Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 16, 2024, 08:07:41 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231933 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: "Churching", czyli wędrówki wiernych
« poprzedni następny »
Strony: 1 2 [3] Drukuj
Autor Wątek: "Churching", czyli wędrówki wiernych  (Przeczytany 3498 razy)
binraf
aktywista
*****
Wiadomości: 1266


« Odpowiedz #30 dnia: Października 03, 2017, 10:24:58 am »

Wiecie, co napiszę ;) Ale napiszę mocniej, niż do tej pory.

Im bardziej się starzeję, tem bardziej przeszkadzają mi rzeczy może i drugorzędne, estetyczne. Czyli beczenie. Beczenie masakruje Mszę tradycyjną bardziej niż gitary NOM. Jeśli człowiek ma jakąś wrażliwość muzyczną, to beczenie skutecznie go wyeliminuje z Mszy, będącej górnolotnie nazywaną najpiękniejszą rzeczą na Ziemi.

Ostatnio doświadczyłem tego w Zielonce, w poprzednią niedzielę. Zmienił się celebrans, liczyłem, że beczenie się zmieni na muzykę. Tymczasem był beczacz inny niż zawsze, ale jeszcze bardziej oderwany od tradycyjnej oprawy liturgicznej. Dość, że do Ewangelii trzy osoby wyszły z kościoła - młoda para (byli na Mszy zapewne po raz pierwszy i ostatni) oraz jakaś pani. Niektórym debilom się wydaje, że organy są niekatolickie i rugują je z liturgii. Samo beczenie jest niby bardziej dostojne, bardziej "średniowieczne". Niech im Bóg wybaczy, bo ja już nie potrafię.

Zapewne przesadzam, ale całe życie byłem wychowywany na pięknie muzyki. Jestem otwarty na jej różne, bardzo różne nurty, także te niezbyt przystępne dla przeciętnego śmiertelnika (jak thrash metal). Ale to, co ci ludzie odbergogliają nigdy się w mojej tolerancji i estetyce nie zmieści.


Zgadzam się w 100% i to jest problem Tradycji Katolickiej w Metropolii Warszawskiej. Jeden ze stałych forumowiczów zapraszam mnie stale telefonicznie na Tridentinę.  Ja pytam czy będzie to całe beczenie? On, że tak. To ja podziękuję i nigdy moja noga na takiej mszy nie postanie. On mi na to: To w takim razie przestałeś być tradycjonalistą? W ujęciu sekciarskim tak. Nie zgodzę się na to, że tylko wycie albo tradycji niema. Jeśli chcę sobie posłuchać klasycznego pięknego beczenia to zawsze mogę wybrać się na Ormiankę. Stali bywalcy sami doskonale wiedzą, że taki śpiew jest przypisany do liturgii. Od Tridentiny wierni oczekuję czegoś innego i tak jest ona kojarzona w  całym Powszechnym Kościele. Przez takie śpiewy jeszcze bardziej tradycja schodzi do podziemia i zamyka się w getcie. Tu nie oto chodzi. Prawda? Im bardziej przystępna i piękna oprawa mszy    tym więcej celebracji i odokutyzowanie, odzabobonienie Tradycji.
« Ostatnia zmiana: Października 03, 2017, 10:41:33 am wysłana przez binraf » Zapisane
Wolność gospodarcza jako źródło sukcesu. Etyka jako fundament wolności.
Aqeb
aktywista
*****
Wiadomości: 2915

« Odpowiedz #31 dnia: Października 03, 2017, 11:17:47 am »

Wszedł znowu bokotemat muzyczno-chorałowy. Otóż ja mam to "szczęście", że pomimo, że śpiewający to chyba jestem "głuchy". Zarówno na NOMie ludzie mogą narzekać na organistę parafialnego jaki on kiepski a mi jakoś nie przeszkadza, jak i z chorałami "beczonymi". Wprawdzie rzeczywiście zdarzają się "beczenia", które nawet ja zauważyłem, ale przeważnie to bywało na Tridentinach nieoficjalnie organizowanych. Moim zdaniem nie wynikało to z techniki - czy śpiewamy po benedyktyńsku czy po hieronimowo-morawowemu, tylko z tego, że dany kantor niezbyt umiał śpiewać, niezbyt się wyrobił w chorale czy w śpiewaniu w ogóle.

I chyba problemem może być to, że komuś samemu śpiew niezbyt idzie a próbuje z siebie zrobić znawcę porównującego się "tamtymi": A tamci to beczą/A tamci to jak kastraci...  Większość tych osób, które spotkałem to jednak nie były osoby mądrzące się i może dlatego ich pewna skromność przysłoniła nieumiejętność.

A jeśli chodzi o Karolkową, dawniej Benona czy Zielonkę to nic nie zauważyłem. W Zielonce byłem już 3 lata temu, ale Karolkową udało mi się odwiedzić w tym roku i - szczerze mówiąc - nie pamiętam kto i co śpiewał... Może po prostu nie mam takiego słuchu, ale właśnie bardzie chyba traktuję muzykę na Tridentinie nieco dodatkowo. Może to z jednej strony źle, z drugiej ten pozytyw, że ze względu na śpiew - nawet jak mi się nie podoba - to nie mam ochoty zaraz uciekać z kościoła/kaplicy...

A jak już zrobił się bokotemat muzyczny to i to bywa przyczyną "churchingu", jak to niektórzy mawiają: "Ja nie mogę z tym organistą wytrzymać".
Zapisane
"Ilekroć walczymy z pychą świata czy z pożądliwością ciała albo z heretykami, zawsze uzbrójmy się w krzyż Pański. Jeśli szczerze powstrzymujemy się od kwasu starej złośliwości, to nigdy nie odejdziemy od radości wielkanocnej." Św. Leon Wielki
rysio
aktywista
*****
Wiadomości: 4774

« Odpowiedz #32 dnia: Października 03, 2017, 11:20:59 am »

Nie mam słuchu ani głosu, zatem się wypowiem w tym bokotemacie.

Być może greckie, bizantyjskie beczenie bylo obecne na terenie Polski. Moze sie nawet niektorym bardziej podobać. Zgoda. Ale przy odbudowie tradycyjnej mszy w Kosciele nalezy zgodnie z doktryną o odbudowie zabytków sięgać do przeszlosci tylko tak głęboko jak sięga pamięć i przekaz osób jeszcze żyjących.
Dlatego osobiscie akceptyję kazde zawodzenie, spiewanie w przedziale ca 1880-2017; zatem sprzed reformy solesmes i po reformie. Chorał piotrkowski i "europejski".
Wszystko inne to archeologia - czyli festiwale, konferencje, doktoraty i nagrania dla ciekawych historii. Nie uwazam za stosowne "odtwarzać" Bizancjum na mszach coniedzielnych.
Slyszalem nagranie Bogurodzicy z greckim zawodzeniem. Bylo naprawde bardzo ciekawe. Ale nie wyobrazam sobie tego na mszy bo ludzie wyjda z kosciola.

Odpowiadajac panu Adimadowi, ktory w kazdym watku domaga sie stwierdzenia, "ze przed soborem tez bylo źle i bito murzymów" - potwierdzam: przed soborem bylo zle i tez bito murzynów ;D Mam nadzieję, ze to pana usatysfakcjonuje.

Wracając do churchingu, cos jest na rzeczy z przedsoborowym churchingiem; to o Bocheński opisywał wychodzenie w Krakowie na papierosa podczas kazania; gdy kazanie było nie na poziomie.
Niektorzy mowią ze to "wiocha" z tym wychodzeniem, bo to jest albowiem "nauczanie" i sluchac trzeba.
Widac, ze w czasach o Bochenskiego nie wszyscy mogli zdzierzyc "nauczania" i wychodzili. Byc moze aby oszczedzic sobie wychodzenia po prostu zmieniali kosciol - churchingowali po Krakowie.
Może leniwi autorzy kiepskich kazan sa po czesci winni churchingowi.
« Ostatnia zmiana: Października 03, 2017, 11:22:56 am wysłana przez rysio » Zapisane
"I w mordobiciu musi być umiarkowanie"*
 * Dzielny wojak Szwejk.
Aqeb
aktywista
*****
Wiadomości: 2915

« Odpowiedz #33 dnia: Października 03, 2017, 11:35:10 am »

Cytuj
Wracając do churchingu, cos jest na rzeczy z przedsoborowym churchingiem; to o Bocheński opisywał wychodzenie w Krakowie na papierosa podczas kazania; gdy kazanie było nie na poziomie.
Niektorzy mowią ze to "wiocha" z tym wychodzeniem, bo to jest albowiem "nauczanie" i sluchac trzeba.
Widac, ze w czasach o Bochenskiego nie wszyscy mogli zdzierzyc "nauczania" i wychodzili. Byc moze aby oszczedzic sobie wychodzenia po prostu zmieniali kosciol - churchingowali po Krakowie.
Może leniwi autorzy kiepskich kazan sa po czesci winni churchingowi.

Niektórzy apologeci posoborowej reformy uzasadniają to tym, że kazanie nie było częścią Mszy Świętej i przeważnie było katechizmowe. Ponieważ chłopy znały już katechizm, to w trakcie kazania wychodzili na papierosa. Innym po prostu chciało się zapalić a innym nie chciało się słuchać. Matki zostawały bo przecież trzeba dzieci nauczyć katechizmu. A nawet jak już umieją albo nie ma dzieci to kobietom chciało się słuchać. Nie podzielam, całkowicie przynajmniej (bo być może coś w tym jest), tej apologii posoborowej, a jako kontrargument mogę podać, że znam kościoły gdzie do dzisiaj grupka chłopów wychodzi podczas kazania na papierosa. Są to raczej osoby, które są gdzieś pod chórem albo w kruchcie. Z ławek nie wychodzą. I myślę jak to było z tym przedsoborowym wychodzeniem na papierosa - czy też wychodziła grupka czy cała połowa kościoła - wszystkie chłopy z ławek - tłumnie udawały się na papierosa gdy ksiądz zdejmował ornat i szedł na ambonę...
Zapisane
"Ilekroć walczymy z pychą świata czy z pożądliwością ciała albo z heretykami, zawsze uzbrójmy się w krzyż Pański. Jeśli szczerze powstrzymujemy się od kwasu starej złośliwości, to nigdy nie odejdziemy od radości wielkanocnej." Św. Leon Wielki
rysio
aktywista
*****
Wiadomości: 4774

« Odpowiedz #34 dnia: Października 03, 2017, 14:26:32 pm »

Wychodzenie na papierosa to intrligencki Krakow.
Po wsiach mysle, ze nikt nie wychodzil...co najwyzej gdy bylo cieplo to nie wchodzil do kosciola tylko stal przed z resztą kawalerki.
Pisal ksiadz o N.miescie n. Pilica...w niedziele tam bylem...byla ladna pogoda, wiec stalo/siedzialo kilka osob przed pomimo, ze kosciol byl raczej pustawy. Nie ma to jednak wiele wspolnego z churchingiem. To taki zwyczaj...drzwi szeroko otwarte, piekne okolicznosci przyrody, ostatnia okazja by nacieszyc sie sloncem i pomodlic sie.
« Ostatnia zmiana: Października 03, 2017, 14:28:28 pm wysłana przez rysio » Zapisane
"I w mordobiciu musi być umiarkowanie"*
 * Dzielny wojak Szwejk.
Regiomontanus
aktywista
*****
Wiadomości: 3616


« Odpowiedz #35 dnia: Października 03, 2017, 15:15:22 pm »

Za kawalerskich czasów też siadywałem na murku  przed kościołem zamiast wejść do środka - kiedy pogoda była ładna. Była to taka podmurówka płotu, dobrze się na niej siedziało. Nie widziałem nigdy, aby ktoś tam wówczas palił papierosa, ale pogawędki w czasie kazania to owszem, niektórzy sobie ucinali.

Kiedy kościelny chodził z tacą, zawsze do nas przychodził na murek. Natomiast czasem zdarzało się, że sam proboszcz chodził z tacą, i wowczas ostentacyjnie omijał murek- nigdy nie wychodził dalej niż na schody kościoła, i co najwyżej rzucał nam stamtąd niechętne spojrzenie  :)
Zapisane
Certe, adveniente die judicii, non quaeretur a nobis quid legerimus, sed quid fecerimus.
Aqeb
aktywista
*****
Wiadomości: 2915

« Odpowiedz #36 dnia: Października 03, 2017, 15:52:16 pm »

Cytuj
Pisal ksiadz o N.miescie n. Pilica...w niedziele tam bylem...byla ladna pogoda, wiec stalo/siedzialo kilka osob przed pomimo, ze kosciol byl raczej pustawy. Nie ma to jednak wiele wspolnego z churchingiem. To taki zwyczaj...drzwi szeroko otwarte, piekne okolicznosci przyrody, ostatnia okazja by nacieszyc sie sloncem i pomodlic sie.

O Nowym Mieście pisałem wcześniej w tym kontekście, że gdyby wszyscy mieli się kurczowo trzymać kościoła parafialnego to kapucyński byłby pusty. Bo to przykład bezparafialnego kościoła w mniejszym mieście, który znam.

Ale to nie o Nowy Mieście pisałem, że ktoś tam pali papierosa na kazaniu. To inne miejsca, których już nie będę wymieniać.
Zapisane
"Ilekroć walczymy z pychą świata czy z pożądliwością ciała albo z heretykami, zawsze uzbrójmy się w krzyż Pański. Jeśli szczerze powstrzymujemy się od kwasu starej złośliwości, to nigdy nie odejdziemy od radości wielkanocnej." Św. Leon Wielki
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #37 dnia: Października 04, 2017, 00:24:20 am »

Cytuj
potwierdzam: przed soborem bylo zle i tez bito murzynów ;D Mam nadzieję, ze to pana usatysfakcjonuje.

Ba! Tak było! Jestem kontent  8)
Zapisane
Strony: 1 2 [3] Drukuj 
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: "Churching", czyli wędrówki wiernych « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!