Na podstawie tego co sobie powiedzielismy o spoleczno-ekonomicznym fundamencie dawnego katolicyzmu, nalezy przyznać rację kard. Glempowi, ze na pytanie o siłę Polskiego Koscioła, pokornie powiedział, ze jest średnim Kościołem.Mowil to już dawno, i nalezaloby powiedzieć, ze aż średnim.Może i frekwencja w kosciolach byla znacznie wyzsza niż w krajach zachodnich, ale siła, znajomość przedmiotu wiary znacznie mniejsza. Bolesnie przekonalismy się o tym gdy nasze ubożuchne spoleczenstwo zderzyło się z kulturą konsumpcyjną w kraju i na emigracji. Zderzenia tego nie wytrzymala nasza inteligencja ( nie lubię tego juz historycznego pojecia).A gdy decydowalo sie nasze czlonkostwo w UE niektorzy hierarchowie buńczucznie mowili o naszej "misji" w Europie. Mielismy nawrocic Europę. Tymczasem UE przemielila wiarę. Trochę jak w 39 roku: oficer do żony; kochanie za dwa miesiace wrócę, kupię ci buty w Berlinie! Numer 38, pamiętam.
Ciekawe jest, czy chociaż przez chwilę i w czymkolwiek takie spodziewanie było zakotwiczone?Nie mogłem wyjść z podziwu, że nagle oficjalny głos rządzących/mediów/kościoła brzmiał w kwestii anszlussu identycznie.
powszechna wiedza o polskiej wsi oparta jest na Reymoncie i koncertach zespołu Mazowsze. Pisze pan o strajkach chłopskich w l. 30-tych. Obaj moi dziadkowie byli uczestnikami tych wydarzeń, dlatego na propagande sanacyjną uodporniony byłem gdzies w wieku 5 lat. W okolicy z której się wywodze stoi obelisk poświecony tym wydarzeniom, za sanacji pobudowany w 37 roku. Wspomina pan znaczące daty i bardzo wazne. Ja wspomne jeszcze jedną sprawe ale to zupełnie przemilczaną. Jest to pojawienie się emerytur rolniczych, rok 1973. To był przełom, starzy ludzie po raz pierwszy mieli własne pieniądze, zniknął problem tzw dozywocia czyli powolnego konania na łasce dzieci. Gierek stał się dobroczyńcą wsi i jest nim do dzisiaj. Wiejskie sklepy i apteki apdejtują zeszyty w dzień w którym listonosz emeryture dostarczy. To był przełom cywilizacyjny i pokolenie moich dziadków miało z tym powazny problem moralny, bo z jednej strony zoologiczny antykomunizm a z drugiej mamona, to jest dopiero problem dla forumowych teologów moralnych.
Obok aresztowań przeprowadzono pacyfikacje wybranych chłopów. W opisie z Archiwum Akt Nowych można przeczytać, że przed wieś, w której jeden czy kilku mieszkańców miał być pacyfikowany zajeżdżała samochodami ekspedycja karna, złożona z kilku samochodów, wiozących policjantów. Część samochodów zatrzymywała się przed wsią, inne do niej wjeżdżały i udając się pod dom skazanego na pacyfikację. Policjanci wbiegali do domu, usuwali domowników i „rozpoczynają dzieło zniszczenia”. Miano niszczyć dach (wybijać otwory w dachu pokrytym dachówką lub zrywać poszycie słomianego). Jednocześnie niszczono umeblowanie, rozbijano meble i wszelkie sprzęty, tłuczono szyby, naczynia oraz butelki, zrzucano ze ścian obrazy oraz deptano je razem z innymi przedmiotami. Następnie przystępowano do niszczenia zapasów żywności. Mąka była wysypywana i mieszana razem z piaskiem i popiołem. Młócone ziarno wdeptywane w błoto lub rozrzucane po drodze i na podwórzu. „Były wypadki, że koniom i bydłu łamano nogi uderzeniami kolb i drągów. Gdy dzieło zupełnego zniszczenia zostało już dokonane, ekspedycja karna udaje się do innego domu lub na inną wieś. Wrażenie takiej pacyfikacji jest wprost niesłychane. Do zniszczonego domu powracają domownicy, za nimi przychodzą sąsiedzi. Widzą oni obraz, który zawsze pozostanie w ich pamięci”[6][50]. Opisana pacyfikacja została wykonana na rozkaz wojewody lwowskiego, który nie przyznał się do jego wydania. Zdarzało się, że pacyfikacji dokonywali policjanci z tej lub sąsiedniej wsi, najczęściej jednak pacyfikacji dokonywali policjanci spoza powiatu[6].
Jak to powiedział mi pewien ksiądz, spokojnie jedząc zupę, że powrót do Starej Liturgii nie obędzie się bez ciężkiej walki. Za liturgią idzie zupełnie inna eklezjologia nieprzystająca do rzeczywistości, którą Kosciół (posoborowy) zaakceptował i nie może się z tego wycofać.Powyżej fragment opisu represji postrajkowych na polskiej wsi dokonywanych przez piłsudczyków. Trzeba być niezmiernie naiwnym by wierzyć, że brak propagowania Tradycji - prawdy o Kosciele - jest rezultatem "słabej recepcji" czy "braku zainteresowania". Lub wierzyć, że wysyp "okołotradycyjnych objawień" nie jest wynikiem wytrwałej pracy departamentu IV-go.
No nie tylko meble łamali, mój wujek do końca zycia o kulach się poruszał po takiej pacyfikacji w 1932. Rzeczywiscie musi być to nowa eklezjologia nieprzystająca do nowych czasów, bo stara eklezjologia tak się zapatrywała na sytuacje o których rozmawiamy; tak skomentował kard. Adam Sapieha w orędziu, które odczytano w krakowskich kościołach pod koniec marca 1936 po masakrze na Basztowej: „W kraju szerzy się okropna nędza. Robotnik, wieśniak, bezrobotny inteligent i zubożały rękodzielnik przymierają z głodu i niedostatku. Spychamy ten stan na tzw. kryzys. Wiemy dobrze, że on dotknął dziś i pracodawców, i pracujących, ale czy zawsze w równej mierze? Czy jednak w wielu wypadkach niepohamowana chęć zysku, zbyt wysokie wynagrodzenia jednych, nie powodują nieuczciwego wyzysku biedy? Ze wstydem przyznać musimy, że tak jest, a krwawe wypadki w Krakowie i gdzie indziej są tego jaskrawym dowodem” Nieśmiało zapytam, czy następca kard. Sapiehy wypowiedział kiedy podobne słowa w ramach nowej eklezjologii? Bo o kryzysie, to co rusz słyszymy
Krótka piłka:1. sprzedaż Kabli Ożarowskich Inwestorowi, który kupił zakład (jeden z nowocześniejszych w Europie, światłowody) aby go zamknąć - bo był konkurencją dla fabryk na Zachodzie. Ludzie walczyli przez kilka dni z policją na ulicach. To był pierwszy taki wypadek gdy Kościół milczał, wypowiadając pod nosem, że "przemiany wymagają poświęcenia". Kościół otrzymywał zwrot mienia i dotacje, więc milczał.2. tzw. reprywatyzacja w W-wie. Nycz wzorem Bergoglia o aferach dowiedział się z telewizora ale serce mu pękało na widok młodych islamskich byczków szukających socjalu w Europie. I dla tych islamistów gotowy jest wyrzucać Polakom, że nie mają serca.I tak traci się nie tylko cnotę ale i zaufanie.
W folklorze np mamy jakiś standard stroju ludowego, nie wiadomo z jakiego okresu. Taki strój kosztuje tyle co średniej klasy auto, mówi się że to XIX wieczny wzór, Panie, ludzie boso wtedy chodzili, a jedli zgniłe ziemniaki okraszone łopianem. Dzieci mordowały rodziców, aby kawałek ziemi przejąc, a rodzice oddawali małe dzieci na służbe do dworu albo nielicznych bogatszych chłopów. To wszystko rzekomo w katolickim kraju. Rója i poróbstwo szerzyły się na skale znaną nam dzisiaj, a babki-aborcjonistki miały pełne rece roboty. Co kto mądrzejszy i odważniejszy uciekał od tego szczęscia za wielka wode. Mówi siie duzo o emigracji do USA, z Królestwa Polskiego kierowano się do Brazylii, bo tam ziemia czekała. Inna sprawa, to rozboje i złodziejstwo wszelkiej maści. Głod towarzyszył człowiekowi od kołyski do czterech desek. Duchowieństwo parafialne doktrynalnie utwierdzało taką petryfikacje i nienawiść do Koscioła przez to wcale nie była mniejsza niz dzisiaj. Pierwsze partie ludowe powstałe w Galicji w swojej retoryce mogłyby zawstydzić Palikota i Szojring Wielgus swoim antyklerykalizmem. Witos był wyjatkiem, dlatego był tolerowany, reszta ruchu ludowego to zoologiczny antyklerykalizm. To na razie
Tak, tak mniej więcej wyglądała "wsi spokojna, wsi wesoła! " (choć nie wszędzie i nie zawsze tak żle). Z takich rodzinnych wspomnień podam dwa przykłady: - odnośnie złodziejstwa: kiedy dojrzewały jabłka i gruszki, mój dziadek musiał spać w nocy pod drzewami owocowymi przed domem i pilnować, inaczej by wszystko ukradziono- odnośnie antyklerykalizmu: miałem w rodzinie krewną, która przed I wojną jeszcze służyła na plebanii. Widząc jak księża ucztują i opływają w dostatkach, kiedy wokół była potworna bieda, przestała chodzić do kościoła i stała się zaciętym antyklerykałem, którym została do końca życiaI jeszcze uwaga n.t. zmian na wsi:Co do opinii p. rysia, że wieś była kiedyś mini-miastem w której większość ludzi nie zajmowała się rolnictwem, to może gdzieś tak było, ale w okolicy, z której pochodzę (mowię o Podhalu i Spiszu), o takich wsiach nie słyszałem. Osadnictwo wiejskie w tym rejonie było zawsze całkowicie rolnicze (wyjąwszy rzemieślników takich jak np. kowal, który przeważnie też miał ziemię) , a wsie nigdy nie były mini-miastami.Mini-miastem stały się teraz: we wsiach podhalańskich mało kto żyje z uprawy ziemi, powstają w nich wielkie supermarkety, wielkie firmy zaczynają budować apartamentowce, a napływ warszawskich ceprów kupujących wszystko, co można kupić spowodował postępujące wymieranie gwary. Szacunek i przywiązanie do ziemi znika, a spekuluje się nią na potęgę.
Prosze wbic w wiki 'kategorie ludnosci wiejskiej', link generuje mi sie z bledem.Gospodarze, malorolni, bezrolni z warzywniakiem trudniacy sie np.reperacja butów, 'parobcy' no i komornicy. Mlynarze, kowale, garncarze. Byly cale wsie, w ktorych mieszkali trudniacy sie praca chalupnicza, np. Cholewkarze. Ciekawe, ze do dzis w takich wsiach wytwarza sie chalupniczo na maszynach cholewki i sprzedaje polprodukt do dalszego 'montażu'. Byly tez gospodarstwa wysokotowarowe specjalistyczne, zwane folwarkami. Zatem byly tez takie, ktore w wiekszosci skladaly sie z rolnikow - o ktorych pan wspomina.Kard. Sapieha wyglaszal panegiryki na czesc Bieruta przybylego do Krakowa. Wydaje sie, ze nie musial az tak go witac. Czytalem o tym.Co do handlu drobnego i uslug; od poczatku wieku, ludnosc chrzescijanska (jak okreslala to adm.carska) zaczela sie dobrze organizowac potrafila zrownowazyc handel zydowski. Organizowano ( proboszczowie i chrzescijanscy przedsiebiorcy ) kasy pozyczkowe a po 1918 r. spoldzielnie. Powoli ekonomicznie ludnosc chrzescijanska 'odzyskiwala teren'. Najgorzej bylo pod tym wzgledem w ostatniej cwierci XlX w.Czyli wątek nasz nie pochwala czasow minionych bezkrytycznie tylko mowi jak bylo. A bylo niekoniecznie dobrze pod kazdym wzgledem. Nie zapominajmy o przeludnieniu i biedzie-sprzyjajacej pośrednio zachowaniom niemoralnym.
"Mielismy nawrocic Europę. Tymczasem UE przemielila wiarę".Ciekawe jest, czy chociaż przez chwilę i w czymkolwiek takie spodziewanie było zakotwiczone?Nie mogłem wyjść z podziwu, że nagle oficjalny głos rządzących/mediów/kościoła brzmiał w kwestii anszlussu identycznie.Czy w nurcie poniższych analiz można wykazać, że od początku była to tylko cyniczna gra agentów, których jest wszędzie jak rodzynków w babie wielkanocnej...To był punkt zwrotny, nasz kairos, można było teoretycznie tworzyć więzy opłacalne handlowo, bez przejmowania tej całej destrukcji unijnych regulacji wg jej ateistycznej wizji świata...Głosowałem przeciwko zrzeczeniu się suwerenności, nawet nie wiadomo, czy głosy były liczone uczciwie, a teraz mamy syf i szambo bez oparcia w hierarchach.Dziś w wiadomościach Radia Watykańskiego słyszę o "Afroamerykanach"..., podobnych określeń jest tam masa.Totalna poprawność i duch czasu dopieszczany gorliwie...
Cytat: etratio w Kwietnia 04, 2019, 22:50:27 pmCiekawe jest, czy chociaż przez chwilę i w czymkolwiek takie spodziewanie było zakotwiczone?Nie mogłem wyjść z podziwu, że nagle oficjalny głos rządzących/mediów/kościoła brzmiał w kwestii anszlussu identycznie.Na a jakże mogło być inaczej, skoro "nasz papież" tego chciał? Któż rzucił hasło " "Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej"?Słowa Jana Pawła II z 1999r:"Integracja Polski z Unią Europejską jest od samego początku wspierana przez Stolicę Apostolską. Doświadczenie dziejowe, jakie posiada naród polski, jego bogactwo duchowe i kulturowe mogą skutecznie przyczynić się do ogólnego dobra całej rodziny ludzkiej, zwłaszcza umocnienia pokoju i bezpieczeństwa w Europie".Czyli to spodziewanie było zakotwiczone w przekonaniu, że mamy wielkie bogactwo, i ono spłynie na całą Europę jak wezbrane nurty rzeki, której nagle otworzono tamę.Ale trzeba sobie też szczerze powiedzieć, że całe to gadanie o cywilizacjach, wartościach, integracjach, umacnianiach nie miało aż tak wielkiego znaczenia, bowiem lud chciał do Unii. A chciał z jednego powodu: żeby można było wyjeżdżać i pracować na zachodzie.
....Instynkt... wiara w Boga to nie instynkt....Panie rysiu, ja zadnej wiary na uwadze nie mialem. Można rozmawiać o jednostkowych przypadkach ale o masowym przyjeciu chrzescijaństwa nie może być mowy i to w skali całego narodu. Oczywiscie obyczajowośc, folklor tak. Tutaj zresztą mamy do czynienia z zakłamaniem i mitologią na skale niespotykaną. Utarł się jakiś mit wsi polskiej, szczesliwej i spokojniej, jak o Horacego powyżej. Taki obraz złotego wieku jak u Roussou. Potworna bzdura. W folklorze np mamy jakiś standard stroju ludowego, nie wiadomo z jakiego okresu. Taki strój kosztuje tyle co średniej klasy auto, mówi się że to XIX wieczny wzór, Panie, ludzie boso wtedy chodzili, a jedli zgniłe ziemniaki okraszone łopianem. Dzieci mordowały rodziców, aby kawałek ziemi przejąc, a rodzice oddawali małe dzieci na służbe do dworu albo nielicznych bogatszych chłopów. To wszystko rzekomo w katolickim kraju. Rója i poróbstwo szerzyły się na skale znaną nam dzisiaj, a babki-aborcjonistki miały pełne rece roboty. Co kto mądrzejszy i odważniejszy uciekał od tego szczęscia za wielka wode. Mówi siie duzo o emigracji do USA, z Królestwa Polskiego kierowano się do Brazylii, bo tam ziemia czekała. Inna sprawa, to rozboje i złodziejstwo wszelkiej maści. Głod towarzyszył człowiekowi od kołyski do czterech desek. Duchowieństwo parafialne doktrynalnie utwierdzało taką petryfikacje i nienawiść do Koscioła przez to wcale nie była mniejsza niz dzisiaj. Pierwsze partie ludowe powstałe w Galicji w swojej retoryce mogłyby zawstydzić Palikota i Szojring Wielgus swoim antyklerykalizmem. Witos był wyjatkiem, dlatego był tolerowany, reszta ruchu ludowego to zoologiczny antyklerykalizm. To na razie
Dodać do tego jeszcze by wypadało, że przed rokiem 1963 opodatkowany świadczeniem pracy - czyli pańszczyzną - chłop był darmową siłą roboczą nie tylko w gospodarstwie dziedzica, przy budowie urządzeń hydrotechnicznych ale i w przemyśle: gorzelni, młynie i małej pańskiej wytwórni "czegośtam"etc. Darmowa praca była elementem "biznesplanu". (Ten "biznesplan" przez wieki blokował w Polsce rozwiązanie tw kwestii chłopskiej. Wolny chłop, któremu trzeba zapłacić przewracał do góry nogami polską gospodarkę. Podobnie jest/było teraz tzw "skok cywilizacyjny po 89 r." wypracowany został przez śmieciówkarzy bez składek emerytalnych i przedsiębiorców, którym się nie zapłaciło za pracę. I ten system dojenia ludzi jest kontynuowany bo inaczej nie byłoby z czego zapłacić pensje rozrastającej się klasie administracyjnej - taki "biznesplan")Dlatego tak ważne są kwestie ekonomiczne i podmiotowość człowieka. Dopiero emancypacja chłopa: 1807 wolność osobista, 1828-1856 reformy wsi-komasacje gruntów i "błogosławiona zamiana pańszczyzny na oczynszowanie", 1864 - zniesienie pańszczyzny ... początki edukacji obowiązkowej - chłopi nauczyli się dobrze liczyć - co wcześniej było przekleństwem wsi. Świadome wypowiedzenie "Credo" jest możliwe przy minimalnym zabezpieczeniu potrzeb; najpierw ich nakarmił później nauczał. Gospodarowanie, prowadzenie sklepiku, wytwórczość - konieczność myślenia i liczenia zmienia świadomość ludzi i pozwala na zrozumienie świata - także świadomy wybór - "Wierzę !"Aby słuchać nauk, trzeba mieć wolny czas. Wolny czas to luksus. Stąd zrodził się w krajach bogatych biznes związany ze spędzaniem wolnego czasu. Bezrobotnego albo człowieka pracującego w kieracie - śpiącego rano i wieczorem w "radomiaku" (koleje mazowieckie) - nie zainteresuje pan "Tradycją przedsoborową".Dlatego doprowadzają mnie do białej gorączki "katoliccy" posłowie, chrzaniący od rana do nocy o "ochronie życia" a oderwani od życia ludzi do których mówią - choć można mieć wrażenie, że i bez ludzi by gadali. Bez wiedzy o gospodarce, ekonomii, podatkach- słowem katecheci z dochodami posłów. Na dodatek prostytuujący się z większymi partiami politycznymi by dostać się na "numerki biorące".
Panie etratio, z tego co mozna wywnioskowac z pańskich wpisów, jest pan dorosłym człowiekiem i wiedzy o powiedzmy czasach sprzed 100 lat nie musiał pan czerpać z literatury ale z przekazu ustnego. Ja miałem to szczęscie słuchac ludzi, którzy urodzili się jeszcze w XIX wieku, dlatego propaganda u mnie nie miała szansy zakiełkowac przynajmniej w tym zakresie o którym rozmawiamy. Ja proszę pana nie mam złudzeń na temat stanu Koscioła sprzed 100 lat jak i stanu, jak to wtedy nazywano, włosciaństwa lub stanu trzeciego jak to się mówiło w kregach koscielnych.
Cytat: Sławek125 w Kwietnia 03, 2019, 08:39:21 am W folklorze np mamy jakiś standard stroju ludowego, nie wiadomo z jakiego okresu. Taki strój kosztuje tyle co średniej klasy auto, mówi się że to XIX wieczny wzór, Panie, ludzie boso wtedy chodzili, a jedli zgniłe ziemniaki okraszone łopianem. Dzieci mordowały rodziców, aby kawałek ziemi przejąc, a rodzice oddawali małe dzieci na służbe do dworu albo nielicznych bogatszych chłopów. To wszystko rzekomo w katolickim kraju. Rója i poróbstwo szerzyły się na skale znaną nam dzisiaj, a babki-aborcjonistki miały pełne rece roboty. Co kto mądrzejszy i odważniejszy uciekał od tego szczęscia za wielka wode. Mówi siie duzo o emigracji do USA, z Królestwa Polskiego kierowano się do Brazylii, bo tam ziemia czekała. Inna sprawa, to rozboje i złodziejstwo wszelkiej maści. Głod towarzyszył człowiekowi od kołyski do czterech desek. Duchowieństwo parafialne doktrynalnie utwierdzało taką petryfikacje i nienawiść do Koscioła przez to wcale nie była mniejsza niz dzisiaj. Pierwsze partie ludowe powstałe w Galicji w swojej retoryce mogłyby zawstydzić Palikota i Szojring Wielgus swoim antyklerykalizmem. Witos był wyjatkiem, dlatego był tolerowany, reszta ruchu ludowego to zoologiczny antyklerykalizm. To na razieWiadomo. Ostatnia ćwiartka XIX wieku z warstwami aż do 2 wojny światowej.Ile kosztuje taki strój?Wiem że norweski ludowy kosztuje w przeliczeniu na nasze ponad 20 tysięcy.Proszę zapamiętać, że tak zwany strój ludowy to strój uroczysty, na święta, śluby, procesje i ważkie wydarzenia polityczne. Na codzień rozchełstana koszula i szarobura sukmana.Oddawanie do dworu wiązało się z usługami sexualnymi. Cóż, skutkowało to pokątnym spędzaniem płodów czy choćby skakaniem z pieca. Taki program aborcja za michę.Dokładnie! Teraz czytając XIX wieczne modlitewniki mam wrażenie że sposób modlitwy i myślenia o Bogu ma utwierdzać charakter niewolniczy.Cytat: Regiomontanus w Kwietnia 03, 2019, 19:19:31 pmTak, tak mniej więcej wyglądała "wsi spokojna, wsi wesoła! " (choć nie wszędzie i nie zawsze tak żle). Z takich rodzinnych wspomnień podam dwa przykłady: - odnośnie złodziejstwa: kiedy dojrzewały jabłka i gruszki, mój dziadek musiał spać w nocy pod drzewami owocowymi przed domem i pilnować, inaczej by wszystko ukradziono- odnośnie antyklerykalizmu: miałem w rodzinie krewną, która przed I wojną jeszcze służyła na plebanii. Widząc jak księża ucztują i opływają w dostatkach, kiedy wokół była potworna bieda, przestała chodzić do kościoła i stała się zaciętym antyklerykałem, którym została do końca życiaI jeszcze uwaga n.t. zmian na wsi:Co do opinii p. rysia, że wieś była kiedyś mini-miastem w której większość ludzi nie zajmowała się rolnictwem, to może gdzieś tak było, ale w okolicy, z której pochodzę (mowię o Podhalu i Spiszu), o takich wsiach nie słyszałem. Osadnictwo wiejskie w tym rejonie było zawsze całkowicie rolnicze (wyjąwszy rzemieślników takich jak np. kowal, który przeważnie też miał ziemię) , a wsie nigdy nie były mini-miastami.Mini-miastem stały się teraz: we wsiach podhalańskich mało kto żyje z uprawy ziemi, powstają w nich wielkie supermarkety, wielkie firmy zaczynają budować apartamentowce, a napływ warszawskich ceprów kupujących wszystko, co można kupić spowodował postępujące wymieranie gwary. Szacunek i przywiązanie do ziemi znika, a spekuluje się nią na potęgę.Czym się spekuluje?Cytat: rysio w Kwietnia 03, 2019, 20:58:55 pmProsze wbic w wiki 'kategorie ludnosci wiejskiej', link generuje mi sie z bledem.Gospodarze, malorolni, bezrolni z warzywniakiem trudniacy sie np.reperacja butów, 'parobcy' no i komornicy. Mlynarze, kowale, garncarze. Byly cale wsie, w ktorych mieszkali trudniacy sie praca chalupnicza, np. Cholewkarze. Ciekawe, ze do dzis w takich wsiach wytwarza sie chalupniczo na maszynach cholewki i sprzedaje polprodukt do dalszego 'montażu'. Byly tez gospodarstwa wysokotowarowe specjalistyczne, zwane folwarkami. Zatem byly tez takie, ktore w wiekszosci skladaly sie z rolnikow - o ktorych pan wspomina.Kard. Sapieha wyglaszal panegiryki na czesc Bieruta przybylego do Krakowa. Wydaje sie, ze nie musial az tak go witac. Czytalem o tym.Co do handlu drobnego i uslug; od poczatku wieku, ludnosc chrzescijanska (jak okreslala to adm.carska) zaczela sie dobrze organizowac potrafila zrownowazyc handel zydowski. Organizowano ( proboszczowie i chrzescijanscy przedsiebiorcy ) kasy pozyczkowe a po 1918 r. spoldzielnie. Powoli ekonomicznie ludnosc chrzescijanska 'odzyskiwala teren'. Najgorzej bylo pod tym wzgledem w ostatniej cwierci XlX w.Czyli wątek nasz nie pochwala czasow minionych bezkrytycznie tylko mowi jak bylo. A bylo niekoniecznie dobrze pod kazdym wzgledem. Nie zapominajmy o przeludnieniu i biedzie-sprzyjajacej pośrednio zachowaniom niemoralnym.Panie rysiu - talk is cheap.Cytat: rysio w Kwietnia 03, 2019, 23:46:18 pmNa podstawie tego co sobie powiedzielismy o spoleczno-ekonomicznym fundamencie dawnego katolicyzmu, nalezy przyznać rację kard. Glempowi, ze na pytanie o siłę Polskiego Koscioła, pokornie powiedział, ze jest średnim Kościołem.Mowil to już dawno, i nalezaloby powiedzieć, ze aż średnim.Może i frekwencja w kosciolach byla znacznie wyzsza niż w krajach zachodnich, ale siła, znajomość przedmiotu wiary znacznie mniejsza. Bolesnie przekonalismy się o tym gdy nasze ubożuchne spoleczenstwo zderzyło się z kulturą konsumpcyjną w kraju i na emigracji. Zderzenia tego nie wytrzymala nasza inteligencja ( nie lubię tego juz historycznego pojecia).A gdy decydowalo sie nasze czlonkostwo w UE niektorzy hierarchowie buńczucznie mowili o naszej "misji" w Europie. Mielismy nawrocic Europę. Tymczasem UE przemielila wiarę. Trochę jak w 39 roku: oficer do żony; kochanie za dwa miesiace wrócę, kupię ci buty w Berlinie! Numer 38, pamiętam.Kiedy?Inteligencja wciąż istnieje. To grupa ludzi bez majątku mająca formalne wykształcenie z którego biorą poczucie misji i wyższości, żyjąca z rządu bądź NGOsów.Cytat: etratio w Kwietnia 04, 2019, 22:50:27 pm"Mielismy nawrocic Europę. Tymczasem UE przemielila wiarę".Ciekawe jest, czy chociaż przez chwilę i w czymkolwiek takie spodziewanie było zakotwiczone?Nie mogłem wyjść z podziwu, że nagle oficjalny głos rządzących/mediów/kościoła brzmiał w kwestii anszlussu identycznie.Czy w nurcie poniższych analiz można wykazać, że od początku była to tylko cyniczna gra agentów, których jest wszędzie jak rodzynków w babie wielkanocnej...To był punkt zwrotny, nasz kairos, można było teoretycznie tworzyć więzy opłacalne handlowo, bez przejmowania tej całej destrukcji unijnych regulacji wg jej ateistycznej wizji świata...Głosowałem przeciwko zrzeczeniu się suwerenności, nawet nie wiadomo, czy głosy były liczone uczciwie, a teraz mamy syf i szambo bez oparcia w hierarchach.Dziś w wiadomościach Radia Watykańskiego słyszę o "Afroamerykanach"..., podobnych określeń jest tam masa.Totalna poprawność i duch czasu dopieszczany gorliwie...Proszę pana, nasz los gospodarczy został przesądzony w drugiej połowie lat 80. Myśmy na transformacji zapłacili wejściówkę do tego klubu, po skasowaniu biletu przez wikidajłów nie miałoby żadnego sensu odwrócić się na pięcie i dać nogę. Droga ta wejściówka i klub mógłby być lepszy, ale jest jedyny na dzielni i chociaż drogi to fajny.Cytat: Regiomontanus w Kwietnia 05, 2019, 15:32:51 pmCytat: etratio w Kwietnia 04, 2019, 22:50:27 pmCiekawe jest, czy chociaż przez chwilę i w czymkolwiek takie spodziewanie było zakotwiczone?Nie mogłem wyjść z podziwu, że nagle oficjalny głos rządzących/mediów/kościoła brzmiał w kwestii anszlussu identycznie.Na a jakże mogło być inaczej, skoro "nasz papież" tego chciał? Któż rzucił hasło " "Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej"?Słowa Jana Pawła II z 1999r:"Integracja Polski z Unią Europejską jest od samego początku wspierana przez Stolicę Apostolską. Doświadczenie dziejowe, jakie posiada naród polski, jego bogactwo duchowe i kulturowe mogą skutecznie przyczynić się do ogólnego dobra całej rodziny ludzkiej, zwłaszcza umocnienia pokoju i bezpieczeństwa w Europie".Czyli to spodziewanie było zakotwiczone w przekonaniu, że mamy wielkie bogactwo, i ono spłynie na całą Europę jak wezbrane nurty rzeki, której nagle otworzono tamę.Ale trzeba sobie też szczerze powiedzieć, że całe to gadanie o cywilizacjach, wartościach, integracjach, umacnianiach nie miało aż tak wielkiego znaczenia, bowiem lud chciał do Unii. A chciał z jednego powodu: żeby można było wyjeżdżać i pracować na zachodzie.Dokładnie. Uważam że tutaj Kościół RK w Polsce wykonał akurat dobrą robotę. Dlaczego? Bo wejście było sensownym ryzykiem i pozwoliło opuścić dotychczasową toxyczną strefę komfortu, zaś pozostanie poza utwierdzało lęki znerwicowanego narodu.Lepiej mieć paszport i szengen niż nie mieć.Dzięki szengen byłem na pielgrzymce Paryżewo-Szartrowo.Cytat: Sławek125 w Kwietnia 03, 2019, 08:39:21 am....Instynkt... wiara w Boga to nie instynkt....Panie rysiu, ja zadnej wiary na uwadze nie mialem. Można rozmawiać o jednostkowych przypadkach ale o masowym przyjeciu chrzescijaństwa nie może być mowy i to w skali całego narodu. Oczywiscie obyczajowośc, folklor tak. Tutaj zresztą mamy do czynienia z zakłamaniem i mitologią na skale niespotykaną. Utarł się jakiś mit wsi polskiej, szczesliwej i spokojniej, jak o Horacego powyżej. Taki obraz złotego wieku jak u Roussou. Potworna bzdura. W folklorze np mamy jakiś standard stroju ludowego, nie wiadomo z jakiego okresu. Taki strój kosztuje tyle co średniej klasy auto, mówi się że to XIX wieczny wzór, Panie, ludzie boso wtedy chodzili, a jedli zgniłe ziemniaki okraszone łopianem. Dzieci mordowały rodziców, aby kawałek ziemi przejąc, a rodzice oddawali małe dzieci na służbe do dworu albo nielicznych bogatszych chłopów. To wszystko rzekomo w katolickim kraju. Rója i poróbstwo szerzyły się na skale znaną nam dzisiaj, a babki-aborcjonistki miały pełne rece roboty. Co kto mądrzejszy i odważniejszy uciekał od tego szczęscia za wielka wode. Mówi siie duzo o emigracji do USA, z Królestwa Polskiego kierowano się do Brazylii, bo tam ziemia czekała. Inna sprawa, to rozboje i złodziejstwo wszelkiej maści. Głod towarzyszył człowiekowi od kołyski do czterech desek. Duchowieństwo parafialne doktrynalnie utwierdzało taką petryfikacje i nienawiść do Koscioła przez to wcale nie była mniejsza niz dzisiaj. Pierwsze partie ludowe powstałe w Galicji w swojej retoryce mogłyby zawstydzić Palikota i Szojring Wielgus swoim antyklerykalizmem. Witos był wyjatkiem, dlatego był tolerowany, reszta ruchu ludowego to zoologiczny antyklerykalizm. To na razieGłód i antyklerykalizm do dzisiaj chodzą w parze.Cytat: rysio w Kwietnia 03, 2019, 12:35:42 pmDodać do tego jeszcze by wypadało, że przed rokiem 1963 opodatkowany świadczeniem pracy - czyli pańszczyzną - chłop był darmową siłą roboczą nie tylko w gospodarstwie dziedzica, przy budowie urządzeń hydrotechnicznych ale i w przemyśle: gorzelni, młynie i małej pańskiej wytwórni "czegośtam"etc. Darmowa praca była elementem "biznesplanu". (Ten "biznesplan" przez wieki blokował w Polsce rozwiązanie tw kwestii chłopskiej. Wolny chłop, któremu trzeba zapłacić przewracał do góry nogami polską gospodarkę. Podobnie jest/było teraz tzw "skok cywilizacyjny po 89 r." wypracowany został przez śmieciówkarzy bez składek emerytalnych i przedsiębiorców, którym się nie zapłaciło za pracę. I ten system dojenia ludzi jest kontynuowany bo inaczej nie byłoby z czego zapłacić pensje rozrastającej się klasie administracyjnej - taki "biznesplan")Dlatego tak ważne są kwestie ekonomiczne i podmiotowość człowieka. Dopiero emancypacja chłopa: 1807 wolność osobista, 1828-1856 reformy wsi-komasacje gruntów i "błogosławiona zamiana pańszczyzny na oczynszowanie", 1864 - zniesienie pańszczyzny ... początki edukacji obowiązkowej - chłopi nauczyli się dobrze liczyć - co wcześniej było przekleństwem wsi. Świadome wypowiedzenie "Credo" jest możliwe przy minimalnym zabezpieczeniu potrzeb; najpierw ich nakarmił później nauczał. Gospodarowanie, prowadzenie sklepiku, wytwórczość - konieczność myślenia i liczenia zmienia świadomość ludzi i pozwala na zrozumienie świata - także świadomy wybór - "Wierzę !"Aby słuchać nauk, trzeba mieć wolny czas. Wolny czas to luksus. Stąd zrodził się w krajach bogatych biznes związany ze spędzaniem wolnego czasu. Bezrobotnego albo człowieka pracującego w kieracie - śpiącego rano i wieczorem w "radomiaku" (koleje mazowieckie) - nie zainteresuje pan "Tradycją przedsoborową".Dlatego doprowadzają mnie do białej gorączki "katoliccy" posłowie, chrzaniący od rana do nocy o "ochronie życia" a oderwani od życia ludzi do których mówią - choć można mieć wrażenie, że i bez ludzi by gadali. Bez wiedzy o gospodarce, ekonomii, podatkach- słowem katecheci z dochodami posłów. Na dodatek prostytuujący się z większymi partiami politycznymi by dostać się na "numerki biorące".CO się zmieniło w 63?Ma pan rację - ja od kilku lat uważam, że dzisiejszy model gospodarczy w Polsce jest bezpośrednią kontynuacją modelu zaprowadzonego przez panów braci w XVI wieku. Czyli intensywny wyzysk. I energochłonne zabiegi by zachować bezalternatywę status quo.CO więcej - sam kościół w początku też zaprowadził, że najpierw trzeba zostać Sługą, który rozdaje chleb ziemski i niebieski, zbiera i rządzi pieniędzmi, aby móc zostać Starszym, który będzie radził ludziom w rozterkach i nakładał pokuty czyli sposoby na wyjście z grzechu i następstw jego w duszy.Zgadzam się z pańską oceną unrealizmu prawaków. Im bardziej zajadły tym mniej praktyczny. Czekam dnia, w którym tacy konfederaci zamiast walić lapsusy o karaniu homosexualistów, zaczną prezentować proste karty podatkowe.Cytat: Sławek125 w Kwietnia 03, 2019, 11:17:49 amPanie etratio, z tego co mozna wywnioskowac z pańskich wpisów, jest pan dorosłym człowiekiem i wiedzy o powiedzmy czasach sprzed 100 lat nie musiał pan czerpać z literatury ale z przekazu ustnego. Ja miałem to szczęscie słuchac ludzi, którzy urodzili się jeszcze w XIX wieku, dlatego propaganda u mnie nie miała szansy zakiełkowac przynajmniej w tym zakresie o którym rozmawiamy. Ja proszę pana nie mam złudzeń na temat stanu Koscioła sprzed 100 lat jak i stanu, jak to wtedy nazywano, włosciaństwa lub stanu trzeciego jak to się mówiło w kregach koscielnych.Czym się różnił tamten kościół od dzisiejszego?Choćby tym że księżowie kochanki utrzymywali na widoku, nie było z tego wstydu, nie uciekano się do gospoś. Miał swoją panią i nic nikomu do tego.Dzisiaj się kryją.Na temat związków homosexualnych bądź pedofilskich wśród polskiego duchowieństwa nie znam relacji sprzed lat 60 XX wieku.
Kard. Sapieha wyglaszal panegiryki na czesc Bieruta przybylego do Krakowa. Wydaje sie, ze nie musial az tak go witac.
. "Książęta Kościoła, potomkowie historycznych rodów gną się do ziemi przed łobuzami, aferzystami, uzurpatorami, zwyczajnymi zbrodniarzami, a stróże dobrych obyczajów i nieskazitelnej moralności obcałowują ręce plugawych rozpustnic! Dlatego tylko, że one są żonami chwilowymi albo kochankami rządzących!
Spostrzegawczośc nie jest poglądem politycznym tylko cechą osobniczą. Np. grzybiarze są spostrzegawczy. Nie oznacza to, ze są narodowcani czy innymi ...Wieś, tak dosadnie opisana przez p. Sławka, była przez wieki budowaną strukturą wielowarstwową - taką kanapką. Jedna warstwa przyciskała drugą. Jednostka nie byla anonimowa i nie można bylo żyć poza strukturą warstwową. Dla niektorych jednostek takie życie bylo nieznosne ale wiekszosci zapewnialo bezpieczeństwo (oraz poczucie bezpieczenstwa).Struktura kanapki z czasem zaczeła się rozluźniać takze w wyniku otwierania się wsi, o czym pisalismy ( emigracja, zamiejscowa sezonowa praca, ).Struktura rozleciala sie po wojnie głównie na skutek industrializacji i likwidacji systemu kapitalistcznego - zniknieciu warstwy ziemian, młynarzy, piekarzy - jak mawiali komunisci "przxemian społeczno-własnościowych". Paradoksalnie presja komunistyczna dzialala pozytywnie na zachowanie obyczajow, obrzędowosci religijnej oraz wiary. Teraz niektórzy mówią słusznie, ze wiara po wojnie byla w "zamrażarce". Wszystko rozsypało się gdy zanikła wszelka presja i kazdy podejmuje decyzję samodzielnie. Czas wolnosci stał się egzaminem z religijnosci.Teraz widać, na ile religijnosc była wyborem a na ile tradycją (przez male "t"). Jak ten egzamin zdajemy ( jestesmy w trakcie ) to kazdy moze ocenic sam. Chyba opis stanu przeszlego nie budzi sporow pomiedzy Tradycjonalistami a posoborowcami. Dopiero ocena wynikow egzaminu i środki zaradcze-pastoralne są przedmiotem sporu i niepotrzebnych kłótni. Ale by rozmawiac musimy stanąć w (historycznej) prawdzie o sobie. Tradycjonalisci (tak jak posoborowcy) powinni odrzucić mity. Mitem Tradsow jest przeszłość, ktora jawi się jako różowa i stabilna. Tymczasem była nieróżowa i pełna społecznych konfliktów, niesprawiedliwosci (aż strach użyć dopełnienia "społecznych" lub raczej ekonomicznych) amen.Cytuj. "Książęta Kościoła, potomkowie historycznych rodów gną się do ziemi przed łobuzami, aferzystami, uzurpatorami, zwyczajnymi zbrodniarzami, a stróże dobrych obyczajów i nieskazitelnej moralności obcałowują ręce plugawych rozpustnic! Dlatego tylko, że one są żonami chwilowymi albo kochankami rządzących! Nazwiska książąt bardziej jakby gminne ale zachowania takie same.
Takim samym mitem dla rozmów politycznych jest mit 20-lecia z Marszalkiem.