Pamiętam jak z wizytą przyjechał Szary, to odmówił zaproszenia na obiad do POSKU, bo jak powiedział, tam sama ubecja. Narodowcy spotykali sie po prywatnych domach i tak sobie własciwie stypy urzadzali, bo towarzystwo wymierało.
Duży chłopiec, a taki "zaskoczony". Hmmm
"Punkt 1: głównym wrogiem Polski są Niemcy"Spokojnie można dopisać jeszcze ze 2 - 3 narody, prawda będzie prawdziwsza...
Dobrym przykładem jest Józef Ptaczek, młody literat, później w RWE.
CytujPamiętam jak z wizytą przyjechał Szary, to odmówił zaproszenia na obiad do POSKU, bo jak powiedział, tam sama ubecja. Narodowcy spotykali sie po prywatnych domach i tak sobie własciwie stypy urzadzali, bo towarzystwo wymierało. Tak było w każdym kraju zachodnim. Karty stałego pobytu dostawali często emigranci w zamian za podpisanie współpracy agenturalnej. Po otrzymaniu karty dostawali mieszkania socjalne, na które rdzenni mieszkańcy czekali w kolejkach z rodzinami.Myślałem naiwnie, że POSK był jednak czysty a to było "Biuro Koordynacyjne "S" w Brukseli" - bis (tylko starsze)W POSKU można było sobie kupić: orzełki w koronach, guziki z orzełkami no i literaturę - czyli to co obecnie oferują młodym PiSudczycy: "gadżety patriotyczne" ale już nie podmiotowość.CytujDuży chłopiec, a taki "zaskoczony". HmmmDo ludzi inaczej wykształconych, zaczadzonych płytkimi frazesami patriotycznymi, nie dociera rzeczywistość. Bo aby dotarła, trzeba ją zracjonalizować; a do tego niezbędny jest aparat pojęciowy - słowem kłania się brak dobrego wykształcenia. Dlatego do Polaków POPiS dociera skutecznie bilbordami, emocjami i filmami o fajnych homosiach. Władze mają plan "zeuropeizowania" konserwatywnych Polaków i go realizują. Radyjo nie ma pomysłu na tę sytuację. Typowo parafialne "pomysły": protesty Biur Radia M. i zbieranie podpisów 60+ lub "kongresy - Ratujmy Polskę" są żenujące.Cytat: etratio w Marca 30, 2019, 10:23:01 am "Punkt 1: głównym wrogiem Polski są Niemcy"Spokojnie można dopisać jeszcze ze 2 - 3 narody, prawda będzie prawdziwsza...Może pan dopisać i 20 wrogów ale wtedy straci pan z oczu "głównego wroga", którym pozostają Niemcy. Nie jest pan dla nich ontologicznie partnerem. Nie chodzi tu o polityczne "bycie partnerem", bo to oczywiste (np dla USA "partnerem" politycznym jest tylko kilka państw z rodziny brytyjskiej. Reszta to wasale lub wrogowie).
W POSKU można było sobie kupić: orzełki w koronach, guziki z orzełkami no i literaturę - czyli to co obecnie oferują młodym PiSudczycy: "gadżety patriotyczne" ale już nie podmiotowość.
Do ludzi inaczej wykształconych, zaczadzonych płytkimi frazesami patriotycznymi, nie dociera rzeczywistość. Bo aby dotarła, trzeba ją zracjonalizować; a do tego niezbędny jest aparat pojęciowy - słowem kłania się brak dobrego wykształcenia. Dlatego do Polaków POPiS dociera skutecznie bilbordami, emocjami i filmami o fajnych homosiach. Władze mają plan "zeuropeizowania" konserwatywnych Polaków i go realizują. Radyjo nie ma pomysłu na tę sytuację. Typowo parafialne "pomysły": protesty Biur Radia M. i zbieranie podpisów 60+ lub "kongresy - Ratujmy Polskę" są żenujące.
Niemcy. Nie jest pan dla nich ontologicznie partnerem. Nie chodzi tu o polityczne "bycie partnerem", bo to oczywiste (np dla USA "partnerem" politycznym jest tylko kilka państw z rodziny brytyjskiej. Reszta to wasale lub wrogowie).
Aby nie uciekać na fk zbyt daleko od ruchu Tradycji, należy uznać, że 10 lat bezpłodnego propagowania Tradycji po wydaniu MP SP, też wiązało się z działalnością takich szemranych typów w białych kołnierzykach jak Bartek Sienkiewicz - który bezkarnie odpoczywa na synekurze.Każde zbieranie podpisów do biskupa w Warszawie owocowało pojawieniem się "katolickich doradców", którzy odradzali pisanie bo "teraz nie jest dobra atmosfera w kurii" lub "nie ma takiej potrzeby".
Podobnie jest z wysypem "objawieniowców" i różnych "intronizatorów". Jak powiedział mój kolega - niezły ubaw mają agenci pisząc teksty "Jezusowe", choć na dłuższą metę jest to zapewne męczące. W języku służb, to się nazywa "dezintegracja środowisk".Słowem, państwo czuwa nad autorytetem biskupów, których kontroluje. Wszelka próba przedstawienia alternatywy dla zlewaczałego posoborowia jest torpedowana: Tradycję przedstawia się jako skłóconą grupę szurów czołgających się w czerwonych pelerynach do Komunii.
Mialem w zespole ludzi nastawionych do mnie niechetnie lub nawet wrogo, jednak tylko Jozef Ptaczek rzucal mi systematycznie klody pod nogi, przy kazdej nadarzajacej sie sposobnosci. [...]Podobnie było z obsesyjną "tajemnicą" dotyczącą inicjatyw Tradycji indultowej. O niczym nie wypadało - nie należało informować, bo "biskup się rozmyśli". Zatem takie ciche inicjatywy można było gasić i przemilczać - np. w W-wie. Informowanie o inicjatywie jest formą normalną jeżeli niczego złego się nie robi. Ponadto zmusza adresata prośby do normalnego zachowania.