Trochę mój zapał ostudził rozdział szósty ( "Cakra and the planet"). Jestem widocznie zbyt uprzedzony, i tak głębokie wycieczki w stronę Wedanty, tantra yoga, i filozofii indyjskiej od razu napawają mnie pewną podejrzliwością. Rozumiem, że autor pragnie czerpać z filozofii wschodniej tylko to, co jest wartościowe i do pogodzenia z religią katolicką, ale jakoś nie mogę w sobie wykrzesać entuzjazmu do tych wszystkich dziwacznych "Gestaltów", które Oskar Marcel Hinze wyczytał w "Saundaryalahari". Czakry, kwiaty lotosu z "magiczną" liczbą płatków, jakieś centra w kręgłosłupie - nie, to nie dla mnie
Poza tym mimo wszystko nie jestem fanem czytania z komputera, szczególnie po angielsku.
Wydaje się w każdym razie, że p. Smith jest obecnie jednym z nielicznych naukowców, którzy starają się dokonać tego, co nazwał Pan rekonstrukcją nauki na gruncie tomistycznego realizmu.
Faktycznie dobra rekomendacja, podoba mi się zwłaszcza ten " bunch of medieval hogwash" Cytat: Adimad w Stycznia 17, 2018, 21:58:06 pmWydaje się w każdym razie, że p. Smith jest obecnie jednym z nielicznych naukowców, którzy starają się dokonać tego, co nazwał Pan rekonstrukcją nauki na gruncie tomistycznego realizmu. Kiedyś natknąłem się też na ciekawe artykuły Anthony'ego Rizzi w "New Oxford Review":http://www.newoxfordreview.org/article.jsp?did=0413-rizzihttp://www.newoxfordreview.org/article.jsp?did=0513-rizzi(niestety trzeba być subskrybentem, aby przeczytać całość - poszukam, gdzieś powinienem to mieć całe).Rizzi prowadzi "Institute of Advanced Physics" (który tak naprawdę,jak mi się wydaje, jest "one man show"). Ma parę ciekawych artykułów (np: "Is Your Computer Real?") tutaj:http://www.iapweb.org/iapmagazine.htmNapisał też podręczniki do fizyki, w których stara się dać "metafizyczne umocowanie" wszystkim wprowadzanym pojęciom.
Mam kilkanaście roczników New Oxford Review a obecnie czekam na kolejne 10. Zatem jakby coś było potrzeba proszę pisać.
pewien ksiądz-kolekcjoner, o którym niedawno czytałem: miał tyle książek, że w końcu musiał się przestać kąpać, bo z braku miejsca zaczął trzymać książki nawet w wannie
http://filozofuj.eu/stanislaw-judycki-niematerialna-dusza/ - ciekawy tekst
Nasza dusza nie jest czymś niejako tylko do nas „doczepionym”, lecz jesteśmy własną duszą, a doświadczamy tego cały czas, gdy czujemy się określonym podmiotem, określonym „ja”.
To, co materialne, musimy definiować zawsze jako coś, co posiada określone części przestrzenne i czasowe, a zatem to, co takich części nie posiada, musi być czymś istniejącym poza materią.
Moja dusza, moje „ja”, nie posiada ani żadnych części przestrzennych, ani żadnych części czasowych, a zatem jest ona czymś pozaprzestrzennym i pozaczasowym. Nie ma na przykład sensu powiedzenie, że podmiot, którym jestem, ma, powiedzmy, dwa metry rozciągłości. Choć moje świadome przeżycia mijają, to ja pozostaję jako ten, który może je sobie przypominać, jak również jako ten, który będzie w przyszłości czegoś doświadczał, a stąd należy twierdzić, że moje „ja”, trwając w zmianach, jest przez to niejako „wyjęte” z upływu czasu. Z tych powodów można uznać, że jako pozaprzestrzenne i jako pozaczasowe „ja”, podmiot, którym jest każdy z nas, jest czymś pozamaterialnym.
Zresztą, po co to robić? Ja rozumiem przywiązanie do przekonania, że tomizm jest najlepszą filozofią do wyrażenia naszej wiary. Ale wiara była żywa przez 1200 lat przed Tomaszem, ludzie dostępowali zbawienia, a Kościół się rozwijał.