Ostatnio doświadczyłem tego w Zielonce, w poprzednią niedzielę. Zmienił się celebrans, liczyłem, że beczenie się zmieni na muzykę. Tymczasem był beczacz inny niż zawsze, ale jeszcze bardziej oderwany od tradycyjnej oprawy liturgicznej. Dość, że do Ewangelii trzy osoby wyszły z kościoła - młoda para (byli na Mszy zapewne po raz pierwszy i ostatni) oraz jakaś pani. Niektórym debilom się wydaje, że organy są niekatolickie i rugują je z liturgii. Samo beczenie jest niby bardziej dostojne, bardziej "średniowieczne". Niech im Bóg wybaczy, bo ja już nie potrafię.
Zapewne przesadzam, ale całe życie byłem wychowywany na pięknie muzyki(jak thrash metal).
Ciągłe utyskiwanie na śpiewających bliźnich daje wyłącznie zgorszenie i zniechęcenie. Cytat: Krusejder w Października 02, 2017, 21:17:30 pmZapewne przesadzam, ale całe życie byłem wychowywany na pięknie muzyki(jak thrash metal).
Proszę o exegezę, w jaki sposób zażyłość z materią thrash metalu buduje moralną pewność własnych zapatrywań muzycznych.Poproszę również o interpretację zamieszczonych przykładów muzycznych. Celowo wybrałem najłagodniejsze. Takie solesmeńsko-thrash-metalowe.
Ech. Dlatego Messiaen. Oraz msze ciche, rzecz jasna. Tylko bez ludzi przeziębionych itp.