Referendum w Irlandii

No, wygląda na to, że w Irlandii lud pokazał swoją kolektywną mądrość. "Exit polls" wskazują na 70% zwycięstwo aborcjonistów.

 Sancte Patrici, ora pro Hibernia.

Padają te post-katolickie kraje jak muchy, jeden za drugim.

Padają te post-katolickie kraje jak muchy, jeden za drugim.

Chyba nawet nie ma powodu byc zdziwionym. A te kraje juz dawno nie sa katolickie.

Nie ma już starej, dobrej, katolickiej Irlandii

Wczoraj obywatele Irlandii zadecydowali w powszechnym referendum o zniesieniu 8. poprawki do konstytucji chroniącej życie nienarodzonych. Droga do aborcji na życzenie została otwarta. Dla wielu komentatorów zaskoczeniem była skala zwycięstwa, jakie odnieśli zwolennicy cywilizacji śmierci – niemal 70 proc. opowiedziało się za zniesieniem prawnej ochrony dzieci poczętych.

link - https://wpolityce.pl/polityka/396019-nie-ma-juz-starej-dobrej-katolickiej-irlandii

70 procent... A wśród młodych ludzi w niektórych miejscach podchodziło ponoć pod 90%...

Całkowite i druzgocące zwycięstwo "obozu postępu". Strzelają korki od szampana na całym świecie.

"Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go!".

A te kraje juz dawno nie sa katolickie.

Mieszkałem w Irlandii w latach 2005-2008 i już wtedy kościoły świeciły tam pustkami, a ludzie w moim wieku (wtedy około 30-letni) wypowiadali się o Kościele z dużą dozą pogardy (miałem wrażenie, że te nieszczęsne skandale pedofilskie dla wielu Irlandczyków stanowiły wygodną wymówkę dla odwrócenia się od Kościoła i wiary w ogóle). Zapewne teraz, po dziesięciu latach, wygląda to jeszcze gorzej, co zdają się potwierdzać wyniki wspomnianego referendum.

Wydaje się, że epoka, w której jakikolwiek kraj można było nazwać katolickim odeszła już nieodwracalnie do przeszłości.

Słyszałem opinie, że afery pedofilskie nie tyle spowodowały odpływ od wiary co raczej znalazły się na końcu tego procesu - czyli można tak powiedzieć "dobiły" sytuację Kościoła w Irlandii.

Na swój sposób zgadza się z tym irlandzki polityk Pádraig Cox, który tutaj w wywiadzie najpierw pisze o kwestii wzrostu gospodarczego, dobrobytu i wpływów zza granicy, a dopiero na końcu aferach pedofilskich:

Rola Kościoła katolickiego w Irlandii pod wieloma względami rzeczywiście przypomina tę, jaką ma on w Polsce. W XVIII w. brytyjska Izba Gmin przegłosowała ustawy, które dyskryminowały katolików, właściwie wprowadzały w Irlandii rodzaj apartheidu. Kościoły stały się wtedy miejscem, gdzie Irlandczycy mogli poczuć się wolni, być autentyczną wspólnotą. Tak jak w Polsce w latach komunizmu. Po pierwszej wojnie światowej i proklamowaniu niezależnej Republiki Irlandii Kościół nadal odgrywał wielką rolę w edukacji czy opiece społecznej. Zachował wielkie wpływy. Gdy byłem dzieckiem, Irlandia pozostawała bardzo homogenicznym, białym i katolickim krajem. Ale zaczęło się to zmieniać wraz z szybkim wzrostem dochodów. Ludzie zobaczyli, że istnieje świat poza naszą wyspą, że są inne systemy wartości. Wtedy, w latach 90., przeżyliśmy prawdziwe tsunami rewelacji o molestowaniu dzieci przez księży. Jednak Kościół postanowił ratować instytucję, a nie poszkodowanych. To przyniosło bardzo poważne skutki. Przywiązanie do tradycyjnej religijności wśród młodszej generacji Irlandczyków załamało się.

Cały wywiad można przeczytać tutaj:
http://www.rp.pl/Rozmowy-czwartkowe/305239942-Pat-Cox-Kosciol-juz-nie-rzadzi-irlandzka-dusza.html

Prawda jest taka, że tam, gdzie jest względy dobrobyt, ludziom się zwykle w d**** przewraca i chcą czerpać z życia ziemskiego pełnymi garściami. A Kościół jest im solą w oku, bo przypomina o pewnych prawach i zasadach.

Z drugiej strony jest prawdą, że kler od lat ma wielki problem z własnym ego. Objawia się to w przekonaniu, że pewne sprawy "duchowni załatwią między sobą i świeckim nic do tego". Ten sposób myślenia i działania jest źródłem patologii - np. w związku z ukrywaniem pedofilii i jej nieodpowiednim karaniem. Myślę, że tradycjonaliści nie raz doświadczyli niemocy w kontakcie z biskupami czy proboszczami, którzy nie mieli obiektywnie racji i mieli obowiązek coś wiernym zapewnić, a jednak wykorzystując swój urząd "robili jak im się chciało". "Nie dam i co mi pan zrobisz?"

Świat poszedł do przodu, a pewne archaiczne "zachowania" w Kościele zostały, i to jest jedno ze źródeł problemu. A ludzie dzisiaj wiele wybaczą. Ale wybaczą braku szacunku, braku poważnego traktowania i hipokryzji.