Nie mówiąc już o podejściu do takich spraw jak małżeństwo czy generalnie zwykłe codzienne zachowania w pracy, życiu "towarzyskim" itd. gdzie sprawy religii, sfery sacrum, są po prostu całkowicie nieistniejące.
Mimo to myślę, że można, przy olbrzymim wysiłku, wychować dzieci tak, aby było w nich nieco mniej "człowieka nowoczesnego", niż w nas. To jest bardzo, ale to bardzo trudne, jednak wydaje się możliwe.
, a ten kto nie umie obsługiwać nowych technologii, to tak jak 100 lat temu nie umiał by pisać i czytać.
Można doskonale znać nowe technologie a być całkowicie "staroświeckim"
Oczywiście. Patrz: muzułmanie.
Refleksja; gdybyśmy powiedzieli naszym dziadkom, że nadejdą czasy kiedy każdy człowiek będzie miał przy sobie telefon
ale już wówczas korzystali np. z e-maila, for internetowych czy gadu-gadu.
Znałem kiedyś ludzi w moim wieku, którzy przez długi czas obnosili się z tym, że "nie mają komórki, bo po co im sztuczne potrzeby i nowocześniackie gadżety". No, a nie tylko, że teraz mają telefony (nadal głosząc bunt przeciw współczesnemu światu), ale już wówczas korzystali np. z e-maila, for internetowych czy gadu-gadu. To jest tylko taka niezbyt konsekwentna autokreacja: