Tego kompletnie nie rozumiem. Możliwości jest kilka, jedna gorsza od drugiej...
Jest bliskosc grzeszna i bliskosc dobra. Osoby homoseksualne tez maja prawo szukac bliskosci dobrej i ja realizowac. Co do wspolnego mieszkania, to mozna miec tutaj watpliwosci, gdyz bylaby to sytuacja ciaglej pokusy. Ale jesli komus pod jednym dachem udawaloby sie zyc w czystosci, to nie nalezy mu tego zabraniac. Generalnie rzecz ujmujac bardziej roztropnym rozwiazaniem bylaby bliskosc, przyjazn, milosc nawet, ale przy osobnym zamieszkaniu.Dаriusz Kowаlczyk SJ ((pogrubienia moje))
A tymczasem na jezuici.pl:CytujJest bliskosc grzeszna i bliskosc dobra. Osoby homoseksualne tez maja prawo szukac bliskosci dobrej i ja realizowac. Co do wspolnego mieszkania, to mozna miec tutaj watpliwosci, gdyz bylaby to sytuacja ciaglej pokusy. Ale jesli komus pod jednym dachem udawaloby sie zyc w czystosci, to nie nalezy mu tego zabraniac. Generalnie rzecz ujmujac bardziej roztropnym rozwiazaniem bylaby bliskosc, przyjazn, milosc nawet, ale przy osobnym zamieszkaniu.Dаriusz Kowаlczyk SJ ((pogrubienia moje))
Słynny utwór "Money For Nothing" z repertuaru brytyjskiej formacji Dire Straits został ocenzurowany w Kanadzie. Co zaskakujące, stało się to 25 lat po premierze piosenki.Monitorująca media instytucja Canadian Broadcast Standards Council oceniła, że wielki przebój Dire Straits jest obraźliwy dla słuchaczy.Dlaczego? W utworze "Money For Nothing" wokalista Mark Knopfler trzykrotnie używa słowa "faggot". To slangowe, pejoratywne określenie homoseksualisty.Canadian Broadcast Standards Council wszczął dochodzenie po tym, jak jeden z słuchaczy zwrócił instytucji uwagę na nieedytowany tekst utworu, który usłyszał w jednej z rozgłośni radiowych.W skardze słuchacz zaznaczył, że piosenka autorstwa Marka Knopflera i Sting jest "wyjątkowo obraźliwa" dla mniejszości seksualnych.Po rozpatrzeniu skargi Canadian Broadcast Standards Council stwierdził, że piosenka "Money For Nothing" Dire Straits może być prezentowana w kanadyjskich radiostacjach jedynie w wersji edytowanej. Czyli takiej, która nie zawiera obraźliwego sformułowania."Money For Nothing" pochodzi z wydanej w 1985 roku bestsellerowej płyty "Brothers In Arms". Dzięki tej piosence Dire Straits otrzymali 25 lat temu statuetkę Grammy.
Mamy ciąg dalszy historii z ocenzurowaniem przeboju "Money For Nothing" grupy Dire Straits w Kanadzie przez tamtejszą instytucję monitorującą media.Canadian Broadcast Standards Council oceniła, że wielki przebój Dire Straits z 1985 roku jest obraźliwy dla słuchaczy. Chodzi o padające trzykrotnie słowo "faggot", będące slangowym i pejoratywnym określeniem homoseksualisty. Rada wszczęła dochodzenie po zgłoszeniu słuchacza.Dzień później decyzję na swojej stronie internetowej skrytykował Guy Fletcher, klawiszowiec Dire Straits, nazywając ją "nieprawdopodobną"."Szacuję, że Kanada mogłaby zakazać około 75 procent piosenek, które kiedykolwiek zostały nagrane" - napisał muzyk.Canadian Press informuje, że z decyzją Canadian Broadcast Standards Council (możliwość publikacji w wersji edytowanej, bez obraźliwego sformułowania) nie zgodziły się należące do jednego właściciela dwie stacje radiowe z Edmonton i Halifax."Wierzymy, że ta decyzja może trywializować znaczącą pracę wykonaną na rzecz środowiska LGBT [tym terminem określa się osoby homoseksualne, biseksualne i transseksualistów] i w rzeczywistości działać na ich szkodę" - powiedział J.C Douglas z radia Q104."Nadmierna polityczna poprawność może być zagrożeniem dla fundamentalnej wolności słowa" - dodał.
To ks. Kowalczyk przesadził.
CytujMamy ciąg dalszy historii z ocenzurowaniem przeboju "Money For Nothing" grupy Dire Straits w Kanadzie przez tamtejszą instytucję monitorującą media.Canadian Broadcast Standards Council oceniła, że wielki przebój Dire Straits z 1985 roku jest obraźliwy dla słuchaczy. Chodzi o padające trzykrotnie słowo "faggot", będące slangowym i pejoratywnym określeniem homoseksualisty. Rada wszczęła dochodzenie po zgłoszeniu słuchacza.Dzień później decyzję na swojej stronie internetowej skrytykował Guy Fletcher, klawiszowiec Dire Straits, nazywając ją "nieprawdopodobną"."Szacuję, że Kanada mogłaby zakazać około 75 procent piosenek, które kiedykolwiek zostały nagrane" - napisał muzyk.Canadian Press informuje, że z decyzją Canadian Broadcast Standards Council (możliwość publikacji w wersji edytowanej, bez obraźliwego sformułowania) nie zgodziły się należące do jednego właściciela dwie stacje radiowe z Edmonton i Halifax."Wierzymy, że ta decyzja może trywializować znaczącą pracę wykonaną na rzecz środowiska LGBT [tym terminem określa się osoby homoseksualne, biseksualne i transseksualistów] i w rzeczywistości działać na ich szkodę" - powiedział J.C Douglas z radia Q104."Nadmierna polityczna poprawność może być zagrożeniem dla fundamentalnej wolności słowa" - dodał.Ku... co będzie następne??
Współzałożyciel Facebooka Chris Hughes ujawnił ,że zamierza zawrzeć “związek małżeński” z Seanem Eldridgem, z którym związany jest od 5 lat.Partner Hughesa jest prezesem gejowskiej organizacji "Freedom to Marry”. Ceremonia ma się odbyć tuż po zalegalizowaniu „małżeństw” homoseksualnych w stanie Nowy Jork. Eldridge ujawnił ,że współzałożyciel Facebooka „ukląkł przed nim i się oświadczył” w Sylwestra w Tajlandii. Panowie przekonują, że wierzą, iż w ciągu 2 lat ich marzenie o „ślubie” się ziści.Gubernator Nowego Jorku Andrew Cuomo powiedział ,że zamierza podpisać ustawę legalizującą “małżeństwa” homoseksualne jak ustawa trafi na jego biurko. Na razie liberalne prawo zostałojednak wstrzymane przez Senatora stanu Nowy Jork, pastora Rubena Diaza z Bronxu. 4 lata temu współorganizował on na ulicach Nowego Yorku manifestację przeciw zmianom prawa stanowego w kwestii zawierania" małżeństw" jednopłciowych. Natomiast w 2009 roku udało mu się zebrać ponad 20 tysięcy podpisów Latynosów, którzy sprzeciwiali się legalizacji „małżeństw” gejowskich. Diaz jest politykiem Partii Demokratycznej. Politykowi udało się pokonać wpływowego senatora Thomasa Duene z Manhattanu, który jest homoseksualnym aktywistą. Duene przed głosowaniem powiedział, że ma nadzieję, iż przestanie być „starym gejowskim kawalerem” .Komentatorzy zwracają jednak uwagę, że współzałożyciel Facebooka będzie musiał jeszcze poczekać na „ślub” ze swoim partnerem, bowiem w Senacie Nowego Jorku większość sprawują obecnie Republikanie.
Terlikowski: Homolobbyści w natarciuZakazać wątpliwości, opisywania historii, a nawet żartów. Taki jest cel homo-lobbystów. A najlepszym na to dowodem jest treść pozwu, jaki otrzymałem kilka dni temu. Ten dokument powinien przejść do historii absurdów prawnych. Ale niestety prawdopodobne jest także to, że przejdzie on do historii orzecznictwa w Polsce i zapoczątkuje proces skazywania ludzi za obronę normalności. Mowa o pozwie przeciw „Rzeczpospolitej”, Andrzejowi Krauze i mnie, który skierowało do sądu dwoje „obrażonych” homoseksualistów.Już sama lektura tego – stworzonego przez radcę prawnego Jacka Świecę – dokumentu wywołać może spazmy śmiechu. I wywoływałaby, gdyby nie fakt, że dokument ten nie jest zapisem kabaretu, ale… pozwem sądowym. A znając standardy zachodniej Europy, które coraz szybciej trafiają także do polskiego sądownictwa, można się obawiać, że – jeśli nie ten, to następny pozew stanie się podstawą wyroku. Ale na razie można jeszcze z twórczości Jacka Świecy żartować i zapoznawać się z nią bezkarnie (mam nadzieję).Nie jesteś homolobbystą – milcz!Co zatem zarzucają mi pozywający? Otóż po pierwsze, że rozpowszechniam (a tym samym obrażam, podobnie jak Maciej Rybiński i Andrzej Krauze) „nieuprawnione, nierzetelne (…) nieprawdziwe informacje nt. homoseksualności, biseksualności i związków osób tej samej płci poprzez porównanie takich związków do zoofilii”. A dalej jest jeszcze mocniej: „Homoseksualność ani biseksualność nie są chorobami, ale orientacjami seksualnymi równorzędnymi z heteroseksualnością. Jest to fakt powszechnie znany, a wiedzę w tym zakresie można łatwo uzyskać – zarówno z aktualnej literatury fachowej krajowej i zagranicznej, jak i od osób wykonujących zawody związane z seksuologią, psychiatrią i psychologią, a ponadto z powszechnie dostępnych mediów elektronicznych” – oznajmia autor pozwu. I wnioskuje: „zaprzeczanie bądź ignorowanie tej wiedzy na rzecz osobistych uprzedzeń i zakorzenionych niechęci nie może mieć miejsca na forum publicznym i powinno rodzić konsekwencje prawne”.Czyli ujmując rzecz w skrócie, jeśli nie zgadzasz się z opiniami części środowisk medycznych i psychiatrycznych, jeśli nie uważasz, że homoseksualizm jest normą, jeśli nie godzisz się z uznaniem, że odbyt jest narządem płciowym, to masz milczeć. Bo jeśli odważysz się wyrazić opinię inną – możesz zostać skazany. I nie ma znaczenia, że Twoja opinia jeszcze kilkadziesiąt lat temu był powszechna. Nie ma znaczenia fakt, że każdy uczciwy lekarz powie, że homoseksualizm nie jest normą zdrowotną, bo wywołuje szereg schorzeń. To wszystko się nie liczy. A na straży tego, by nikt nie mówił prawdy, ma stać – zdaniem pozywających – sąd.Zakazać żartówZakazane jednak ma być nie tylko odrzucanie wersji homolobbystów, ale nawet żarty. Andrzej Krauze i Maciej Rybiński zwyczajnie kpili z postulatów środowisk gejowskich. Ale i to ma być zakazane, bowiem „w ocenie powoda i powódki (…) przedmiotowy felieton (…) jest okrutną kpiną z osób biseksualnych i osób homoseksualnych, prześmiewczą, złośliwą i nacechowaną złą wolą autora. Jego wyłącznym celem było dokuczenie osobom biseksualnym i homoseksualnym jako takim za to, że niewielka część z nich wyraziła oburzenie wobec rysunku A. Krauzego”.„Okrutna kpina” powinna zaś być zakazana. Tak jak zakazane jest obrażanie uczuć religijnych. „Skoro zatem sfera uczuć religijnych korzysta ze szczególnej, wzmocnionej ochrony przed ingerencją osób trzecich, w tym szyderstwem, pogardą, poniżeniem, kpiną, wyśmiewaniem czy innym brakiem szacunku, to tym bardziej z ochrony takiej korzysta sfera relacji intymnych i emocjonalnych – niezależnie od tego, czy dotyczy to osób biseksualnych, homoseksualnych czy heteroseksualnych” – oznajmia autor pozwu. I jakoś nawet nie da się tego dorzecznie skomentować.Nie opisywać historiiAle zakaz żartów nie wykorzystuje pomysłowości pozywających i ich radcy prawnego. Oni chcą także, by zakazane stało się przypominanie, jak doszło do wykreślenia homoseksualizmu z listy chorób. Odnosząc się do mojej skromnej osoby autor pozwu stwierdza: „W swoim artykule kwestionuje fakt, że homoseksualność nie jest chorobą, pisząc bez jakiegokolwiek uzasadnienia faktycznego, że rzekomo «działacze gejowscy» wymusili na Amerykańskim Towarzystwie Psychiatrycznym i Światowej Organizacji Zdrowia decyzje o wykreśleniu homoseksualności z Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych. (…) Fakt wykreślenia homoseksualności z tzw. listy chorób, prowadzonej przez najbardziej prestiżowe organizacje medyczne na świecie, autor nazywa wprowadzeniem «zakazu wątpliwości». Stwierdzenia o podobnej treści, choć nie wypowiedziane tak wprost, jak w przedmiotowym artykule, zawierają też rysunek i felieton, o których mowa w powyższym pozwie. Tym samym autorzy przekroczyli granice dozwolonej krytyki przy pełnej aprobacie dziennika «Rzeczpospolita».”Co z tego wynika? Otóż tyle, że powinienem zostać ukarany i to surowo, bowiem „wszelka przesada przekraczająca granice dozwolonej krytyki, nieusprawiedliwiona daną sytuacją (…) staje się szkodliwa społecznie i jako taka musi być karana”. A kara, co także wynika z pozwu, może mieć nie tylko charakter cywilny, ale i karny.Prawda o prokreacyjnych zdolnościach par jednopłciowych też raniTo jednak nie koniec absurdów zawartych w tym krótkim dokumencie. Jego autor przekonuje, że uznanie, iż wierność i wychowanie dzieci nie mają znaczenia dla par homoseksualnych, jest „niedopuszczalne, krzywdzące, a co najważniejsze nieprawdziwe”. Niestety pozywający nie wyjaśniają, w jaki to cudowny sposób para jednopłciowa ma doprowadzić do prokreacji? Dla mnie jest jasne, że nie może. Trudno na poważnie polemizować też z tezą, iż stwierdzenie, że proces społeczny może doprowadzić (i wiele wskazuje na to, że tak właśnie będzie) od akceptacji związków homoseksualnych do akceptacji związków międzygatunkowych, „demaskuje skrajną pogardę autora artykułu wobec osób biseksualnych i homoseksualnych, którymi są powód i powódka”.Na koniec mogłem się jeszcze dowiedzieć, że choć pozywający szanują moje prawo do własnego zdania, to „autor cały swój wywód oparł na poniżającym, nieprawdziwym oraz niedopuszczalnym z punktu widzenia poszanowania przyrodzonej godności każdego człowieka porównaniu intymnej i dobrowolnej relacji dwóch osób tej samej płci do seksualnej «relacji» człowieka ze zwierzęciem, które jest zaburzeniem preferencji seksualnych”. Jakby tego było mało „niezależnie od jawnego braku szacunku dla związków osób tej samej płci autorzy próbują wykorzystać i wzmocnić negatywny i odrażający wizerunek osoby nieheteroseksualnej w społeczeństwie. Taki zabieg nie może znaleźć ochrony prawnej, ponieważ narusza zarówno najdelikatniejsze elementy tożsamości osoby jak również wizerunek i odbiór w społeczeństwie”.Świat według pozywającychJuż tylko tak pobieżne przyjrzenie się temu dokumentowi pokazuje całkowicie jednoznacznie, że moje uwagi zawarte w tekście „Rewolucja homoseksualna” nie były i nie są przesadzone. A nawet mocniej: pisząc swój tekst nie przewidziałem, że zakazane mają być nie tylko wątpliwości, ale także satyra czy przypominanie o prawdzie historycznej. Nie przyszło mi też do głowy, że „skłonność seksualna” powinna być chroniona w stopniu nie mniejszym, a być może większym niż uczucia religijne.Pozywający całkowicie zdemaskowali cele lobby gejowskiego, jasno i wyraźnie wskazując, że ich celem nie jest równouprawnienie, nie jest prawo do swobody wypowiedzi, ale zamknięcie ust wszystkim, którzy myślą inaczej niż oni. Prawo (na razie cywilne, ale w tekście znajdują się również pogróżki o możliwości stosowania prawa karnego) ma zakazać kwestionowania „normalności” homo- czy biseksualizmu. A sądy mają pilnować, by przypadkiem ktoś nie zażartował z homoseksualisty czy nie przypomniał, jak wyglądały fakty dotyczące wykreślania homoseksualizmu z listy chorób.W świecie pozywających nie będzie zatem miejsca dla katolików czy uczonych zajmujących się pomocą osobom homoseksualnym. Oni mają zostać wykluczeni, tak by nic nie przeszkadzało pozywającym w dobrym samopoczuciu. Nie wiem tylko, czy pozywający mają świadomość, że swoją postawą szkodzą przede wszystkim zwyczajnym homoseksualistom, którzy nie chcą mieć nic wspólnego z ludźmi, dla których głównym celem jest zakazanie myślenia, mówienia i wątpliwości. I którzy niestety muszą znosić podejrzenia o to, że oni także podzielają nierozsądne przekonania autorów pozwu.A na koniec nie mogę nie zadać pytania, które zadałem kończąc tekst „Homoseksualna rewolucja”. Pytania skierowanego do nas wszystkich: „czy rzeczywiście chcemy żyć w świecie po rewolucji homoseksualnej”? Ja nie chcę. I dlatego walczę o to, by moje dzieci mogły żyć w normalnym świecie. W którym normą jest heteroseksualność!Tomasz P. Terlikowski
Ja tam konta nie mam, ale Ci co mają powinni sie zastanowić co mimowolnie reklamują. Teraz już wiadomo, dlaczego pozwalają na oczernianie chrześcijaństwa, a akcje pedalskie i lewackie tak promują ...
Homoseksualiści grożą śmiercią znanej publicystce?Znana konserwatywna komentatorka powiedziała, że grożono jej śmiercią po tym, jak skrytykowała pomysł na propagowanie homoseksualizmu w programie nauczania brytyjskich szkół. Melanie Phillips napisała w „Daily Mail”, że spodziewała się reakcji na jej słowa po jednym z tekstów. Nie sądziła jednak, że będzie ona tak radykalna. Publicystka ujawniła, że przez ostatnie tygodnie dostawała wiele gróźb nie tylko w postaci e-mailów, ale również w Internecie i nawet w mainstreamowych mediach. „Jeżeli lobbyści gejowscy chcieli dowieść moich tez, to zrobili świetną robotę” - napisała Phillips. Publicystka przekonuje, że homoseksualiści sięgają po każdy środek, by odnieść swoje polityczne cele. Opisywane przez nią reakcje pokazują, jej zdaniem, „totalitarnego ducha” wielu środowisk homoseksualnych. Phillips uważa, że środowiska gejowskie oskarżając wszystkich o totalitarne zapędy same stosują takie metody. „To by było zabawne, gdyby nie było tak przerażające” - pisze kobieta.Phillips napisała 24 stycznia w swoim komentarzu, że próba wrzucenia do programu nauczania kwestii homoseksualizmu jest „promocją przez rząd gejowskich postulatów”. „To, co kiedyś było próbą zakończenia niemiłego nastawienia wobec mniejszości, stało się nowym rodzajem bigoterii” - dodała publicystka. Po tych słowach na Twitterze pojawiły się wpisy, że Phillips powinna zostać zabita. Autorka przytoczyła, jakie wpisy pojawiły się na popularnym portalu społecznościowym: „Wrzućcie ją do Tamizy”, „ Zabij się ty….” i wiele innych. W mailach, które otrzymała, pisano ponadto, że ktoś powinien ją na zawsze uciszyć, życzono jej raka, śmierci w płomieniach swojego domu czy pod kołami pociągu.Phillips jest Żydówką i konserwatywną libertarianką, która pisze dla „Spectatora”. W swoich tekstach zajmuje się przemocą w radykalnym islamie. Jej ostatnia książka "The World Turned Upside Down” traktuje o sekularyzacji, która zagraża judeo-chrześcijańskiej cywilizacji.
Cytat: szkielet w Stycznia 17, 2011, 20:55:50 pmJa tam konta nie mam, ale Ci co mają powinni sie zastanowić co mimowolnie reklamują. Teraz już wiadomo, dlaczego pozwalają na oczernianie chrześcijaństwa, a akcje pedalskie i lewackie tak promują ... No to miałem nosa, żeby trzymać się od tego szamba z daleka!
CytujHomoseksualiści grożą śmiercią znanej publicystce?Phillips jest Żydówką...
Homoseksualiści grożą śmiercią znanej publicystce?Phillips jest Żydówką...