Forum Krzyż
Disputatio => Sprawy ogólne => Wątek zaczęty przez: konzeb30 w Listopada 12, 2023, 23:05:22 pm
-
Witam serdecznie,
Doszły mnie słuchy, że jacyś wariaci starają się prowadzić agitację przeciwko dzieciom na Mszach trydenckich. Drukują oni ulotki szkalujące rodziców, bo dzieci przeszkadzają w ich pseudomonastycznych uniesieniach i rozkładają je po kościołach. Ostracyzm wobec rodzin (szczególnie wielodzietnych) to choroba psychiczna z powodu potrzeby "ciszy".
Należy ludzi tworzących takie ulotki pokazywać palcami i mówić "uważaj! To wariat!".
Pomijam milczeniem księżulków co wyrzucają ludzi z kościoła i mówią "z dziećmi to na NOM".
Proszę wskazywać miejsca nieprzyjazne rodzinom, żeby było wiadomo gdzie się ludziom w głowach poprzewracało.
-
Obawiam się że pan też chce prowadzić jakąś formę krucjaty, tylko o przeciwstawnym wektorze. Dobre intencje ale działanie wątpliwe.
Dodatkowo zwrot "księżulków" jest obraźliwy i nie przysporzy panu sympatii. Nie tedy droga. Przepraszam za mentorski ton.
-
Problemem nie są dzieci, tylko rodzice którzy na NOM-ie i KRR nie umieją się zachować i nauczyć dzieci zachowywać się grzecznie i cicho a w odpowiednim momecie zareagować. Niestety mamy tego laury pozwalania dzieciom na wszystko. Zaznaczam, to dotyczy nowej jak i starej mszy.
-
To najlepiej podjąć problem - zaaplikować hermeneutykę staurocentryczną: jak dziecko płacze to skojarzyć z Golgotą, bo na Golgocie nie jest wesoło.
Jak dziecko hałasuje w inny sposób: ofiarować trudność Panu Bogu - "ja nie mogę się skupić" - wywala się "ja" i dalej idzie łatwiej.
Sam stosuję - zacząłem od innych hałasów, jak w trakcie remontu jednego z kościołów ::)inżyniery włączyli maszyny na kanonie (w dobrej wierze - było cicho to myśleli, że nic się nie odprawia).
-
Są ośrodki w Polsce, gdzie duszpasterz po krótkim łkaniu noworodka wyrzuca taką rodzinę do "kaplicy zimowej". Ale nic dziwnego, był pierwszy do wprowadzania ograniczeń covidowych i narzucania limitów.
Panie mac, trzeba nie znać psychologii rozwojowej, żeby opowiadać takie rzeczy. Nie każde dziecko, nie w każdym wieku zrozumie konieczność zachowania się w konkretnym miejscu (tu: kościele). Czyli jeżeli rodzice mają dziecko poniżej dwóch lat, to nie powinni chodzić wspólnie, bo przeszkadza to pseudomistykom?
Oby wszyscy antyrodzinni księżulkowie kiedyś zrozumieli, jakie szkody wyrządzają.
-
Panie mac, trzeba nie znać psychologii rozwojowej, żeby opowiadać takie rzeczy. Nie każde dziecko, nie w każdym wieku zrozumie konieczność zachowania się w konkretnym miejscu (tu: kościele). Czyli jeżeli rodzice mają dziecko poniżej dwóch lat, to nie powinni chodzić wspólnie, bo przeszkadza to pseudomistykom?
Nie. Każdy wie że dziecko ma swoje uwarunkowania i prawa, dla tego kiedyś w normalnych czasach gdy nie słyszano o bez stresowym chowaniu rodzice nie paradowali się z dziećmi na sam początek kościoła bo widzieli że dziecko może zapłakać albo nie zapanować nad sobą. Naprawdę czasem podziwiam księży odprawiających nową, czy starą mszę że są w stanie się skupić podczas "występów" dzieci. Dla tego uważam że to wina raczej rodziców niż dzieci. Już widziałem dużo na mszy: dzieci bawiące się samochodzikiem, jedzące chrumkające chrupki, no cały piknik. Tylko kiedyś normalnym było zwrócenie uwagi, teraz każdy się boi się zwrócić uwagi bo jest zaraz kłótnia.
-
Oby wszyscy antyrodzinni księżulkowie kiedyś zrozumieli, jakie szkody wyrządzają.
Przepis na połączenie pogardy z troską.
Tak to z ludźmi jest że do czasu aż osioł nie kopnie takiego w czoło to tryskają nonszalancją.
Przypominam że to katolickie forum, a kapłanom należy się szacunek.
Jak chcesz sobie "księżulkować" to proponuje onet. Tu nie musze znosić impertynencji w odniesieniu do kapłanów.
-
Doszły mnie słuchy, że jacyś wariaci starają się prowadzić agitację przeciwko dzieciom na Mszach trydenckich. Drukują oni ulotki szkalujące rodziców,
Proszę wskazywać miejsca nieprzyjazne rodzinom, żeby było wiadomo gdzie się ludziom w głowach poprzewracało.
pojadę Balcerowiczem: NAZWISKA!
-
Oby wszyscy antyrodzinni księżulkowie kiedyś zrozumieli, jakie szkody wyrządzają.
Przepis na połączenie pogardy z troską.
Tak to z ludźmi jest że do czasu aż osioł nie kopnie takiego w czoło to tryskają nonszalancją.
Przypominam że to katolickie forum, a kapłanom należy się szacunek.
Jak chcesz sobie "księżulkować" to proponuje onet. Tu nie musze znosić impertynencji w odniesieniu do kapłanów.
Za wysłanie na onet dziękuję, pozostanę tutaj.
Najwięcej pogardy okazują takie święcone chamy. Szacunek do kapłaństwa oczywiście, ale nie dla takich typów, którzy przez przypadek albo znajomości przeszli przez seminaria duchowne.
-
jaki wrażliwy na własnym punkcie a jednocześnie jaka pokraczna forma antyklerykała.
-
Nie powinno się atakować rodzin z dziećmi na Mszy św. Myślę, że większość rodziców intuicyjnie wyczuwa pewne granice - i jeżeli dziecko naprawdę zanosi się płaczem albo próbuje szaleć po całym budynku, to je wyprowadzają. Ale umówmy się: tą granicą jest np. notoryczny płacz i krzyk, miotanie się czy uporczywe, głośne gaworzenie. Nie jest nią natomiast samo to, że szkrab - dwulatek, trzylatek - paple coś pod nosem, popłakuje, próbuje wdrapywać się na klęczniki itd. No nie jest i tyle, po prostu.
Mam wrażenie, że osoby, które twierdzą, że "rodzic powinien umieć sobie dać radę z dzieckiem" [w domyśle: zawsze] albo że "da się to jakoś tak poukładać, żeby dzieci zostały w domu, a rodzice chodzili wymiennie" [zawsze lub prawie zawsze] - albo nie mają dzieci, albo dawno zapomniały, jak to z tymi dziećmi było, albo po prostu może miały szczęście z różnymi sprawami. Na przykład dzieci są różne, mają różne charakterki i temperamenciki, nawet roczniaki czy dwulatki. I "to wszystko" nie jest takie proste.
Ale chyba lepiej, by od małego nasiąkały atmosferą sacrum niż nagle potem, w wieku "używania rozumu", dowiadywały się, jak to wszystko wygląda i po co rodzice chodzą do tego całego kościoła, żeby tam bitą godzinę siedzieć.
-
ATW: pełna zgoda, napisał Pan to, co sam uważam, ale mi ciężko do tematu podejść sine ira, bo sam w tej materii doświadczyłem nieprzyjemności. Mogę być "pokraczną formą antyklerykała" dla tutejszych obrońców braku wrażliwości ze strony tak duchownych, jak i świeckich gorliwców.
-
Ksiądz prałat Wojciech Drozdowicz daje sobie radę.
No ale on podszedł do tematu od strony znajomości psychologii rozwojowej dziecka a nie od strony potrzeb rozwojowych estetycznych elitarystów.