"świeccy subdiakoni" nie OK
Wyraźnie jest napisané co innégo: że świeccy ustanowieni akolici mogą być subdjakonami, co jest decyzją całkiem spójną z "Ministeria quaedam" (akapit "Wśród szczególnych funkcji...")
Cytat: ahmed w Listopada 29, 2018, 19:35:46 pmWyraźnie jest napisané co innégo: że świeccy ustanowieni akolici mogą być subdjakonami, co jest decyzją całkiem spójną z "Ministeria quaedam" (akapit "Wśród szczególnych funkcji...")Oczywiście ma Pan rację - to był tylko mój skrót myślowy - ustanowieni akolici OK, ale nie mogą to być "świeccy z łapanki", jak to się często praktykuje. "Ustanowiony akolita" wg z "Ministeria quaedam" powinien spełnić pewne warunki, złożyć formalną prośbę o ustanowienie (najpierw powinien zostać lektorem), akolitów "ustanawia" biskup w specjalnej ceremonii, itd. Czyli to jużnie jest taki "zwykły świecki". Należy jednak zapytać: czy "ustanowieni akolici" w ogóle istnieją?Oczywiście odpowiedź na dubia nie dotyczy NOM, tylko starego rytu. Niemniej w parafiach, gdzie mają i NOM i starą mszę zdarzają się różne dziwne rzeczy, więc pytanie o tzw. "staw subdeacons" powraca regularnie.
Nie wiem jak w Polsce teraz, ale kiedy byłem nastolatkiem, ustanowieni lektorzy istnieli, i w mojej parafii było to traktowane poważnie, kandydaci najpierw przechodzili kursy, mieli nawet, o ile pamiętam, jakiś egzamin na koniec tych kursów, itd. Formalnie ustanowionych akolitów chyba nie było, przynajmniej nie kojarzę.
Natomiast w Ameryce Płn. każdy może być lektorem czy akolitą - o żadnych szkoleniach ani ceremoniach ustanowienia nigdy nie słyszałem. "Nie matura lecz chęć szczera...". W tym roku w czasie wakacje poszedłem na NOM w turystycznej miejscowości, i jakaś pani (pewnie szefowa komitetu liturgicznego) chciała mnie zwerbować na lektora 5 minut przed mszą - ot, taki mają zwyczaj, żeby była różnorodność, każdej niedzieli kto inny jest lektorem.
"Ustanowiony akolita" wg z "Ministeria quaedam" powinien spełnić pewne warunki, złożyć formalną prośbę o ustanowienie (najpierw powinien zostać lektorem)
Jest to częsté na ślubach (ale nie na pogrzebach jakoś...) oraz na tzw. "Mszach dla dzieci" (lektorów zastępują dzieci albo — rozsądniéj — rodzice), a także na różnych okazjonalnych uroczystościach.
Panowie, mylicie rzeczywistości. Chłopcy po kursach (nawet tych diecezjalnych) to tylko ministranci Słowa Bożego zwani popularnie lektorami. Biskup/dziekan/proboszcz błogosławi ich do pełnienia FUNKCJI lektora [czyli zastępowania prawdziwego lektora]. Ale to taki lektor jak gość czytający w reklamie, że należy skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany...W Polsce większość diecezji NIE prowadzi przygotowania dla dorosłych świeckich mężczyzn, którzy chcą otrzymać POSŁUGĘ lektora. Jeszcze mniej diecezji przygotowuje do posługi akolity.Naturalnie w trakcie formacji seminaryjnej klerycy są przygotowani i przyjmują posługi, ale diecezje w Polsce z reguły nie wychodzą poza to. Ba! Ex-klerycy, którzy wystąpią po przyjęciu posługi, są często traktowani gorzej niż ministranci po kursach.