Szwecja: kary więzienia za krytykę homoseksualizmuKażdy, kto w Szwecji publicznie wypowie się krytycznie na temat homoseksualizmu, może trafić do więzienia. Zdaniem sędziów z Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie stanowi to naruszenia prawa o wolności wypowiedzi, gwarantowanego przez Europejską Konwencję Praw Człowieka. W 2004 roku szwedzki rząd wszczął postepowanie przeciwko czterem młodym mężczyznom, którzy rozprowadzili w jednej ze szkół średnich około 100 ulotek krytycznych wobec homoseksualizmu. Władze powołały się wówczas na przepisy o wszczynaniu nienawiści wobec określonych grup. Za tego typu działania kodeks przewiduje kary grzywny i pozbawienia wolności do lat dwóch. W rezultacie postepowania, sąd okręgowy uznał mężczyzn za winnych przestępstwa. W 2006 r. decyzja sądu okręgowego została uchylona przez sąd apelacyjny. Sprawa jednak trafiła do Sądu Najwyższego, który podtrzymał orzeczenie sądu okręgowego. Ostatecznie jednak oskarżeni odwołali się do Trybunału w Strasburgu, który orzekł 9 lutego., że ich skarga jest bezzasadna, a wyrok szwedzkiego sądu nie stanowi naruszenia art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, gwarantującej wolność słowa (sic!). Sędziowie trybunału uzasadniali, że interwencja władz szwedzkich była konieczna dla ochrony praw innych osób. W 2004 roku, czwórka młodych mężczyzn rozprowadziła w jednej ze szkół średnich około 100 ulotek, potępiających powszechną propagandę akceptacji zachowań homoseksualnych. W ulotkach napisano m.in., że homoseksualizm jest ”dewiacją”, której społeczeństwo przez wiele lat nie akceptowało. Napisano także, że nauczyciele „dobrze wiedzą, iż homoseksualizm ma moralnie destrukcyjny wpływ na społeczeństwo”, a mimo to „propagują dewiacyjne zachowania jako coś normalnego i dobrego”. W ulotkach wskazano na związek istniejący między rozprzestrzenianiem się wirusa HIV / AIDS wskutek zwiększenia aktywności homoseksualnej. Zwrócono również uwagę na związek istniejący między homoseksualizmem a pedofilią. Czterech aktywistów Tor Fredrik Vejdeland, Mattias Harlin, Björn Tang i Lundström Niklas zaprzeczyli w sądzie, jakoby zachęcali do nienawiści i pogardy wobec pederastów oraz lesbijek. Przekonywali, że chcieli „rozpocząć dyskusję na temat braku obiektywizmu w kwestii homoseksualizmu w szwedzkich szkołach. " Sąd Najwyższy uznał, że mężczyźni mogli wyrazić swoje zdanie w tej sprawie, ale w ich ulotkach niepotrzebnie znalazły się wypowiedzi „obraźliwe”. Sędziowie przekonywali, że ulotki, które trafiły do szafek szkolnych były „nachalną propagandą”. Uczniowie bowiem „nie mogli się z nimi nie zapoznać” (sic!). Sędziowie dodawali, że cel aktywistów – debata na temat braku obiektywizmu edukacji w zakresie homoseksualizmu – mógł być osiągnięty bez konieczności odwoływania się do obraźliwych stwierdzeń. Ostatecznie utrzymano w mocy wyrok szwedzkiego sądu, skazującego trzech oskarżonych na kary więzienia w zawieszeniu i grzywny w wysokości od około 200 do 2 tys. euro. Czwarty oskarżony otrzymał jedynie wyrok więzienia w zawieszeniu. Źródło: LifeSiteNews.com, AS.
Polska potrzebuje konstytucyjnej gwarancji swobody wypowiedzi takiej jak amerykański First Amendment. Nestety, żadna licząca się siła polityczna w Polsce takiego rozwiązania nie chce. Tak szczerze mówiąc, to wątpię, czy nawet na FK znalazłaby się większość popierająca taką gwarancję.
Te ameryckie wymysły teraz się już powoli przedawniają. Władzom są solą w oku.
Pierwsza poprawka - spoko ale bez drugiej to sobie można ją w buty wsadzić.
Znany toruński naukowiec prof. Aleksander Nalaskowski trafi przed sąd za kontrowersyjną wypowiedź o homoseksualistach.Prof. Nalaskowski jest znanym pedagogiem, dziekanem Wydziału Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, autorem kilkunastu książek, promotorem kilkunastu doktorów oraz członkiem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. O prywatnym pozwie przeciw profesorowi pedagogiki pisze dzisiejsza "Gazeta Pomorska". Złożył go Przemysław Szczepłocki z Pracowni Różnorodności, stowarzyszenia działającego na rzecz mniejszości seksualnych.Co Nalaskowski sądzi o homoseksualizmie? Chodzi o kontrowersyjną wypowiedź naukowca dla portalu Fronda.pl, której udzielił w ubiegłym roku - cytowaliśmy ją w "Gazecie Wyborczej" w lipcu 2011 r. w artykule "Urlop dziekański na dyskusje o gejach": "Rodzice homoseksualni tworzący dom dziecka nie są w stanie przekazać dziecku w procesie wychowania właściwego wymiaru życia seksualnego człowieka. Ten wymiar będzie zawsze wymiarem spaczonym, wymiarem chorym. Tak jak homoseksualizm jest chory, choć Światowa Organizacja Zdrowia uznała, że nie jest".Środowiska homoseksualne protestują Wypowiedzi dziekana oburzyły wówczas toruńskie środowiska homoseksualistów. Pracownia Różnorodności wysłała do rektora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika pismo wzywające do niezwłocznej reakcji. "Wypowiedź prof. Nalaskowskiego jest nie tylko homofobiczna, ale wprost dezawuuje oparte na wieloletnich badaniach ustalenia Światowej Organizacji Zdrowia oraz szeregu narodowych towarzystw psychiatrycznych, psychologicznych i seksuologicznych w przedmiocie orientacji psychoseksualnych" - napisali członkowie stowarzyszenia w liście. Pracownia Różnorodności nazwała wypowiedź szerzeniem kłamstw i nienawiści do osób homoseksualnych.Nalaskowski występuje jako dziekan i osoba prywatna Uniwersytet na list nie odpowiedział. Podobne pisma poszły też do Komitetu Etyki w Nauce Polskiej Akademii Nauk i Wyższej Szkoły Informatyki i Ekonomii Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Olsztynie - drugiej uczelni, która zatrudnia prof. Nalaskowskiego. Co wówczas o tej sprawie mówił prof. Nalaskowski? - To są moje poglądy, do których mam prawo. Nie głosiłem ich jako dziekan czy szef jednostki uniwersyteckiej, ale jako Aleksander Nalaskowski. Ja to rozgraniczam, a jak ktoś nie rozgranicza, to jest jego problem. Tematu homoseksualizmu na swoich wykładach w ogóle nie poruszam, podobnie jak nie poruszam kwestii domów dziecka czy opieki adopcyjnej, bo nie zajmuję się nimi, tylko opieką ogólną - wyjaśniał naszej "Gazecie". Dla Frondy.pl naukowiec wypowiadał się jednak jako "dziekan Nauk Pedagogicznych UMK". - Nie autoryzowałem tego podpisu. To, co napisali, jest prawdą, bo jestem dziekanem i profesorem - ripostował Nalaskowski. Pracownia Różnorodności, nie mogąc zrobić nic poza wysłaniem pism, zdecydowała, że prywatny pozew przeciw naukowcowi złoży Szczepłocki, prawnik stowarzyszenia.Profesor się broni i podtrzymuje swoje zdanie Naukowiec nie poczuwa się do odpowiedzialności i zapowiada, że prawdopodobnie będzie prosił sąd o umorzenie sprawy. Dziś mówi "Gazecie Wyborczej": - Wypowiadałem się w kontekście prawa, które wówczas było dyskutowane w parlamencie, dającego osobom homoseksualnym możliwość tworzenia domów dziecka. Czy jestem profesorem czy nie, z pewnymi rzeczami się nie zgadzam. Mówiłem jako obywatel, nie jako naukowiec, bo homoseksualizmem naukowo się nie zajmuję. Mogę też przejechać przez Polskę i powiedzieć, że mamy fatalny stan dróg, ale chyba nikt nie pomyśli, że mówię to jako profesor pedagogiki. WHO [Światowa Organizacja Zdrowia - red.] to nie organizacja naukowa, ale polityczna, działająca przy ONZ. Wystarczy wziąć do ręki "Urologię kliniczną" napisaną już po 1990 r. przez wybitnych naukowców, którzy stwierdzają, że homoseksualizm to dewiacja. Oni się nie przejmują WHO. Owszem, niektórzy powołują się na amerykańskich naukowców twierdzących inaczej, ale jaką oni mają metodologię? W tym jest dużo popnauki. Oni też piszą np., że picie dużej ilości wody leczy bezsenność, ale jakie mają po temu naukowe przesłanki?
Rzecznik poinformował, że - podobnie jak w latach ubiegłych - organizatorzy poprosili o patronat nad imprezą prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Wciąż czekają na odpowiedź.
Franio (gość) pisze: 9 maja 2012 17:20:25 Istnieje całkiem spora mniejszość seksualna, która lubi to robić rano. Niestety, musi iść do pracy i z tego powodu ma prawo czuć się szykanowana. Najwyższy czas to zmienić i wprowadzić płatne urlopy w wymiarze, powiedzmy 2 godzin na tydzień do wykorzystania w dowolnym dniu!
Cytat: gnome w Lutego 22, 2012, 15:08:09 pmPierwsza poprawka - spoko ale bez drugiej to sobie można ją w buty wsadzić.No właśnie. Dlatego najpierw trzeba przywrócić wolność, a dopiero potem zająć się sprawami drugorzędnymi. Czy to jednak jest jeszcze możliwe?
Opolski proboszcz musiał odejść przez geja...Beata DżonPochodzący z Opolszczyzny ks. Gerard Józef Świerczek wywołał burzę w Austrii. Bo nie zgodził się, by w radzie parafialnej zasiadł gej. Sprawą zainteresował się WatykanPochodzący z Polskiej Cerekwi w diecezji opolskiej ks. Gerard Józef Świerczek od 2003 r. pracuje w Austrii, ostatnio w parafii Stützenhofen.Odbyły się w niej wybory do rady parafialnej. 80 proc. głosów dostał znany z działalności społecznej Florian Stangel. Tyle, że 26-latek nie ukrywa swojej orientacji homoseksualnej, mieszka ze swoim partnerem.Z wyborem wiernych nie zgodził się jednak właśnie proboszcz Świerczek. Oświadczył, że współpraca z gejem nie jest możliwa i odmówił zatwierdzenia składu rady. - Ten radny żyje w grzechu - oświadczył.Społeczność wsi Stützenhofen nie chciała o zablokowaniu radnego-geja słyszeć. - Jest mi to obojętne, że on jest gejem. To nie problem Stützenhofen, a Kościoła. Trzymamy się naszego wyboru - mówił rolnik Johann Krammer.A podczas spotkania księdza z parafianami ludzie zaczęli podkreślać, że wszyscy wiedzieli, że tych dwóch chłopaków jest razem, że wielu mieszkańców było na ich ślubie. A jedna z parafianek zauważyła nawet, że ksiądz Świerczek także to wiedział, bo znał Stangla, który od lat śpiewał w kościelnym chórze i przystępował nawet do komunii.Ksiądz Świerczek zareagował prośbą wobec Stangla, by zaprzestał chodzenia do komunii i zaznaczył, że swej decyzji nie zmieni, że rozmawiał na ten temat z głową austriackiego Kościoła, kardynałem Christophem Schoenbornem, który jego stanowisko poparł.Sytuację z Stützenhofen zaczęły wówczas relacjonować niemal wszystkie austriackie media. Wpływowa organizacja SoHo (Socjaldemokracja i Homoseksualność) przypomniała, że kierowanie się Kościoła preferencjami seksualnymi wierzących jest bezdyskusyjnie dyskryminacyjne i homofobiczne.Kardynał: co zrobiłby Jezus?Po kilku dniach kardynał Schoenborn spotkał się z homoseksualną parą, by zrozumieć "dlaczego wspólnota obdarzyła Stangla takim zaufaniem".Po spotkaniu wystąpił w telewizji publicznej OeRF 2 i oświadczył, że zmienia decyzję proboszcza Świerczka. - Zadałem sobie pytanie, co w tej sytuacji zrobiłby Jezus. I myślę, że on przede wszystkim zobaczyłby tu człowieka - powiedział kardynał. Zaznaczył też, że to sytuacja jednostkowa, nie zmieniająca standardów w kościele austriackim i że wszelkie konsekwencje decyzji bierze na siebie.Ksiądz Świerczek musiał się z decyzją przełożonego zgodzić. Skarżył się, że zaczęło się preferowanie homoseksualistów, którzy łamią prawa kościelne, kosztem tych żyjących uczciwie. - Nie widzę dla siebie miejsca w tej parafii - oświadczył.Prasa od brukowców do poważne tytuły, jak "Die Presse" czy "Wiener Zeitung" dość jednoznacznie krytykowała postawę polskiego księdza, stawiającego siebie "jako jedynego prawdziwego chrześcijanina". Nazywała go "homofobem", "księdzem-skandalistą", zwracała uwagę na brak tolerancji, otwartości na dialog, a przede wszystkim - nie liczenie się z ludźmi, z którymi mieszka, pracuje.Cytowano słowa proboszcza, że nie chce opiekować się parafią, w której "parafianie chcą mieć rację", i że "smutno mu, że kardynał nie znalazł czasu dla niego, księdza, ale znalazł go dla homoseksualnych parafian".Ultrakatolicy za proboszczem, przeciw kardynałowiW obronę polskiego księdza wzięły natomiast media skrajnie prawicowe i ultrakonserwatywne. Gloria.tv zaznaczyła: - Jak dobrze, że są jeszcze tak praworządni księża, którzy nie uczestniczą w tym homo-cyrku. Szacunek dla ks. Świerczka, który bardziej słucha Boga, niż ludzi.Ultrakatolickie media głowę austriackiego Kościoła nazwały "homo-kardynałem", pasterzem "homo-archidiecezji", pełnej "homo-prowokatorów", jak choćby Florian Stangl.Decyzja kardynała wywołała debatę na temat moralności i seksualności w Kościele austrackim. - Trudna decyzja, wbrew prawu kościelnemu, wbrew podległemu księdzu, jest świeżym powiewem w instytucji - napisał prof. Peter Paul Kaspar, duszpasterz artystów w Diecezji Linz na platformie "Jesteśmy Kościołem".Watykan się zainteresowałW ostatnich dniach wiedeńska prasa poinformowała, że watykańska Kongregacja Nauki i Wiary wystosowała do wiedeńskiego biskupa pismo z poleceniem złożenia wyjaśnień w związku ze sprawą geja w radzie parafialnej.A co z polskim księdzem, który wywołał zamieszanie? Wg oficjalnych informacji archidiecezji wiedeńskiej, korzysta ze zwolnienia lekarskiego.