to chyba sytuacja komfortowa dla penitenta - ksiądz nie rozumie ani słowa ;)
A mnie w Polsce kiedyś ksiądz rozgrzeszał po francusku, ale chyba rozumiał, bo naukę wygłosił po polsku, dośc poprawnie. Pewnie niedawno przyjachał z jakiegoś kraju francuskojęzycznego i nie znał polskiej formuły rozgrzeszenia.
-
A są jakieś wytyczne oficjalne, że kapłan ma rozumieć penitenta? Co mówi KPK?
Nie wiem czy jest cos w KPK, ale dla mnie to wynika z samej natury sakramentu i jego swietosci, ktora wyklucza dystrybucje z automatu, i zawsze szafarstwo jest w jakis sposob uwarunkowane, by ta swietosc nie zostala naruszona. Wiem, ze ludzie rozne glupoty opowiadaja w konfesjonale ("ukradlem samochod, i na jutro mam nagrany kolejny, ale potem zamierzam juz przestac i ogranicze sie do kradziezy rowerow, bardzo zaluje i prosze o rozgrzeszenie"). Taki idiota jeden z drugim, sadzac iz uzyskal rozgrzeszenie, bedzie utwierdzany w przekonaniu, iz zyje w stanie laski uswiecajacej, bedzie przystepowal do Komunii.
Spowiedz jest rodzajem trybunalu. Jesli trzeba grzechy ciezkie wymienic lacznie z okolicznosciami i liczba, to nie dla jakichs psychoanalitycznych powodow (jak to teraz mowia - spowiedz jest jak pranie brudnej koszuli), ale zeby spowiednik mogl je osadzic.
Ciekawa jestem, czy taki czlowiek, co idzie do spowiedzi do ksiedza, ktory nie rozumie ani slowa, poszedlby do lekarza, ktory nie rozumie ani slowa. Czy uznalby jego diagnoze i przyjmowal zapisane leki.
-
Toteż właśnie - do lekarza idą ze słownikiem, popytają się jak co powiedzieć a w końcu jest coś takiego jak tłumacze.
Mnie nie chodzi o samą formułę rozgrzeszenia - toż to nieważny język, ale by kapłan zrozumiał co penitent mówi, dał naukę itp. Znałam księdza - ksiądz polski - język rozumie i naukę daje po angielsku (dla anglojęzycznych) ale formułę po polsku, bo jeszcze się nie nauczył i nie spamiętał. Ale wiem, że są osoby co ani be ani me w obcym języku, stąd mnie to nurtuje.
-
@Murka
Ks. Konstantyn napisal, ze wystarczy, aby kaplan zrozumial jeden grzech.
btw, w wypadku takich dwujezycznych spowiedzi nie ma problemu Komunii w "malzenstwach" nieskaraentalnych. I tak dostanie sie rozgrzeszenie.
-
Jak ks. Konstantyn wroci na fk to poprosze o szerszy komentarz, bo jest to dla mnie calkowicie niezrozumiale. Chyba, ze mowa o jakiejs wyjatkowo nadzwyczajnej sytuacji, gdzie po prostu nie ma zadnej mozliwosci zwyczajnej spowiedzi (nie istnieja slowniki, nagle zagrozenie smiercia etc.). Jako naturalna procedura ("regularnie spowiadam i rozgrzeszam nie rozumiejac tresci spowiedzi") jest to wg mnie niedopuszczalne.
-
ksiądz polski - język rozumie i naukę daje po angielsku (dla anglojęzycznych) ale formułę po polsku, bo jeszcze się nie nauczył
I to doskonały argument żeby udzielać rozgrzeszenie po łacinie, wtedy każdy będzie znał jego tekst i będzie je rozumiał bez względu na kraj. Taki symbol jedności kościoła na świecie.
-
I to doskonały argument żeby udzielać rozgrzeszenie po łacinie, wtedy każdy będzie znał jego tekst i będzie je rozumiał bez względu na kraj. Taki symbol jedności kościoła na świecie.
Przepraszam, a jakie znaczenie dla penitenta ma jezyk, w jakim udzielane jest rozgrzeszenie? Sadzi Pan, ze rozgrzeszenie to jakis improwizowany tekst, za kazdym razem inny?
-
Nie, ale na zachodzie często zdarza się ze w konfesjonale zasiadają duchowni po cywilu, a ja "zielony" Polak mogę się stać ofiara oszustwa, a nieznany język jednak odstrasza. A na zachodzie czasem słychać do jakich rzeczy dochodzi.
-
A jak oszust wyuczy sie lacinskiej formulki, to nie bedzie Pan ofiara oszustwa?
-
Na jakimś forum była kiedyś dyskusja na ten temat - ktoś, zdaje się, twierdził, że taka spowiedź u oszusta będzie ważna, jeśli poprawnie zostanie wypowiedziana formuła. Tylko co, jeśli oszust wyznaczy jakąś nierealną albo wręcz szkodliwą pokutę? :P
-
Na jakimś forum była kiedyś dyskusja na ten temat - ktoś, zdaje się, twierdził, że taka spowiedź u oszusta będzie ważna, jeśli poprawnie zostanie wypowiedziana formuła. Tylko co, jeśli oszust wyznaczy jakąś nierealną albo wręcz szkodliwą pokutę? :P
Na tym forum byla taka dyskusja. Taka "spowiedz" nie moze miec sakramentalnych skutkow. Ma posobne skutki jak wzbudzenie zalu.
-
Na jakimś forum była kiedyś dyskusja na ten temat - ktoś, zdaje się, twierdził, że taka spowiedź u oszusta będzie ważna, jeśli poprawnie zostanie wypowiedziana formuła. Tylko co, jeśli oszust wyznaczy jakąś nierealną albo wręcz szkodliwą pokutę? :P
Na tym forum byla taka dyskusja. Taka "spowiedz" nie moze miec sakramentalnych skutkow. Ma posobne skutki jak wzbudzenie zalu.
z tego co uczyłem sie na spowiednictwie to jesli penitent nie wie ze to oszust otrzymuje on rozgrzeszenie na zasadzie Ecclesia suplet potestatem. a pokute zawsze mozna odmowic przyjecia jesli jest szczegolnie ciezka, albo prosic przy nastepnej spowiedzi o zmianę
-
z tego co uczyłem sie na spowiednictwie to jesli penitent nie wie ze to oszust otrzymuje on rozgrzeszenie na zasadzie Ecclesia suplet potestatem. a pokute zawsze mozna odmowic przyjecia jesli jest szczegolnie ciezka, albo prosic przy nastepnej spowiedzi o zmianę
Niech Ksiądz dokładnie sprawdzi notatki, normalny wykładowca nie mógł tak powiedzieć. Niezbędnym warunkiem ważności spowiedzi są ważne święcenia szafarza.
-
Na jakimś forum była kiedyś dyskusja na ten temat - ktoś, zdaje się, twierdził, że taka spowiedź u oszusta będzie ważna, jeśli poprawnie zostanie wypowiedziana formuła. Tylko co, jeśli oszust wyznaczy jakąś nierealną albo wręcz szkodliwą pokutę? :P
Na tym forum byla taka dyskusja. Taka "spowiedz" nie moze miec sakramentalnych skutkow. Ma posobne skutki jak wzbudzenie zalu.
z tego co uczyłem sie na spowiednictwie to jesli penitent nie wie ze to oszust otrzymuje on rozgrzeszenie na zasadzie Ecclesia suplet potestatem. a pokute zawsze mozna odmowic przyjecia jesli jest szczegolnie ciezka, albo prosic przy nastepnej spowiedzi o zmianę
Ecclesia suplet tylko wtedy, kiedy w konfesjonale siedzi kapłan ale bez ważnej jurysdykcji.
-
wyraznie napislaem jesli osoba nie wiedziala o tym i nie dowiedziala sie do następnej spowiedzi, wiec miala przekonanie ze zostala rozgrzeszona to wtedy ma zastosowanie zasada ecclesia suplet (por. Płatek, Sprawowanie sakramentu pokuty i pojednania)
-
(por. Płatek, Sprawowanie sakramentu pokuty i pojednania)
Chciałem polemizować, ale nie będę odbierać chleba Dextimusowi :-) Dla mnie to hit sezonu - dzięki za namiary.
-
Chciałem polemizować, ale nie będę odbierać chleba Dextimusowi :-) Dla mnie to hit sezonu - dzięki za namiary.
Prosimy Księdza Diakona, by skan odpowiedniej strony podręcznika przesłał pod adresem KNO.
-
Ecclesia supplet, ale co supplet ? Moze uzupelnic jurysdykcje pod warunkem, ze istnieje podmiost zdolny do przyjecia owego uzupelnienia czyli konkretnie szafarz sakramentu (ksiadz badz biskup) bez jurysdykcji, ktory jurysdykcje dostaje post factum na mocy Boskich prerogatyw Kosciola. Jezeli podmiotu nie ma, to nie zasada jurysdykcji uzupelniajacej nie moze miec miejsca.
-
Chyba w tym przypadku ma zastosowanie zasada "wyznawajcie tedy grzechy jedni drugim":
Katechizm Wiara dla przyszłości:
(http://img714.imageshack.us/img714/6816/spowiedz.jpg)
-
wyraznie napislaem jesli osoba nie wiedziala o tym i nie dowiedziala sie do następnej spowiedzi, wiec miala przekonanie ze zostala rozgrzeszona to wtedy ma zastosowanie zasada ecclesia suplet (por. Płatek, Sprawowanie sakramentu pokuty i pojednania)
Nie ma zastosowania.
-
Hint : ostatnie zdanie. Biskup bardzo madrze postapil niejako instytucjonalizujac zachete do zalu doskonalego.
-
Hint : ostatnie zdanie. Biskup bardzo madrze postapil niejako instytucjonalizujac zachete do zalu doskonalego.
Ale nie napisał im przecież - wzbudźcie w sobie żal doskonały mówiąc o grzechach innym osobom, tylko "powinni spowiadać się sobie nawzajem jak na to pozwala nauczanie Apostołów"(Jakuba 5:16). Wydaje mi się że tu zachodzi jeszcze inna sytuacja, aniżeli tylko żal doskonały.
-
"Nie była to oczywiście spowiedź sakramentalna, ale najlepsze pasterskie rozwiązanie w tak dramatycznej sytuacji."
Jedyna rolą wyznania grzechów osobie świeckiej było w tych okolicznościach pobudzenie umierającego do żalu doskonałego. Natomiast sam ów akt wyznania grzechów, nawet przy zachowaniu warunków spowiedzi (żal niedoskonały, mocne postanowienie poprawy), nie miał SKUTKU SAKRAMENTALNEGO. Z drugiej strony, żal doskonały gładzi grzechy ciężkie i bez aktu spowiedzi. Jednak jeśli ktoś nie pracował nad odpowiednią dyspozycją do żalu doskonałego, jest mało prawdopodobne, że udało mu się go wzbudzić na łożu śmierci - i żadne zarządzenie biskupie tego nie zmieni. Podobnie, jeśli ktoś się nie modli, a na Mszę chodzi tylko by wypełnić przykazanie, trudno mu będzie uzyskać odpust zupełny w godzinę śmierci, bo nie będzie potrafił wykonać samego aktu wzbudzenia intencji jego uzyskania.
-
1. Czy formuła po polsku "Ja cię rozgrzeszam z grzechów twoich, w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego" jest ważną formułą?
2. Gdzie się spowiada ks. Trytek? ;D Tak całkiem serio i z ciekawości pytam... są jeszcze jacyś sedeccy duchowni w Polsce oprócz niego? Czy jeździ zagranicę za każdym razem? A jak nie da rady- odprawia Mszę w stanie grzechu ciężkiego? A może do piusowców lub petrystów chodzi- chyba, że nie uznaje ich święceń...?
-
1. Czy formuła po polsku "Ja cię rozgrzeszam z grzechów twoich, w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego" jest ważną formułą?
Oczywiście.
-
(por. Płatek, Sprawowanie sakramentu pokuty i pojednania)
Jak dla mnie, to nie ma czegoś takiego, jak "sakrament pokuty i pojednania", za to jest "sakrament pokuty". Może to jednak czymś się różni?
Może "Płatkowi" chodzi o samo "pojednanie" bez "pokuty"?
-
(por. Płatek, Sprawowanie sakramentu pokuty i pojednania)
Jak dla mnie, to nie ma czegoś takiego, jak "sakrament pokuty i pojednania"
To termin z Katechizmu Kościoła Katolickiego.
-
"Nie była to oczywiście spowiedź sakramentalna, ale najlepsze pasterskie rozwiązanie w tak dramatycznej sytuacji."
Jedyna rolą wyznania grzechów osobie świeckiej było w tych okolicznościach pobudzenie umierającego do żalu doskonałego. Natomiast sam ów akt wyznania grzechów, nawet przy zachowaniu warunków spowiedzi (żal niedoskonały, mocne postanowienie poprawy), nie miał SKUTKU SAKRAMENTALNEGO. Z drugiej strony, żal doskonały gładzi grzechy ciężkie i bez aktu spowiedzi. Jednak jeśli ktoś nie pracował nad odpowiednią dyspozycją do żalu doskonałego, jest mało prawdopodobne, że udało mu się go wzbudzić na łożu śmierci - i żadne zarządzenie biskupie tego nie zmieni. Podobnie, jeśli ktoś się nie modli, a na Mszę chodzi tylko by wypełnić przykazanie, trudno mu będzie uzyskać odpust zupełny w godzinę śmierci, bo nie będzie potrafił wykonać samego aktu wzbudzenia intencji jego uzyskania.
Dziękuje za wyjaśnienie. Rozumiem że wyznawanie grzechów nie-kapłanom jest jedną z możliwych form wzbudzenia żalu doskonałego? Czy taki sposób był powszechny wśród pierwszych chrześcijan?
-
(por. Płatek, Sprawowanie sakramentu pokuty i pojednania)
Jak dla mnie, to nie ma czegoś takiego, jak "sakrament pokuty i pojednania"
To termin z Katechizmu Kościoła Katolickiego.
W czasach, gdy różne dziwne rzeczy wyłażą, gdy neguje się dogmaty, trzeba wierzyć w to, w co zawsze wszyscy wierzyli. Czytałem katechizm św. Roberta, św. Piusa X ,kard. Gasparriego i tam nie znalazłem takiego terminu jak "sakrament pokuty i pojednania".
(Wiem, oczywiście, że przez sakrament pokuty człowiek zostaje z Bogiem pojednany.)
-
Rozumiem że wyznawanie grzechów nie-kapłanom jest jedną z możliwych form wzbudzenia żalu doskonałego? Czy taki sposób był powszechny wśród pierwszych chrześcijan?
Tak, jest jednym ze środków usposabiających do stanu żalu doskonałego (o samym żalu polecam poczytać np. tutaj: http://msza.net/i/cz18_09.html). W braku kapłana, jeśli zachodzi niebezpieczeństwo śmierci, zaleca się, m.in. za św. Tomaszem:
http://www.scribd.com/doc/25670735/%C5%9Aw-Tomasz-z-Akwinu-Suma-Teologiczna-Tom (str. 49-53 Z. 8 art. 1 i 2, str. 212-213 przypisy do Z. 8 art. 1 i 2)
by penitent zrobił przynajmniej wszystko, co w jego mocy odnośnie Sakramentu Pokuty.
Merkelbach pisze („Summa Theologiae Moralis” t. III art. „De potestate ordinis” n. 574-4), że wyznawanie grzechów wobec świeckich „in periculo mortis” praktykowano dopiero od średniowiecza. Celem tej praktyki ma być pobudzenie skruchy, tęsknoty za spowiedzią sakramentalną, wstyd wywołany obnażeniem swoich grzechów wobec drugiej osoby ma skłonić do zadośćuczynienia, a ostatecznie doprowadzić do żalu doskonałego.
-
Ksiądz, widząc z ziemi spadający samolot, udzielił absolucji wszystkim na pokładzie. Ważnej?
Dopisane: chodziło o katastrofę Iła "Kościuszko" w 1987.
-
Waznej dla tych, ktorzy chca ja otrzymac (nie dla wszystkich obecnych na pokladzie). Offtopikowo dodam, ze tej dyspozycji odnoszacej sie do stanu wyzszej koniecznosci posoborowie zrobilo w wielu miejscach regule. Sa cale dekanaty, a nawet diecezje, w ktorych spowiedz indywidualna zostala wyrugowana przez zbiorowe ceremonie pokutne, ktore sa oczywiscie calkowicie niewazne jako, ze warunek SWK nie zachodzi.
-
Mam pytanie. Czy katolicy łacińscy mogą się spowiadać u księży grekokatolickich i odwrotnie, czy grekokatolicy u księży obrządku łacińskiego? Na pewno moga, ale czy jest to to właściwie? Poza sytuacjami wyjątkowymi. Wszak to inne obrządki, duchowość, inne przepisy np. postne. Z przystępowanie wzajemnym do komunii sprawa jest prostsza.
-
Na jakimś forum była kiedyś dyskusja na ten temat - ktoś, zdaje się, twierdził, że taka spowiedź u oszusta będzie ważna, jeśli poprawnie zostanie wypowiedziana formuła.
NIE będzie ważna.
z tego co uczyłem sie na spowiednictwie to jesli penitent nie wie ze to oszust otrzymuje on rozgrzeszenie na zasadzie Ecclesia suplet potestatem. a pokute zawsze mozna odmowic przyjecia jesli jest szczegolnie ciezka, albo prosic przy nastepnej spowiedzi o zmianę
Jeśli penitent NIE WIE, a zdoła wyspowiadać się (naprawdę) po takim fakcie, to grzechy nieodpuszczone przy poprzedniej "spowiedzi" są odpuszczane przy tej prawdziwej.
wyraznie napislaem jesli osoba nie wiedziala o tym i nie dowiedziala sie do następnej spowiedzi, wiec miala przekonanie ze zostala rozgrzeszona to wtedy ma zastosowanie zasada ecclesia suplet (por. Płatek, Sprawowanie sakramentu pokuty i pojednania)
To nie jest "Ecclesia suplet" - rozgrzeszenie jest na tej samej zasadzie co grzechów których się nie pamięta.
-
Ecclesia suplet to tyle co "Kosciol uzupelnia". Zas Kosciol moze uzupelnic tylko brak tego, co sam ustanowil, nie moze sie stawiac na miejscu Pana Boga. Moze wiec uzupelnic brak jurysdykcji, ale nie brak szafarza. Zdanie przeciwne wynika z cichego zalozenia, ze sakramenty sa z ustanowienia ludzkiego. Cytowalem juz ksiedza, ktory powolal sie na Ecclesia suplet gdy mu na mszy wlano wody zamiast wina.
-
Mam pytanie. Czy katolicy łacińscy mogą się spowiadać u księży grekokatolickich i odwrotnie, czy grekokatolicy u księży obrządku łacińskiego? Na pewno moga, ale czy jest to to właściwie? Poza sytuacjami wyjątkowymi. Wszak to inne obrządki, duchowość, inne przepisy np. postne. Z przystępowanie wzajemnym do komunii sprawa jest prostsza.
Tak, ksieza g-k czesto pomagaja w spowiedzi w parafiach lacinskich. Nie ma problemu.
-
http://www.onet.tv/nowe-grzechy-na-liscie-zlych-uczynkow,6542770,5,klip.html#m=6542770,c=5
ciekawostka. Oto "Dzień dobry TVN" , a w programie zakonnik, mówi sympatycznie i bardzo sensownie. Czyli nawet w WSI czasem, przez przypadek, pokażą
katolickiego kapłana
o. Jacek jest proboszczem w parafji na Skaryszewskiej. Miałem przyjemność współpracować z nim, gdy użyczał gościny na Msze celebrowane tam przez x. Kadzińskiego
widziałem też analogiczny program z x. Bartołdem, proboszczem katedry w-wskiej. Niestety, był on uprzejmy skupić się na grzechach przeciw prawu autorskiemu :|
-
Czy jeśli ktoś podejmie decyzje o grzechu i wie,że go dokona następnego dnia,skutecznie wyspowiadać się z owego czynu dzień wcześniej i potem już tego nie robić(nie ponawiać spowiedzi z niego),traktując go jako odpuszczony?
-
skutecznie wyspowiadać się z owego czynu dzień wcześniej
Rewelacja, ale czemu spowiednik ma nam odpuszczac tylko jeden grzech planowany na nazajutrz, najlepiej od razu wyznac wszystkie grzechy jakie nam przyjda do glowy i ktore zamierzamy popelniac przez najblizszy rok albo dekade, albo - czemu nie - kilka dekad. W ten sposob zalatwimy sobie rozgrzeszenie do konca zycia :D
"Z gory wyznaje, ze zamierzam krasc, zabijac i cudzolozyc do konca moich dni, serdecznie zaluje, obiecuje poprawe i prosze o rozgrzeszenie oraz date do ktorej rozgrzeszenie ma waznosc."
;D
-
Mi chodziło o to, że słyszałam taką historyjkę: "jeśli do konfesjonału przyjdzie zamachowiec samobójca i powie, że po odejściu od kratek zaraz zdetonuje bombę, to ksiądz nie może tego donieść na policję. może tylko go od tego zamiaru odwodzić w czasie spowiedzi." co do tego, że nie może powiedzieć- rozumiem, ale... w takim razie rozgrzesza zamachowca z tego zamachu, którego on jeszcze nie dokonał, czy jak?
-
1. planowanie grzechu jest grzechem. więc z tego delikwent winien się wyspowiadać.
2. czy można w ogóle sądzić, że penitent ma mocne postanowienie poprawy, które jest warunkiem dobrej spowiedzi? coś nie sądzę, więc kwestia rozgrzeszenia jest otwarta.
-
Fajna była spowiedz w jednym z ostatnich odcinków ,,Plebanii". Do proboszcza przyszła para do spowiedzi. On Hiszpan, ona Polka chciała tłumaczyć Księdzu jego grzechy. Proboszcz się nie zgodził i rzekł że wyspowiada go, bez znajomości hiszpańskiego. Wszak spowiadamy się przed Bogiem. Fajna sprawa wyznawać grzechy, gdy Ksiądz nic nie rozumie. Zawsze dostanie się rozgrzeszenie ;D. A ciekawe co mówią o tym przepisy Kościoła. Rozumiem sytuacje nadzwyczajne, ale tak zwyczajnie to nie jest chyba normalne.
-
w takim razie rozgrzesza zamachowca z tego zamachu, którego on jeszcze nie dokonał, czy jak?
Skad pomysl, ze powiedzenie czegos tam w konfesjonale ma automatycznie implikowac udzielanie rozgrzeszenia?
Zeby w ogole rozmawiac o rozgrzeszeniu, trzeba by penitent wyznal popelniony, POPELNIONY, grzech. Zwierzanie sie ze swoich planow na przyszlosc to pogawedka towarzyska, ew. wstep do prosby o porade duchowa, a nie wyznanie grzechow.
-
Zwierzanie sie ze swoich planow na przyszlosc to pogawedka towarzyska, ew. wstep do prosby o porade duchowa, a nie wyznanie grzechow.
będą świnią i się powtórzę: planowanie grzechu to już grzech.
-
Ale pani Cabbage pyta o inny grzech. O taki, ktory dopiero ma sie dokonac. Nie wspominajac o tym, ze grzech planowania czegos, co jest grzeszne, bez rezygnacji z realizacji planu, nie bedzie i tak odpuszczony.
-
Mi chodziło o to, że słyszałam taką historyjkę: "jeśli do konfesjonału przyjdzie zamachowiec samobójca i powie, że po odejściu od kratek zaraz zdetonuje bombę, to ksiądz nie może tego donieść na policję. może tylko go od tego zamiaru odwodzić w czasie spowiedzi." co do tego, że nie może powiedzieć- rozumiem, ale... w takim razie rozgrzesza zamachowca z tego zamachu, którego on jeszcze nie dokonał, czy jak?
Oczywiście, że nie może donieść na policję, obowiązuje go tajemnica co do wszystkich faktów, jakich dowiedział się podczas spowiedzi. Ale jaki ma to związek z odpuszczeniem grzechu jeszcze nie popełnionego?
-
Ale pani Cabbage pyta o inny grzech. O taki, ktory dopiero ma sie dokonac. Nie wspominajac o tym, ze grzech planowania czegos, co jest grzeszne, bez rezygnacji z realizacji planu, nie bedzie i tak odpuszczony.
"jeśli do konfesjonału przyjdzie zamachowiec samobójca i powie, że po odejściu od kratek zaraz zdetonuje bombę, to ksiądz nie może tego donieść na policję. może tylko go od tego zamiaru odwodzić w czasie spowiedzi."
bierzemy to na logikę: " powie, że po odejściu od kratek zaraz zdetonuje bombę" - czyli spowiada się właściwie z planowania grzechu czyli samobójstwa, nieprawdaż?
-
właśnie, ale odpuszcza się samobójstwo, czy plan samobójstwa ;d
-
plan
-
Ani jednego, ani drugiego. Nie ma skruchy ani postanowienia poprawy, w takim wypadku to nie jest wyznanie grzechu tylko jakies bluzniestwo i desperacja. Albo znecanie sie nad spowiednikiem.
-
wstawiłabym raczej "lub" między bluźnierstwo a desperację. o skrusze pisałam już wcześniej.
ależ my, drogie Panie, marnujemy czas :)
-
Czy jeśli ktoś podejmie decyzje o grzechu i wie,że go dokona następnego dnia,skutecznie wyspowiadać się z owego czynu dzień wcześniej i potem już tego nie robić(nie ponawiać spowiedzi z niego),traktując go jako odpuszczony?
1) Decyzja o grzechu jest grzechem.
2) Warunkiem ważności spowiedzi jest mocne postanowienie poprawy. W przypadku planowania grzechu - poprawą jest tylko i wyłącznie odstąpienie od planów.
3) W tym momencie nie ma możliwości odpuszczenia grzechów - nie spełnienie warunku ważności spowiedzi
i
4) Tajemnica spowiedzi jest niezależna od tego, czy dostaliśmy rozgrzeszenie. Np. spowiedź z grzechu aborcji u kapłana bez upoważnienia do odpuszczenia tegoż grzechu - nie skończy się rozgrzeszeniem, jednak ksiądz nie może powiedzieć "ten a ten dokonał aborcji" - bo to było by złamaniem tajemnicy spowiedzi.
@Pani. Murka - może to być sposób na pozbycie się świadka, który widział przygotowania do zamachu.
-
Podwątek wydzielony z:
http://krzyz.katolicy.net/index.php/topic,4015.msg83366.html#msg83366
-- Moderacja
Panie TKN, wyjął mi Pan to z ust ;D
Ponadto jak zauwazyl p. Dextimus na FF - zwierzchnik prawoslawnych mowil np.o "grzechach mimowolnych" - nie ma czegos takiego w naszej religii.
Tu się nie zgadzam. Jest. U grekokatolików- chodzi tu o grzechy dobrowolne i niedobrowolne. Grzech dobrowolny( + świadomy rzecz jasna) jest ciężki, a grzech niedobrowolny nie jest ciężki, lecz lekki. O to tu chodzi. Na dowód tego, że i katolicy mogą się tak modlić, cytat z liturgii św. Jana Chryzostoma, czyli bizantyjskiej( tu po ukraińsku) :
Molusia ubo Tiebie: pomiłuj mia i prosti mi prehreszenija moj wolnaja i niewolnaja, jaże słowom‚ jaże diełom‚ jaże wiedienijem i niewiedienijem; i spodobi mia nieosużdienno pricziaszcziastitisia preczistych Twoich Tainstw, wo ostawlenie hrechow i w żyzń wiecznuju, amiń.
Co można tłumaczyć tak: Błagam, zatem Ciebie: zmiłuj się nade mną i odpuść mi grzechy dobrowolne i niedobrowolne, które popełniłem słowem lub uczynkiem, z wiedzą i bez wiedzy; spraw łaskawie, żebym bez obawy potępienia przyjął przenajświętsze Twoje Tajemnice, na odpuszczenie grzechów i życie wieczne, amen
Z wiedzą lub bez wiedzy, dobrowolne i niedobrowolne- słowo dobrowolne tłumacząc tu dosłownie byłoby "mimowolne", stąd w cerkwiach prawosławnych jest taki przekład. Może obecny na tym forum Pan marcin będzie w stanie więcej powiedzieć na ten temat.
Z tego, co wiem obie modlitwy są takie same i u prawosławnych i u grekokatolików.
-
To niech mi jakis kaplan wytlumaczy jako pogodzic te liturgie z katechizmem kard. Gaspariego:
560. Cóż to więc jest grzech uczynkowy?
Grzech uczynkowy jest to świadome i dobrowolne przekroczenie prawa Boskiego.
BTW, nie ma czegos takiego, ze cos istnieje u grekokatolikow, katechizm, prawdy wiary, nauka o moralnosci jest taka sama w calym katolicyzmie.
-
To się nie kłóci z katolickim katechizmem.
Grzech jest ciężki lub lekki. Ciężki jest świadomy i dobrowolny i dotyczący materii ciężkiej, a lekki jest nieświadomy i dobrowolny lub świadomy i niedobrowolny=mimowolny lub nieświadomy i niedobrowolny=mimowolny lub niedotyczący materii ciężkiej.
Jeszcze dowód- obrzędy chrztu świętego w rycie bizantyjskim- Błogosławiony jesteś, Panie, Boże Wszechmogący, źródło dobra, słońce sprawiedliwości, który zapaliłeś światłość zbawienia będącym w ciemności poprzez zjawienie się Jednorodzonego Twego Syna i Boga naszego, i nam niegodnym dałeś błogosławione oczyszczenie w świętej wodzie oraz Boskie uświęcenie w życiodajnym namaszczeniu. Ty i dzisiaj pozwoliłeś na nowo zrodzić sługę Twego nowooświeconego N. przez wodę i Ducha, i dałeś mu odpuszczenie grzechów dobrowolnych i mimowolnych.
Chodzi o nic innego, jak o odpuszczenie grzechów ciężkich i lekkich. Kwestia słownictwa polskiego. Katechizm, który cytuje Pan Jarod, mówi wyraźnie o grzechu ciężkim.
-
Grzech jest ciężki lub lekki. Ciężki jest świadomy i dobrowolny i dotyczący materii ciężkiej, a lekki jest nieświadomy i dobrowolny lub świadomy i niedobrowolny=mimowolny lub nieświadomy i niedobrowolny=mimowolny lub niedotyczący materii ciężkiej.
o odpuszczenie grzechów ciężkich i lekkich. Kwestia słownictwa polskiego. Katechizm, który cytuje Pan Jarod, mówi wyraźnie o grzechu ciężkim.
No wedlug definicji grzechem uczynkowym jest tylko dzialanie dobrowolne. Moze grzech pierworodny jest mimowolny ??
-
Panie Jarod, a grzech lekki? Cały czas mówi Pan o grzechu ciężkim. Wtedy się zgadzam. Natomiast są jeszcze przecież grzechy lekkie.
Lekko grzeszy ten, kto wprawdzie dopuszcza się wielkiego zła, jednak popełnia je albo niezupełnie świadomie, albo niezupełnie dobrowolnie, np. pod wpływem nagłego uczucia oburzenia, strachu itp.
To z teologi ks. Kaszowskiego.
-
Panie Jarod, a grzech lekki? Cały czas mówi Pan o grzechu ciężkim. Wtedy się zgadzam. Natomiast są jeszcze przecież grzechy lekkie.
566. Co to jest grzech powszedni, czyli lekki?
Grzech powszedni, czyli lekki, jest to przekroczenie prawa, popełnione z wiedzą i wolą przy świadomości lekkiego przewinienia.
564. Co to jest grzech śmiertelny?
Grzech śmiertelny jest to przekroczenie prawa, popełniane z wiedzą i wolą przy świadomości ciężkiego przewinienia.
zrodlo: http://www.piusx.org.pl/katechizm/11
-
Hmmm... mnie cały czas uczono inaczej, jak już Panu napisałam. Jeśli tylko "świadomość" ciężkości przewinienia decydowałaby o ciężkości grzechu, to w takim razie osoby, które uważają, że np. antykoncepcja nie jest grzechem, nie zaciągałyby winy ciężkiej... a gdzie problem ignorancji zawinionej? Z resztą grzech to obraza Boga... Można Boga obrazić mimowolnie, według mnie, podobnie jak człowieka można obrazić mimowolnie- ot, wyrywa się nam coś, czego nie chcieliśmy powiedzieć, a co jest dla drugiego przykre.
Myślę, że skoro Kościół katolicki w osobie przedsoborowych ;) Papieży, stwierdził, że teksty tej liturgii są ortodoksyjne, to są ;) A o to, jak nasi bracia wschodniego obrządku rozumieją sformułowanie "mimowolny", może Pan zapytać tutaj: http://forum.cerkiew.net.pl/ ;) w pytaniach do duchowieństwa ;)
-
Drodzy Państwo,
Lapidarne stwierdzenia z Katechizmu tu nie wystarczą. Odsyłam do podręczników teologii moralnej (ks. Kaszowski wystarczy).
Zło popełnione przy PEŁNEJ dobrowolności jest zawsze grzechem. Ciężkim, jeśli w materii ciężkiej. Ograniczenie woli zmniejsza winę. Natomiast czyn zły popełniony przy ZUPEŁNYM braku wolnej woli (np. we śnie, po pijanemu, na zasadzie odruchu) nie jest już aktem ludzkim, ergo – nie jest grzechem. Ewentualnie, jest grzechem, jeśli dało się go przewidzieć (np. gdy upija się ktoś, kto wie, że po pijaku zawsze maltretuje rodzinę).
Nie porywałbym się na formuły obecne w liturgii św. Jana Chryzostoma, skoro Kościół dał im swoje „placet”. Tam chodzi o pewne braki dobrowolności, nie o niedobrowolność całkowitą. Szerzej patrzmy.
-
Hmmm... mnie cały czas uczono inaczej, jak już Panu napisałam. Jeśli tylko "świadomość" ciężkości przewinienia decydowałaby o ciężkości grzechu, to w takim razie osoby, które uważają, że np. antykoncepcja nie jest grzechem, nie zaciągałyby winy ciężkiej... a gdzie problem ignorancji zawinionej?
Jesli ktos nie wie, ze atykoncpecja to grzech ciezki to nie ma grzechu ciezkiego. Z tego co pamietam to ja w mojej 12-letniej katechizacji o tym nie wiedzialem (a moze nigdy sie nad tym nie zastanawialem czy to grzech ciezki czy lekki). Dowiedzialem sie chyba sam z internetu gdy bylem na studiach. NIe chodzi tu jednak o to co kto uwaza tylko o swiadomosc tego co naucza Kosciol. Jesli ktos wie, ze Kosciol naucza, ze antykoncpecja jest grzechem ciezkim, a sam uwaza, ze to blahostka to jest to ignorancja zawiniona i ma grzech ciezki.
BTW, Tak to tlumacza bazylianie w polsko-ukrainskim modlitewniku, ktory wydali (chyba jedyne takie wydawnictwo): "przebacz nam wszystkie przewinienia swiadome i nieswiadome" (po ukrainsku tez jest "progriszenia dobrowolne i niedobrowolne" - i to jest tekst liturgii, ktory ma na pewno placet). Rozumiem, ze to trudne problemy teologiczne dlatego pisalem, aby jakis ksiadz to sprobowal wyjasnic. Inna sprawa jest, ze jesli takie slowa padaja na katolickiej liturgii i sieja zamet wsrod wiernych to lepiej ich nie wypowiadac. Nawet jesli sa poprawnie teologicznie. Lepiej wczesniej poprawic katechizm, ktory jest uzywany do katechizacji maluczkich.
BTW, mozna wydzielic watek.
-
przy ZUPEŁNYM braku wolnej woli (np. we śnie, po pijanemu, na zasadzie odruchu)
Nie wrzucalabym do jednego worka snu i odruchu z pijanstwem, jako ze to ostatnie jest grzechem. Bardzo by mnie zdziwilo, gdyby przestepstwo wynikle w konsekwencji grzechu nie bylo grzechem, i w zw. z tym nie wiazalaby sie z nim wina. No chyba, ze mowimy o takim stanie "po pijanemu", kiedy komus sila wlano litr wodki do zoladka.
-
Inna sprawa jest, ze jesli takie slowa padaja na katolickiej liturgii i sieja zamet wsrod wiernych to lepiej ich nie wypowiadac. Nawet jesli sa poprawnie teologicznie.
Jeszcze lepiej byłoby je wyśpiewać w języku liturgicznym :)
BTW, szukając zagrożeń w tekstach liturgii, można by się równie dobrze czepić prefacji za zmarłych: "Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie"...
-
No jeszcze mamy "Haec commixtio, et consecratio Corporis et Sanguinis Domini nostri Jesu Christi"
Co do tych "mimowolnych" grzechów, to trzeba sobie uświadomić, że to jest element szerszego kontekstu. Te słowa to tłumaczenie z greckiego słów: τὸ ἑκούσιον i τὸ ἀκούσιον, które to słowa są zapewne znane tym wszystkim, którzy zgłębiali "Etykę nikomachejską" Arystotelesa. Te dwa słowa to dwa terminy tak teologiczne, co filozoficzne i bardzo trudno znaleźć odpowiednie tłumaczenie, a teksty liturgiczne wymagają oddania danego wyrazu przez jedno, góra dwa słowa innego języka, w liturgii nie ma miejsca na traktaty teologiczno-filozoficzne na temat każdego słowa. Poza tym Arystoteles rozumiał przez τὸ ἀκούσιον także przewinienia popełnione pod przymusem, a jak wiemy pod przymusem także możemy popełnić grzech - pozostaje tylko kwestia jego ciężaru.
-
BTW, szukając zagrożeń w tekstach liturgii, można by się równie dobrze czepić prefacji za zmarłych: "Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie"...
Do czego mozna sie tu przyczepic?
-
Do czego mozna sie tu przyczepic?
"...znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie".
-
Do czego mozna sie tu przyczepic?
"...znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie".
Chodzi o powszechnosc zbawienia czy niewlasciwa metafore?
-
Jeśli wyznaję na spowiedzi wszystkie grzechy, ale zapomnę podać pewną okoliczność mającą wpływ na ciężar grzechu, ale nie mam zamiaru zataić tego, tylko moje zapomnienie wynika z trochę za szybko zrobionego rachunku sumienia, to spowiedź winnam powtórzyć?
-
Jeśli chodzi o grzech ciężki, to przy spowiedzi podać tylko ten grzech i okoliczność daną, ale nie wszystkie, które się wyznało na poprzedniej spowiedzi, bo przecież rozgrzeszenie było ważne.
-
Co to jest "rozgrzeszenie warunkowe" I jak się to ma do niemożności spełnienia wymagań stawianych przez spowiednika. Z przyczyn powiedzmy obiektywnych.
-
Co to jest "rozgrzeszenie warunkowe"
Właśnie co to jest? Nigdy nic takiego nie widziałem.
-
Co to jest "rozgrzeszenie warunkowe"
Właśnie co to jest? Nigdy nic takiego nie widziałem.
Ja też nie.
Dziś znajoma dostała takie rozgrzeszenie. Ma po prosyu w ciągu jakiegoś czasu spowodować to i to i wtedy... Na zasadzie warunku i "przymusu"
-
3. ODŁOŻENIE ROZGRZESZENIA I JEGO PRZYCZYNY
Wsród istotnych aktów penitenta w sakramencie pokuty i pojednania, obok
integralnego wyznania grzechów, sa: żal za grzechy, postanowienie poprawy i
zadoscuczynienie. Wymienione elementy składaja sie na dyspozycje penitenta.
Brak dyspozycji lub watpliwosci o jej wystarczalnosci zobowiazuja spowiednika
do zajecia okreslonej postawy. W tym przypadku może wchodzic w gre albo odmowa
rozgrzeszenia lub jego odłożenie, które bedzie stanowiło przedmiot poniż-
szej refleksji.
Interesujacy nas w tej materii kan. 980 stanowi, że nie należy odkładac rozgrzeszenia,
gdy penitent o nie prosi i spowiednik nie ma watpliwosci o dyspozycji
spowiadajacego sie. Wymieniona norma przewiduje wsród możliwosci (obok
udzielenia rozgrzeszenia lub jego odmowy) także odłożenie rozgrzeszenia z powodu
okreslonych przyczyn. Może ono nastapic z dwu różnych przyczyn tj. albo
ze wzgledu na ważnosc spowiedzi, albo ze wzgledu na dobro penitenta.
Odłożenie rozgrzeszenia ze wzgledu na ważnosc spowiedzi wynika z braku
lub niedostatecznej dyspozycji penitenta. Zanim spowiednik tak postapi, powinien
podjac starania, by penitent zdobył sie na istotne elementy jego aktu sakramentalnego.
Kolejnym krokiem może byc próba udzielenia rozgrzeszenia warunkowego,
by nie pozbawic penitenta absolucji, a zarazem nie narażac sakramentu
na nieważnosc. Wsród przyczyn, ze wzgledu na które należy udzielic watpliwie
dysponowanemu warunkowego rozgrzeszenia, moralisci i kanonisci wymieniaja
nastepujace: 1) zagrożenie niebezpieczenstwa smierci penitentowi; 2) obawa
zniesławienia; 3) jest sytuacja, że penitent musiałby powtórzyc cała spowiedz u
innego spowiednika; 4) obawa zniechecenia sie penitenta do tego sakramentu; 5)
jest to spowiedz doroczna i poprzedzajaca Komunie swieta wielkanocna; 6) jest to
spowiedz przedslubna i penitent wkrótce zawiera małżenstwo; 7) jest to spowiedz
wiernych duchowo zaniedbanych i rzadko z niej korzystajacych23. W konkretnym
przypadku wystarczy, by istniała jedna z wyżej wymienionych przyczyn, a spowiednik
może warunkowo rozgrzeszyc.
Druga przyczyna odłożenia absolucji jest prawdopodobne dobro penitenta.
Spowiednik winien byc przekonany o tym, że z odłożenia wyniknie dobro i na to
zgadza sie penitent. Zatem korzysci dla penitenta i jego zgoda to dwa warunki, które
musza sie spełnic w każdym przypadku odłożenia rozgrzeszenia. Zdaniem znanego
moralisty Witka penitent odniesie korzysc z odłożenia mu rozgrzeszenia, gdy wskutek
tego lepiej pozna on wielkosc swej winy, wzrosnie intensywnosc jego żalu, łatwiej
dokonana restytucji, intensywniej popracuje na poprawa swego życia, zerwie z
bliska okazja do grzechu oraz pogłebi ducha pokuty. Praktyka odłożenia wydaje sie
stosowna w przypadku penitentów, którzy znajduja sie w niebezpieczenstwie grzechu
i nie starajacych sie zmienic swojej sytuacji, wykazujacych obojetnosc na wielkie
wykroczenia oraz recydywistów. Ten sam uczony dodaje, że odłożenie absolucji
można zastosowac tylko w przypadku, gdy chodzi o szczególna duchowosc osoby
penitenta i przy stałym kierownictwie jego życia wewnetrznego24.
Odłożenie rozgrzeszenia czy to z uwagi na ważnosc sakramentu pojednania,
czy ze wzgledu na dobro penitenta, nie może byc długotrwałe. Mówi sie o paru
dniach, najwyżej tygodniu czasu lub dwu.
http://www.seminare.pl/24/Stawniak-2-2007.pdf
-
Tak, przeczytałem i nijak się to ma do w/w przypadku. Znajoma dostała rozgrzeszenie, otrzymała stosowną pokutę, ale teraz pozostaje pytanie. Co będzie jeśli nie wykona zalecenia, ponieważ... Czy spowiedź będzie nieważna, czy przez okres 2 tygodni, które miną od spowiedzi do czasu wypełnienia zalecenia Komunia będzie przyjmowana niegodnie? Czy powinna pójść do innego spowiednika, przedstawić mu sytuację i prosić o zmianę warunków spowiedzi? Dodam, że spowiednik nie chciał wysłuchać argumentacji i obrazu całej tej sytuacji, którą chciała przedstawić znajoma.
-
Jeśli dostała rozgrzeszenie i w momencie rozgrzeszenia miała mocne i szczere postanowienie poprawy, żal za grzechy i był a zdecydowana wykonać zadaną pokutę, to sakrament był ważny i nie da się cofnąć jego skutków, nawet jeśli niedługo potem w skutek jakichkolwiek okoliczności dana osoba wróci do popełniania tych samych grzechów, czy nie wykona pokuty. Teraz musi dołożyć wszelkich starań, by pokutę wykonać. Modlić się o potrzebne siły, odwagę i inne cnoty w zależności od tego co jest przedmiotem pokuty. Jeśli nie uda się jej zrobić tego, to na następnej spowiedzi musi spowiednikowi (najlepiej temu samemu) wytłumaczyć, dlaczego nie udało się jej wykonać zadanej pokuty.
Naprawdę nie znam innych rozwiązań, no chyba że ta osoba źle zrozumiała spowiednika, który postanowił odłożyć rozgrzeszenie.
-
Jeśli dostała rozgrzeszenie i w momencie rozgrzeszenia miała mocne i szczere postanowienie poprawy, żal za grzechy i był a zdecydowana wykonać zadaną pokutę, to sakrament był ważny i nie da się cofnąć jego skutków, nawet jeśli niedługo potem w skutek jakichkolwiek okoliczności dana osoba wróci do popełniania tych samych grzechów, czy nie wykona pokuty. Teraz musi dołożyć wszelkich starań, by pokutę wykonać. Modlić się o potrzebne siły, odwagę i inne cnoty w zależności od tego co jest przedmiotem pokuty. Jeśli nie uda się jej zrobić tego, to na następnej spowiedzi musi spowiednikowi (najlepiej temu samemu) wytłumaczyć, dlaczego nie udało się jej wykonać zadanej pokuty.
Naprawdę nie znam innych rozwiązań, no chyba że ta osoba źle zrozumiała spowiednika, który postanowił odłożyć rozgrzeszenie.
Proszę Xiędza, pokuta pokutą,ale oprócz pokuty dostała jeszcze jeden warunek do spełnienia (nie w ramach pokuty) który ma wypełnić (w ciągu dwóch tygodni), a z przyczyn obiektywnych i subiektywnych raczej nie wchodzi to w grę.
-
Powinna była o tym powiedzieć spowiednikowi od razu.
-
Próbowała, ale spowiednik jechał swoje i jej nie chciał wysłuchać do końca.
-
Czasem trafiają się dziwne pokuty i spowiednicy. Oczywiście mogło dojść do niezrozumienia poleceń spowiednika, lub spowiednik w niejednoznaczny sposób się wysłowił.
Warunkowe rozgrzeszenie nie istnieje. Nie można udzielić rozgrzeszenia obwarowując jego ważność poleceniami dotyczącymi przyszłości. Można natomiast odłożyć rozgrzeszenie, do czasu usunięcia przeszkód.
Rozgrzeszenie było ważne. Natomiast warto postarać się o spowiednika, który jeszcze raz rozezna tę sytuacje.
-
A czy nie chodzi przypadkiem o naprawienie skutkow grzechu, o zadoscuczynienie w rodzaju przyznania sie komus do czegos, czy np. zwrotu ukradzionego mienia? Cos mi sie kiedys obilo o uszy, ze spowiedzi nie uzna sie za wazna, dopoki penitent nie wypelni polecenia spowiednika w kwestii naprawienia szkody (wedle mozliwosci), czy przynajmniej zatamowania zlych konsekwencji.
Edit
Albo taki przypadek: czy spowiednik moze dac taki warunek, ze penitent ma podjac wszelkie kroki by wyprowadzic sie od swojej kochanki? I jesli nie podejmie ich w okreslonym czasie, swiadczy to o braku woli poprawy i spowiedz jest niewazna?
Albo inny dylemat: ktos komus pozyczyl pieniedzy na aborcje, ktora ma sie dokonac. Czy spowiednik moze postawic warunek - zazadasz zwrotu pieniedzy zanim nastapi aborcja, inaczej spowiedz jest niewazna?
-
Odnośnie do przypadków przez p. Murkę przedstawionych, to spowiednik musi postawić warunek wyprowadzenia się od kochanki lub zwrotu pieniędzy i spowiedź będzie ważna, jeśli w tym samym momencie penitent będzie miał szczerą wolę uczynić to polecenie i oczywiście będzie żałował za grzechy przynajmniej żalem niedoskonałym. Jeśli post factum nie zrobi tego, to nie wpływa to na ważność rozgrzeszenia. Gorzej by było, gdyby od samego początku typ tylko udawał, że żałuje i chce się poprawić, a w sercu miałby zamiar dalej robić to samo. Wtedy rozgrzeszenie jest nieważne, a penitent do katalogu swoich grzechów dodaje świętokradztwo.
-
Kiedys Ksiadz pisal, ze wystarczy, ze kaplan zrozumie tylko jeden grzech i juz moze udzielic rozgrzeszenia nawet jesli ktos spowiada sie w jezyku nie znanym przez kaplana. Ktos podal przyklad Ksiedza, ktory sluchal spowiedzi po polsku chociaz nie znal polskiego. Pomimo tego udzielal rozgrzeszenia. Jak to jest? A jesli grzech niezrozumialy przez kaplan jest grzechem, za ktore nie nalezy sie rozgrzeszenie np. aborcja (zakladam, ze kaplan ten nie ma jursdykcji).
-
Najpierw chciałbym zaznaczyć, że nie ma grzechu, za "który nie należy się rozgrzeszenie", przy zachowaniu pięciu warunków dobrej spowiedzi. Problemem przy np. aborcji polega na karze ekskomuniki, zarezerwowanej ordynariuszowi miejsca. Nie każdy kapłan może zdjąć tą karę i dlatego pojawiają się trudności z rozgrzeszeniem.
Zasadniczo, ksiądz, który nie zna języka penitenta, nie powinien go spowiadać, no chyba żeby była to sprawa bardzo pilna i nie byłoby żadnego innego wyjścia. W sytuacji gdzie nie na możliwości wyspowiadania się w nieznanym języku, warto byłoby spowiadać się przez tłumacza. Wiem że to nie jest idealne rozwiązanie, ale są okoliczności, gdzie nie ma innego wyjścia. Inaczej może być właśnie taki casus jak podał pan Jarod. Jeśli coś takiego wydarzyłoby się, to byłby problem. Najpierw trzeba by zbadać, czy penitent był świadomy ciążącej na nim kary ekskomuniki. Jeśli nie był, to nie ma problemu. Gorzej jak wiedział/a i próbował/a perfidnie wykorzystać brak znajomości lingwistycznych spowiednika, by otrzymać rozgrzeszenie. Wtedy będzie problem.
-
Powiem szczerze, ze bardzo podoba mi się zwyczaj w cerkwii prawosławnej, że przed przyjęciem komunii świętej trzeba się każdorazowo wyspowiadać. Widziałem, że przed liturgią kapłan pyta wiernych, kto przystąpi do komunii i spowiada ich. Nawet widziałem, jak w czasie liturgii pontyfikalnej dwóch diakonów wyszło z prezbiterium i spowiadało ludzi. U nas jest inaczej, prawie każdy przystępuje sobie do komunii. No coż inna duchowość.
-
Diakoni i spowiedź? Niemożliwe.
-
żle napisałem, że diakoni. Pzepraszam. Myślałem o księżach. Chodzi mi, że w szatach liturgicznych wyszli w czasie liturgii pontyfikalnej i spowiadali wiernych.
-
Powiem szczerze, ze bardzo podoba mi się zwyczaj w cerkwii prawosławnej, że przed przyjęciem komunii świętej trzeba się każdorazowo wyspowiadać.
A proszę tak szczerze odpowiedzieć - ile razy do roku przystąpił by Pan do Komunii, gdyby u nas była taka konieczność?
-
Ważna. Wszak święcenia mają ważne. Ale dla katolików in periculo mortis.
-
In periculo mortis nawet Hans Kueng może rozgrzeszyć choć heretyk ale z ważnymi święceniami. Prawo Kalnoniczne się kłania.
-
To w jaki sposób u "ultralefebrystów" jest niby nieważna? ::)
Czyżby prawosławni mieli jakąś jurysdykcję?
Zwykli wierni w większości nie wiedzą nawet o istnieniu czegoś takiego jak jurysdykcja do spowiadania.
-
Dla schizmatyków wschodnich sakramenty u ich ważnie wyświęconych kapłanów sakramenty są ważne. Niech wypowie się któryś z księży na ten temat.
-
Powiem szczerze, ze bardzo podoba mi się zwyczaj w cerkwii prawosławnej, że przed przyjęciem komunii świętej trzeba się każdorazowo wyspowiadać. Widziałem, że przed liturgią kapłan pyta wiernych, kto przystąpi do komunii i spowiada ich. Nawet widziałem, jak w czasie liturgii pontyfikalnej dwóch diakonów wyszło z prezbiterium i spowiadało ludzi. U nas jest inaczej, prawie każdy przystępuje sobie do komunii. No coż inna duchowość.
co jest w tym zwyczaju takiego dobrego? a zwłaszcza co lepszego niż możliwość codziennej Komunii św.? bo wydaje mi się, że warunek każdorazowego odbycia spowiedzi przed przystąpieniem do Komunii sprawia, że przyjmowanie jej co dzień staje się wielce problematyczne.
-
Jeśli wyznaję na spowiedzi wszystkie grzechy, ale zapomnę podać pewną okoliczność mającą wpływ na ciężar grzechu, ale nie mam zamiaru zataić tego, tylko moje zapomnienie wynika z trochę za szybko zrobionego rachunku sumienia, to spowiedź winnam powtórzyć?
Spowiedzi nie powtarzać (chyba, ze nie było rachunku sumienia). Rozgrzeszenie jest ważne. Należy postąpić jak z zapomnianym grzechem - podczas następnej spowiedzi wskazać kapłanowi ten grzech wraz z okolicznościami (i powiedzieć dlaczego jest "powtórzenie").
-
Panie Jarod, a grzech lekki? Cały czas mówi Pan o grzechu ciężkim. Wtedy się zgadzam. Natomiast są jeszcze przecież grzechy lekkie.
566. Co to jest grzech powszedni, czyli lekki?
Grzech powszedni, czyli lekki, jest to przekroczenie prawa, popełnione z wiedzą i wolą przy świadomości lekkiego przewinienia.
564. Co to jest grzech śmiertelny?
Grzech śmiertelny jest to przekroczenie prawa, popełniane z wiedzą i wolą przy świadomości ciężkiego przewinienia.
zrodlo: http://www.piusx.org.pl/katechizm/11
Christus Rex
WYKŁAD
NAUKI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ,
UŁOŻONY Z ROZKAZU
KLEMENSA VIII PAPIEŻA,
PRZEZ
KARDYNAŁA Św. ROBERTA BELLARMINA
ROZDZIAŁ XVIII
O GRZECHU UCZYNKOWYM ŚMIERTELNYM I POWSZEDNIM
UCZEŃ. Co jest Grzech Uczynkowy, i jaka jest różnica między grzechem Śmiertelnym a Powszednim?
NAUCZYCIEL. Grzech Uczynkowy jest ten, który popełniamy doszedłszy już do używania rozumu i z własnej woli, jako to kradzież, zabójstwo, krzywoprzysięstwo i wszystkie inne złe uczynki zakazane Prawem Bożym. Grzech ten jest Śmiertelny, kiedy pozbawia nas życia duszy, to jest łaski Bożej; grzech taki czyni godnym wiecznej śmierci w piekle. Grzech jest Powszednim, kiedy nie podoba się Bogu, lecz nie do tego stopnia, aby miał pozbawić łaski Jego; grzech taki zasługuje na karę, lecz nie na wieczną.
U. Jak można rozeznać grzech śmiertelny od powszedniego?
N. Chcąc poznać czy grzech jest śmiertelny, potrzeba zważać na dwa następujące warunki: Najprzód, czy jest przeciw miłości Boga albo bliźniego: Po wtóre, czy został popełniony z pełnym zezwoleniem woli. Skoro na jednym z tych warunków zbywa, grzech nie jest śmiertelnym ale powszednim. Co do pierwszego warunku: Grzech przeciwko Miłości jest wtedy, kiedy jest przeciwko Prawu w przedmiocie ważnym, i kiedy tym samym jest obrazą dostateczną do zerwania przyjaźni. Lecz jeśli jest w przedmiocie małej wagi i nie wystarcza na zerwanie przyjaźni, natenczas chociaż nie jest przeciw Miłości, nie jest wszakże podług Miłości. Grzech śmiertelny jest także przeciwko Prawu, bo jest przeciwko Miłości, która jest celem Prawa. Zaś grzech Powszedni nie jest przeciwko Prawu, bo nie jest przeciw Miłości, lecz też nie jest podług Prawa, bo nie jest podług Miłości. I tak np. Ukraść znaczną ilość pieniędzy, jest grzechem śmiertelnym, bo jest przeciwko Prawu Bożemu w przedmiocie ważnym, i podług powszechnego zdania wystarcza na zerwanie przyjaźni, a więc jest przeciw Miłości: lecz ukraść grosz lub rzecz bardzo małej wartości, nie jest grzechem śmiertelnym lecz tylko powszednim, bo przedmiot jego jest małej wagi; a chociaż grzech ten już przez to samo że jest grzechem, nie jest podług Miłości, nie jest wszakże przeciw Miłości, bo nie wystarcza na zerwanie przyjaźni. Co do drugiego warunku, to jest co do wolnej woli: Kiedy rzecz przeciwko Prawu w przedmiocie ważnym popełniona jest z pełną wolą, wtedy grzech jest śmiertelny; lecz gdyby taż sama rzecz była popełniona nie z pełną wolą, grzech byłby tylko Powszednim. I tak np. gdyby kto miał myśl albo pożądanie niespodziane ukraść, lub zabić, lub bluźnić, i cofnął się przed tą myślą, przed tym pożądaniem, pierwej niż na nie pełną wolą zezwolił, grzech byłby tylko Powszednim. Trzeba więc mieć się bardzo na straży, ażeby skoro się człowiek spostrzeże w złej myśli lub w złym pożądaniu, wnet się zeń cofnął, odegnał je od siebie, i nie zezwalał na nie.
"Nie była to oczywiście spowiedź sakramentalna, ale najlepsze pasterskie rozwiązanie w tak dramatycznej sytuacji."
Jedyna rolą wyznania grzechów osobie świeckiej było w tych okolicznościach pobudzenie umierającego do żalu doskonałego. Natomiast sam ów akt wyznania grzechów, nawet przy zachowaniu warunków spowiedzi (żal niedoskonały, mocne postanowienie poprawy), nie miał SKUTKU SAKRAMENTALNEGO. Z drugiej strony, żal doskonały gładzi grzechy ciężkie i bez aktu spowiedzi. Jednak jeśli ktoś nie pracował nad odpowiednią dyspozycją do żalu doskonałego, jest mało prawdopodobne, że udało mu się go wzbudzić na łożu śmierci - i żadne zarządzenie biskupie tego nie zmieni. Podobnie, jeśli ktoś się nie modli, a na Mszę chodzi tylko by wypełnić przykazanie, trudno mu będzie uzyskać odpust zupełny w godzinę śmierci, bo nie będzie potrafił wykonać samego aktu wzbudzenia intencji jego uzyskania.
Coś o żalu doskonałym :
Sakrament przebaczenia.
Mgr. P. L.
Nihil obstat
B. Czyrnek O. P., cenzor
Imprimatur
Varsaviae, die 7 Octobris 1946 an.
+ Dr. Wacław Majewski, Vicarius Generalis
L. Kotyński, Notarius
1) że nigdy nie przystąpicie do konfesjonału, dopóki nie wzbudzicie w sobie szczerego żalu za grzechy. - "Ależ spowiednik czeka"... - Nic nie szkodzi. Waszym obowiązkiem jest spokojne pobudzenie się do żalu;
2) że większą wagę przywiązywać będziecie do żalu niż do rachunku sumienia. Co za tym idzie, przygotowując się do spowiedzi, będziecie mu odtąd poświęcać więcej uwagi i czasu, niż skrupulatnemu obliczaniu grzechów powszednich. A teraz pytanie: czy zawsze pamiętacie, że należy się modlić o żal za grzechy? A jednak jest to niezbędne; nie zapominajcie, że skrucha jest aktem nadprzyrodzonym, który wymaga współdziałania Ducha Świętego i na który nie jesteśmy w stanie zdobyć się własnym wysiłkiem bez szczególnej pomocy Bożej. Można by to wyrazić również innymi słowy; oto skrucha jest łaską, a zatem podobnie jak wszystkie inne łaski winna być przedmiotem żarliwych modłów z naszej strony.
Powinniście tedy przede wszystkim wyznać z pokorą, że sami z siebie nie jesteście zdolni do wzbudzenia w sobie żalu za grzechy. Co za tym idzie, winiliście błagać Ducha Świętego, żeby przepoił dusze Wasze tym uczuciem czysto nadprzyrodzonym. Takiej modlitwy Bóg zawsze wysłuchuje. Jeśli następnie Wy ze swej strony dołączycie osobistą swą działalność do działania Bożego, w duszy Waszej niezawodnie zrodzi się szczery żal za grzechy.
http://msza.net/i/cz18_04.html
Jeszcze coś o żalu :
http://msza.net/i/cz18_05.html
http://msza.net/i/cz18_06.html
http://msza.net/i/cz18_07.html
http://msza.net/i/cz18_08.html
http://msza.net/i/cz18_09.html
http://msza.net/i/cz18_10.html
http://msza.net/i/cz18_11.html
-
No dobrze, a ja mam inne pytanie: co z sytuacją, kiedy po spowiedzi nie było praktycznie nauki tylko tekst w rodzaju "fajnie, zresetowałeś swoje sumienie, odmów to-i-to"? Zdarzyło mi się coś takiego i mnie to gryzie, bo oczekiwałbym od księdza rady (nauki), która by pomogła na przyszłość a nie właśnie jedynie resetu sumienia. No i co zrobić - iść do spowiedzi jeszcze raz i zaznaczyć, że to już było "spowiadane"? Czy jak?
-
Mi się zdarzało, że nic ksiądz nie powiedział, tylko, żebym żałować za grzechy i dał pokutę i rozgrzeszenie. Z pokorą przyjąć i pomodlić się za kapłana.
-
aby się poradzić nie potrzeba konfesjonału.
-
Dokładnie Pani Manno. Drażni mnie czasami jak w Kaliszu do św. Józefa przychodzą do spowiedzi zakonnice i siedzą czasami 40-60 min w konfesjonale. Zdarzyło mi się to 3 razy. A raz spieszyłem się na służbe a 2 razy na zajęcia na uczelnię.
Taki pech miałem.
-
No dobrze, a ja mam inne pytanie: co z sytuacją, kiedy po spowiedzi nie było praktycznie nauki tylko tekst w rodzaju "fajnie, zresetowałeś swoje sumienie, odmów to-i-to"? Zdarzyło mi się coś takiego i mnie to gryzie, bo oczekiwałbym od księdza rady (nauki), która by pomogła na przyszłość a nie właśnie jedynie resetu sumienia. No i co zrobić - iść do spowiedzi jeszcze raz i zaznaczyć, że to już było "spowiadane"? Czy jak?
Temat poniekąd był już wałkowany:
http://krzyz.katolicy.net/index.php/topic,3681.msg73771.html#msg73771
-
Panie andy, przyznam, że mi się też czasami zdarza pominąć naukę przy spowiedzi. Nie zawsze jest ona potrzebna, a czasami ksiądz przed oczami ma ciemność i by banałów nie gadać, daje pokutę i rozgrzeszenie i tyle. Jeszcze taka dygresja mi się nasuwa z własnej praktyki jako penitenta, że starzy kapłani pouczają w krótkich słowach, natomiast młodzi najczęściej dedykują ogrom czasu, by udowodnić oczywiste. Ja wolę spowiadać się u starszych. :)
-
Panie andy, przyznam, że mi się też czasami zdarza pominąć naukę przy spowiedzi. Nie zawsze jest ona potrzebna, a czasami ksiądz przed oczami ma ciemność i by banałów nie gadać, daje pokutę i rozgrzeszenie i tyle. Jeszcze taka dygresja mi się nasuwa z własnej praktyki jako penitenta, że starzy kapłani pouczają w krótkich słowach, natomiast młodzi najczęściej dedykują ogrom czasu, by udowodnić oczywiste. Ja wolę spowiadać się u starszych. :)
Christus Rex
No różnie to bywa jak się trafi na dobrego dobrze wykształconego młodego kapłana, jak na księdza księże Konstantynie też jest bardzo dobrze ;D
-
w Kaliszu do św. Józefa przychodzą do spowiedzi zakonnice i siedzą czasami 40-60 min w konfesjonale.
Właśnie z moich obserwacji wynika że zakonnice najdłużej się spowiadają. ;)
-
Widocznie mają z czego. ;)
-
może z pisania smsów na komórkach ;D ;D
-
Czy granie w gry komputerowe jest grzechem? A bardziej dokładnie: czy granie w takie gry, w których jest magia, czy elementy diaboliczne (słynne Diablo, czy gry oparte na Dungeons & Dragons) jest grzechem?
-
Grzechem jest marnowanie czasu (dotyczy nie tylko głupich gier komputerowych). :)
-
Też o tym pomyślałem, ale... co jeśli takie granie pozwala się najzwyczajniej w świecie odprężyć? Kiedyś sporo grałem, także w te wyżej wymienione tytuły, choć bardziej była to moda, można rzecz, że swego rodzaju nałóg, to obecnie, czasami sobie jakiegoś starego hita uruchomię i chwilę "poklikam". Jeśli chodzi o "diabełki", to można się, że tam napiszę, wyżyć, jeśli o te drugie, to mam na myśli szczególnie serię Baldur's Gate - ogromny świat, historia, etc, która niesamowicie wciąga. Czasami po prostu lubię do tego wrócić, mimo wszystko ostatnio zacząłem się zastanawiać, czy takie odprężanie się, nie jest grzeszne (bo raz, że ten czas ucieka, a można go przeznaczyć na jakiś "wysiłek", a to jakiś artykulik skrobnąć, a to, coś poczytać, etc.), ale ile można w kółko tylko coś robić? Czy to też nie jest "niebezpieczne"? Można uznać, że odprężyć można się w inny sposób (sport, czytanie, etc.), ale co jeśli komuś brakuje już czegoś takiego "innego" (obok sportu, czytania, czy nawet jakieś zwykłej roboty)? Tak trochę opisuję na bazie własnych doświadczeń - czy mógłby się wypowiedzieć jakiś kapłan?
-
Chciałbym ostrzec, żeby z tego wątku nie robić poradnika co jest, a co nie jest grzechem. |Gdzieś czytałem, że sprawy grzech/niegrzech należy rozważać ze spowiednikiem, a nie na forum. Żeby mnie lepiej zrozumieć to proponuję poczytać jakie pytania są zadawane na różnych serwisach typu: http://www.jezuici.pl/rozmawiamy , http://zapytaj.wiara.pl/, http://forum.wiara.pl/viewforum.php?f=50. Nie dobrze by było, żeby i tutaj zaczęli ściągać skrupulanci, którzy przez 5 sekund mieli, albo im się wydawało, że mieli myśli nieczyste i potrzebują szybkiej odpowiedzi czy mogą iść dzisiaj wieczorem do Komunii św. Jednak proszę też w tej sprawie o opinię osoby duchownej, co sądzi o moim poście.
-
No tak, pachnie to kazuistyką ...
-
Nie dokładnie mi o kazuistykę chodziło. Bardziej o skrupulantów, może przeczulony jestem ale jakiś czas temu dużo czytałem stron z przytoczonych przeze mnie linków i dość widziałem co tam wypisują. Polega to na tym, że duża część nie dotyczy spraw, o które my na tym forum pytamy w dziale "Pytania błahe a trywialne" lub w niniejszym wątku, tylko są to typowe rozterki skrajnych skrupulantów. Na tej jezuickiej stronie kiedyś widziałem pytanie gościa, które dotyczyło mniej więcej sprawy, czy jak po wytrysku polewa ubranie gorącą wodą, żeby zabić plemniki, bo mogą kogoś przez wodę zapłodnić, to czy popełnia grzech antykoncepcji (przytaczam z pamięci), lub pyta się ktoś czy jak w drugiej podstawówki nie oddał 20 gr. długu w sklepie to wszystkie spowiedzi od tego czasu ma nie ważne (chodziło o jakiegoś nastolatka). To już o poważne zaburzenie zakrawa. Po prostu uważam (jak większość ludzi odpowiadających na tego typu serwisach), że sprawy grzech/nie grzech należy rozstrzygać ze spowiednikiem. Oczywiście nie należy przesadzać w drugą stronę i to, co napisał Pan Nathanel o grach komputerowych jest spoko, ale łatwo może się przerodzić w coś takiego "Księże XY, a jeżeli postanawiam codziennie dla rozgrywki grać pół godziny, ale czasem przeciągam do 45 minut to czy mam grzech?" Na forum jest dużo ludzi w wieku (16 do 18 lat), w którym ja przez lekturę podobnych stron wpadłem w skrupulanctwo, z którego do dziś nie do końca się wyzwoliłem (oszczędzę dalszych wynurzeń). Uważam, że ludzie młodzi łatwo mogą ulec pokusie bycia doskonałym i takie robienie rachunku sumienia na forum jest dosyć niebezpieczne. Od wyjaśniania wątpliwości jest spowiednik (najlepiej stały).
-
a kluczowe - czy w tej czy każdej podobnej sprawie - jest pytanie o motywację.
-
w Kaliszu do św. Józefa przychodzą do spowiedzi zakonnice i siedzą czasami 40-60 min w konfesjonale.
Właśnie z moich obserwacji wynika że zakonnice najdłużej się spowiadają. ;)
Alez Panowie, siostry zakonne maja zwykle swojego stalego spowiednika i jednoczesnie ojca duchowego, i spowiedz nie jest tylko wyznaniem grzechu, ale i rozmowa duchowa ktora pomaga im wypelniac zakonne powolanie. Wg mnie to normalne, ze taka rozmowa ma miejsce w konfesjonale, jakos srednio widze poza konfesjonalem regularne spotkania zakonnicy z kaplanem. Nie zeby to sie mialo koniecznie skonczyc czyms zlym, ale akurat konfesjonal pozwala chocby uniknac publicznego zgorszenia. Znalam ksiedza, ktory na takie rozmowy duchowe umawial sie w salce i plot bylo w zw. z tym co nie miara.
-
tak konfesjonał to lepsze miejsce do rozmów duchowych dla zakonnic. Bo w innych miejscach to raczej od razu ludzie biorą duchownych na języki.
-
Jak dzieci, tylko im jedno w głowie, no...
-
Kapłan,nie tradycyjny,źeby nie było ;),usłyszawszy,że penitent był tydzień temu do spowiedzi,pyta,czy popełnił grzech ciężki,ten odpowiada,że tak,wymienia najpierw 2 grzechy,z których jeden jest ewidentnie ciężki,ale słyszy,że jest skrupulantem,bo tydz.temu był do spowiedzi.dalej już nie pozwolono mówić,ale reszta to były grzechy powszednie.rozgrzeszenie dostał.czy to ważna spowiedź?
-
No ponoć grzechów lekkich nie ma obowiązku mówić. A już zwłaszcza jeśli mu to uniemożliwiono.
Za to zdziwił mnie ten ksiądz. Wielu ludzi uważa, że jak się wyspowiadają to mają karnet na miesiąc nieważne co robią, no ale ksiądz? Chyba że ten grzech wcale nie był ciężki.
-
No ponoć grzechów lekkich nie ma obowiązku mówić. A już zwłaszcza jeśli mu to uniemożliwiono.
Za to zdziwił mnie ten ksiądz. Wielu ludzi uważa, że jak się wyspowiadają to mają karnet na miesiąc nieważne co robią, no ale ksiądz? Chyba że ten grzech wcale nie był ciężki.
Nawet jeśli grzech nie był ciężki, to przecież wielu ludzi ma praktyke spowiadania się co tydzień i księży nie powinno to dziwić, bo powinni być do tego przyzwyczajeni. Sam miałem kiedyś okres, w którym spowiadałem sie co tydzień, nie pamiętam dokładnie, ale zda mi sie, żem grzechów ciężkich podówczs nie miewał, a zaden ksiadz nie reagował źle. No ale to było 20 lat temu.
-
Gorzej, jak się co tydzień spowiada staruszka... z kradzieży cukierków. Które to popełniała dzieckiem będąc.
Chociaż... jakie jest tradycyjne podejście do osób tego rodzaju, które np. cierpią na zaawansowaną demencję starczą?
-
Hmmm... ale spowiedź jest ważna?
-
Hmmm... ale spowiedź jest ważna?
A dlaczego nie?
-
Spowiedź jest ważna (oczywiście jeżeli zostały spełnione pozostałe warunki) - mamy obowiązek wyznać wszystkie grzechy ciężkie, choć zaleca się również wyznawanie grzechów powszednich.
Inna sprawa, że spowiednik nie powinien tak potraktować penitenta. :(
-
mi kiedys ksiadz powiedzial, ze zawsze moge sie tez wyspowiadac z grzechow juz "wyspowiadanych"
nie bardzo skumalem: jesli sa wyznane i odpuszczone - po co?
-
mi kiedys ksiadz powiedzial, ze zawsze moge sie tez wyspowiadac z grzechow juz "wyspowiadanych"
nie bardzo skumalem: jesli sa wyznane i odpuszczone - po co?
Wg mnie to blad. Z tego co slysze to ksieza maja problemy ze skrupulantami spowiadajacymi sie w kolko z grzechow dziecinstwa.
-
mi kiedys ksiadz powiedzial, ze zawsze moge sie tez wyspowiadac z grzechow juz "wyspowiadanych"
nie bardzo skumalem: jesli sa wyznane i odpuszczone - po co?
Prosze sobie doczytac jaka jest materia spowiedzi.
Czasami kiedy ksieza spowiadaja penitentow, ktorzy oskarzaja sie z zupelnych dupereli, to kaza im wymienic jeden dowolny grzech z poprzedniej spowiedzi. Zeby byla materia.
-
Czy jeśli miała miejsca sytuacja, o którą pytałam- z tą spowiedzią po tygodniu, reakcją księdza itd., to przy następnej spowiedzi penitent ma wymieniać jeszcze raz te grzechy, czy uznać, że wszystko było ok i wymienić tylko popełnione od czasu tamtej spowiedzi.
-
Jeżeli grzechy ciężkie zostały wyznane i rozgrzeszenie było, to nie ma takiej potrzeby. Ale jeżeli penitenta bardzo to dręczy, to dla spokoju lepiej wyjaśnić tę sytuację ze spowiednikiem przy kolejnej spowiedzi.
-
z innej beczki: czy (i w jakim zakonie) używana jest obecnie / używana była formuła "Oskarżam się przed Bogiem..." ?
-
mi kiedys ksiadz powiedzial, ze zawsze moge sie tez wyspowiadac z grzechow juz "wyspowiadanych"
nie bardzo skumalem: jesli sa wyznane i odpuszczone - po co?
Może chodzi o "spowiedź generalną"?
-
czy w razie niebezpieczenstwa smierci spowiedz telefoniczna bylaby wazna?
-
Bzdura. Spowiedz to sakrament per modum judicii. Fizyczna obecnosc penitenta jest wymagana ad validitatem.
-
mi kiedys ksiadz powiedzial, ze zawsze moge sie tez wyspowiadac z grzechow juz "wyspowiadanych"
nie bardzo skumalem: jesli sa wyznane i odpuszczone - po co?
Może chodzi o "spowiedź generalną"?
Christus Rex
mi kiedys ksiadz powiedzial, ze zawsze moge sie tez wyspowiadac z grzechow juz "wyspowiadanych"
nie bardzo skumalem: jesli sa wyznane i odpuszczone - po co?
Nie tylko do spowiedzi generalnej to się przydaję, ale wyspowiadać się można z takiego grzechu, aby można było wzbudzić żal za grzechy, który jest oczywiście łaską Bożą
Żal za grzechy
A jednak jest to niezbędne; nie zapominajcie, że skrucha jest aktem nadprzyrodzonym, który wymaga współdziałania Ducha Świętego i na który nie jesteśmy w stanie zdobyć się własnym wysiłkiem bez szczególnej pomocy Bożej. Można by to wyrazić również innymi słowy; oto skrucha jest łaską, a zatem podobnie jak wszystkie inne łaski winna być przedmiotem żarliwych modłów z naszej strony.
http://msza.net/i/cz18_04.html
Polecam całą książkę jest tam wiele odpowiedz na wiele pytań :
http://msza.net/i/cz18_00.html
Ja znalazłem takie coś:
Nauki katechizmowe ułożone na podstawie nauk różnych autorów przez Kapłana Archidiecezji Gnieźnieńskiej (**), autora dzieła: Kazania o męce i śmierci Pana naszego Jezusa Chrystusa. Tom I. Wstęp. – O Wierze. – O Składzie Apostolskim, (Artykuł 1-4). Poznań. Nakładem i czcionkami Drukarni i Księgarni św. Wojciecha. 1908, ss. 49; 51-52.
--------------------------------------------------------------------------------------
Imprimatur.
G n e s n a e, die XXVIIIª mensis Octobris 1907.
Consistorium Generale Administratorium.
(L. S.)
Dr. Goczkowski,
Vicarius in Spiritualibus Generalis.
No. 6395, 07.
Wiara uczy nas, że Pan Bóg miłosierny; ale nie czyni tego, co nadzieja, że człowiek ufa, iż ten albo został lub zostanie zbawiony. Wiara nie bawi się w wiadomości czy Jan, czy Paweł, czy Mikołaj dostał się lub dostanie się do nieba, bo ani o jednym, ani o drugim, ani o trzecim nie świadczy objawienie Boże, iżby mieli grzechy odpuszczone. Wiara nie może uczyć jak chcą heretycy, że człowiek jaki na pewno będzie zbawiony; taka wiara byłaby mylna. Albowiem nawet ci ludzie potępieni być mogą, co byli w łasce Bożej, gdyż mogą jeszcze upaść przed śmiercią i umrzeć w grzechu śmiertelnym.
Widzimy więc do czego doprowadza nauka innowierców, wedle której wiara jest to samo co ufanie i przekonanie, że się jest zbawionym jeszcze przed wyrokiem Bożym. Taka obłędna wiara niszczy modlitwę, dobre uczynki, sakramenty święte, a nawet sąd Boży. Jeżeli byś wierzył, że ci Pan Bóg grzechy odpuścił na pewno i na zawsze, po co byś jeszcze miał prosić w pacierzu: "i odpuść nam nasze winy"? To już wniwecz spowiedź i przyjmowanie Ciała i Krwi Pańskiej, toć by już nie było potrzeba sądu Bożego, bo jużeś sam się osądził, żeś w łasce Bożej i że masz zbawienie. Widzicie więc, że to fałsze jawne. Pan Jezus kazał wierzyć, że możemy dostąpić odpuszczenia grzechów, ale o tym, czyśmy odpuszczenia grzechów dostąpili rzeczywiście, nie kazał nam wiedzieć teraz dlatego, abyśmy się nie popsuli i nie popadli w pychę, lecz iżbyśmy zawżdy żyli w bojaźni synowskiej.
A jednak obok wiary jest jeszcze nadzieja, że nam Pan Bóg odpuści grzechy; ale to dzieje się wtenczas, gdy czujemy w sobie skruchę i gdy się spowiadamy, zarazem zaś już nie wracamy do grzechów lecz czynimy owoce pokuty i dobre uczynki.
------------------------------------------------------------------------------------------
DOGMAT ŁASKI
19 WYKŁADÓW
O PORZĄDKU NADPRZYRODZONYM
O. MARIAN MORAWSKI SI
WYKŁAD XV.
JAK ZBAWCZA WOLA BOŻA DOSIĘGA DZIECI
BEZ CHRZTU UMIERAJĄCYCH
Ks. Marian Morawski, Dogmat łaski. 19 wykładów o "porządku nadprzyrodzonym". Z papierów pośmiertnych Autora. Kraków 1924. Wydawnictwo Księży Jezuitów, str. 319.
Pozwolenie Władzy Duchownej:
NIHIL OBSTAT
J. Urban S. J.
censor
MOŻNA DRUKOWAĆ
W Krakowie dnia 28 września 1924 r.
Ks. Stanisław Sopuch T. J.
Prowincjał Polskiej Prowincji
OO. Jezuitów.
L. 5196/24.
POZWALAMY DRUKOWAĆ
Z Książęco-Biskupiego Konsystorza
Kraków dnia 30 września 1924.
† Anatol
biskup wik. gen.
L. S.
Ks. A. Obrubański
kanclerz
Jakkolwiek ma się rzecz z liczbą wybranych, niezawodnie prawdą wiary jest, że żaden z ludzi żyjących, bez szczególnego objawienia Bożego nie może być pewnym swej predestynacji. Jeżeli już obecna predestynacja łaskawa jest dla każdego z nas tajemnicą, w tym życiu zakrytą, to tym bardziej predestynacja zbawcza, która dopiero w przyszłości się ziści.
Predestynacja łaskawa jest dla nas tajemnicą, bo łaska jako taka, jako ściśle nadprzyrodzony stan duszy i nadprzyrodzone działanie Boże, nie podpada pod świadomość naszą. Poznajemy ją tylko przez wiarę, której jedynym przedmiotem jest Objawienie Boże. Otóż Objawienie Boże mówi nam wprawdzie niemało o łasce i jej przymiotach w ogólności, lecz nie podaje nam jakichś nieomylnych znaków, z których moglibyśmy poznać na pewno, że jesteśmy w stanie łaski poświęcającej lub że łaska uczynkowa w nas działa. Toteż Kaznodzieja Pański ostrzega (9, 1 n.): "Nie wie człowiek jeśli jest miłości czyli nienawiści godzien, ale wszystkie rzeczy na przyszły czas zachowane są niepewne". Możemy tylko z pewnym, niekiedy nawet dość dużym, prawdopodobieństwem wnosić, że miłymi Bogu jesteśmy, jeżeli mianowicie sumienie wydaje nam świadectwo, że szczerze do Boga dążymy przez naśladowanie Chrystusa Pana. – Św. Paweł w 8 rozdz. listu do Rzymian podaje na pociechę chrześcijan pewne w tym względzie wskazówki. "Teraz tedy nie masz żadnego potępienia tym, którzy są w Chrystusie Jezusie: którzy nie wedle ciała chodzą... Albowiem jeśli podług ciała żyć będziecie, pomrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwicie, żyć będziecie. Bo którzykolwiek Duchem Bożym rządzeni są, ci są synami Bożymi... Albowiem ten Duch świadectwo daje duchowi naszemu, iżeśmy są synami Bożymi" (w. 1, 13 nn.).
Cośmy tu powiedzieli o predestynacji łaskawej, w wyższej jeszcze mierze tyczy się predestynacji zbawczej. Choćbyśmy nawet wiedzieli na pewno, że się znajdujemy w stanie łaski, przecież, póki wędrujemy w tej doczesności, łaskę utracić możemy, czego ze względu na ułomność ludzką zawsze obawiać się powinniśmy. Dlatego Apostoł upomina nas (Filip. 2, 12): "z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie wasze sprawujcie" i sam mówi o sobie: "karzę ciało moje i w niewolę podbijam, bym snadź innym przepowiadając, sam się nie stał odrzuconym" (I Kor. 9, 27). – Sobór Trydencki orzekł dogmatycznie (sesja 6, rozdz. 12), że "nikt, póki w tej śmertelności żyje, nie powinien tak zuchwale dufać o zakrytej tajemnicy Bożego przeznaczenia, aby pewnie u siebie stanowił, że niezawodnie jest z liczby przeznaczonych. Albowiem bez szczególnego objawienia Bożego wiedzieć nie można, których Bóg sobie wybrał". W kanonie 15 i 16 Sobór stanowczo potępił przeciwną naukę kalwińską.
Kan. 15. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek odrodzony i usprawiedliwiony jest obowiązany nakazem wiary wierzyć, iż jest na pewno w liczbie przeznaczonych (do nieba) – anathema sit.
Kan. 16. Jeśli ktoś twierdzi z bezwzględną i nieomylną pewnością, a bez specjalnego objawienia, że na pewno uzyska ten wielki dar wytrwania aż do końca – anathema sit.
Chociaż tedy żaden z nas nie może wiedzieć na pewno, że wytrwa w łasce Bożej do końca i zbawienie wieczne osiągnie, to przecież teologowie za Ojcami wymieniają pewne znaki, z których z niejakim prawdopodobieństwem wnosić możemy, że Bóg nam w końcu miłosierdzie okaże. – Przede wszystkim sam Zbawiciel w ośmiu błogosławieństwach (Mt. 5, 3-12) podaje pewne znamiona predestynacji zbawczej.
------------------------------------------------------------------------------------------
5. Przymioty usprawiedliwienia
Przymioty usprawiedliwienia łatwo oznaczyć z tego, cośmy powiedzieli. W przeciwieństwie do nauki reformatorów te zwłaszcza podniesiemy: nierówność, utracalność i niepewność łaski uświęcającej i samego usprawiedliwienia.
a) Łaska uświęcająca w rozmaitych osobach usprawiedliwionych jest nierówna i do wzrostu i powiększenia się zdolna. Tak określił Sobór Trydencki wobec błędnej nauki Lutra o zupełnej równości sprawiedliwości (ses. VI, c. 7, c. 24; cf. art. Łaska, Zasługa).
b) Łaska uświęcająca może być utracona i to nie tylko przez brak wiary i ufności, jak Luter uczy, ale przez każdy ciężki grzech. Co Sobór Trydencki wyraźnie określił (l. c. c. 23 i 27). Grzechy powszednie nie pociągają za sobą utraty łaski uświęcającej, choć ją ubocznie zmniejszają.
c) Bez szczególnego objawienia Bożego, nie jesteśmy tu na ziemi absolutnie pewni naszego usprawiedliwienia. Sobór Trydencki (l. c. c. 9) wobec utrzymywanej przez reformatorów pewności zbawienia, odrzucił pewność wiarową (certitudo fidei) co do naszej sprawiedliwości; a to z powodu naszej własnej ułomności i słabości (infirmitas et indispositio); a nadto wyłączył pewność, przez Ambrożego Kataryna, Vegę i Piotra Soto przypuszczaną, którą ma Duch Święty w sercach usprawiedliwionych sprawować, lub według której jesteśmy tak pewni swego usprawiedliwienia, jak jesteśmy pewni, że znajdujemy się w pewnym, określonym miejscu. Z powodu niepewności zbawienia, każe je Apostoł z bojaźnią i drżeniem sprawować (Phil. 2, 12), choć bez zbytniego trapienia się. Bo jakkolwiek nie posiadamy pewności zbawienia, jednakże, według nauki teologów, możemy mieć pewne prawdopodobieństwo (conjecturaliter per signa), świadomi, że Boga kochamy i cieszymy się Nim; rzeczy ziemskie mało cenimy, a sumienie grzechów ciężkich nie wyrzuca (S. Thom. S. Th. 1, 2 q. 112, a. 5). Cf. Möhler, Symbolika, tłum. bpa M. Nowodworskiego, § 10; Mazzella, De gratia Christi, Romae 1880; Satolli, De gratia Christi, Romae 1886; Einig, De gratia divina, Treve 1896, pars 2; Krogh-Tonning, Die Gnadenlehre u. die Stille Reformation, Christiania 1894.
Ks. Peter Einig
Artykuł z: "Encyklopedia Kościelna" podług teologicznej Encyklopedii Wetzera i Weltego z licznymi jej dopełnieniami przy współpracownictwie kilkunastu duchownych i świeckich osób wydana przez X. Michała Nowodworskiego. Tom XXIX. Tournely. – Uścicki. Warszawa 1907, ss. 606-613 (hasło: Usprawiedliwienie).
-
mi kiedys ksiadz powiedzial, ze zawsze moge sie tez wyspowiadac z grzechow juz "wyspowiadanych"
nie bardzo skumalem: jesli sa wyznane i odpuszczone - po co?
Wg mnie to blad. Z tego co slysze to ksieza maja problemy ze skrupulantami spowiadajacymi sie w kolko z grzechow dziecinstwa.
wg mnie błąd w myśleniu, że to błąd polega na tym, że myśli się tylko o spowiedzi z dupereli a nie grzechów, których ciężar może od czasu do czasu przygniatać, mimo, że zostały już wybaczone. konsekwencje czasem sięgają dużo dalej.
mi kiedys ksiadz powiedzial, ze zawsze moge sie tez wyspowiadac z grzechow juz "wyspowiadanych"
nie bardzo skumalem: jesli sa wyznane i odpuszczone - po co?
Może chodzi o "spowiedź generalną"?
tyż, ale nie koniecznie.
-
1.Kiedy kłótnia z Rodzicami jest grzechem ciężkim,a kiedy nie? 2.czy jeśli pójdę na Mszę do FSSPX,a nie jestem przekonana do tego w sumieniu,choć idę,bo w danym dniu,nie mam gdzie indziej Tridentiny,tylko NOMy,to jest to grzech ciężki(ponoć działanie wbrew sumieniu jest)?
-
2.czy jeśli pójdę na Mszę do FSSPX,a nie jestem przekonana do tego w sumieniu,choć idę,bo w danym dniu,nie mam gdzie indziej Tridentiny,tylko NOMy,to jest to grzech ciężki(ponoć działanie wbrew sumieniu jest)?
"Nie jestem przekonana" - to wątpliwość. Wbrew sumieniu było by gdyby wiedziała Pani, ze to grzech
-
A nie jest to działanie z sumieniem wątpliwym,co też jest grzechem?
-
Przypomina to raczej skrupuły. ;) Sama Pani napisała, że idzie na Mszę do FSSPX, bo inaczej nie będzie miała możliwości pójścia na Tridentinę. Przecież już dawno komisja Ecclesia Dei orzekła, że nie jest to w żadnym wypadku grzechem. Nie wiem w czym problem. :)
-
Co do skrupułów- chyba niestety ma Pan w tym przypadku rację. Na takiej samej zasadzie wątpliwości nachodzą podczas NOMu, więc gdyby iść tym tropem, tylko Tridentina na mocy SP, a jak jej nie ma, to co? No właśnie. :-\ Ma Pan chyba rację. Swoją drogą, czy to oświadczenie komisji ED się tyczy, że można iść w dzień powszedni jak nie ma innej Tridentiny, czy tylko w niedziele? A jak jest z tymi kłótniami? Czy każda kłótnia z Rodzicami jest ciężkim grzechem? Np. pokłócę się, ale jakby niechcący- celem jest rozwiązanie jakiegoś problemu, czy różnicy zdań, przy okazji powiem parę słów złośliwie, czy nie do końca potrzebnie, ale nie była to nie wiem jaka awantura, choć wiadomo, że też zdenerwowałam ich?
-
Czy każda kłótnia z Rodzicami jest ciężkim grzechem? Np. pokłócę się, ale jakby niechcący- celem jest rozwiązanie jakiegoś problemu, czy różnicy zdań, przy okazji powiem parę słów złośliwie, czy nie do końca potrzebnie, ale nie była to nie wiem jaka awantura, choć wiadomo, że też zdenerwowałam ich?
Nie przesadza pani troszkę? Idąc tym tropem powinienem przestać chodzić do kościoła, bo nieźle denerwuję tym moją antyklerykalną mamę. Każdy dorosły ma prawo mieć inne zdanie niż rodzic, trzeba tylko pamietać, żeby zachować szacunek w odnoszeniu się do rodziców. Ale grzech ciężki bo w chwili zdenerwowania podnieśliśmy głos? Jakoś mi nie pasuje to do definicji grzechu ciężkiego który jest poważnym zerwaniem łączności z Panem Bogiem.
-
Co do skrupułów- chyba niestety ma Pan w tym przypadku rację. Na takiej samej zasadzie wątpliwości nachodzą podczas NOMu, więc gdyby iść tym tropem, tylko Tridentina na mocy SP, a jak jej nie ma, to co? No właśnie. :-\ Ma Pan chyba rację. Swoją drogą, czy to oświadczenie komisji ED się tyczy, że można iść w dzień powszedni jak nie ma innej Tridentiny, czy tylko w niedziele?
Gdybym w danym dniu miał możliwość uczestnictwa w klasycznej Mszy św. jedynie w kaplicy/kościele FSSPX, to bym tam bez wahania poszedł. W innej sytuacji wybrałbym Mszę u FSSP/IBP lub sprawowaną na mocy SP.
A jak jest z tymi kłótniami? Czy każda kłótnia z Rodzicami jest ciężkim grzechem? Np. pokłócę się, ale jakby niechcący- celem jest rozwiązanie jakiegoś problemu, czy różnicy zdań, przy okazji powiem parę słów złośliwie, czy nie do końca potrzebnie, ale nie była to nie wiem jaka awantura, choć wiadomo, że też zdenerwowałam ich?
Nie, nie każda kłótnia. Grzech ciężki to przekroczenie przykazania w materii ciężkiej, całkowicie świadomie i całkowicie dobrowolnie. Żeby zatem popełnić grzech ciężki należałoby się naprawdę porządnie pokłócić, całkowicie świadomie i dobrowolnie przyzwalając na taki obrót spraw. To, co Pani opisuje, nie wygląda na taką awanturę.
Przecież jako ludzie jesteśmy marni i nędzni, zatem często zdarza nam się powiedzieć parę słów za dużo, trochę unieść itd. To są typowe grzechy lekkie, za które powinniśmy żałować i przepraszać Boga oraz bliźnich. Przecież Komunia św. nie jest nagrodą (co byśmy nie robili, to i tak na Nią nie zasługujemy), lecz lekarstwem, które nas oczyszcza od grzechów powszednich oraz chroni przed ciężkimi.
-
A nie jest to działanie z sumieniem wątpliwym,co też jest grzechem?
Było by. Jednak tu - jest rozstrzygnięcie Kościoła: "nie jest to grzech".
-
1.Kiedy kłótnia z Rodzicami jest grzechem ciężkim,a kiedy nie?
Mój dawny, nieżyjący już spowiednik mawiał: Grzech ciężki jest wtedy, gdy nawet twoje sumienie drze się: NIE RÓB TEGO, a ty mimo to robisz. Kłócisz się z rodzicami, sumienie ci mówi: daj se siana, jaki masz cel w tej kłótni? odpuść sobie - a ty mimo to dolewasz oliwy do ognia.
2.czy jeśli pójdę na Mszę do FSSPX
zawsze można iść na Mszę św. do FSSPX.
-
Mam takie pytanko: jest człowiek który ma bałagan we własnych finansach, zadłuża się, kupuje na kredyt, jest zakupoholikiem ( ?), już dawno stracił kontrolę nad wydatkami.O co powinien się taki człowiek modlić aby z tego wyjść?Jakiego rodzaju łaski ( jeśli nazwać by to słowami) są mu potrzebne?Czy należy się wyspowiadać z wcześniejszego nieładu ( grzechu?)?
-
Trudno mi sobie wyobrazić, by katolik próbował walczyć z nieuporządkowanym przywiązaniem do spraw światowych o własnych siłach, nie wyznając w Sakramencie Pokuty swojej grzeszności w tej sferze. Najpierw konfesjonał, pouczenie kapłana, dopiero potem inne środki walki.
-
Mam takie pytanko: jest człowiek który ma bałagan we własnych finansach, zadłuża się, kupuje na kredyt, jest zakupoholikiem ( ?), już dawno stracił kontrolę nad wydatkami.O co powinien się taki człowiek modlić aby z tego wyjść?Jakiego rodzaju łaski ( jeśli nazwać by to słowami) są mu potrzebne?Czy należy się wyspowiadać z wcześniejszego nieładu ( grzechu?)?
Chciwość?
-
Trudno mi sobie wyobrazić, by katolik próbował walczyć z nieuporządkowanym przywiązaniem do spraw światowych o własnych siłach, nie wyznając w Sakramencie Pokuty swojej grzeszności w tej sferze. Najpierw konfesjonał, pouczenie kapłana, dopiero potem inne środki walki.
dokładnie najpierw sakrament i łaska a potem współpraca z tą łaską, ale musi być współpraca z łaską, bo Bóg nie błogosławi leniwym:)
-
Trudno mi sobie wyobrazić, by katolik próbował walczyć z nieuporządkowanym przywiązaniem do spraw światowych o własnych siłach, nie wyznając w Sakramencie Pokuty swojej grzeszności w tej sferze. Najpierw konfesjonał, pouczenie kapłana, dopiero potem inne środki walki.
dokładnie najpierw sakrament i łaska a potem współpraca z tą łaską, ale musi być współpraca z łaską, bo Bóg nie błogosławi leniwym:)
cieszę się, że Ksiądz jest na forum
-
Czy udanie się do kawiarni w Dzień Pański w sytuacji, kiedy nie mam żadnej możliwości spotkać się z daną osobą w innym dniu i nie mam m o ż l i w o ś c i, jak tylko zobaczyć się z nią "na mieście" (i to bynajmniej nie w błahej sprawie) jest grzechem/grzechem ciężkim?!
-
A dlaczego miałoby być? Nie wolno chodzić do kawiarni w dzień Pański?
-
A dlaczego miałoby być? Nie wolno chodzić do kawiarni w dzień Pański?
No właśnie. Z rodziną do kawiarni/pizzerii to w zasadzie tylko w dzień pański chadzamy.
Czasem - w lecie- prosto z kościoła spacerkiem na rynek do kawiarenki...
-
No bo ja rozumuje tak: skoro w niedziele mam odpoczywać i powstrzymać się od pracy i staram się tak czynić, to to zakrawa na hipokryzję, gdy wtedy idę kawiarni zmuszając wówczas np. kelnerki do roboty. Wydaje mi się, że wiele ludzi w ten sam sposób kombinuje... No bo w sumie chadzanie do hipermarketu w niedziele to potępiamy, no nie?
Ale w sumie to mnie Państwo trochę uspokoiliście :P
-
Nie, żebym potępiał chodzenie do kawiarni w niedzielę, ale swego czasu ktoś z mojej rodziny pracował w kawiarni, i niestety czasami trzeba było pracować w niedziele. Nie by ło to przyjemne, i rzeczona osoba faktycznie czuła się zmuszana.
Od tego czasu odczuwam pewien dyskomfort idąc w niedzielę do lokalu gastronomicznego, i staram się nie robić tego za często.
-
Niech ryczy z bólu ranny łoś,
Zwierz zdrów przebiega knieje.
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś,
To są zwyczajne dzieje.
Jesli uznamy, ze chodzenie do kawiarni do godziwa rozrywka, to i praca w niedziele w celu owej godziwej rozrywki dostarczenia jest godziwa. Jesli ktos uwaza, ze nie, to proponuje w niedziele nie uzywac pradu, zeby panowie z elektrowni nie musieli pracowac.
-
Panie Fons Blaudi - akordy poproszę!
Panie Matthaeus, ależ tu chodzi o powstrzymanie się od prac ZBYTECZNYCH w dniu Pańskim (a takim jest CHADZANIE po pasażach handlowych), a nie zarobkowych (praca, która daje mi dochód). Spór o godziny otwarcia hipermarketów to spór o to jak spędzac ten czas, bo przecież i tak otwarte są małe sklepiki i stacje benzynowe (24 godz.!) w niedzielę.
DZięki temu, że w niedzielę pójdę do kawiarni, ta kelnerka ma pracę! Bo w tygodniu nie chadzam...
I niestety panowie z elektrowni tak czy siak muszą pracować, bo pieca elektrowni się nie da wyłączyć :)
-
No dobra... już mnie Państwo przekonaliście :P
Tak tylko pytałem dla pewności ;)
-
Chcę podzielić się z forum doświadczeniem z rekolekcji OD w Dworku. Pojechałem na nie m.in. dlatego, żeby poznać właśnie OD i jego duchowość - a także dlatego, że jako tradycyjny katolik nie mam praktycznie rekolekcji dla siebie - właściwie organuzuje takowe tylko FSSPX, a to rodzi problem spowiedzi. (...)
Odnośnie tego problemu spowiedzi to proszę sobie przeczytać "Czyny mówią głośniej niż słowa" - z konferencji z okazji 40-lecia FSSPX, gdzie JE Bp Bernard Fellay wygłosił inspirującą i wyczerpującą ocenę sytuacji Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X. Jest tam bardzo ciekawy fragment o spowiedzi. Drugi wpis tu:
http://forum.piusx.org.pl/index.php?topic=2764.0
Wydzielono z wątku http://krzyz.katolicy.net/index.php/topic,564.msg108419.html#msg108419
-- Moderacja
-
Pani Mamo, ja wierzę na słowo, ale... no właśnie- chciałabym zobaczyć to pismo z Watykanu ;)
-
Pani Mamo, ja wierzę na słowo, ale... no właśnie- chciałabym zobaczyć to pismo z Watykanu ;)
W czym problem? proszę pisać list do JE Bp Bernarda Fellaya, napisac o co pani chodzi i tyle.
-
Pani Mamo, ja wierzę na słowo, ale... no właśnie- chciałabym zobaczyć to pismo z Watykanu ;)
W czym problem? proszę pisać list do JE Bp Bernarda Fellaya, napisac o co pani chodzi i tyle.
I mi pokaże? :o
-
I mi pokaże? :o
;D nie wiem, ja nie widzę takiej potrzeby pisania i dociekania, a z drugiej strony pani nie korzysta z posługi sakramentalnej kapłanów Bractwa, to czym się pani przejmuje.
-
Pani Mamo, ja wierzę na słowo, ale... no właśnie- chciałabym zobaczyć to pismo z Watykanu ;)
a co zmieniło to pismo ?
;)
-
Pani Mamo, ja wierzę na słowo, ale... no właśnie- chciałabym zobaczyć to pismo z Watykanu ;)
W czym problem? proszę pisać list do JE Bp Bernarda Fellaya, napisac o co pani chodzi i tyle.
I mi pokaże? :o
Wątpię. Czemu miałby Pani pokazywać ? Pismo dotyczy zgody Stolicy Apostolskiej na rozgrzeszenie konkretnej sprawy grzechu ciężkiego, które jest zarezerwowane dla Stolicy. Czy Pani uważa że jest osobą, która miała by z jakiejkolwiek przyczyny mieć wgląd w takie sprawy dotyczące Spowiedzi ?
-
Pani Mamo, ja wierzę na słowo, ale... no właśnie- chciałabym zobaczyć to pismo z Watykanu ;)
W czym problem? proszę pisać list do JE Bp Bernarda Fellaya, napisac o co pani chodzi i tyle.
I mi pokaże? :o
Wątpię. Czemu miałby Pani pokazywać ? Pismo dotyczy zgody Stolicy Apostolskiej na rozgrzeszenie konkretnej sprawy grzechu ciężkiego, które jest zarezerwowane dla Stolicy. Czy Pani uważa że jest osobą, która miała by z jakiejkolwiek przyczyny mieć wgląd w takie sprawy dotyczące Spowiedzi ?
A ktokolwiek (poza konkretnym księdzem, który spowiadał) może mieć wgląd? Nie byłoby to złamaniem tajemnicy spowiedzi?
Poza tym pisma tego typu coś zmieniają w kwestii ważności spowiedzi?
-
Pani Mamo, ja wierzę na słowo, ale... no właśnie- chciałabym zobaczyć to pismo z Watykanu ;)
W czym problem? proszę pisać list do JE Bp Bernarda Fellaya, napisac o co pani chodzi i tyle.
I mi pokaże? :o
Wątpię. Czemu miałby Pani pokazywać ? Pismo dotyczy zgody Stolicy Apostolskiej na rozgrzeszenie konkretnej sprawy grzechu ciężkiego, które jest zarezerwowane dla Stolicy. Czy Pani uważa że jest osobą, która miała by z jakiejkolwiek przyczyny mieć wgląd w takie sprawy dotyczące Spowiedzi ?
A ktokolwiek (poza konkretnym księdzem, który spowiadał) może mieć wgląd? Nie byłoby to złamaniem tajemnicy spowiedzi?
Poza tym pisma tego typu coś zmieniają w kwestii ważności spowiedzi?
1 W piśmie takim (skierowanym do Stolicy Apostolskiej) nie podaje się personaliów penitenta, podaje się jedynie materie i okoliczności winy, oraz personalia spowiednika, który to spowiednik imiennie otrzymuje zezwolenie na rozgrzeszenie.
2 a) Pismo takie uznaje prawo do spowiadania kapłana, ważnie i godnie , chyba że zachodzi sytuacja 2b).
2 b) Pismo takie uznaje prawo do spowiadania kapłana, ważnie. Kapłana, który jest wyznaczony przez penitenta, a stan penitenta jest stanem zagrożenia życia. Mimo że kapłan ten może być związany z karami kościelnymi, a nawet sekularyzowany.
Tak to chyba wygląda, jeśli się mylę proszę o sprostowanie.
ps. przepraszam za korektę mojego postu.
-
No właśnie powiedziano, że w piśmie tym napisano, że wszystko jest godnie i ważnie, czy coś takiego... Co by sugerowało, że spowiedź u kapłanów Bractwa jest ważna... warto wiedzieć, Pani Mamo. :)
-
No właśnie powiedziano, że w piśmie tym napisano, że wszystko jest godnie i ważnie, czy coś takiego... Co by sugerowało, że spowiedź u kapłanów Bractwa jest ważna... warto wiedzieć, Pani Mamo. :)
Dla mnie zawsze była i jest ważna, ja nie mam takich problemów jak pani :)
-
No właśnie powiedziano, że w piśmie tym napisano, że wszystko jest godnie i ważnie, czy coś takiego... Co by sugerowało, że spowiedź u kapłanów Bractwa jest ważna... warto wiedzieć, Pani Mamo. :)
Ja tam problemów z ważnością spowiedzi u kapłanów Bractwa nie mam. A nawet gdy czasem spowiadam się u innego księdza niż zwykle,to po otrzymanym pouczeniu coraz bardziej przekonuję się, że to może jest najlepszy pomysł (choć problematyczną naukę słyszałem w sumie tylko dwa- trzy razy; do tego raz zdarzyło mi się, ze ksiądz nie wypowiedział formuły rozgrzeszenia, tylko coś w rodzaju" Idź, odpuszczają ci się grzechy").
-
Ja tam problemów z ważnością spowiedzi u kapłanów Bractwa nie mam. A nawet gdy czasem spowiadam się u innego księdza niż zwykle,to po otrzymanym pouczeniu coraz bardziej przekonuję się, że to może jest najlepszy pomysł (choć problematyczną naukę słyszałem w sumie tylko dwa- trzy razy; do tego raz zdarzyło mi się, ze ksiądz nie wypowiedział formuły rozgrzeszenia, tylko coś w rodzaju" Idź, odpuszczają ci się grzechy").
Pan się tam spowiada, Panie Kamilu?
-
Odnośnie problemu spowiedzi to proszę sobie przeczytać "Czyny mówią głośniej niż słowa" - z konferencji z okazji 40-lecia FSSPX, gdzie JE Bp Bernard Fellay wygłosił inspirującą i wyczerpującą ocenę sytuacji Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X. Jest tam bardzo ciekawy fragment o spowiedzi. Drugi wpis tu:
http://forum.piusx.org.pl/index.php?topic=2764.0
-
dziecko sie mnie zapytalo "czy przeklinanie jest grzechem?" i nie bylem pewny co odpowiedziec. wiec jak to z tym jest?
-
Odnośnie problemu spowiedzi to proszę sobie przeczytać "Czyny mówią głośniej niż słowa" - z konferencji z okazji 40-lecia FSSPX, gdzie JE Bp Bernard Fellay wygłosił inspirującą i wyczerpującą ocenę sytuacji Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X. Jest tam bardzo ciekawy fragment o spowiedzi. Drugi wpis tu:
http://forum.piusx.org.pl/index.php?topic=2764.0
;D Nie widziałam dokumentu.
-
Ja tam problemów z ważnością spowiedzi u kapłanów Bractwa nie mam. A nawet gdy czasem spowiadam się u innego księdza niż zwykle,to po otrzymanym pouczeniu coraz bardziej przekonuję się, że to może jest najlepszy pomysł (choć problematyczną naukę słyszałem w sumie tylko dwa- trzy razy; do tego raz zdarzyło mi się, ze ksiądz nie wypowiedział formuły rozgrzeszenia, tylko coś w rodzaju" Idź, odpuszczają ci się grzechy").
Pan się tam spowiada, Panie Kamilu?
Tam, to znaczy gdzie? W FSSPX, czy tam gdzie ksiądz nie wypowiedział formuły rozgrzeszenia?
Spowiadam się najczęściej w swojej parafii, u jednego starszego księdza- który dzięki temu zna mnie dość dobrze od tej mojej gorszej strony ;) co ma spore zalety, a ja z kolei wiem, że od niego nie usłyszę jakieś nieortodoksyjnej nauki, nadmiernego psychologizowania itp.
Czasem jednak jestem w innym mieście albo też z innych powodów muszę iść gdzie indziej.
U księży Bractwa również się kilka razy spowiadałem.
-
U księży Bractwa również się kilka razy spowiadałem.
Uważa Pan, że w Polsce też jest to ważne? Ja aktualnie jestem szukająca spowiednika, ale chyba na taki krok się nie zdecyduję jednak :P
-
dziecko sie mnie zapytalo "czy przeklinanie jest grzechem?" i nie bylem pewny co odpowiedziec. wiec jak to z tym jest?
Jak nie grzechem to czym? wulgaryzmem? A czy używanie wulgaryzmów jest grzechem ? napewno mniejszym lub większym, ale jakimś jest. Tam, gdzie brak kultury języka, tam tez można mówić o brudzie duchowym. Zachwaszczona wulgaryzmami dusza jest bardzo podatna na wszelkie inne grzechowe słabości.
To samo pytanie co pan stawia jest postawione tu:
http://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/82063
-
Uwazam,ze jest to brak kultury. A czy brak kultury jest grzechem?
-
Uwazam,ze jest to brak kultury. A czy brak kultury jest grzechem?
To fajnie jak pan tak uważa. ::)
-
Uwazam,ze jest to brak kultury.
to jest "oczywista oczywistosc" ;)
-
U księży Bractwa również się kilka razy spowiadałem.
Uważa Pan, że w Polsce też jest to ważne? Ja aktualnie jestem szukająca spowiednika, ale chyba na taki krok się nie zdecyduję jednak :P
Tak uważam.
Jak Pani kogoś godnego polecenia w Krakowie znajdzie, to proszę dać znać- wkrótce będę tam spędzał trochę czasu każdego miesiąca, gdybym musiał się wtedy wyspowiadać w ciągu tygodnia dobrze będzie wiedzieć gdzie pójść ;)
-
A oo. reformaci z Reformackiej 4 są dobrymi spowiednikami? Kiedyś spowiadałem się u o. Szajera OFM. 21 lat temu.
-
Słyszałam tam o o. Kwiatkowskim, jako o dobrym spowiedniku, ale nie znam z autopsji.
-
Czy przeklinanie jest grzechem?
Matka Boska z la Salette groziła i ostrzegała, że jeśli ludzie nie przestaną pracować w niedziele i kląć, bluźnić, przeklinać to "po nich"!
Więc odpowiem - tak!
-
Czy przeklinanie jest grzechem?
Matka Boska z la Salette groziła i ostrzegała, że jeśli ludzie nie przestaną pracować w niedziele i kląć, bluźnić, przeklinać to "po nich"!
Więc odpowiem - tak!
Oczywiście wulgaryzmu są grzechem lekkim, a grzechem cieżkim stają się zależnie od okoliczności. Natomiast farncuskie czy włoskie przekleństwa to zupęłnie inna sprawa. Tam się wyzywa świętych, Matkę Bożą od najgorszych.
-
Chyba dlatego Matka Boska stwierdza, że woźnice łączą wulgaryzmy z Imieniem Jej Boskiego Syna.
-
Szcześć Boże,
Mam dylemat odnośnie spożywania alkoholu w Nowy Rok a dokładnie czy grzechem jest picie alkoholu oczywiście do ,,pewnych granic" - jeżeli jest to grzechem to czy należy pójść do indywidualnej spowiedzi czy spowiedź powszechna w trakcie mszy odpuszcza taki grzech?
I drugie pytanie dotyczy marihuany - czy grzechem jest jednorazowe spróbowanie takiego papierosa? Pisze spróbowanie czyli dokładnie nie wypalenie do końca...tylko pociągnięcie ze 2 razy? Jeżeli jest to grzechem to mam pytanie jak wyżej czy spowiedź powszechna czy indywidualna?
Pytanie może banalne ale jednak bardzo Was prosze o odpowiedź.
-
Moim skromnym zdaniem - indywidualna.
-
czy grzechem jest picie alkoholu oczywiście do ,,pewnych granic" -
Do posiłku napewno nie. Niektóre potrawy są zbyt ciężkostrawne, szczególnie w nieco starszym wieku ;). Podobnie z umiarem dla odprężenia czy dobrego humoru. Z resztą etanol jest szybko działającym środkiem uspokajającym o najmniejszej znanej liczbie działań ubocznych. Jednak, jeśli ktoś był wcześniej uzależniony, to wtedy każda próba z alkoholem jest świadomym wykroczeniem przeciw własnemu zdrowiu a więc grzechem.
I drugie pytanie dotyczy marihuany - czy grzechem jest jednorazowe spróbowanie takiego papierosa?
Tu byłbym bardzo ostrożny, może jako niczego nie palący, ale żywię obawę przed takimi substancjami, na które nie wiadomo jak zareaguję i czy się gwałtownie nie uzależnię a więc czy nie zaszkodzę sobie i innym.
-
Szcześć Boże,
Mam dylemat odnośnie spożywania alkoholu w Nowy Rok a dokładnie czy grzechem jest picie alkoholu oczywiście do ,,pewnych granic" - jeżeli jest to grzechem to czy należy pójść do indywidualnej spowiedzi czy spowiedź powszechna w trakcie mszy odpuszcza taki grzech?
Jeżeli jak sama pani zaznaczyła picie jest "do pewnych granic" - czyli zapewne chodzi o to że panujemy nad sobą, nie zataczamy się, nie mówimy rzeczy których nigdy byśmy przed spożyciem nie powiedzieli - grzechu ciężkiego trudno się doszukać moim zdaniem. Ważne też jest co się piję - pić takie trunki po których nie będzie nas męczyło w nocy lub nad ranem :)
-
Szcześć Boże,
Mam dylemat odnośnie spożywania alkoholu w Nowy Rok a dokładnie czy grzechem jest picie alkoholu oczywiście do ,,pewnych granic" - jeżeli jest to grzechem to czy należy pójść do indywidualnej spowiedzi czy spowiedź powszechna w trakcie mszy odpuszcza taki grzech?
Zależy od tych "pewnych granic". Picie alkoholu nie jest grzechem samo w sobie.
-
Dziękuje za odpowiedzi :-)
-
I drugie pytanie dotyczy marihuany - czy grzechem jest jednorazowe spróbowanie takiego papierosa? Pisze spróbowanie czyli dokładnie nie wypalenie do końca...tylko pociągnięcie ze 2 razy? Jeżeli jest to grzechem to mam pytanie jak wyżej czy spowiedź powszechna czy indywidualna?
Na to pytanie chyba nikt jeszcze nie dał jednoznacznej odpowiedzi. ;)
-
Dziękuje za odpowiedzi :-)
Jeszcze kilka wyjasnien, bo widze pewien zamet w Pani wypowiedzi...
To nie od rodzaju grzechu zalezy to czy nalezy sie z niego spowiadac (no moze posrednio), ale od jego ciezkosci. Obowiazkiem katolika jest spowiadanie sie (spowiedz uszna) z grzechow ciezkich (choc tradycyjnie nalezy tez sie spowiadac z lekkich - zwlaszcza z tych, z ktorymi slabo sobie radzimy). Wiele czynow moze byc grzechami lekkimi albo ciezkimi w zaleznosci od kontekstu.
Spowiedz powszechna na Mszy nie jest jakims formalnym jedynym katolickim sposobem na odpuszczenie grzechow lekkich. Ten sam efekt mozna uzyskac wieloma innymi sposobami np. poprzez odmowienie niektorych modlitw. Mnie nawet kiedys uczono, ze przezegnanie sie woda swiecona ma ten sam efekt, choc nie wiem czy to prawda. Na pewno szczere odmowienie aktu zalu gladzi grzechy lekkie.
Poza tym, grzechy lekkie nie niszcza w nas laski uswiecajacej, wiec nie trzeba jakos neurotycznie pamietac "o spowiadaniu sie" z nich podczas Mszy na spowiedzi powszechnej.
-
Myślę, że w przypadku wątpliwości (a takie tu przecież wystąpiły) zawsze należy poradzić się spowiednika (należy iść do spowiedzi). Na pewno to lepsze, niż szukać pocieszenia - usprawiedliwienia na forum internetowym.
-
Tak też zrobiłam - dziekuje:-)
-
z innej beczki: czy (i w jakim zakonie) używana jest obecnie / używana była formuła "Oskarżam się przed Bogiem..." ?
Hm, ja inaczej nigdy i nie mówiłem.
-
Zabić Sekala
4:09
http://www.youtube.com/watch?v=pyr0LpPlGXU
niech mi x powie poco jest spowiedź ?
-
Spirytus Sancti :D
-
I drugie pytanie dotyczy marihuany - czy grzechem jest jednorazowe spróbowanie takiego papierosa? Pisze spróbowanie czyli dokładnie nie wypalenie do końca...tylko pociągnięcie ze 2 razy? Jeżeli jest to grzechem to mam pytanie jak wyżej czy spowiedź powszechna czy indywidualna?
Na to pytanie chyba nikt jeszcze nie dał jednoznacznej odpowiedzi. ;)
Jeśli wiem, że sięgam po trawkę, czy po tytoń - to już obojętne - i chcę spróbować czy mnie to "kręci" czy nie - to zawsze grzeszę. Ciężko. Bo tak narkotyki jak i nikotyna mogą powodować uzależnienie oraz szkodę dla zdrowia i życia. Jak ktoś nie pali, to nie powinien próbować.
-
I drugie pytanie dotyczy marihuany - czy grzechem jest jednorazowe spróbowanie takiego papierosa? Pisze spróbowanie czyli dokładnie nie wypalenie do końca...tylko pociągnięcie ze 2 razy? Jeżeli jest to grzechem to mam pytanie jak wyżej czy spowiedź powszechna czy indywidualna?
Na to pytanie chyba nikt jeszcze nie dał jednoznacznej odpowiedzi. ;)
Jeśli wiem, że sięgam po trawkę, czy po tytoń - to już obojętne - i chcę spróbować czy mnie to "kręci" czy nie - to zawsze grzeszę. Ciężko. Bo tak narkotyki jak i nikotyna mogą powodować uzależnienie oraz szkodę dla zdrowia i życia. Jak ktoś nie pali, to nie powinien próbować.
Więc grzeszność takiego działania jak palenie marihuany czy nikotyny polega na tym, że mogą powodować uzależnienie? Ale alkohol też może je powodować, a nawet, śmiem twierdzić, że jest więcej osób dotkniętych alkoholizmem i więcej cierpienia przez alkohol jest wyrządzanego rodzinom. Mimo to alkohol w rozsądnych ilościach nie jest zakazany.
Szczerze mówiąc nie słyszałem jak do tej pory argumentu przeciwko używaniu narkotyków, który nie stosowałby się do alkoholu.
Być może palenie marihuany należy mierzyć tą samą miarą. Dopóki ktoś nad tym panuje, a nie odwrotnie, nie jest to grzechem?
-
Róźnica między papierosami a marihuaną jest taka, że papierosy są społecznie akceptowane. Co do szkodliwości, to nie ulega wątpliwości, że skutki palenia papierosów nie są tak duże dla rodziny i całego społeczeństwa jak alkoholizm.
-
Róźnica między papierosami a marihuaną jest taka, że papierosy są społecznie akceptowane. Co do szkodliwości, to nie ulega wątpliwości, że skutki palenia papierosów nie są tak duże dla rodziny i całego społeczeństwa jak alkoholizm.
no tak. ale społeczna akceptowalność nie jest kryterium prawdy.
-
To są jakieś bajki o nikłej szkodliwości palenia papierosów. Życie z palaczem to jest koszmar i udręka - w najlepszym przypadku.
Mówi się o takich chorobach spowodowanych przez nikotynizm jak rak krtani, rak płuc. Nie wspomina się jednak np. o śmierci z powodu niedotlenienia mózgu, o chorobie zarostowej tętnic, której skutkiem bywa nieuleczalna gangrena, a nastepnie amputacja kończyn.
Niktynizm jest uzależnieniem i z tego trzeba się leczyć.
-
Życie z palaczem to jest koszmar i udręka - w najlepszym przypadku.
Jedynym wyjściem - awans na maszynistę.
-
To są jakieś bajki o nikłej szkodliwości palenia papierosów. Życie z palaczem to jest koszmar i udręka - w najlepszym przypadku.
Mówi się o takich chorobach spowodowanych przez nikotynizm jak rak krtani, rak płuc. Nie wspomina się jednak np. o śmierci z powodu niedotlenienia mózgu, o chorobie zarostowej tętnic, której skutkiem bywa nieuleczalna gangrena, a nastepnie amputacja kończyn.
Niktynizm jest uzależnieniem i z tego trzeba się leczyć.
Życie z palaczem jak najbardziej może być koszmarem i udręką. Każdy palacz zresztą teoretycznie wie, że "palenie zabija" itp...
Ale co ma z tego wynikać? Że zapalenie jednego papierosa jest grzechem?
Jeśli tak to dlaczego dzieci przystępujące do pierwszej komunii (w sumie nie wiem jak jest teraz ale kiedyś tak było) składają przysięgę, że nie będą palić do 18 roku życia? jest to przecież pośrednio powiedzenie im, że po 18 roku już można.
Jeśli nie to dlaczego jednorazowe zapalenie marihuany jest?
-
Życie z palaczem jak najbardziej może być koszmarem i udręką.
Trudno się nie zgodzić!
Podobnie życie z "niepalaczem" może być koszmarem i udręką.
I życie bez palacza też może być koszmarem i udręką.
-
Życie z palaczem jak najbardziej może być koszmarem i udręką.
Trudno się nie zgodzić!
Podobnie życie z "niepalaczem" może być koszmarem i udręką.
I życie bez palacza też może być koszmarem i udręką.
Nie mniej jednak, gdy palacz odchodzi w siną dal,... świeże powietrze sprawia wielką radość...
-
No więc nie ma co narzekać na palaczy! Sama Pani widzi ile radości palacze wnoszą w Pani życie... ;)
-
Jednak bardzo mi ich żal gdy chorują....
-
Nie mniej jednak, gdy palacz odchodzi w siną dal,... świeże powietrze sprawia wielką radość ...
A nie radził Pani jakiś rabin, żeby kupiła Pani sobie kozę ;)?
-
Nie mniej jednak, gdy palacz odchodzi w siną dal,... świeże powietrze sprawia wielką radość ...
A nie radził Pani jakiś rabin, żeby kupiła Pani sobie kozę ;)?
Zdziwi się Pan, ale rabini to są naogół bardzo inteligentni ludzie i nie opowiadają takich głupot jakie wyobrażają sobie na ich temat ochrzczeni poganie.
-
W tym wypadku kozła należałoby doradzić. Żeby była pełna analogia. ;D
To nie "ta bajka". Zaraz wyjaśnię.
Zdziwi się Pan, ale rabini to są naogół bardzo inteligentni ludzie i nie opowiadają takich głupot jakie wyobrażają sobie na ich temat ochrzczeni poganie.
No to się Pani jeszcze bardziej zdziwi. Rzecz pochodzi od Żyda (i chyba żyda) Horacego Safrina z jego uroczego zbioru żydowskiego humoru "Przy Szabasowych Świecach". Radzę poczytać, bo streszczenia dowcipów nie oddają klimatu. Ja tego dziełka zażywam jako remedium na stresa. Nie ma w tym nic z michnikowskiej agresji, choć najczęściej goje wychodzą na nieco tępszych od swoich sąsiadów.
-
Zaimponowali mi Państwo swoją erudycją i kulturą osobistą...
-
Dokładnie ta bajka, tylko trzeba się trochę znać na kozłach.
W tym problem. W moich stronach ten typ rogacizny nie występował ;). Porządzą platfusy, to i kozy (płci obojga) się pojawią :(.
Zaimponowali mi Państwo swoją erudycją i kulturą osobistą ...
Dzięki za dobre słowo ...
-
Jeśli tak to dlaczego dzieci przystępujące do pierwszej komunii (w sumie nie wiem jak jest teraz ale kiedyś tak było) składają przysięgę, że nie będą palić do 18 roku życia? jest to przecież pośrednio powiedzenie im, że po 18 roku już można.
Ja nie pamiętam nic takiego... Ani z piciem.
-
"Panie, Jezu Chryste, z miłości ku Tobie i Niepokalanie Poczętej Twej Matce, Najświętszej Maryi Pannie, obiecuję, postanawiam i przyrzekam, że od dnia dzisiejszego aż do skończonego dwudziestego roku mojego życia nie będę używał tytoniu, ani też żadnego alkoholu.
Dopomóż mi, najdroższy mój Zbawicielu, abym, za przyczyną Najświętszej Dziewicy, dochował ściśle i sumiennie tej zbawiennej obietnicy. Amen."
(z książeczki z roku 1967)
-
"Panie, Jezu Chryste, z miłości ku Tobie i Niepokalanie Poczętej Twej Matce, Najświętszej Maryi Pannie, obiecuję, postanawiam i przyrzekam, że od dnia dzisiejszego aż do skończonego dwudziestego roku mojego życia nie będę używał tytoniu, ani też żadnego alkoholu.
Dopomóż mi, najdroższy mój Zbawicielu, abym, za przyczyną Najświętszej Dziewicy, dochował ściśle i sumiennie tej zbawiennej obietnicy. Amen."
Hmmm. praca farmaceuty, czy chemika odpada. Chemii w liceum bez używania alkoholu też się nie da skończyć. Odpada spora część leków.Odpadają środki czyszczące na bazie alkoholu, płyny przeciw zamarzaniu (do spryskiwaczy...) , dodatki do benzyny. Kierowcą formuły 1 też nie można zostać (jako paliwa używają metanolu). Ciężkie życie...
-
Chemii w liceum bez używania alkoholu też się nie da skończyć.
mozna rozpatrywac teoretycznie ;)
-
mozna rozpatrywac teoretycznie ;)
To też można podciągnąć pod "używanie"...
-
...więc w końcu można "używać" marihuany czy nie można? Jeśli używałoby się jej powiedzmy nieco rzadziej niżej niż umiarkowany niealkoholik pije alkohol. Od "święta"...
-
<<Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. >> 1Kor 6, 12 i
<< Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali.
Każdy, który staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś nieprzemijającą. >> 1Kor 9 24-25
-
<<Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. >> 1Kor 6, 12 i
<< Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali.
Każdy, który staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś nieprzemijającą. >> 1Kor 9 24-25
Piękna odpowiedź. Dziękuję.
Jednak rozdzierając włos na czworo pokontynuuję.
"Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę". Jaka jest różnica między piciem alkoholu a paleniem marihuany, że kulturalne wypicie dwóch piw z kolegami w wakacyjny wieczór, albo eleganckie i umiarkowane napicie się bimbru na zapustnym weselu nie jest grzechem i można przystąpić następnego dnia do komunii a po zapaleniu trawki nie można?
-
Widać marihuana jest traktowana jako grzech ciężki poprzez samo nieposłuszeństwo władzy świeckiej. Ale zgaduje tylko.
-
Taka interpretacja ma nawet trochę sensu.
...mam nadzieję, że nie przyjmowałem Ciała Pana Naszego świętokradczo gdy jeździłem na Mszę z niezapiętymi pasami...
-
Hmmm. Na przepisy trzeba patrzeć też pod względem ich sensu. mój kolega z uczelni przejechał kiedyś samochodem pod naczepą TIRa - jakby miał zapięte pasy, to jego górna połowa została by przed TIRem razem z dachem, zaś dolna - z samochodem ok 50m dalej...
-
...więc w końcu można "używać" marihuany czy nie można? Jeśli używałoby się jej powiedzmy nieco rzadziej niżej niż umiarkowany niealkoholik pije alkohol. Od "święta"...
ja bym zaczął od tego ze nawet takie używane jest szkodzeniem zdrowiu więc jest działaniem przeciw 5 przykazaniu nie mówiąc o tym ze tak jak i w przypadku alkoholu lub nawet i więcej może prowadzić to do nałogu, a każde świadome wchodzenie w nałóg jest również grzechem
-
...więc w końcu można "używać" marihuany czy nie można? Jeśli używałoby się jej powiedzmy nieco rzadziej niżej niż umiarkowany niealkoholik pije alkohol. Od "święta"...
ja bym zaczął od tego ze nawet takie używane jest szkodzeniem zdrowiu więc jest działaniem przeciw 5 przykazaniu nie mówiąc o tym ze tak jak i w przypadku alkoholu lub nawet i więcej może prowadzić to do nałogu, a każde świadome wchodzenie w nałóg jest również grzechem
Powiedzmy, że się w zasadzie zgadzam z tym co ksiądz mówi. Kwestią dla mnie jest, że wszelkie argumenty jakie znam przeciwko używaniu marihuany można odnieść również do alkoholu. Nie rozumiem więc dlaczego alkohol można wypić w sobotni wieczór (mówimy o powiedzmy dwóch piwach w dobrym towarzystwie) i pójść w niedzielę do Komunii, a marihuany nie.
Zdrowiu szkodzi też pojedynczy papieros.
I co to znaczy "świadome wchodzenie w nałóg"?
-
a marihuany nie.
O ile wiem, to wszystkie środki o działaniu antystresowym i uspokajającym powodują uzależnienia. Z tych alkohol jest stosunkowo najmniej szkodliwy.
P.S. Umiar przede wszystkim.
-
Papież do spowiedników o wychowawczym znaczeniu sakramentu pokuty
Sakrament pokuty ma wartość pedagogiczną zarówno dla penitentów, jak i spowiadających ich księży. Zwrócił na to uwagę Papież, spotykając się w Auli Błogosławieństw z 800 uczestnikami dorocznego kursu Penitencjarii Apostolskiej dla spowiedników. Benedykt XVI wskazał im, że spowiadając kapłan jest nieraz świadkiem prawdziwych cudów nawrócenia. Nierzadko staje wobec rzeczywistych dramatów egzystencjalnych i duchowych, które nie znajdują odpowiedzi w ludzkich słowach, ale tylko w miłości Bożej. Spowiednik może też wiele się nauczyć od penitentów prowadzących wzorowe życie duchowe. Równocześnie uświadamia sobie własną tożsamość kapłańską. Wierni bowiem przychodzą do niego nie ze względu na jego ludzkie siły, ale dlatego, że jest kapłanem przebaczającego Boga. „A jaka jest wartość pedagogiczna sakramentu pokuty dla penitentów?” – zapytał dalej Ojciec Święty.
„Z pewnością pojednanie sakramentalne jest jedną z chwil, kiedy osobista wolność i świadomość siebie są wezwane do wyrażenia się szczególnie wyraźnie – stwierdził Papież. – Może też dlatego w epoce relatywizmu i idącego za nim zmniejszenia świadomości samego siebie osłabia się również praktyka sakramentalna. Rachunek sumienia ma dużą wartość pedagogiczną. Wychowuje, by patrzeć szczerze na swe życie, konfrontować je z prawdą Ewangelii i oceniać kategoriami nie tylko ludzkimi, ale zaczerpniętymi z Bożego Objawienia. Konfrontacja z Dekalogiem, z Błogosławieństwami, z przykazaniem miłości to pierwsza wielka «szkoła pokuty». W naszych czasach, znamionowanych hałasem, roztargnieniem i samotnością, rozmowa penitenta ze spowiednikiem może być jedną z nielicznych, jeśli nie jedyną okazją, by zostać naprawdę głęboko wysłuchanym. Drodzy księża, nie zaniedbujcie dawać stosowny czas posłudze pokuty w konfesjonale. Być przyjętym i wysłuchanym to także ludzki znak dobroci Boga, który przyjmuje swe dzieci. Pełne wyznanie grzechów uczy też penitenta pokory, uznania własnej ułomności, a zarazem świadomości, że konieczne jest Boże przebaczenie, i ufności, że łaska Boża może przemienić życie. Tak samo słuchanie napomnień i rad spowiednika jest ważne dla osądu czynów, dla drogi duchowej i dla wewnętrznego uzdrowienia penitenta. Nie zapominajmy, ile nawróceń i dróg rzeczywistej świętości zaczęło się w konfesjonale!”
za : http://sanctus.pl/index.php?module=aktualnosci&grupa=&podgrupa=&strona=1&id=1954&kategoria=3
-
Powiedzmy, że się w zasadzie zgadzam z tym co ksiądz mówi. Kwestią dla mnie jest, że wszelkie argumenty jakie znam przeciwko używaniu marihuany można odnieść również do alkoholu. Nie rozumiem więc dlaczego alkohol można wypić w sobotni wieczór (mówimy o powiedzmy dwóch piwach w dobrym towarzystwie) i pójść w niedzielę do Komunii, a marihuany nie.
Ja w Vademecum theologiae moralis czytałem, że właśnie co do narkotyków to kwestia jest taka sama co przy alkoholu. Nie zacytuję, bom pożyczył - może ktoś inny ma?
-
Paradox jest taki, że w sumie to rozróżnienie na "alkohol" (który jest "w miarę ok") i "narkotyki" (które są niby frontalnie i całościowo złowrogie) jest najzupełniej sztuczne i arbitralne. Alkohol faktycznie jest czymś innym niż np. heroina - ale tak samo heroina jest czymś najzupełniej innym (co do składu, wpływu na psychikę, wpływu na ciało etc.) niż marihuana i kokaina, a te znowuż różnią się diametralnie od siebie, zaś np. psychedeliki typu LSD czy dextrometorfanu to w ogóle jeszcze inna bajka. Przy czym np. alkohol jest w stanie wywołać okrutne uzależnienie typu fizycznego - a LSD (i zresztą większość "narkotyków", poza np. opiatami) fizycznie nie uzależnia.
...a jeszcze dałoby się sytuację bardziej zagmatwać - gdzie zaczyna się "używkowość" albo "narkotykowość" substancji, co ją określa? Czy kawa to już narkotyk, skoro daje jakiegoś tam "kopa", a ludzie się przyzwyczajają i wzrasta tolerancja na kofeinę etc.? Jaki stan ciała i umysłu określić można jako wzorcową trzeźwość, skoro stan po "zwykłej dawce" zwykłych leków nasennych to już jednak co innego, niż bez niej - ale bez niej można się napić kawy i też już nieco ten stan zmienić, a można nic nie wypić, tylko np. stracić pracę i znów człowiek zaczyna inaczej myśleć i odczuwać i "nie jest sobą", a ostatecznie trudno sobie wyobrazić sytuację, w której nic psychicznego i fizycznego na nasz stan nie wpłynęło... Ojejku, czyżby wzorcowa trzeźwość była mirażem? Dziwne pytania się tworzą...!
W zasadzie jedyne wyjaśnienie argumentacji, że alkohol powinien być legalny i wolno go pić, ale "narkotyki" są już beee, brzmi mniej więcej tak:
Owszem, alkohol to też narkotyk, to też substancja odurzająca i uzależniająca. Cóż, pogódźmy się z tym, że większość ludzi potrzebuje czasem takiego kopa, tego czy innego rodzaju. Ale właśnie dlatego zdecydujmy się na ten jeden, jedyny wentyl bezpieczeństwa - żeby wszystkie zagrożenia skupiały się w tym znanym, dobrze opisanym obszarze alkoholu, a nie obejmowały żadnych innych, coraz to nowszych i bardziej podejrzanych substancji.
Co więcej, alkohol ma pewne plusy. Raz, że można go pić powolutku, i to w niewielkim stężeniu (vide piwo), dzięki czemu da się w miarę kontrolować jego wpływ, rozłożyć w czasie, pić dla smaku etc. - podczas gdy jednak większość innych substancji wali się "na raz" w celu tylko i wyłącznie odurzenia - nikt nie popija makiwary dla smaku czy przy towarzyskiej pogawędce, nikt (lub prawie nikt) nie dawkuje sobie kokainy czy amfetaminy ot, tak, leciutko, troszeczkę, żeby się minimalnie podkręcić bez ryzyka etc. Co za tym idzie alkohol może spełniać pewne funkcje towarzyskie, jednoczące itd. - i w zasadzie je spełnia, trudno natomiast powiedzieć to np. o kompocie walonym w żyłę czy o mocnym halucynogenie - takie odurzenie każdy przeżywa sam, odrywa się od wspólnoty, od życia i odrealnia.
Dwa, alkohol ma mocne umocowanie w naszej kulturze. Cóż, widocznie raz już ktoś go kiedyś wybrał jako ów wentyl bezpieczeństwa, stąd mamy wokół niego pewne obyczaje (toasty), żarty, kulturę (estetyka etykiet), nawet pewien szlif i szyk (piękne butelki z drogimi trunkami itd.). Trudno natomiast wyobrazić sobie stylową reklamę czy eleganckie opakowanie heroiny albo kokainy, kultury z tym związanej nie mamy, to są tylko "zimne leki", nieoswojone, niezbadane kulturowo i społecznie, stąd podejrzane.
Dlatego alkohol na tym polu wygrywa koncertowo i skoro człek musi sobie przywalić, żeby nie zwariować, to niech robi to za pomocą starego, dobrego, oklepanego alkoholu, niż jakichś tajemniczych proszków i plynów w strzykawkach.
Tyle że taka argumentacja jest tak naprawdę mocno dziurawa i zależna od różnych mętnych, naciąganych określeń typu "w zasadzie", "jakoś tak to jest", "wydaje się, że", "a no bo kultura i w ogóle, zawsze tak było" etc.
Ma ktoś lepszą?
Widać marihuana jest traktowana jako grzech ciężki poprzez samo nieposłuszeństwo władzy świeckiej. Ale zgaduje tylko.
Bez przesady - mamy obowiązek przestrzegać sprawiedliwych przepisów, ale nie NIESPRAWIEDLIWYCH lub GŁUPICH (oczywiście JEŚLI te przepisy, o których mówimy, są tego rodzaju). A poza tym trudno mi sobie wyobrazić, by zdroworozsądkowe wykroczenie poza socjalistyczno-biurokratyczno-demoliberalne absurdy prawne (nie mówię akurat o marihuanie) było grzechem, a cóż dopiero ciężkim. Nie twórzmy paradoxu, że z jednej strony konserwatywni katolicy są frontalnie przeciwko "systemowi", "współczesnemu śfjatu", "zgniliznie demoliberalizmu", "rzeczywistości Rewolucji" etc., a z drugiej - potulnie podporządkowują się wszystkiemu, co ów system narzuci. Że już pominę legitymistyczno-anarchistyczne dywagacje na temat tego, co właściwie miałoby decydować o tym, że obecne soc-demoliberalne rządy mają jakiekolwiek prawo do rządzenia - prawo większe czy pewniejsze niż np. gang albo jakiś przywódca tłumów, który by ich obalił. I czy wówczas "władzą świecką" stałby się tenże gang albo wódz zrewoltowanego ludu? A może dopiero po paru latach, kiedy "wszystko się jakoś tam poukłada, kurz opadnie i trzeba będzie jakoś z tym żyć", co oczywiście jest kryterium nadzwyczaj mętnym? Hehe...
-
Z DXM-u to średnio jest psychodelik, ale powiedzmy. :P
Generalnie też widzę to podobnie, tylko co z tego? Jak widać, nikt nie odpowiedział.
I wcale tu nie chodzi o mówienie, że "narkotyki" są dobre, tylko o wskazanie, że niektóre z nazywanych tak substancji wcale nie są gorsze od legalnego alkoholu czy nikotyny, a więc brak jest uzasadnienia na ich nielegalność.
-
http://www.piusx.org.pl/komunikaty/2011/83
Czy spowiedź w czasie Mszy (tutaj na przykład cichej i śpiewanej) jest TRADI? Tak się pytam bo zawsze myślałem że spowiadanie w czasie Mszy i przede wszystkim podczas Podniesienia jest nie prawidłowe.
-
Samo UMOŻLIWIENIE penitentom skorzystania z Sakramentu Pokuty podczas Mszy jest kosher. Trudniejsza sprawa to indywidualne próby uczestnictwa w obu obrzędach naraz.
http://dominikanie.pl/aktualnosci/news/news_id,2333,o_jacek_salij_op_przypomina_mozna_spowiadac_podczas_mszy_sw_.html
-
A czy na przykład kapłan powinien wyjść chociaż w czasie Podniesienia z konfesjonału, bo nigdzie nie widziałem żeby tak się działo?
-
Odniose sie do kilku poruszanych spraw na podstawie wlasnych i nie tylko doswiadczen.
1. roznice miedzy spowiedzia u posoborowych ksiezy (we Francji), FSSPX - spore.
Przede wszystkim nie ma konfesjonalu, czesto tez klecznika, rozmowa przez stol z patrzeniem sobie w oczy. To jest sytuacja przypominajaca psychoterapie, a nie ukorzenie sie przed Bogiem. Ksieza najczesciej po cywilnemu, czesto niechlujni. Bardzo czesto totalny brak pouczenia, zachety do duchowej praktyki, a zdarza sie tez i zniechecanie do niej - bagatelizowanie.
2. problem spowiadania sie u ksiezy czesto spotykanych i strach o pamietanie i kojarzenie z nami naszych win.
Sadze, ze spowiednicy, tak jak dobrzy terapeuci, psychiatrzy, przypominaja sobie duchowosc penitenta tylko w konfesjonale, poza nim sa na "innej fali". Znam to z praktyki prowadzenia terapii - automatycznie wylacza mi sie "fala" tarapeuta - pacjent, kiedy z danym osobnikiem spotykam sie na neutralnym gruncie.
3. "oskarzam sie przed Bogiem..." uzywane jest m.in przez kamedulow.
-
(...)
Przede wszystkim nie ma konfesjonalu, (...)
Pani emji, konfesjonały to są, tylko czemu innemu służą, zdjęcia są tu:
http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php/topic,1700.msg134011.html#msg134011
-
Czy jak wcześniej się odprawiło generalną spowiedź to czy przy następnej generalnej spowiedzi trzeba wspomnieć grzechy z tej pierwszej generalnej spowiedzi??
-
Czy jak wcześniej się odprawiło generalną spowiedź to czy przy następnej generalnej spowiedzi trzeba wspomnieć grzechy z tej pierwszej generalnej spowiedzi??
Spowiedź generalna raczej powinna być tylko jedna...
-
Spowiedź generalna raczej powinna być tylko jedna...
Dlaczego ???
-
Czy jak wcześniej się odprawiło generalną spowiedź to czy przy następnej generalnej spowiedzi trzeba wspomnieć grzechy z tej pierwszej generalnej spowiedzi??
Za Podręczną encyklopedią kościelną
"Jeśli penitent odprawił już spowiedź generalną, każe mu spowiednik powtórzyć tylko grzechy po takowej popełnione. Wyjątek może tu wtenczas zachodzić, gdy spowiednik nabędzie moralnej pewności, że owa spowiedź generalna była nieważną, albo gdy dokonaną była przed bardzo długim upływem czasu i pozostawiła po sobie w umyśle penitenta niektóre wątpliwości. W ostatnim jednak razie - który już nie jest koniecznym, ale tylko korzystnym, bo uspokaja penitenta - wystarczy zażądać wyznania tych grzechów, co do których wątpliwość jaka pozostała i kilka innych najgłówniejszych, aby spowiednik mógł poznać w ogóle ówczesny stan duszy penitenta".
Dodać jeszcze można, że "Szkodliwą jest spowiedź generalna: a) dla skrupulantów ..."
-
Czy jak wcześniej się odprawiło generalną spowiedź to czy przy następnej generalnej spowiedzi trzeba wspomnieć grzechy z tej pierwszej generalnej spowiedzi??
Za Podręczną encyklopedią kościelną
"Jeśli penitent odprawił już spowiedź generalną, każe mu spowiednik powtórzyć tylko grzechy po takowej popełnione. Wyjątek może tu wtenczas zachodzić, gdy spowiednik nabędzie moralnej pewności, że owa spowiedź generalna była nieważną, albo gdy dokonaną była przed bardzo długim upływem czasu i pozostawiła po sobie w umyśle penitenta niektóre wątpliwości. W ostatnim jednak razie - który już nie jest koniecznym, ale tylko korzystnym, bo uspokaja penitenta - wystarczy zażądać wyznania tych grzechów, co do których wątpliwość jaka pozostała i kilka innych najgłówniejszych, aby spowiednik mógł poznać w ogóle ówczesny stan duszy penitenta".
Dodać jeszcze można, że "Szkodliwą jest spowiedź generalna: a) dla skrupulantów ..."
Dobrze wiedzieć. To właśnie ja ;D
-
Znajoma powiedziała mi, że jak była u spowiedzi, to ksiądz w pewnym momencie zapytał ją czy miała jeszcze jakieś szczególne grzechy czy tylko takie codzienne, bo jeśli tylko codzienne to niech ich nie wyznaje tylko, żałuje za nie, a on udzieli je rozgrzeszenia.
Chciałem zapytać czy tak można - tj. nie wysłuchać reszty grzechów tylko dać rozgrzeszenie "generalnie"?
-
tu jest coś na ten temat:
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=5086&t=5079&v=f
-
Znajoma powiedziała mi, że jak była u spowiedzi, to ksiądz w pewnym momencie zapytał ją czy miała jeszcze jakieś szczególne grzechy czy tylko takie codzienne, bo jeśli tylko codzienne to niech ich nie wyznaje tylko, żałuje za nie, a on udzieli je rozgrzeszenia.
Chciałem zapytać czy tak można - tj. nie wysłuchać reszty grzechów tylko dać rozgrzeszenie "generalnie"?
Gdy brak grzechów ciężkich - może ...
-
Wydaje się, że jeżeli wyznała przynajmniej jeden grzech, choćby powszedni, to można tak postąpić, jeżeli są tylko grzechy powszednie. Wydaje mi się, że przynajmniej jeden pewny grzech musi być wyznany, żeby była pewność co do zaistnienia materii sakramentu, żeby nie było ryzyka symulacji.
-
Znajoma powiedziała mi, że jak była u spowiedzi, to ksiądz w pewnym momencie zapytał ją czy miała jeszcze jakieś szczególne grzechy czy tylko takie codzienne, bo jeśli tylko codzienne to niech ich nie wyznaje tylko, żałuje za nie, a on udzieli je rozgrzeszenia.
Chciałem zapytać czy tak można - tj. nie wysłuchać reszty grzechów tylko dać rozgrzeszenie "generalnie"?
Ale że co, przerwał jej w czasie wyznawania tych grzechów, żeby zaoszczędzić czas?
Wczoraj sam się spowiadałem, po wyznaniu grzechów kapłan zadał mi pokutę, i udzielił rozgrzeszenia. Żadnego pouczenia, nauki, wskazówek...
-
Jak to jest ze spowiedzią w sytuacji, gdy spowiednik nie zna języka penitenta? Czy wtedy rozgrzeszenie jest ważne?
-
Spowiedź może się odbyć przez tłumacza, istnieją również wielojęzyczne "pomoce" dla spowiednika i penitenta -- rodzaj katalogu grzechów. Kiedyś pokazywał mi coś takiego ks. Eryk Jacqumin.
-
Tak było... Sybiracy, t. 8: Wyszli z Andersem - Wspomnienia J. Soleckiej, s. 230:
"Zbliżało się Boże Narodzenie [1942 r.], a sala szpitalna była pełna chorych Polaków. ... Poprosiłam misjonarza angielskiego, katolickiego. ... Przyjechał do Polaków, do Makindu [w Kenii] ... odprawił Mszę św. A dzień przedtem spowiadał. Ponieważ znał tylko język angielski, a w szpitalu byli przeważnie wilnianie, ze wsi, znający tylko polski język, więc zrobiłam listę numerowaną grzechów. Po lewej stronie listy były grzechy po polsku, po prawej stronie, pod tym samym numerem, grzechy po angielsku. Przy spowiedzi penitent pokazywał numer na liście".
-
Spotkałem się z podobną sugestią, chyba u Nowowiejskiego, ale dotyczyła ona spowiedzi głuchoniemych: penitent miał pokazywać na palcach cyfrę przykazania, które przekroczył.
-
Tak było... Sybiracy, t. 8: Wyszli z Andersem - Wspomnienia J. Soleckiej, s. 230:
"Zbliżało się Boże Narodzenie [1942 r.], a sala szpitalna była pełna chorych Polaków. ... Poprosiłam misjonarza angielskiego, katolickiego. ... Przyjechał do Polaków, do Makindu [w Kenii] ... odprawił Mszę św. A dzień przedtem spowiadał. Ponieważ znał tylko język angielski, a w szpitalu byli przeważnie wilnianie, ze wsi, znający tylko polski język, więc zrobiłam listę numerowaną grzechów. Po lewej stronie listy były grzechy po polsku, po prawej stronie, pod tym samym numerem, grzechy po angielsku. Przy spowiedzi penitent pokazywał numer na liście".
O, to by pasowało przeczytać sobie.
-
Po 1: Proponowałbym rozmowę ze spowiednikiem, czy po prostu, kapłanem w tej kwestii. To są dośc osobiste sprawy, w zasadzie intymne, odsłaniające wnętrze człowieka. Lepiej nie dawać powodu do szydery innym, do przytyków.
Po 2: Zapraszam do lektury:
http://pretremarc.wordpress.com/2011/07/20/poczucie-winy-a-swiadomosc-grzechu/
http://pretremarc.wordpress.com/2012/09/24/poczucie-winy-a-swiadomosc-grzechu-cz-ii/
-
W ostatnią niedzielę byłem u spowiedzi, rozgrzeszenie otrzymałem. Mam jednak pewne wątpliwości. Spowiadał już starszy ksiądz z nienajlepszym słuchem. Mówiłem dość głośno, mam jednak wrażenie że ksiądz nie wszystko dosłyszał. Czy w takim przypadku rozgrzeszenie jest ważne?
-
W ostatnią niedzielę byłem u spowiedzi, rozgrzeszenie otrzymałem. Mam jednak pewne wątpliwości. Spowiadał już starszy ksiądz z nienajlepszym słuchem. Mówiłem dość głośno, mam jednak wrażenie że ksiądz nie wszystko dosłyszał. Czy w takim przypadku rozgrzeszenie jest ważne?
Jak najbardziej, zwłaszcza, że Pan przed spowiedzią nie wiedział, ze ksiądz jest przygłuchawy. Gdyby Pan celowo wybrał takiego księdza mając na sumieniu ciężkie grzechy, wtedy prawdopodobnie byłoby nieważne.
-
W ostatnią niedzielę byłem u spowiedzi, rozgrzeszenie otrzymałem. Mam jednak pewne wątpliwości. Spowiadał już starszy ksiądz z nienajlepszym słuchem. Mówiłem dość głośno, mam jednak wrażenie że ksiądz nie wszystko dosłyszał. Czy w takim przypadku rozgrzeszenie jest ważne?
Proszę zawsze przy takich dylematach patrzeć na intencję.
-
Nie było moim zamiarem ukrycie czegokolwiek licząc, że ksiądz nie dosłyszy.
-
Kolega Emte normalnie jak Neon jakiś podchodzi reistycznie dość do sakramentu.
Dał ksiądz rozgrzeszenie? Dał. Jeśli Kolega się wyspowiadał jak Bóg przykazał, to ksiądz rozgrzesza. Po prostu. Niech się Kolega tak sam przed sobą nie chełpi swoimi grzechami, bo jeszcze uwierzy, że nic poza grzeszeniem nie potrafi. :D
-
O istocie spowiedzi świętej rozprawia Dominik Zdort:
http://www.rp.pl/artykul/61991,1087096-Zdort--Upragniona-lekkosc-bytu.html
-
Czy tajemnica spowiedzi obowiązuje bezwzględnie? Nawet gdy penitent ujawnił informacje mogące np. pomóc ująć przestępcę lub zapobiec zbrodni?
-
Czy tajemnica spowiedzi obowiązuje bezwzględnie? Nawet gdy penitent ujawnił informacje mogące np. pomóc ująć przestępcę lub zapobiec zbrodni?
Tak. Zwłaszcza wtedy gdy penitent ujawnił informacje mogące np. pomóc ująć przestępcę lub zapobiec zbrodni.
-
http://mateusz.pl/czytelnia/js-tspowiedzi.htm
-
Ale czy kapłan przed udzieleniem rozgrzeszenia nie powinien przekonywać spowiadającego się do oddania się pod sąd?
-
Ale czy kapłan przed udzieleniem rozgrzeszenia nie powinien przekonywać spowiadającego się do oddania się pod sąd?
Jako zadośćuczynienie - tak. Ale tajemnica spowiedzi obowiązuje niezależnie od tego czy penitent otrzymał rozgrzeszenie.
-
Ale czy kapłan przed udzieleniem rozgrzeszenia nie powinien przekonywać spowiadającego się do oddania się pod sąd?
Przekonywać - tak, nakazać już nie.
Czy tajemnica spowiedzi obowiązuje bezwzględnie? Nawet gdy penitent ujawnił informacje mogące np. pomóc ująć przestępcę lub zapobiec zbrodni?
Dawniej moraliści rozważali bardzo szczegółowe przypadki jak np. czy kapłan, który miał iść np. do banku, a tuż wcześniej na spowiedzi usłyszał, że tam wybuchnie bomba, może zrezygnować z pójścia?
-
Gdzie zaczyna się łamanie tajemnicy spowiedzi? Innymi słowy: jak traktować spotykane często w różnych katechezach, kazaniach, pismach autorów religijnych fragmenty, w których cytują czy opisują swoje rozmowy w konfesjonale; co prawda nie podając personaliów, ale z drugiej strony na tyle dokładnie, że np. znajomi penitenta przy odrobinie podrążenia tematu mogliby to rozpoznać?
Por. np. fragmenty choćby u abp Sheena (kojarzę je z bloga, nie chce mi się teraz szukać cytatu) lub z obecnego papieża: Pewnego razu, kiedy byłem w konfesjonale w sanktuarium w Lujan w długiej kolejce stał taki bardzo nowoczesny chłopak, pokryty tatuażami... Przyszedł, żeby mi powiedzieć, co się jemu przydarzyło. Był to wielki i trudny problem. Zapytał mnie "Co byś zrobił?". Powiedział mi, że wszystkie te sprawy opowiedział swojej mamie, a ona powiedziała jemu: "Idź do Matki Boskiej. Ona ci powie, co trzeba zrobić".
Wiadomo, że takie a takie miejsce, że chłopak z tatuażami, gdybym np. był jego kolegą i wtedy z nim wizytował to sanktuarium, to teraz bym mógł powiedzieć: "Aha, czyli tak wyglądała spowiedź Zbyszka!".
-
Materia spowiedzi jest grzech, a tu nie ma mowy o zadnym grzechu, choc IMHO to troche sliska sprawa. Moze abp Fulton Sheen sobie po prostu wytatuowanego chlopaka wymyslil, jak to czesto sie zdarza w kazaniach, ot taka figura retoryczna.
Opowiadanie o spowiedzi z mozliwoscia identyfikacji penitenta jest traktowane przez moralistow jako zlamanie tajemnicy spowiedzi. Nie grzeszy ksiadz, ktory mowi "spowiadam wielu zlodziei", ale grzeszy ten, ktory mowi "moj pierwszy penitent byl zlodziejem".
To wszystko jest w dostepnych on line podrecznikach.
-
pierwsze z brzegu (str 356)
http://books.google.fr/books?id=0eANxCpKxwAC&pg=PR1&lpg=PR1&dq=#v=onepage&q&f=false
-
>> Moze abp Fulton Sheen sobie po prostu wytatuowanego chlopaka wymyslil, jak to czesto sie zdarza w kazaniach, ot taka figura retoryczna.
abp Sheen miał inne przykłady, np. z kobietą, która twierdziła, że ma zamiar na dniach popełnić samobójstwo. Albo z inną, którą ponoć perswazją (wręcz przemocą - przez lekkie popchnięcie) zagnał do konfesjonału, wyspowiadał i był happy end :) A przykład z tatuażami to akurat od obecnego papieża.
>> jak to czesto sie zdarza w kazaniach, ot taka figura retoryczna.
Miło wiedzieć... Nie powinni tak robić. BTW, ja czasami podejrzewam, że jakaś część "świadectw" w gazetkach i portalach typu Fronda, to "prawdziwe zwierzenia" (a przynajmniej dzieła powstałe na zasadzie współpracy ghostwritera z daną osobą, jak "autobiografie" raperów). :)
-
Materia spowiedzi jest grzech, a tu nie ma mowy o zadnym grzechu, choc IMHO to troche sliska sprawa. Moze abp Fulton Sheen sobie po prostu wytatuowanego chlopaka wymyslil, jak to czesto sie zdarza w kazaniach, ot taka figura retoryczna.
Tajemnica spowiedzi rozciąga się na wszystko co było powiedziane w spowiedzi, nie tylko grzechy (nawet gdyby nie udzielono rozgrzeszenia). Złamaniem tajemnicy spowiedzi jest nawet powiedzenie co dana osoba dostała na pokutę.
-
Materia spowiedzi jest grzech, a tu nie ma mowy o zadnym grzechu, choc IMHO to troche sliska sprawa. Moze abp Fulton Sheen sobie po prostu wytatuowanego chlopaka wymyslil, jak to czesto sie zdarza w kazaniach, ot taka figura retoryczna.
Tajemnica spowiedzi rozciąga się na wszystko co było powiedziane w spowiedzi, nie tylko grzechy (nawet gdyby nie udzielono rozgrzeszenia). Złamaniem tajemnicy spowiedzi jest nawet powiedzenie co dana osoba dostała na pokutę.
Nawet jeśli ksiądz ma zwyczaj dawania tej samej pokuty wszystkim penitentom od wielu lat? :)
-
Musze sie pilnowac, zeby nie powiedziec na spowiedzi, ze Paryz jest stolica Francji, bo ksiadz zadnej olimpiady geograficznej nie wygra, ani krzyzowki nie rozwiaze :)
-
Musze sie pilnowac, zeby nie powiedziec na spowiedzi, ze Paryz jest stolica Francji, bo ksiadz zadnej olimpiady geograficznej nie wygra, ani krzyzowki nie rozwiaze :)
To jest wiedza uprzednio posiadana przez księdza :) No chyba, że nie wiedział, ale może wykorzystywać w krzyżówce jeśli nie wskaże, że ma tę wiedzę ze spowiedzi ;)
Nawet jeśli ksiądz ma zwyczaj dawania tej samej pokuty wszystkim penitentom od wielu lat? :)
- Proszę księdza, a co ksiądz dał Kowalskiemu za pokutę?
- Litanię loretańską, daje ją każdemu.
Jest to złamanie tajemnicy spowiedzi. A przy okazji, ksiądz mógłby jednak urozmaicić, a nie ciągle to samo.
-
http://gosc.pl/doc/2236689.Moga-zdejmowac-ekskomunike (http://gosc.pl/doc/2236689.Moga-zdejmowac-ekskomunike)
Dekret nadający spowiadającym kapłanom władzę zwalniania z ekskomuniki związanej z aborcją wydał ordynariusz bielsko-żywiecki bp Roman Pindel. W przypadku osób dopuszczających się zabójstwa dzieci poczętych, a nienarodzonych, lub osób współuczestniczących w takim zabójstwie KPK przewiduje ekskomunikę mocą samego prawa.
To jak to było do tej pory, trzeba było na piśmie wysłać prośbę do biskupa o zdjęcie ekskomuniki? :o
Przecież w tradycyjnej formule rozgrzeszenia kapłan mówi "Pan nasz Jezus Chrystus niechaj cię rozgrzeszy, a ja Jego mocą uwalniam cię z wszelkich więzów ekskomuniki i interdyktu według rozciągłości mej władzy i twojej potrzeby. Następnie ja ci odpuszczam twoje grzechy w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen."
-
http://gosc.pl/doc/2236689.Moga-zdejmowac-ekskomunike (http://gosc.pl/doc/2236689.Moga-zdejmowac-ekskomunike)
Dekret nadający spowiadającym kapłanom władzę zwalniania z ekskomuniki związanej z aborcją wydał ordynariusz bielsko-żywiecki bp Roman Pindel. W przypadku osób dopuszczających się zabójstwa dzieci poczętych, a nienarodzonych, lub osób współuczestniczących w takim zabójstwie KPK przewiduje ekskomunikę mocą samego prawa.
To jak to było do tej pory, trzeba było na piśmie wysłać prośbę do biskupa o zdjęcie ekskomuniki? :o
Przecież w tradycyjnej formule rozgrzeszenia kapłan mówi "Pan nasz Jezus Chrystus niechaj cię rozgrzeszy, a ja Jego mocą uwalniam cię z wszelkich więzów ekskomuniki i interdyktu według rozciągłości mej władzy i twojej potrzeby. Następnie ja ci odpuszczam twoje grzechy w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen."
Sam Pan sobie odpowiedział. Wytłuszczyłem i podkreśliłem fragment odpowiedni.
-
@conservative revolutionary
Przywilej rozgrzeszania od tej ekskomuniki posiadają kapłani niektórych zakonów (w tym chyba wszyscy mendykanci), a biskup dodatkowo udzielił go księżom diecezjalnym.
-
@conservative revolutionary
Przywilej rozgrzeszania od tej ekskomuniki posiadają kapłani niektórych zakonów (w tym chyba wszyscy mendykanci), a biskup dodatkowo udzielił go księżom diecezjalnym.
Odnośnie ekskomuniki za aborcję, to biskupi dość szeroko udzielają przywileju rozgrzeszania księżom diecezjalnym.
-
A jeśli ktoś się spowiada księdzu który nie ma tego przywileju to jak sprawa wygląda? Ksiądz mówi podczas spowiedzi: teraz proszę pójść do kurii i poprosić biskupa o zdjęcie ekskomuniki?
-
A jeśli ktoś się spowiada księdzu który nie ma tego przywileju to jak sprawa wygląda? Ksiądz mówi podczas spowiedzi: teraz proszę pójść do kurii i poprosić biskupa o zdjęcie ekskomuniki?
Powinien tak zrobić. "Nie mogę Cię rozgrzeszyć - idź do dziekana/biskupa". Często biskupi udzielają pełnię swoich praw rozgrzeszania ważniejszym księżom w diecezji, np. dziekanom. Są też grzechy, które są w gestii jedynie papieża wtedy trzeba się do SA zwracać.
-
A jeśli ktoś się spowiada księdzu który nie ma tego przywileju to jak sprawa wygląda? Ksiądz mówi podczas spowiedzi: teraz proszę pójść do kurii i poprosić biskupa o zdjęcie ekskomuniki?
Albo odsyła się do kompetentnej osoby (dziekan, proboszcz itd. zależnie od dekretu lokalnego ordynariusza) albo pisze się pismo o zdjęcie ekskomuniki z penitenta (to szczególnie w przypadku grzechów zastrzeżonych SA). Wtedy odsyła się taką osobę i każe przyjść np. za miesiąc, gdy będzie odpowiedź. Na czas do odpowiedzi, spowiednik może sam zwolnić penitenta z kar.
„Kan. 1357
§ 1. Z zachowaniem przepisów kan. 508 i 976 z cenzury ekskomuniki lub interdyktu, wiążącej mocą samego prawa, jeszcze niedeklarowanej, może w zakresie wewnętrznym sakramentalnym zwolnić spowiednik, jeśli penitentowi jest trudno pozostawać w grzechu ciężkim przez czas konieczny do tego, aby zaradził kompetentny przełożony.
§ 2. Udzielając zwolnienia spowiednik powinien nałożyć na penitenta obowiązek odniesienia się w ciągu miesiąca, pod groźbą ponownego popadnięcia w karę, do kompetentnego przełożonego, bądź do kapłana posiadającego odpowiednie uprawnienia oraz zastosowania się do otrzymanych poleceń. Tymczasem spowiednik powinien nałożyć odpowiednią pokutę i w razie potrzeby nakazać naprawienie zgorszenia i wyrównanie wyrządzonej szkody. Odniesienia może dokonać także spowiednik bez podania nazwiska.
§ 3. Taki sam obowiązek odniesienia się z chwilą wyzdrowienia mają ci, którzy zgodnie z kan. 976 zostali zwolnieni z cenzury wymierzonej lub deklarowanej albo zarezerwowanej Stolicy Apostolskiej.”
-
Czy poniższy fragment nie oznacza de facto, że grzechy ciężkie nie są śmiertelnymi?
§ 1. Z zachowaniem przepisów kan. 508 i 976 z cenzury ekskomuniki lub interdyktu, wiążącej mocą samego prawa, jeszcze niedeklarowanej, może w zakresie wewnętrznym sakramentalnym zwolnić spowiednik, jeśli penitentowi jest trudno pozostawać w grzechu ciężkim przez czas konieczny do tego, aby zaradził kompetentny przełożony.
Czy w KPK z 1917 roku też był ten zapis? Nie mogę znaleźć.
-
Czy poniższy fragment nie oznacza de facto, że grzechy ciężkie nie są śmiertelnymi?
W jaki sposób?
-
Czy poniższy fragment nie oznacza de facto, że grzechy ciężkie nie są śmiertelnymi?
§ 1. Z zachowaniem przepisów kan. 508 i 976 z cenzury ekskomuniki lub interdyktu, wiążącej mocą samego prawa, jeszcze niedeklarowanej, może w zakresie wewnętrznym sakramentalnym zwolnić spowiednik, jeśli penitentowi jest trudno pozostawać w grzechu ciężkim przez czas konieczny do tego, aby zaradził kompetentny przełożony.
Czy w KPK z 1917 roku też był ten zapis? Nie mogę znaleźć.
?
Jak z faktu, że spowiednik może z czegoś rozgrzeszyc wynikać ma fakt, że nie jest to grzech śmiertelny???
-
o. Marek Blaza SJ - Sakrament Pokuty
https://www.youtube.com/watch?v=Kq6hcX80uS8
Bardzo ciekawy wykład x. nie lubianego za bardzo wśród tradycjonalistów :) Świetne przedstawienie historii spowiedzi w Kościele zachodnim i wschodnim z szerszej perspektywy. Jak ktoś ma czas to polecam posłuchać chociaż chwileczkę.
-
L.I.Ch.
Byłem u spowiedzi i przpomniałem sobie grzech w momeńcie nauki jednak go nie powiedziałem, po spowiedzi a przed msza i komunią zaczepiłae owego kapłana i powiedziałem że przpomniałem sobie grzechpodczas nauki jednak On powiedział abym się nie przejmował nawet go niewymieniłem wtedy szybko odszedł to dobry spowiednik jednak mam wątpliwości czy nie zgrzeszyłem świętokradztwem?
-
L.I.Ch.
Byłem u spowiedzi i przpomniałem sobie grzech w momeńcie nauki jednak go nie powiedziałem, po spowiedzi a przed msza i komunią zaczepiłae owego kapłana i powiedziałem że przpomniałem sobie grzechpodczas nauki jednak On powiedział abym się nie przejmował nawet go niewymieniłem wtedy szybko odszedł to dobry spowiednik jednak mam wątpliwości czy nie zgrzeszyłem świętokradztwem?
Nie. "Więcej grzechów nie pamiętam" było szczere.
-
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i
Niepokalanie Poczęta Służebnica Pańska Maryja
Matka Boga-Człowieka i nasza Matka!
Gimnazjalistka 1. klasa gimnazjum.
Od 1. Komunii Świętej ma problemy z żałowaniem za grzechy. Gdyby to było działanie duchów pychy, przeciwnych posłuszeństwu rodziców, co dalej robić? Dziecko jest silne duchowo w nieposłuszeństwie?
-docent0
-
Dzisiaj wieczorem byłem w okolicznym kościele w celu wyspowiadania się. Z racji długiej kolejki do konfesjonału podszedłem dopiero gdy ksiądz otwierał tabernakulum. Spowiednik po wysłuchaniu grzechów i króciutkiej nauce powiedział coś w stylu "Komunia święta czeka, proszę iść. Szczęść Boże", na co ja niewiele myśląc wstałem i poszedłem do komunii. Nie słyszałem jednak, żeby spowiednik udzielał rozgrzeszenia, nie wiem nawet kiedy miałby to zrobić, ponieważ zaraz po nauce kazał mi iść i podeszła następna osoba do konfesjonału. W takiej sytuacji mam pytanie do lepiej obeznanych. Czy ta spowiedź była ważna? Czy powinienem ją powtórzyć? Czy komunia święta nie została w takiej sytuacji przyjęta świętokradzko?
-
Według mnie nie była ważna, jeśli nie było słów: I ja odpuszczam Tobie grzechy w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Ale może się mylę...
-
Może było tak, że kapłan wypowiedział słowa rozgrzeszenia po powstaniu od konfesjonału. Skoro kazał przystąpić do Komunii to znaczy, że ewentualny brak rozgrzeszenia spada na jego sumienie (bo wprowadził w błąd), wiec absolutnie nie ma czym się przejmować i założyć, że rozgrzeszenie zostało udzielone.
-
Lepiej zapytać tego xiędza, czy dopełnił formuły, niż robić głosowanie na forum. Poważnie.
-
Zmieniwszy nick :-) [tak, wiem, że to żadna konspira, nie o to chodzi], parę takich uwag czysto jątrzących, ot - chwilka jałowego utyskiwania. Ale nie do końca, bo w zasadzie postrzegam te kwestie jako problemy, a nie do końca wiem, jak je rozwiązać (też z drugiej strony nie spędzają mi snu z powiek).
Chodzi o intymność spowiedzi w polskich (a może i nie tylko) kościołach. Jak rozumiem, sakrament ten powinien być udzielany w pełnej dyskrecji, a tymczasem: ------------------- 1) w licznych kościołach są te konfesjonały, do których się "nie wchodzi" (dobrze, jeśli jest jakaś zasłonka, ale i tej nierzadko brakuje); ---------------- 2) pewien dość liczny "gatunek" ludzi preferuje nie wiedzieć czemu zasiadanie tuż za spowiadającym się penitentem - albo np. w ławkach tuż obok (naprzeciw konfesjonału). Jest to strasznie krępujące i w sumie irytujące, a spotykam się z tym notorycznie. Po fakcie człek się odwraca, a tu jakaś druga osoba - zazwyczaj starsza, ale nie zawsze - niemal się z nami zderza, bo kiedyśmy się oskarżali z bezeceństw, ona sobie siedziała przez 10 minut literalnie półtora metra od nas. Nie wiem, czy tego typu ludzie nie widzą, że coś nie halo? Nie przeszkadza im, że usłyszą coś? Nie przeszkadza im, gdy sami są na klęczkach i ktoś tak czai za nimi? Albo siedzi dwa metry naprzeciw księdza, który naukę podaje oczywiście przy otwartym okienku... W sensie: pusty kościół, masa wolnych miejsc, ale ludzik musi ze swoim różańcem zasiąść akurat tuż przy konfesjonale (a nie po drugiej stronie świątyni), w którym ktoś właśnie się rozpruwa. Yh... --------------- 3) chyba nie przeszkadza, bo z kolei są ludzie, którzy spowiadają się irytująco głośno, co deprymuje zwłaszcza we względnie pustym kościele. Trzeba wtedy spore wysiłki czynić, nawet stojąc - jak ja - z 10 metrów od konfesjonału - by nie załapać słów... ------------------------ 4) no i pewien rodzaj księży, którzy nie potrafią (nie chcą?) ograniczyć się do szeptu czy półgłosu, więc praktycznie wygłaszają te czy inne tyrady zupełnie normalnie, nie krępując się tym, że okienko otwarte, że konfesjonał "nie-wchodzący", że babulki siedzą 1 - 2 - 3 metry obok etc. Bywa nawet, że i głos podniosą (nie w sensie złości, ale po prostu tak się rozkręcają).
Czy też się z tym państwo spotkaliście? Czy sądzicie, że to jakiś problem? (Wg mnie - tak; podobnie jak spowiedzi w czasie śpiewanych mszy, gdzie nie tylko, że się mszę traci, ale w dodatku nie słychać księdza i samego siebie). Czy uważacie, że godnie jest zwrócić uwagę osobom, które w taki krępujący sposób się zachowują?
-
Czy sądzicie, że to jakiś problem?
Oczywiście, że jest problem. Opisał pan rzeczy tak jak się mają, dokładniej bardzo często tak się mają. Intymność spowiedzi - niezmiernie ważna rzecz.
Przypominam sobie gdzieś zasłyszane - "nagle organy przestały grać i na całą nawę poszedł głos spowiadającej się przygłuchawej babci; . . . a te dwie kostki masła to mam oddać do sklepu, podrzucić, czy jak? . . . " i ludzie zaczęli chichotać.
A niechby księża pouczyli czasami lud wierny jak się zachować, jak uszanować intymność spowiedzi jesli warunki kościoła takową intymność utrudniają. Nawet spowiednik powinien wyjść z konfesjonału i . . ."oczyścić teren".
-
re; Adimad
I dlatego proszę Pana, do spowiedzi chadzam niezmiernie rzadko niestety (Proszę nie brać ze mnie przykładu) i starannie wybieram miejsce i okoliczności i czas.
-
Jest to strasznie krępujące i w sumie irytujące, a spotykam się z tym notorycznie. Po fakcie człek się odwraca, a tu jakaś druga osoba - zazwyczaj starsza, ale nie zawsze - niemal się z nami zderza, bo kiedyśmy się oskarżali z bezeceństw, ona sobie siedziała przez 10 minut literalnie półtora metra od nas. Nie wiem, czy tego typu ludzie nie widzą, że coś nie halo? Nie przeszkadza im, że usłyszą coś?
Takie siedzenie na karku kolejkowiczowi, który stoi przed nami to dziedzictwo PRL-u. Jeszcze ktoś wepchnie się do kolejki. Więc lepiej jest stać tuż tuż za osobą spowiadającą się.
Ten potworny kolejkowy zwyczaj został wyeliminowany na pocztach przez automaty do wydawania numerków.
-
A może to jest takie prymitywne, lokalne (u)społeczniactwo wzajemne, jak w jakiejś męskiej łaźni we wojsku czy szkole z internatem? :P Na zasadzie: "Łojej, no i czego się tak pan unosisz, a co to kogo obchodzi z czego się pan spowiadasz, co pan myślisz, że tu ludzie nic lepszego do roboty nie mają jak podglądać i podsłuchiwać, cała wioska i tak wie, co pan wyrabiasz, a zresztą każdy to samo gada, bo i co to tutaj gadać, przeca ojca harmonią nikt tu nikomu nie zaszlachtował; a pan tu nagle jaki proszę, jaki wstydliwy, a jaki bezczelny, uwagę będzie zwracać, tfu!".
-
Zmieniwszy nick :-)
Kończy się pewna epoka :'(
-
Problem jest nie tylko w Polsce.
W jednym z kościołów w mojej okolicy jest konfesjonał całkowicie "zabudowany", do którego się wchodzi (ksiądz nie widzi kolejki). Problem w tym, że jest on dwustronny, tzn. wierny może wejść od prawej albo od lewej strony księdza, więc są dwie kolejki. Ksiądz spowiada raz z prawej, raz z lewej, ale jak spowiada z lewej, to czekający z prawej już wcześniej wchodzi do konfesjonału, klęka i czeka. Oczywiście słyszy przy tym wszystko co mówi spowiadający się po prawej.
Naturalnie można nie wejść i czekać na zewnątrz zanim penitent po prawej nie wyjdzie - ale wtedy ksiądz myśli, że po naszej stronie nie ma nikogo, i spowiada następnego z prawej (który oczywiście zdążył się tam już wślizgnąć i nas ubiec). Wtedy stojący za nami się irytują, bo puściliśmy kolejkę. Kiedyś byłem w takiej sytuacji (kolejka mnie przymusiła, żebym właśnie wszedł wcześniej), i musiałem zwyczajnie zatykać uszy palcami. :)
-
Jeszcze z takiego narzekactwa to bym wymienił dwie rzeczy: --- 1) Często (na ogół) w kościele nie wiadomo, w którym konfesjonale będzie spowiedź (mówię o spowiedziach "przed-mszalnych", nie o masówkach przedświątecznych czy pierwszopiątkowych). Efekt jest taki, że człowiek przychodzi te pół godziny wcześniej, staje przy najbliższym zakrystii czy wejścia konfesjonale, za nim się ustawia szereg ludzi - po czym ksiądz wychodzi, dziarsko przemierza świątynię w poprzek, szereg się odwraca... i ostatni stają się pierwszymi :-) -------- 2) Często to standardowe "pół godziny przed mszą świętą", widoczne na stronie www czy w gablotce, okazuje się fikcją: księża albo przychodzą na ostatnie 10 - 15 minut przed; albo w ogóle nie przychodzą itd., oczywiście nigdzie to nie jest ogłoszone.
Ale jednak brak intymności najgorzej.
-
ja mam takie podejście do spowiedzi w warunkach "niekomfortowych":
Hej Franek, chcesz narzekać? A może to ostatni moment w twoim zyciu i ciesz się, ze Pan Bóg daje ci tą łaskę byś mógł chociaż ciut, ciut przygotować się na jego spotkanie.
-
Hej Franek, chcesz narzekać?
Mimo wszystko....powinno się raczej mówić "Ojcze Święty", albo "Wasza Świątobliwość"...;)
-
A, podbiję, bo może ktoś będzie miał jeszcze jakieś uwagi co do technicznych problemów związanych ze spowiedzią w kościołach polskich. No i po dwóch latach od tamtego wpisu widzę cały czas mniej więcej te same zjawiska.
BTW, w FSSPX w stolicy jest full-komfort: wchodzi się do pokoiku z konfesjonałem właściwym, bardzo elegancko.
-
Bo to tak i tylko tak powinno być zorganizowane p. Adimad! Widziałem jeszcze kojarzące mi się z 3-drzwiowymi szafami konfesjonały na Karolkowej i u Dominikanów na Freta. Do takiego mogę pójść się kajać. Nie toleruję, gdy spowiadając się jestem widoczny dla innych poza spowiednikiem.
-
Osobny pokoik to już jest luksus, zresztą konfesjonał to tradycyjnie raczej 'szafa' / 'budka'. No, ale właśnie: żeby można było wnijść do niej.
-
Opowiadał mi pewien ksiądz posługujący niegdyś w Anglii (nie wiem w której diecezji, chyba któraś z trzech londyńskich), że odradzano korzystania z pokoików czy też miejsc niewidocznych, bo jak posądzą o molestowanie to nie będzie alibi...
-
W roku 2014 spowiadałem się na pielgrzymce u księdza w Fatimie. Ten uzależnił udzielenie mi rozgrzeszenia od zaprzestania chodzenia na Mszę Św. do FSSPX pomijając fakt że nie miał prawa tego żądać po spowiedzi na wszystkie tematy mogące dotyczyć w Jego mniemaniu jakoś tradycjonalizmu udziela się i to przy ludziach odradzając mi różnych rzeczy i tak gdy ze względu na zainteresowanie historią powiedziałem że świecy mogli być kiedyś kardynałami powiedział "ty takich rzeczy nie czytaj jak kiedyś było " a innym razem kiedy powiedziałem że hostie są konsekrowane bez problemu gdy przykrywają je inne również powtórzył podobne zdanie. Wszystko to działo się przy obcych ludziach a co do mojego tradycjonalizmu to wszystkiego dowiedział się na spowiedzi po za nią prawie w ogóle nie rozmawialiśmy. CZY BYŁO TO NARUSZENIE TAJEMNICY SPOWIEDZI?
-
Wydaje się to oczywiste.
Kan. 983
§ 1. Tajemnica sakramentalna jest nienaruszalna; dlatego nie wolno spowiednikowi słowami lub w jakikolwiek inny sposób i dla jakiejkolwiek przyczyny w czymkolwiek zdradzić penitenta.
§ 2. Obowiązek zachowania tajemnicy ma także tłumacz, jeśli występuje, jak również wszyscy inni, którzy w jakikolwiek sposób zdobyli ze spowiedzi wiadomości o grzechach.
Kan. 1388
§ 1. Spowiednik, który narusza bezpośrednio tajemnicę sakramentalną, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa, zastrzeżonej Stolicy Apostolskiej. Gdy zaś narusza ją tylko pośrednio, powinien być ukarany stosownie do ciężkości przestępstwa.
§ 2. Tłumacz i inni, o których w kan. 983, § 2, którzy naruszają tajemnicę, powinni być ukarani sprawiedliwą karą, nie wyłączając ekskomuniki.
Powinien byl pan poinformować odpowiednie władze- zarówno dla dobra kapłana, jak i wiernych.
Co do meritum argumentacje tego księdza skandaliczne
-
W 2014 w Fatimie był jeszcze ks. Ettelt, a kaplica też. Po co chodzic do jakis dziwnych typów?
-
W 2014 w Fatimie był jeszcze ks. Ettelt, a kaplica też. Po co chodzic do jakis dziwnych typów?
To była pielgrzymka a był to kapłan z mojej parafii, wówczas FSSPX nie miało jeszcze jurysdykcji do spowiadania a ja chciałem żeby wszystko było godnie z zarządzeniami Stolicy Apostolskiej.
-
Aaaaaa, to ilu uchodzców juz masz w domu?
-
Aaaaaa, to ilu uchodzców juz masz w domu?
Proponuję trochę więcej miłości bliźniego.
-
A ja proponuje wiecej konsekwencji
-
Jeszcze tragiczniej przedstawia się spowiedź OSÓB STARSZYCH NIEPEŁNOSPRAWNYCH, którym trudno jest o zgięcie kolan na stopniach konfesjonału i prawie "leżą" na ścianie konfesjonału. To jest dopiero umartwienie.
A znam kościoły w swojej okolicy, w których są obok zakrystii salki parafialne, w których można by ustawić konfesjonał i krzesło dla penitenta.
Aż nieraz przykro patrzeć, na ułomną osobę podprowadzaną do konfesjonału, która potem musi "przykleić się do kratek" ???
-
Powinien byl pan poinformować odpowiednie władze- zarówno dla dobra kapłana, jak i wiernych.
Co do meritum argumentacje tego księdza skandaliczne
A kogo i jak mam powiadomić kurię? Bo biskupa to chyba ciężko?
-
Wczoraj tvp pokazała I odcinek serialu o ks. Zieji. Był tam wątek, że gdy był jeszcze młody (czyli w czasach mocno przedsoborowych) odprawił pogrzeb samobójczyni i za to trafił na "dywanik". To rozumiem.
Mam jednak pytanie: ta samobójczyni umierała na raty, samobójstwo sie nie udało i trafiła do szpitala, tam spotkała ks. Zieję, który ją wyspowiadał (lub przynajmniej porozmawiał i chciał to zrobić później). Ta dziewczyna zmarła kilka dni później. I księdzu zarzucano również tę spowiedź, że nie powinien... I tego nie rozumiem. To nie mógł nawrócić grzesznika? W takim przypadku (nieudanego samobójstwa) nie można było już człowiekowi, który żałował, udzielić rozgrzeszenia?
-
Wczoraj tvp pokazała I odcinek serialu o ks. Zieji. Był tam wątek, że gdy był jeszcze młody (czyli w czasach mocno przedsoborowych) odprawił pogrzeb samobójczyni i za to trafił na "dywanik". To rozumiem.
Mam jednak pytanie: ta samobójczyni umierała na raty, samobójstwo sie nie udało i trafiła do szpitala, tam spotkała ks. Zieję, który ją wyspowiadał (lub przynajmniej porozmawiał i chciał to zrobić później). Ta dziewczyna zmarła kilka dni później. I księdzu zarzucano również tę spowiedź, że nie powinien... I tego nie rozumiem. To nie mógł nawrócić grzesznika? W takim przypadku (nieudanego samobójstwa) nie można było już człowiekowi, który żałował, udzielić rozgrzeszenia?
Samobójcom nie wyprawiało się katolickich pogrzebów nie z tego powodu, że jako samobójcy na pewno trafili do piekła (co jest bzdurą, ponieważ nikt nie może zbadać, czy podcinający sobie żyły w ostatniej chwili nie wzbudził w sobie żalu doskonałego), tylko dlatego, ze sam czyn samobójczy jest tak odrażającym grzechem, że aby przestrzec innych przed nim, KK piętnuje samobójców nawet po śmierci. Stąd "represje" za pochowanie niedoszłej, ale zawsze, samobójczyni. Wyspowiadała się - prawdopodobnie uratowała swoją duszę, ale w świadomości społeczeństwa była "tą samobójczynią", i ze względu na to, by uniknąć zgorszenia, nie należał się jej katolicki pogrzeb (brak katolickiego pogrzebu nie zamyka bram Raju!).
Co do rozgrzeszenia - komu potrzebne lekarstwo, jak nie choremu? Trudno mi jednak uwierzyć, że "czepili" się tego księdza za udzielenie rozgrzeszenia.
-
Oglądałem ten film o ks. Zieji w samolocie LOTU. Rozumiem, że zrobili teraz dłuższą wersję w formie serialu.
Moje impresje były bardzo pozytywne, i nawet byłem mile zaskoczony, że LOT wstawił taki film do repertuaru pokładowego. Film jest jak dla mnie na cztery gwiazdki z pięciu. Główny minus to prawie-kanonizacja Kuronia w końcowej części filmu, połączona z przekazem, że nie jest ważne, czy się jest katolikiem ani nawet wierzącym w Boga, najważniejsze być dobrym człowiekiem. Taki typowy dobroludzizm.
Co do samobójstwa, to bardzo możliwe, że ksiądz miał nieprzyjemności za wyprawienie pogrzebu katolickiego samobójczyni. W mojej rodzinie było samobójstwo w czasach międzywojennych i samobójczyni nie pochowano nawet na głównym cmentarzu, ale na przyległej parceli pod płotem. O katolickim pogrzebie nie było mowy.
W filmie nie było 100% jasne, że ta dziewczyna "umierała na raty", ja miałem wrażenie, że zmarła w wyniku drugiej próby. Pewnie w serialu pokazali więcej szczegółów.
-
Dziękuje za wyjaśnienie.
Co do filmu to tak mi się wydawało, że "umierała na raty" bo po pierwsze siostra zakonna ze szpitala chciała by ksiądz ją wyspowiadał "szybko", a po drugie zmarła w szpitalu wiec chyba za bardzo nie miała możliwość na "drugie samobójstwo". Poza tym nawet nie powiedziano o metodzie.
Pierwszy odcinek serialu będzie powtórzony w niedzile o 18:30 w TVP1, a drugi będzie po nim i po wiadomościach, czyli o 20:15. Trzeci, ostatni, za tydzień.
-
Oglądałem ten film o ks. Zieji w samolocie LOTU. Rozumiem, że zrobili teraz dłuższą wersję w formie serialu.
Moje impresje były bardzo pozytywne, i nawet byłem mile zaskoczony, że LOT wstawił taki film do repertuaru pokładowego. Film jest jak dla mnie na cztery gwiazdki z pięciu. Główny minus to prawie-kanonizacja Kuronia w końcowej części filmu, połączona z przekazem, że nie jest ważne, czy się jest katolikiem ani nawet wierzącym w Boga, najważniejsze być dobrym człowiekiem. Taki typowy dobroludzizm.
Co do samobójstwa, to bardzo możliwe, że ksiądz miał nieprzyjemności za wyprawienie pogrzebu katolickiego samobójczyni. W mojej rodzinie było samobójstwo w czasach międzywojennych i samobójczyni nie pochowano nawet na głównym cmentarzu, ale na przyległej parceli pod płotem. O katolickim pogrzebie nie było mowy.
W filmie nie było 100% jasne, że ta dziewczyna "umierała na raty", ja miałem wrażenie, że zmarła w wyniku drugiej próby. Pewnie w serialu pokazali więcej szczegółów.
Czy choć za nią odprawiono Mszę św? - Pewna starsza pani którą znam osobiście - jej mąż w latach 70tych popełnił samobójstwo. Ona musiała się starać o pozwolenie.
-
Czy choć za nią odprawiono Mszę św? - Pewna starsza pani którą znam osobiście - jej mąż w latach 70tych popełnił samobójstwo. Ona musiała się starać o pozwolenie.
Nawet tego dokładnie nie wiem, a ci, którzy wiedzieli, już nie żyją. To był wstyd, nikt o tym nie mówił, ta osoba prawie została wymazana z pamięci. Do tego stopnia, że teraz już nikt nie wie, gdzie jest (czy też był) jej grób. Ja o całej sprawie nie wiedziałem, bo nikt mi nigdy nie powiedział, dopiero kiedy byłem dojrzałym człowiekiem i zacząłem się interesować genealogią rodziny, dowiedziałem się o tym. W każdym razie daję na mszę za nią czasami - Pan Bóg już tam będzie wiedział, co z taką intencją zrobić.
-
To był wstyd, nikt o tym nie mówił, ta osoba prawie została wymazana z pamięci. Do tego stopnia, że teraz już nikt nie wie, gdzie jest (czy też był) jej grób.
To w sumie ciekawe, bo w latach 20-tych i 30-tych samobójstwa - szczególnie z biedy, bezrobocia i nieszczęśliwej miłości - były codziennością; przynajmniej wśród mas ludowych. Wystarczy przeglądnąć gazetę taką jak np. warszawska i zarazem żydowska, ale wydawana po polsku "5-ta rano". Dzień w dzień: "bezrobotna służąca wypiła jodynę", "pomocnik szewca powiesił się z powodu długów", "dwoje kochanków rzuciło się do rzeki", "osiemnastolatka w ciąży skoczyła pod pociąg", "zbankrutowany kupiec zastrzelił się" itd. Oczywiście to nie kłóci się bezpośrednio z tym, co pan napisał, no ale naturalne byłoby przechodzenie z tym do porządku dziennego, jeżeli chodzi o odbiór społeczny.
-
To był wstyd, nikt o tym nie mówił, ta osoba prawie została wymazana z pamięci. Do tego stopnia, że teraz już nikt nie wie, gdzie jest (czy też był) jej grób.
To w sumie ciekawe, bo w latach 20-tych i 30-tych samobójstwa - szczególnie z biedy, bezrobocia i nieszczęśliwej miłości - były codziennością; przynajmniej wśród mas ludowych. Wystarczy przeglądnąć gazetę taką jak np. warszawska i zarazem żydowska, ale wydawana po polsku "5-ta rano". Dzień w dzień: "bezrobotna służąca wypiła jodynę", "pomocnik szewca powiesił się z powodu długów", "dwoje kochanków rzuciło się do rzeki", "osiemnastolatka w ciąży skoczyła pod pociąg", "zbankrutowany kupiec zastrzelił się" itd. Oczywiście to nie kłóci się bezpośrednio z tym, co pan napisał, no ale naturalne byłoby przechodzenie z tym do porządku dziennego, jeżeli chodzi o odbiór społeczny.
U mnie na cmentarzu byla sekcja zrobiona w latach 30. - pod plotem. Tam chowano (i do dzis sie chowa dzieci). Jednak kiedys zauwazylem, ze wsrod grobow dzieci, sa tez pojedyncze groby doroslych. I rozmawialem z owczesnym proboszczem - okazuje sie, ze zamysl "bocznej sekcji" byl taki, zeby tam chowac niedojrzalych katolikow (do bierzmowania) i wlasnie samobojcow. Ale nie odmawiano (ksiadz sprawdzil to w ksiegach parafialnych) im katolickiego pogrzebu (ale bez Mszy pogrzebowej!).
-
U mnie na cmentarzu byla sekcja zrobiona w latach 30. - pod plotem.
W mojej miejscowości było właśnie całkiem podobnie. Do cmentarza przylegała parcela również należąca do parafii, ale odgrodzona płotem. Tam chowano samobójców, tuż pod płotem. Obecnie to miejsce jest już częścią cmentarza.
To był wstyd, nikt o tym nie mówił, ta osoba prawie została wymazana z pamięci. Do tego stopnia, że teraz już nikt nie wie, gdzie jest (czy też był) jej grób.
To w sumie ciekawe, bo w latach 20-tych i 30-tych samobójstwa - szczególnie z biedy, bezrobocia i nieszczęśliwej miłości - były codziennością; przynajmniej wśród mas ludowych.
Myślę, że to jednak bardzo zależy od miejsca. Może w Warszawie i dużych miastach samobójstwa były codziennością, ale w małych wsiach raczej nie. Przeglądałem niedawno całkiem sporo międzywojennej prasy z regionu Podhala, i nie przypominam sobie zbyt wielu notek o samobójstwach. Znacznie częstsze są relacje że ktoś kogoś zadźgał nożem na weselu...
-
A nie uważacie Państwo, że te samobójstwa to taka trochę propaganda mająca na celu wywołanie taniej sensacji? Coś jak Fakt, czy inny Superexpress, o COVIDzie, czy też małpiej ospie nie wspomnę.
(https://dziennikzarazy.pl/wp-content/uploads/2022/05/malpka-fake.jpg)
-
To był wstyd, nikt o tym nie mówił, ta osoba prawie została wymazana z pamięci. Do tego stopnia, że teraz już nikt nie wie, gdzie jest (czy też był) jej grób.
To w sumie ciekawe, bo w latach 20-tych i 30-tych samobójstwa - szczególnie z biedy, bezrobocia i nieszczęśliwej miłości - były codziennością; przynajmniej wśród mas ludowych. Wystarczy przeglądnąć gazetę taką jak np. warszawska i zarazem żydowska, ale wydawana po polsku "5-ta rano". Dzień w dzień: "bezrobotna służąca wypiła jodynę", "pomocnik szewca powiesił się z powodu długów", "dwoje kochanków rzuciło się do rzeki", "osiemnastolatka w ciąży skoczyła pod pociąg", "zbankrutowany kupiec zastrzelił się" itd. Oczywiście to nie kłóci się bezpośrednio z tym, co pan napisał, no ale naturalne byłoby przechodzenie z tym do porządku dziennego, jeżeli chodzi o odbiór społeczny.
U mnie na cmentarzu byla sekcja zrobiona w latach 30. - pod plotem. Tam chowano (i do dzis sie chowa dzieci). Jednak kiedys zauwazylem, ze wsrod grobow dzieci, sa tez pojedyncze groby doroslych. I rozmawialem z owczesnym proboszczem - okazuje sie, ze zamysl "bocznej sekcji" byl taki, zeby tam chowac niedojrzalych katolikow (do bierzmowania) i wlasnie samobojcow. Ale nie odmawiano (ksiadz sprawdzil to w ksiegach parafialnych) im katolickiego pogrzebu (ale bez Mszy pogrzebowej!).
Czyli najpierw było pokropienie trumny ze zmarłym i pochówek A następnie Msza żałobna. Tak też było gdy zmarły coś przeskrobał np nie chodził do kościoła czy żył bez ślubu
-
Czy na tych parcelach zaplotnych chowano również skazańców?
Czemu właśnie bierzmowanie było granicą do chowania obok??Gdzie chowano dzieci nieochrzczone i porońców?
-
Czy na tych parcelach zaplotnych chowano również skazańców?
Czemu właśnie bierzmowanie było granicą do chowania obok??Gdzie chowano dzieci nieochrzczone i porońców?
To nie bylo za plotem, a przy plocie. I tam chowano wszystkich do bierzmowania, a zatem dzieci nieochrzczone tez. O skazancach nie wiem, ale na naszym cmentarzu chyba o takich trudno, za mala miejscowosc, za daleko do wiezien ;)