http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,23821928,katolickie-pieklo-na-ziemi-pensylwania-irlandia-pol-swiata.htmlMagazyn Świąteczny
Katolickie piekło na ziemi. Pedofilia w Pensylwanii, Irlandii, połowie świata... A Polska?
Maciej Jarkowiec
25 sierpnia 2018 | 06:00
Księża w Pensylwanii kazali swoim ofiarom, dzieciom, nosić na szyjach duże złote krzyże - znak rozpoznawczy. Każdy pedofil związany z gangiem mógł ich dostrzec z daleka.
Pittsburgh, Pensylwania, początek lat 70.
George miał nie więcej niż 13 lat, kiedy młody ksiądz z parafii, w której służył do mszy jako ministrant, zaprosił go na wycieczkę. Pojechali do Munhall, mieściny oddalonej o pół godziny drogi od Pittsburgha. Tam, na plebanii, George poznał dwóch innych księży. Rozmawiali o Jezusie. Potem księża poprosili, żeby George zdjął koszulę i położył się na łóżku w pozie ukrzyżowanego. Gdy to zrobił, zaczęli pstrykać mu zdjęcia polaroidem, a później kazali zdjąć spodnie i majtki. Cały czas chichotali i mówili coś do siebie szeptem.
Gwałt i strach
Dalsza relacja George’a pełna jest obscenicznych detali opisujących trwające przez kilka lat gwałty oralne i analne albo tortury z użyciem pejczy. George wraz z wieloma innymi chłopcami padł ofiarą kościelnej szajki pedofilów działającej w Pittsburghu i okolicach. Księża nie tylko gwałcili chłopców, ale też produkowali pornografię z ich udziałem, którą dystrybuowali w środowisku pedofilów. Ofiarom kazali na co dzień nosić na szyjach duże złote krzyże – jako znak rozpoznawczy. Każdy pedofil związany z gangiem mógł je dostrzec z daleka.
George opowiada o traumie, która zaważyła na całym jego życiu. O depresji, strachu i próbach samobójczych. Jego przypadek jest jednym z setek opisanych w raporcie na temat zbrodni dokonywanej przez dziesiątki lat w sześciu diecezjach Pensylwanii.
Ogłoszony w sierpniu raport sporządziła stanowa wielka ława przysięgłych – niezależne, umocowane w konstytucji USA ciało, w którego skład wchodzą zwykli obywatele. Jej śledztwo trwało dwa lata. Dokument liczy 900 stron, wymienia 301 księży, którzy dopuścili się przestępstw, mówi o ponad tysiącu ofiar.
Lektura jest miejscami przerażająca. Jeden z księży gwałcił pięć sióstr. Najmłodsza dziewczynka miała 18 miesięcy. Inny duchowny gwałcił dzieci z użyciem pistoletu. Jeszcze inny wykorzystywał w konfesjonale dzieci, które przychodziły do spowiedzi. Dwie ofiary zaszły w ciążę, na jednej ksiądz wymusił przeprowadzenie aborcji, drugiej zaaranżował małżeństwo.
Księża wykorzystywali młody wiek ofiar, ich zaufanie, religijność, przywiązanie do parafii, przyjaźń z ich rodzicami, którzy najczęściej nie mieli o niczym pojęcia. I strach. Dzieci – często ledwie kilkuletnie – żyły w permanentnym przerażeniu, że jeśli ktoś odkryje sekret, który dzielą ze „swoim” księdzem opiekunem, spotka je najstraszniejsza kara.
Najwyżsi hierarchowie katoliccy Pensylwanii wiedzieli o zbrodni. Powstał cały system jej tuszowania. Raport stwierdza: „Ukryli wszystko”.
Lawina
Jeden z komentatorów nazywa raport „bombą atomową”. Nasuwają się oczywiste porównania do publikacji „Boston Globe” z 2002 r. Ujawniły one monstrualną skalę pedofilii w archidiecezji bostońskiej. Przestępstw dopuszczało się ponad 200 księży. Najwyżsi hierarchowie diecezji łącznie z abp. Bernardem Lawem tuszowali sprawy, przenosili zbrodniarzy z parafii do parafii, wywierali naciski na polityków i prokuraturę, żeby nie dopuścić do śledztw. Po artykułach dziennikarzy „Boston Globe” zaczęli się zgłaszać kolejni poszkodowani, ofiary liczono w tysiącach. Archidiecezja wypłacała odszkodowania, co doprowadziło ją na skraj bankructwa. Żeby się ratować, wyprzedała grunty i zamknęła kilkadziesiąt parafii.
Boston uruchomił lawinę: w następnych latach wypływały setki podobnych spraw w całych Stanach. Pod ich naporem zbankrutowało kilkanaście diecezji, a także skupiająca niemal milion wiernych archidiecezja St. Paul i Minneapolis oraz półmilionowa archidiecezja Portland.
Kolejne afery pedofilskie wybuchały też w innych krajach. Kościół pogrążył się w kryzysie, według niektórych najgłębszym od czasów reformacji.
Wydarzenia na całym świecie z ostatnich miesięcy każą sądzić, że zapaść nadal się pogłębia.
Pod koniec lipca kardynał Theodore McCarrick, były arcybiskup Waszyngtonu, zrezygnował z zasiadania w Kolegium Kardynałów. To pierwszy przypadek zrzeczenia się godności kardynalskiej od 1927 r., kiedy z Kolegium odszedł Francuz Louis Billot. Śledztwo „New York Timesa” ujawniło, że McCarrick przez dekady molestował ministrantów i kleryków. Jedno ze źródeł dziennika, dziś 60-letni mężczyzna, twierdzi, że zaczął być wykorzystywany przez duchownego, gdy miał 11 lat.
Materiały wskazują, że księża i biskupi z otoczenia McCarricka dobrze wiedzieli o jego przestępstwach. Dokonywał ich również w latach 80., kiedy wyrastał na jedną z najbardziej prominentnych postaci całego Kościoła katolickiego. Pedofilska reputacja nie przeszkodziła mu piąć się w hierarchii niemal na sam szczyt. McCarrick twierdzi, że jest niewinny.
Kilka miesięcy przed sprawą McCarricka do dymisji podali się wszyscy 34 biskupi Chile. Specjalny watykański wysłannik potwierdził napływające od lat raporty o zbrodniach przeciw dzieciom dokonywanych przez tamtejszych księży i ukrywanych przez kościelne władze. W czerwcu papież Franciszek przyjął trzy z 34 rezygnacji.
W kwietniu przed sądem w Australii stanął kardynał George Pell oskarżony o wiele przestępstw seksualnych. Od 2014 r. Pell sprawował funkcję prefekta sekretariatu ds. gospodarczych Stolicy Apostolskiej – jedną z najważniejszych w Watykanie.
Miesiąc później arcybiskup Adelajdy Philip Wilson został skazany za tuszowanie przypadków molestowania w latach 70.
Ponadto śledztwo agencji Associated Press wskazało na systemowy problem molestowania zakonnic przez księży w instytucjach Kościoła katolickiego na całym świecie.
Papież przybył dziś do Irlandii na Światowe Spotkanie Rodzin. Wydarzenie odbywa się w cieniu kolejnych skandali. Swój udział odwołał kardynał Donald Wuerl, który w latach 1988-2006 był biskupem Pittsburgha. Raport ławy przysięgłych obwinia go o przerzucanie księży gwałcicieli z parafii do parafii.
Irlandzka makabra
W ostatnich latach skandale pedofilskie w Kościele katolickim wybuchały w krajach na całym świecie. W Kanadzie ponad 300 byłych podopiecznych sierocińca Kongregacji Braci w Chrystusie oskarżyło księży o molestowanie. Republiką Dominikany wstrząsnął skandal z udziałem nuncjusza Józefa Wesołowskiego, a Meksykiem – afera Marciala Maciela Degollado, założyciela Legionu Chrystusa. W Belgii oskarżenia byłych ofiar doprowadziły m.in. do rezygnacji biskupa Brugii. Podobnie w Hondurasie, gdzie też zrezygnował jeden z biskupów.
Afery nie ominęły Malty, Niemiec, Holandii i wielu innych krajów, nawet o tak szczątkowej populacji katolików jak Norwegia, gdzie do molestowania ministranta przyznał się biskup Trondheim.
Jednak żaden kraj nie przeszedł takiego trzęsienia ziemi jak Irlandia.
Biczowanie, kopanie, podpalanie, dźganie, zmuszanie do pozostawania w pozycji klęczącej przez wiele godzin, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzenia, bicie w podeszwy stóp, zawieszanie na haku i bicie, szczucie psami – to metody wychowawcze, które przez cały XX wiek wobec tysięcy dzieci stosowali księża, siostry zakonne i bracia w instytucjach kościelnych w tym kraju. Wychowankowie byli też na masową skalę gwałceni i molestowani.
Liczący 2,5 tys. stron raport na ten temat – owoc 10 lat pracy specjalnej komisji rządowej – opublikowany w 2009 r. był dla Irlandii potężnym szokiem i momentem przełomu. Przez ostatnią dekadę rola Kościoła i jego wpływ na życie społeczne dramatycznie spadły. Dziś już tylko 30 proc. irlandzkich katolików deklaruje, że regularnie uczestniczy w mszy. Trzy lata temu Irlandia stała się pierwszym krajem świata, który zalegalizował małżeństwa homoseksualne w drodze referendum. Wbrew błaganiom kościelnych hierarchów poparło je 62 proc. głosujących. Trzy miesiące temu 66 proc. Irlandczyków opowiedziało się za legalizacją aborcji.
W przededniu wizyty Franciszka znany pisarz i komentator Fintan O’Toole ogłasza, że Irlandia wreszcie wyszła z XIX wieku. Nazywa ją „religijnym pasem rdzy znaczonym opustoszałymi kościołami”. Najgłośniejszą krytyczką papieża jest bardzo szanowana w kraju była prezydent Mary McAleese, dziś progresywna działaczka katolicka, doktorantka prawa kanonicznego na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Odbywające się w ten weekend Światowe Spotkanie Rodzin nazwała „wiecem skrajnej prawicy zwołanym, aby postawić tamę fali praw dla gejów i dla kobiet”.
To radykalny głos, ale wszystkie media – od prawa do lewa – publikują kierowane do Watykanu żądania podjęcia bardziej zdecydowanych kroków w walce z kościelną pedofilią.
Watykan wiedział i wie
Po opublikowaniu raportu z Pensylwanii Franciszek milczał przez tydzień. Wreszcie opublikował list skierowany do całej, liczącej 1,2 miliarda ludzi wspólnoty katolików na świecie. Pedofilię w Kościele nazwał „kulturą śmierci”. Zauważył, że Kościół „nie zaopiekował się najmniejszymi, opuścił ich”. Zapowiedział „wzmożenie wysiłków, aby zapobiegać zbrodniom i ich ukrywaniu”.
Większość organizacji i instytucji reprezentujących ofiary księży pedofilów przyjęła list bez entuzjazmu. Maeve Lewis, przewodnicząca One in Four, jednej z irlandzkich grup, stwierdza: – List powiela znane już przeprosiny i nie daje choćby jednej konkretnej propozycji, jak Watykan zamierza pociągnąć do odpowiedzialności zbrodniarzy i ich protektorów.
Przypomnijmy, że w 2014 r. Franciszek powołał Papieską Komisję ds. Ochrony Nieletnich, która zajmuje się problemem pedofilii. Na jej czele stoi arcybiskup Bostonu Seán P. O’Malley, a w jej skład po raz pierwszy weszli przedstawiciele ofiar. Jednak jedna z nich – Irlandka Marie Collins – w ubiegłym roku zrezygnowała w proteście przeciw wolnemu tempu prac i oporowi ze strony kurii rzymskiej.
Papież przywrócił do kapłaństwa kilkunastu księży oskarżonych o molestowanie i przeniesionych za jego poprzednika, Benedykta XVI, w stan świecki. Jeden z ułaskawionych – o. Mauro Inzoli – został później skazany przez włoski sąd za gwałty na chłopcach. Najmłodsi mieli 12 lat.
Wśród listów Irlandczyków do Franciszka, które „Irish Times” publikuje z okazji wizyty papieża w Dublinie, jest jeden od szefa tamtejszego oddziału Amnesty International Colma O’Gormana. Autor przypomina euforię, jaka ogarnęła Irlandię w 1979 r., w czasie wizyty Jana Pawła II. 300 tys. ludzi zgromadziło się na mszy dla młodzieży na hipodromie w Galway. O’Gorman miał 13 lat, był ministrantem, Kościół był najważniejszy w jego życiu. Gdy papież zawołał do młodzieży w Galway: „Kocham was”, O’Gorman prawie zemdlał ze wzruszenia.
Rok później pierwszy raz został zgwałcony przez księdza.
Dziś pisze w oskarżycielskim tonie do Franciszka: „Twój Kościół wiedział”.
Przy okazji kolejnych skandali wraca rola Karola Wojtyły w tuszowaniu pedofilii. Organizacje ofiar i wielu katolickich intelektualistów protestowało głośno, najpierw, gdy Wojtyłę beatyfikowano, a później, gdy ogłoszono świętym.
Jan Paweł II kilkakrotnie dostawał raporty o problemie pedofilii od wielebnego Thomasa Doyle’a z ambasady Watykanu w Waszyngtonie. Ignorował je. Amerykańska konferencja biskupów wysyłała do papieża prośby o uproszczenie procedur suspendowania księży przestępców. Odmówił. Przez lata wyjątkową ochroną otaczał Marciala Maciela Degollado, założyciela Legionu Chrystusa – nawet w obliczu coraz cięższych dowodów na gwałty, których Maciel przez dekady dopuszczał się na dzieciach.
Postacią symboliczną dla postawy Jana Pawła II jest zmarły w grudniu kardynał Bernard Law. Jako arcybiskup Bostonu osobiście krył dziesiątki księży gwałcicieli. Małoletnie ofiary pod groźbą boskiej kary przymuszał do milczenia. Gdy po publikacjach „Boston Globe” w 2002 r. Law odchodził w niesławie, Wojtyła zaoferował mu jedną z najbardziej prestiżowych funkcji w Kościele – kierowanie bazyliką Matki Bożej Większej w Rzymie. Dobitny gest wsparcia.
Tak samo jak Law, polski święty wiedział o księżach, którzy gwałcą dzieci. Swoiście pojmowane dobro kierowanej przez siebie instytucji i jej możnych przedłożył nad dobro ofiar – najbardziej bezbronnych członków wspólnoty.
Przedawnienie i milczenie
Wkrótce za przykładem Pensylwanii pójdą najpewniej kolejne amerykańskie stany chcące ujawnić przestępstwa księży i ich przełożonych. Jest szansa, że ostatni raport pomoże też ofiarom przeforsować zmiany w prawie – tak aby przestępstwo seksualnego wykorzystania dzieci nie ulegało przedawnieniu. Ofiary i psychologowie przekonują, że osoba w ten sposób skrzywdzona potrzebuje najczęściej wielu lat, nieraz dziesięcioleci, żeby pokonać wstyd, strach i publicznie oskarżyć napastnika. Z powodu przedawnienia najczęściej jest za późno, żeby go ukarać.
Jeśli prawo się nie zmieni, większość z 300 gwałcicieli wskazanych z imienia i nazwiska w raporcie uniknie kary. Bezkarny pozostanie też kardynał Donald Wuerl, który ich krył. Dziś twierdzi, że zrobił wszystko, żeby chronić ofiary, i że nie czuje się winny. Dowody, które przedstawia raport, nie pozostawiają jednak wątpliwości co do jego odpowiedzialności.
ie brakuje przesłanek wskazujących, że skala przestępstw seksualnych jest duża również w polskim Kościele. W 2002 r. pod ciężarem oskarżeń o molestowanie kleryków zrezygnował abp Juliusz Paetz. W ostatnich latach media ujawniały dziesiątki przypadków molestowania dzieci przez księży. Od lat regularnie piszemy o tym w „Wyborczej”, np. we wstrząsającym reportażu „Ukryty grzech Kościoła” Romana Daszczyńskiego i Pawła Wiejasa o ks. Andrzeju ze Szczecina, który molestował swoich nieletnich podopiecznych („Duży Format”, marzec 2008), a ostatnio w głośnym tekście Justyny Kopińskiej o księdzu, który przez kilkanaście miesięcy więził i gwałcił 13--letnią dziewczynkę.
Mówiący biegle po polsku Ekke Overbeek, korespondent belgijskich i holenderskich mediów w Polsce, przeprowadził długie rozmowy z 12 ofiarami duchownych i opublikował je w książce „Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią”.
Pomagająca ofiarom fundacja Nie Lękajcie Się przedstawia 56 spraw, w których księża zostali skazani prawomocnymi wyrokami.
W zeszłym roku w TV Republika redaktor naczelny Katolickiej Agencji Informacyjnej Marcin Przeciszewski, powołując się na rozmowy z biskupami, stwierdził, że w każdej polskiej diecezji jest od kilku do kilkunastu pedofilów. Oznaczałoby to kilkuset w całym kraju i prawdopodobnie tysiące ofiar.
Jednak polscy hierarchowie zwyczajowo bagatelizują problem. Utrzymują, że jego skala w Polsce jest znikoma i że wewnętrzne procedury odsuwają niebezpiecznych księży od wiernych. Arcybiskup Józef Michalik zasłynął sugestią, że to dzieci prowokują księży do grzechu.
W nieoficjalnych rozmowach – jak stwierdził w TOK FM Marek Lisiński z fundacji Nie Lękajcie Się – przedstawiciele Kościoła przyznają, że gdyby przyszło do wypłaty odszkodowań ofiarom, niejedna diecezja w Polsce by zbankrutowała.
Komisja do wyjaśniania kościelnych zbrodni przeciw dzieciom w Irlandii powstała, gdy w latach 90. XX wieku pojedyncze przypadki zaczęły opisywać media. Na jej czele stanął sędzia sądu najwyższego Seán Ryan. Podobne instytucje śledcze, w których skład wchodzili przedstawiciele rządu, Kościoła i organów ścigania, powstawały w USA, Australii, Holandii i innych krajach.
W Polsce takie ciało nie zostało powołane i niewiele wskazuje na to, że powstanie w najbliższej przyszłości. Taka komisja dostałaby wgląd w dokumenty kościelne dotyczące przypadków pedofilii. Poznalibyśmy prawdę. Kościół boi się jej jak ognia. Prawda, podobnie jak w Irlandii, mogłaby oznaczać początek końca jego władzy w kraju.